Mindowe/Akt czwarty

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Słowacki
Tytuł Mindowe
Rozdział Akt czwarty
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1894
Druk Piller i spółka
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 

Cały tom I

Indeks stron
AKT CZWARTY.
Sala ciemna w klasztorze Wojsiełka.

SCENA PIERWSZA.
TROJNAT, WOJSIEŁKO. Orszak Mnichów.
WOJSIEŁKO.

Bracia mówcie pacierze — oto w nasze progi
Nowy gość przybył, nowy klasztoru mieszkaniec.
Trojnacie porzuć zbroję, weź habit ubogi,
Za pasem bursztynowy zawieszaj różaniec,
Prędko! nie zwlekaj chwili.

TROJNAT.

       5 Błagam was na Boga!
Wojsiełko! niechciéj w grobie zakopywać brata.
Powróć mi wolność! wolność nad życie mi droga.
O Bogi! więc się za mną wieczna zamknie krata,
Życie pełne zwiędnieje w samym wieku kwiecie.
A ten świat! świat!

WOJSIEŁKO.

       10 I cóżeś zostawił na świecie?
Ludzi? ja ich widziałem, oni mnie widzieli,

Pokazując na miecz wiszący na murze.

Ten miecz krwią by oblany... I bespieczniéj głowę
Złożysz tu na kamiennéj klasztoru pościeli,
Niż na łonie człowieka... Marności światowe!
       15 Tu mniéj marności, płyną godziny mniéj chyże,

I ludzie tu się snują z zasępioną twarzą;
Ale ludzie ci milczą jak grobowe krzyże,
Chcą skarzyć brata? chyba przed grobem oskarzą.
Zakonnik ciemny twardym miodem zapalony,
       20 Mniéj straszny od człowieka w miłośnéj godzinie.
Lecz ty żądałeś władzy? żądałeś korony?
Będziesz ją miał... Postrzydz go!

Mnichy sadzają Trojnata na ławce kamiennéj i przystępują do postrzyżyn.
TROJNAT.

Nim chwila przeminie
Te nożyce mnie wiecznie rozdzielą ze światem.
Błagam ciebie Wojsiełku! jesteś moim bratem.

WOJSIEŁKO.

       25 Jestem mnichem... O! bracia zapalcie gromnice,
Niech wiecznie pochwalone będzie Boskie słowo.
Trojnacie — podnieś czoło! rozjaśń blade lice,
Śmiéj się — a my pieśń będziem śpiewali grobową.
Klasztor jest ciemnym grobem — tu wiara okryśli
       30 Wszystkie twoje uczucia, zniknie zawiść czarna.
Tu zapomnij o myślach... gdy masz jakie myśli,
Powiąż je razem z krzyżem jak różańca ziarna.
Wiecznie ograniczony murami ciemnémi,
Gdy zgaśnie ta pochodnia, ty zgaśniesz na ziemi.
       35 Twoja proźba litości mojéj nie obudzi.
Ja byłem — byłem niegdyś tygrysem dla ludzi,
I jeszcze raz nim będę... Stańcie tu wokoło...
Patrzcie litość wzbudzają te włosy trefione,
Co w tysiącznych pierścieniach spadają na czoło.
       40 Przystąpcie Mnichy! włóżcie mu świętą koronę.

Mnich ostrzyga Trojnatowi pierścień włosów.
TROJNAT.

O świat! świat!

WOJSIEŁKO.

Pierścień włosów spalić w kadzielnicy,
Jest to dar serca co się poświęca dla Boga.

TROJNAT.

Te włosy, twardą stalą przetarte przyłbicy,
Przyłbicy, która była postrachem dla wroga,
       45 Spadną pod nożycami, jak za ciężkie winy...
O świat! świat!...

WOJSIEŁKO.

Daléj bracia kończyć postrzyżyny...

Wchodzi Hejdenrich i Aldona zakryta cała krzyżackim płaszczem.

Któż to!

HEJDENRICH.

Papiezki Legat i xiąże kościoła...

