Myśli św. Jana Chryzostoma/Słowo wstępne

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Birkenmajer
Tytuł Słowo wstępne
Pochodzenie Myśli św. Jana Chryzostoma
Wydawca Księgarnia Św. Wojciecha
Data wyd. 1937
Druk Drukarnia Św. Wojciecha
Miejsce wyd. Poznań
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


WSTĘP

Dokonywanie wyboru „Myśli“ świętego Jana Chryzostoma jest zadaniem niełatwym choćby z tego względu, że chciałoby się w tym wyborze uwzględnić przynajmniej wszystkie główne jego dzieła. To zaś jest niemal niepodobieństwem, gdyż dzieł tych jest wprost zdumiewająca obfitość. „Morzem bezbrzeżnym“ nazwał jego literacką puściznę jeden z najświetniejszych znawców literatury greckiej. Dość wspomnieć, że w słynnej „Patrologii greckiej“ Migne‘a (na której tekście opieraliśmy wybór niniejszy) obejmuje ona osiemnaście grubych tomów, z których każdy liczy z górą półtora tysiąca stronic...
Podziw dla tej imponującej pod każdym względem twórczości piśmienniczej wzrośnie jeszcze bardziej, gdy dowiemy się, że autor ten wziął się do pióra stosunkowo dość późno, licząc lat 27, i że następne lata jego ziemskiego pobytu, aż do chwili, gdy w sześćdziesiątym roku życia dokonał dni swoich, zapełnione były czynną pracą kapłańską, duszpasterską, administracyjną, modlitwą i ascezą, a wreszcie udziałem w sprawach politycznych, połączonym z wieloma trudami, przeciwnościami i niebezpieczeństwami. Dodajmy do tego, że Jan Chryzostom był pod względem fizycznym nader słabowity i że kilkakrotnie poważnie zapadał na zdrowiu. Wszystko to da nam pojęcie o sile geniuszu tego człowieka, na którą się składała: siła rozumu i myśli, siła wielkiego artyzmu a nade wszystko siła nieugiętego charakteru i woli.
Wiele zawdzięczał Chryzostom kulturze greckiej i świetnym tradycjom wspaniałej Antiochii, w której przyszedł na świat w r. 347 jako syn generała rzymskiego Secundusa i Syryjki Anthuzy. Gdy po przedwczesnej śmierci ojca został sierotą, matka czyniła wszystko, żeby synowi ukochanemu zapewnić jak najlepsze wykształcenie. Mistrzami jego byli najsłynniejsi retorowie ówcześni, jak Andragatiusz, a zwłaszcza Libaniusz, ostatni wielki reprezentant krasomówstwa w duchu starożytnego klasycyzmu helleńskiego.
Od studiów w szkole Libaniusza, od wzorów pogańskich, odciągnął dwudziestoletniego syna Anthuzy biskup Meletiusz, który ukazał mu inne wzory myśli i stylu: w listach świętego Pawła i Ewangeliach. Obudzona w duszy Jana wiara w Chrystusa rychło zaczęła dojrzewać. W trzy lata później uczeń Meletiusza przyjął chrzest z rąk swego zwierzchnika, po czym udał się do nowej szkoły — a była nią ascetyczna szkoła Karteriusza i Diodora. Po kilkuletnim pobycie w pustelni wrócił do Antiochii, gdzie w r. 381 został przez Meletiusza wyświęcony na diakona. Przygotowywanie się do święceń kapłańskich, które uzyskał w r. 386 z rąk Meletiuszowego następcy, Flawiusza, dało mu niewątpliwie podnietę do napisania wielkiego dzieła „O kapłaństwie“. Przez dwanaście lat następnych był głównym kaznodzieją Antiochii, przede wszystkim jako autor homilii na tematy wzięte z ksiąg Starego i Nowego Testamentu. Przystępność wykładu, żar natchnienia i przejęcia się pracą kaznodziejską, niezwykły urok głosu, dla którego nazwano go Złotoustym (Chryzostomem), zjednywały mu przeliczne zastępy słuchaczy. Ludność Antiochii uwielbiała swego prezbitera, wdzięczna mu nie tylko za światło nauki i za akcję charytatywną, ale i za ocalenie miasta przed gniewem cesarza Teodozjusza w r. 387, kiedy to Chryzostom wygłosił swoje słynne „Mowy o posągach“.
Sława jego wymowy wybiegła niebawem daleko poza Antiochię. Już w r. 392 św. Hieronim zaliczył go do „viri illustres“ swojego wieku. Ten rozgłos staje się powodem, że za zgodą młodego cesarza Arkadiusza i jego żony Eudoksji minister Eutropiusz w r. 397 nakazuje porwać kaznodzieję antiocheńskiego i przywieźć go do Konstantynopola, gdzie gwałtem narzuca mu godność biskupa-patriarchy.
