Na schyłku stulecia

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Or-Ot
Tytuł Na schyłku stulecia
Pochodzenie Pieśni

cykl Z serca i z ducha

Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego i S-ki
Data wyd. 1894
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Na schyłku stulecia.

O, dziwny wieku, coś wszedł jutrznią krwawą
Nad otrząśniętym z dawnych mętów światem,
Walk tytanicznych ogłuszył go wrzawą
I oplótł skronie bohaterstwa kwiatem,
Wieku, coś czasy miał otworzyć nowe,
Jakeś ty zawiódł sny tłumów tęczowe!

Tyś miał zgrzybiałych fałszów być lekarzem,
Jak ten wiek, który przeszedł, był mścicielem,
Tyś miał przed bratniej miłości ołtarzem
Zjednoczyć ludy, związać wspólnym celem
I dać im przyszłość jasną i spokojną —
Tyś je powitał pożogą i wojną.

Nim na błękitach błysło twe zaranie,
Rycerzy ducha poległy tysiące —
Szli oni mężnie nad ciemne otchłanie,
Gdzie płaczą tłumy stęsknione i drżące,
I zapładniali ich pierś marzeń ziarnem,
Mówiąc, że wzejdzie świt na niebie czarnem.

Że wzejdzie świt ów, który ducha zbudzi
I złotym blaskiem cały świat ogarnie,
Da odpoczynek trwożnym sercom ludzi,
Które wiekowe szarpały męczarnie,

I, po wybuchu szaleństwa ostatnim,
W jednym uścisku połączy je bratnim.

Przeto szły tłumy z nadzieją i wiarą,
Szły, zapomniawszy o bólach przeżytych,
Śniąc, że tę dobę obumarłą, starą,
Pełną walk smutnych, wiecznie krwi niesytych,
Zakończy jutrznia, wschodząca na niebie —
Tłumy tej jutrzni czekały od ciebie.

I cóż im dałeś? Łzy nowe, ból nowy,
Nowe marzenia, nigdy niespełnione,
Na czoło wianek zawodów cierniowy,
Posępną gorycz w piersi krwią zbroczone,
Bezbarwne życie bez jutra, bez słońca,
W łzach ukrywanych, w tęsknotach bez końca.

O, dziwny wieku! Jeśli z twego łona
Wybuchnie czasem krzyk ducha namiętny,
Ducha, co rwie się, jak lwica więziona,
Wściekły rozpaczą i tęsknotą smętny,
Jeśli go wyda pierś, co bólem dyszy,
To wnet błazeński dzwonek go uciszy.

Fałsz! twoją wiarą, a twym bogiem — złoto
Tych, co śnią jeszcze, zwątpieniem obwijasz,
Wieńczysz skalanych, czystych spychasz w błoto,
W młodzieńczych piersiach marzenia zabijasz!...

Jaki twój zachód będzie smutny, wieku!
Czem świat pożegnasz, gdyś go witał burzą?
Czy sny prześnione ożyją w człowieku?
Czy błękit mroki ciemniejsze zachmurzą?

Wieku, coś serca rwał czerni stęsknionej,
Czem będziesz w dziejów baśni nieskończonej?

Może ty jesteś jako wulkan, wrzący
Lawą, głębiną, ukrytą przed okiem,
Który, przez długie stulecia milczący,
W końcu płomiennym wybucha potokiem,
Przetrawia dęby i wypala kwiaty,
Burząc dawniejsze, wznosząc nowe światy...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.