WOJSIEŁKO.

Aż do ziemi pokorne uchylamy czoła...
Panie! uświęć ten klasztor łaskawości względem.
       50 Właśnie dzisiaj zebrani w tém ustroniu cichém,
Byliśmy wyświęcania zajęci obrzędem.

HEJDENRICH.

Cóż to! Trojnat! maszże ty wolę zostać mnichem?

TROJNAT.

Na moje wybawienie niebo cię przysyła,
Ja niémam! niémam woli — tu mną rządzi siła.
       55 Oto gwałtem wiedziony do stopni ołtarza,
Zaléwałem się łzami...

HEJDENRICH.

I któż się poważa,
Przed ołtarze niechętne prowadzić ofiary?

WOJSIEŁKO.

To za wolą Mindowy.

HEJDENRICH.

Ja mam wyższą wolę
Uwolnić go natychmiast — albo święte kary
       60 Jak gromy spadną na was zebranych w tém kole.
Klątwa! klątwa na klasztor! już wasze modlitwy
Posłane, nie ulecą aż do Boga tronu.

Wasze pacierze, ściągną nieszczęścia dla Litwy.
W proch się rozsypią; mury waszego zakonu:
       65 Znamię przekleństwa nosić będziecie na twarzach,
Nikt zmarłych nie pogrzebie, trumny nie poświęci:
Kwiaty leśne porosną na waszych ołtarzach,
Na waszych murach spocznie Anioł niepamięci...
Ha! zadrzeliście Mnichy? chciałem byście drzeli...
       70 Podnoszę klątwę — moja przytomność jest darem,
Darem dla was... Ja przez noc odpocznę w téj celi.
Wy zaś idźcie się modlić i złotym puharem
Pijcie za moje zdrowie... Tyś wolny Trojnacie.

TROJNAT.

Więc żegnam cię krzyżaku! żegnam ciebie bracie!
       75 Bracie Wojsiełku będę pamiętał o tobie.

Odchodzi — po chwili Wojsiełek i Mnichy oddawszy ukłon Legatowi oddalają się.
HEJDENRICH.

O lepiéj Trojnatowi na świecie, niż w grobie —
Dla Mindowy wskrzesiłem zaciętgo wroga,
Pomści się za mnie... Zdala słysz Mnichów spiewy,
Za Legata modlitwy wznoszą się do Boga,
       80 Wzburzam to morze mnichów i uśmierzam gniewy...
Odpocznij tu Aldono... Nieme obłąkanie
Wyryte ma na twarzy, nie wyrzekła słowa.

Aldona siada w głębi.

Noc głęboka, nie prędko zabłyśnie świtanie...
Jaka wokoło cichość panuje grobowa.
       85 O Bogu zapomniałem wśród światowéj wrzawy.
Ja! zakonnik — i pocóż mieszam się do świata?
Dla czegoż przypasałem do boku miecz krwawy?
Ubiegła dni połowa, mnogie przeszły lata,
A ja piérwszy raz myślę?... o! jak straszne męki
Myśléć...

Słychać dzwon klasztorny.

       90 Klasztornych zdala dzwonów słyszę jęki...
Kiedyś — może i prędko. — dla mnie dzwon uderzy...
I cóż czynić? modlić się?.. niech się modlą ludzie!
Zapomniałem modlitwy, nie umiém pacierzy.

A jednak — nieraz, nieraz w udanéj obłudzie
       95 Klęczę, całuję zimne podłogi kościoła.
Krwią skalany, mgłą czasu osłoniony ciemną.
Jestem wyższy nad ludzi: dla czegoż przede mną
Aż do ziemi pokorne uchylają czoła?
Mnie uczcili — uczcili szatana w człowieku...

Po chwili.

       100 Jestem ostatni z ludzi! gdy wieki przeminą
Będą mnie pokazywać jako widmo wieku;
Mnich i zabójca ludzi — Ciemna mar drużyno!
Czemuś mnie otoczyła? precz! precz blade duchy!
Oto chwila myślenia! oto chwila skruchy!
       105 Precz szatanie! nie jestem już twoim w téj chwili.
Już dno odkryłem w prawdy zatrutym kielichu...

Po chwili, coraz gwałtowniéj.

Lecz poco ta dziewica? poco ta dziewica?
Zastanów się nad sobą — zastanów się mnichu!
Litość w tobie wzbudzają ukraszone lica,
       110 Ludzie jéj nie wzbudzili?... Już dusza wywrzała,
Włos osiwiał — ja grzeszę?... Precz stąd nieszczęśliwa!
Ty mnie wiedziesz do zbrodni, tyś mnie obłąkała!
Szatan w tobie zwodnicze ponęty ukrywa!...
Precz! precz! Ona nie słyszy — dotknąłem się dłoni,
       115 I ogień mię pożera... Aldono! Aldono!
Weź ten sztylet — zabij mnie... Moje zmysły płoną.
Zabij mnie! zabij!... Boże w téj cichéj ustroni
Tyle zgryzot... Precz! idź się błąkać w lasach Litwy!
O nie! zostali, nie mogę rozłączyć się z tobą.

ALDONA z obłąkaniem.

       120 Słuchaj naucz mnie modlitwy,
Okryta czarną żałobą,
Będę się modlić...

HEJDENRICH.

Nędzna mów Ave Maria!
Uciekaj stąd! nieszczęsna ona mnie zabija!
Chodź ze mną, uciekajmy, te sklepienia choru
       125 Spadną na nasze głowy — patrz już drzą filary.

Kocham ciebie Aldono! lecz w murach klasztoru
Nie śmiém tego powtórzyć — patrz te krwawe mary
Męczenników, rzucają już obrazów płótna,
I stoją tu przede mną — ożyły obrazy...

ALDONA.

       130 Róża grobowa, smutna,
Okryła mogił głazy,
Usypia liście szelestem;
A on śpi w grobie! a on śpi w grobie!
Cha! cha! cha! powiém tobie.
       135 Czém byłam dawniéj — teraz już niewiém czém jestem?

HEJDENRICH.

Obłąkana... Mnich jakiś do téj sali zmierza.

Wchodzi Mindowe w habicie mnicha, z zapuszczonym kapturem.

Z czém tu przychodzisz nędzny klasztorny żebraku?

MINDOWE.

Z rozgrzeszeniem...

HEJDENRICH.

Dla kogo?

MINDOWE.

Dla ciebie krzyżaku.

HEJDENRICH.

Wiesz kto ja jestem? Komtur i Legat Papieża.

MINDOWE.

Wiesz kto ja jestem?

HEJDENRICH.

       140 Może klasztoru posłaniec,
Co zbiega okolice i prosi jałmużny?..
Oto masz dar obfity.

Rzuca mu pieniądz.
MINDOWE.

Tyś mi jeszcze dłużny
Jednym pacierzem... patrzaj! oto mój różaniec...

Wyjmuje miecz z pod habitu.

Z takim różańcem będziem odmawiać modlitwy.

HEJDENRICH.

Precz Mnichu!

MINDOWE, zrzuca ubiór mnicha.

       145 Mnich już odszedł — został xiąże Litwy.

HEJDENRICH, dobywa miecza.

Już stąd nie wyjdziesz Xięciem!

Biją się... wpada Wojsiełko i mnichy z pochodniami.
WOJSIEŁKO.

Boże! Wielki Boże!
Mój ojciec?.. ojcze! ojcze! skąd ta wściekłość sroga?
Na kogoż miecz podnosisz w święconym klasztorze?
Jest to poseł Papieża! jest to poseł Boga!
       15 Mnich nie zachwianéj wiary, pobożny i święty.
Będziesz wyklęty ojcze i klasztor wyklęty.

MINDOWE.