Godność tę Chryzostom zgodził się w końcu przyjąć, by móc zapobiegać złu szerzącemu się w stolicy, a przy tym wprowadzić w czyn dawno powzięte idee. Nawiązuje ścisłą łączność z Rzymem, przeprowadza reformę życia duchowieństwa, organizuje opiekę społeczną nad ubogimi, wytyka wady możnym, karcąc życie zbytkowne i niemoralne, przeciwstawia się ingerencji władz świeckich w sprawach kościelnych. Lud, jak w Antiochii, staje po jego stronie, natomiast kierownicy polityki nieraz miewają konflikty z biskupem. Najpoważniejszy był konflikt z eunuchem Eutropiuszem o prawo kościelnego azylu. Gdy obalony Eutropiusz sam szukał azylu, biskup ocalił go przed zemstą ludu, wygłaszając słynną mowę, zaczynającą się od słów Salomonowych: „Marność nad marnościami“.
W burzliwych latach, jakie przypadają na czas jego episkopatu, Chryzostom nieraz był ratunkiem dla Konstantynopola, szczególnie podczas rewolucji wywołanej przez garnizon wojsk gockich pod wodzą Gainasa (399). Wyrosła stąd popularność biskupa była solą w oku możnowładców, a także i samej cesarzowej Eudoksji, z którą patriarcha miewał kilkakrotnie zatargi, zwłaszcza po wygłoszeniu kazań przeciwko zbytkom niewieścim. Do celów swych Eudoksja wyzyskała sprawę wszczętą przez zawistnego, ciasnego i fanatycznego patriarchę Aleksandrii, Teofila, który oskarżył Chryzostoma o udzielanie azylu mnichom obwinionym o heterodoksję i nastawał na zwołanie synodu w tej sprawie. W akcji tej popierali Teofila niektórzy biskupi, bądź zazdroszczący mu godności (Sewerian), bądź urażeni o surowe zarządzenia, jakimi Chryzostom karał symonię. Tzw. synod pod Dębem (403) wywołał w gronie duchowieństwa wielkie niesnaski, poważne zaś rozruchy w samym Konstantynopolu. Chcąc temu stanowi rzeczy zapobiec, Chryzostom — pomimo że nie uznał postanowień, nielegalnie wprowadzonych na synodzie przez część biskupów — zdecydował się pójść dobrowolnie na wygnanie ze stolicy. Wrócił jednakże niebawem, przywołany nakazem i prośbami cesarzowej, która w spadłych na nią klęskach widziała karę Bożą. Ten drugi, krótkotrwały już okres rządów biskupich w Konstantynopolu, był dla Jana Chryzostoma pasmem jeszcze większych trudów, przeciwności i udręczeń, zwłaszcza że cesarzowa prowokowała biskupa ustawieniem swego posągu przed katedrą i urządzaniem koło tegoż hucznych zabaw ludowych przeszkadzających w nabożeństwie. Pełne oburzenia kazanie wypowiedziane wówczas przez Chryzostoma stało się przyczyną nowego konfliktu, a następnie nawet rozruchów w mieście. Dołączyła się do tego akcja biskupów oddanych Teofilowi, którzy oskarżali Chryzostoma o nielegalny powrót na stolicę biskupią. Powtórne wygnanie, przyjęte dobrowolnie przez biskupa celem zapobieżenia rozlewowi krwi w Konstantynopolu, a następnie brutalność konwojujących go żołnierzy, dopełniły miary cierpień — i schorowany, wycieńczony patriarcha zakończył życie w Komanie, w głębi Azji Mniejszej (407). Ostatnie jego słowa w życiu były: „Chwała Panu Bogu za wszystko“. A ostatnimi pismami świetnego mistrza mowy greckiej były jego listy, pisane do papieża w Rzymie, oraz do czcigodnej matrony konstantynopolitańskiej, Olimpias.
Tytuły pism św. Jana Chryzostoma, wymienione w powyższym szkicu, uzupełnimy zwięzłą informacją, że do puścizny literackiej tego wielkiego Ojca i Doktora Kościoła należy między innymi: 90 homilii na Ewangelię św. Mateusza, 88 homilii na Ew. św. Jana, 67 na Księgę Rodzaju, 59 na Psalmy, 6 na Ozeasza, 3 na Dawida, 8 przeciw Żydom, dwanaście zaś mówi o Niepojętej Naturze Boga. I jeszcze zostało wiele do wyliczenia...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie .