Myśli (Leopardi, 1909)/I

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Giacomo Leopardi
Tytuł Myśli
Wydawca Księgarnia Polska B. Połonieckiego
Data wyd. 1909
Druk Drukarnia „Lwowskiej Spółki Wyd. i Druk.”
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Józef Ruffer
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


I.

Długo nie chciałem uwierzyć w prawdziwość tego, co powiem poniżej. Pominąwszy, że natura moja była zbyt od tych rzeczy odległa i że człowiek stara się zawsze sądzić drugich według siebie, nie byłem nigdy skłonny nienawidzieć ludzi, lecz przeciwnie, kochać ich. W końcu doświadczenie przekonało mnie prawie gwałtem; i jestem pewny, że ci czytelnicy, którzy mieli do czynienia z ludźmi wiele i na różne sposoby, przyznają mi, iż to, co właśnie zamierzam powiedzieć, jest prawdą. Wszyscy inni będą me słowa uważali za przesadne, dopóki doświadczenie, o ile nadarzy im się sposobność czynić prawdziwe doświadczenia na społeczności ludzkiej, nie postawi im wyraźnej prawdy przed oczy.
Powiadam tedy, że świat jest związkiem szubrawców przeciw ludziom dobrej woli i ludzi lichych przeciwko szlachetnym. Kiedy dwu szubrawców, lub więcej, znajduje się razem po raz pierwszy, łatwo i jakby po znakach poznają się między sobą i natychmiast się zrzeszają. A jeśli sprawy ich nie pozwalają na to, z pewnością czują bodaj wzajemną skłonność ku sobie i żywią dla siebie wzajem wielki szacunek. Jeśli jeden łotr wchodzi w układy i stosunki z innymi łotrami, zazwyczaj zachowuje się rzetelnie i nie oszukuje ich; jeśli z ludźmi uczciwymi, niemożliwa jest, iżby ich nie okpił i, dokądkolwiek go wiedzie jego pożytek, nie usiłował ich podkopać, chociażby to nawet były osobistości dzielne i zdolne mścić się. Spodziewa się bowiem, że, jak to mu się prawie zawsze udaje, zwycięży ich dzielność swoją zdradą. Widywałem wielekroć ludzi, którzy bali się bardzo szubrawca bojaźliwszego od nich, i człowieka rzetelnego, pełnego odwagi, który ze strachu brał stronę szubrawca. A nawet powiem wprost, że ludzie porządni zachowują się tak zawsze w podobnych okolicznościach: albowiem drogi człowieka dzielnego i uczciwego są znane i proste, zaś ścieżki gałgana są skryte i nieskończenie różne. Owoż, jak wszystkim wiadomo, rzeczy nieznane wzbudzają większy lęk, niźli znane; i łatwo jest ustrzec się zemsty ludzi szlachetnych, od niej bowiem zdoła cię zachować tchórzostwo i strach; lecz żaden strach ni tchórzostwo nie ustrzeże cię od prześladowań potajemnych, od zasadzek, ani nawet od ciosów jawnych, godzących w ciebie z ręki nieprzyjaciół nikczemnych. Wogóle w życiu codziennem najmniej lękają się ludzie prawdziwego męstwa, a to dlatego, że, pozbawione wszelkiego oszukaństwa, nie posiada ono całego tego aparatu, który czyni rzeczy strasznemi, i często mu się nie wierzy; zaś szubrawców lękają się także jako dzielnych, ponieważ wskutek złudzenia, wielekroć ich uważają za takich.
Rzadko zdarzają się szubrawcy biedni. Pomijając wszystko inne, jeśli człek zacny popadnie w ubóstwo, nikt mu nie pomoże, a wielu się nim bawi; lecz niechno szubrawiec zubożeje, wraz całe miasto spieszy z pomocą. Czemu tak jest, łatwo zrozumieć: oto rzecz naturalna, że dotykają nas niepowodzenia naszych towarzyszów i wspólników, gdyż takie same zdają się i nam grozić. Chętnie też, mogąc, zapobiegamy im, bo nie baczyć ich byłoby zbyt widoczną zgodą wobec siebie samych na to, że przy sposobności spotka nas to samo. Owóż szubrawcy, którzy w świecie przeważają liczbą i są najzasobniejsi, uważają innych szubrawców, chociażby nieznanych z widzenia, za swych towarzyszów i wspólników i w razie potrzeby czują się w obowiązku spieszyć im z pomocą, z racyi pewnego rodzaju związku, który, jak powiedziałem, istnieje między nimi. Wydaje im się nawet skandalem, żeby człowiek, znany jako szubrawiec, znachodził się w nędzy. Albowiem świat, który zawsze w słowach jest wielbicielem cnoty, w takich wypadkach łatwo nazywa nędzę karą, co wychodzi na wstyd i może także wyjść na szkodę ich wszystkich. To też o tym skandalu pamiętają tak skutecznie, że widzi się mało szubrawców, o ile nie są zgoła w cieniu pogrążonymi osobnikami, którzyby, popadłszy w nieszczęście, nie mogli spraw swych w znośny sposób załagodzić.
Przeciwnie ludzie zacni i wielkoduszni, jako różni od ogółu, uchodzą w jego oczach za istoty innego rodzaju. W następstwie nie tylko nie uważa się ich za wspólników i towarzyszów, lecz przeciwnie, odsądza od praw społecznych i, jak to zawsze widać, prześladuje się o tyle więcej lub mniej, o ile płaskość ducha i przewrotność czasu i narodu, w którym przebijają się przez życie, jest większa lub mniejsza. Bowiem, jak w ciałach zwierząt przyroda dąży zawsze do pozbycia się owych soków i pierwiastków, co nie zgadzają się z tymi, z których właściwie rzeczone ciała się składają, tak też w skupieniu wielu ludzi taż sama przyroda sprawia, że, kto wielce różni się od ich ogółu, zwłaszcza jeśli ta różnica jest także przeciwieństwem, tego za wszelką cenę usiłują zniszczyć lub wyświecić. Także zwykle spotykają się z nienawiścią zacni i szlachetni dlatego, że zazwyczaj są szczerzy i nazywają rzeczy po imieniu. Jest to przewina, której nie przebacza rodzaj ludzki, co nietyle nienawidzi sprawcy zła i zła samego, ile tego, który je nazywa po imieniu. To też wielekroć, gdy dopuszczający się zła otrzymuje bogactwa, zaszczyty i potęgę, ten, co je nazywa, schodzi na dziady: bo ludzie ochotnie gotowi są znosić wszystko od drugich, czy też od niebios, byle ich nie tykano słowami.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Giacomo Leopardi i tłumacza: Józef Ruffer.