Poznaj go synu tego Papiezkiego posła.
Święty? dobrego nabył do świętości prawa?
Patrz na jego oblicze — ta postać wyniosła,
       155 Raz się płaszczy do ziemi, znów z ziemi powstawa,
Jak wąż w żelaznéj łuski pierścienie uwita,
Raz jest nędznym grzesznikiem, znów świętą osobą.
To poczwara spragniona i nigdy nie syta,
Gdyby mógł lasy zabrać, zabrałby je z sobą,
       16 Złotą ukrywa zbroję płaszcz z wełny ubogi...
Poznajcie posła — dobrze poselstwo odprawił!
Więcéj zabijał ludzi, aniżeli zbawił.
Nie sam ujechał... patrzcie! to towarzysz drogi.
Myślicie że to krzyżak pokorny i cichy?
       165 Odkryjcie jego szaty... Skamienieli mnichy!
Patrzcie! on z tą dziewicą uchodził do piekła.

WOJSIEŁKO, słuchał z natężeniem słów Mindowy i rozerwał różaniec który trzymał w dłoni, ziarna posypały się po ziemi.

Otoczyć wejścia!... Ojcze — patrz! różaniec złoty
Pękł w drzącéj wściekle dłoni... płonę ze sromoty,
Dajcie miecz!...

HEJDENRICH.

Precz stąd! precz stąd! mnichów zgrajo wściekła!
       170 Pogardzam waszą zemstą! zapęd marny, płonny.

Oto się ciemnym tłumem napełnia komnata,
Ja rzucam miecz na ziemię — sam wyjdę bezbronny,
I nikt się tknąć nie waży osoby Legata;
O tyle jestem wyższy nad te podłe tłumy.
       175 Wychodzę... wam przekleństwo zostawuję Boga!

Mnichy rozstępują się, Hejdenrich wychodzi.
WOJSIEŁKO.

Któż widział tyle zbrodni? razem z tylą dumy?
Wyznaję mnie samego ogarnęła trwoga,
I ty milczałeś ojcze...

MINDOWE.

Dziwi mnie odwaga.
Gdzie Trojnat?

WOJSIEŁKO.

Przez Legata został uwolniony.

MINDOWE.

       180 Trojnat wolny! o nieba on pragnie korony!
Zły los moje zabiegi niszczy i przemaga.
Wyście go uwolnili... O! mnichy przeklęte,
Miło wam szeptać pacierz po murach zakonu,
Na łonie bezczynności wiodąc życie święte;
       185 Lub dzwonić po umarłym, a słysząc jęk dzwonu,
Razem z dziedzicem z cudzéj radować się śmierci,
Że wam znów grosz za pogrzeb wpłynie do karbony.
Z ziemią ja kiedyś zrównam ten wasz gmach święcony,
Was samych wplotę w koło, rozsiekam na ćwierci.

MNICH I.

       190 Tobie służymy panie, służąc naszéj wierze,
Za ciebie codzień mnogie mówimy pacierze.
Obraliśmy patronkę — na jednym z ołtarzy
Kędy Solimskiéj matki Boskiéj malowidło,
Stawialiśmy sześć wielkich złocistych lichtarzy,
       195 I tyleż świéc z żółtego wosku — i kadzidło.
Lecz jeśli modłów naszych nie miała na względzie,
Odtąd inna patronka stróżem Litwy będzie:
Odtąd ołtarzom panny Maryi z Ankony,
Powierzamy los Litwy i straż twéj korony.
Lecz ołtarz jéj ubogi.

MINDOWE.

       200 Skarbu nie wycienczę.
Bogacąc nowéj dzisiaj patronki obrazy;
Znam jéj łaskę i za nią sowicie odwdzięczę.
A mając do Maryi Solimskiéj urazy,
Chcę żeby wszystkie złoto i drogie kamienie
       205 Przeszły odtąd na ołtarz Maryi z Ankony...
Oto niedługo słońca zabłysną promienie
Może się zdrada wciska w mój gmach opuszczony;
Wracam do zamku śledzić podstępy Litwina.
Aldono co krzyżackie ukochałaś zbroje,
       210 W nadziei że Malborga okrasisz pokoje,
Dziś wrócisz do ciemnego zamku poganina.

