Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Modlitwa nocna
[271]
En mes oraisons endormies...
Modlitwa nocna.
Śród modlitw, co zmilkają senne
W miękkiej widziadeł omdlałości,
Słyszę bijącą namiętności
I wracających żądz Gehennę.
Widzę miesiąca blask bolesny
Śród zniechęcenia nocnych marzeń,
Na jadowitych błoniach zdarzeń
Widzę błądzący szał cielesny.
Czuję, jak pełnią moje szpiki
Żądze zielonych widnokręgów.
Śród wiecznie chmurnych nieba kręgów
Głód straszny cierpię, głód gwiazd dziki.
Czuję, jak w duszy mej potoku
Źródło tkliwości grzesznych tryska;
Widzę zwodnicze trzęsawiska
Nu widnokręgu w zaćmień mroku!
I mrę pod gniewu twego mocą!
Litości, Panie, mąk za wiele,
Ukaż choremu leków ziele,
Widziane raz miesięczną nocą.
[272]
Czas, Panie, czas już, dnie nastały
I wyciąć trzeba szalej, chwasty!
Widzę, przez żądz mych gąszcz kolczasty,
Księżyc od żmij zielony cały.
Ból snów napływa wciąż surowiej
Z grzechami swemi w oczy moje,
Słucham, jak biją modre zdroje
Ku Absolutu księżycowi.
MAURIUCE MAETERLINCK. ORAISON NOCTURNE.
|