Mindowe wychodzi z Aldoną. Mnichy szepcząc pacierze rozchodzą się po celach.




SCENA DRUGA.
Noc. Las sosnowy.
LUTUWER, leży pod drzewem.

Już się do Nowogródzkich zamków nie dostanę.
Rycerze mnie odbiegli — umrę! umrę w lesie!
Jutro spłonę na stosie, wiatr prochy rozniesie...
Miecz krzyżacki głęboką zadał w piersi ranę,
       5 I krzyżak co ugodził miecz zostawił w ranie,
A ja ten miecz poznałem — okropne poznanie!
Na nim godło Dowmunta — Ach gdzież jest Mindowe?
Powiem mu... Oh! oh! konam — do zawarcia powiek
Pomóżcie cichym szmerem gałęzie jodłowe...
Konam w rodzinnych lasach...

Mindowe wchodzi, za nim Aldona.
MINDOWE.

       10 Ha! cóż to za człowiek?
Zraniony — krew na wrzosach!

LUTUWER, wyciągając ręce.

O Panie! o Panie!
Przybliż się... tajemnica...

MINDOWE.

To ty Lutuwerze?

LUTUWER.

Konam!...

MINDOWE.

I tajemnicę odkrywa skonanie.
Jakaż to tajemnica?

LUTUWER, cicho.

Królu! w krzyż nie wierzę...
       15 Nie mam wiary — i krzyż mię nie może przekonać.

MINDOWE.

Skonaj bez wiary...

LUTUWER.

Panie! panie daj mi wiarę!
Jakąkolwiek... nie mogę tak bez wiary skonać...
Przyjąłem chrzest gdyś kazał — dzisiaj Bogi stare
Wołają mnie! wołają! każ mi wrócić.

MINDOWE.

Każę.

LUTUWER.

       20 Jodło tyś moim Bogiem... Oto Litwy gromy
W proch obróciły złote krzyżaków ołtarze.
Od twoich zamków, niższe dziś krzyżackie domy
O straszny! straszny byłem, gdy na mnichów głowy
Ciskałem oszczep... zakon czoła nie podniesie...

MINDOWE, odwraca się...

Co to za stuk?...

LUTUWER.

       25 O panie! to nic — to po lesie
Litwini tną gałęzie na mój stos grobowy.
Czy to mi rosa spadła na czoło!

MINDOWE.

Łza moja...

LUTUWER.

Od dzisiaj będzie rosą rdzawiéć starca zbroja,
Jak za témi chmurami mgli się blask xiężyca,
       30 Jeżeli jéj od rosy wnuki nie ustrzegą.
Oh! panie jak mi cięży jedna tajemnica!
Przeklniesz! nie wypełniłem roskazu...

MINDOWE.

Którego?...

LUTUWER.

Oh!!! zabójstwa...

MINDOWE, zimno.

Którego?

LUTUWER.

On żyje...

MINDOWE.

Kto taki?

LUTUWER, coraz słabiéj.

Nie pomnę już imienia... muszę przypominać...
       35 On mnie zabił — chcę przekląć.. on walczył z krzyżaki.
Nie pamiętam imienia — nie mogę przeklinać.
Oh! oh! oh!...

Kona.
MINDOWE.

Skonał zimny... Patrzę na twarz bladą,
I zamiast starca rysów, z uwiędłym wyrazem,
Widzę rysy dziecięcia; wychowani razem
       40 Ja go dzieckiem widziałem... Dziś go na stos kładą.

Wchodzą żołnierze.

Litwini — nieście za mną Lutuwera zwłoki,
Do zamku Nowogródka... Tam wznieść stos wysoki...

Odchodzi dając roskazy, za nim wynoszą ciało Lutuwera.




SCENA TRZECIA.
Świątynia pogańska w Nowogródzkim zamku.
ROGNEDA, przy ołtarzu sypie kadzidło.

Boże Piorunu! rzucam dla ciebie kadzidło!
Wonny się bursztyn pali.
Niechaj twoje mgliste skrzydło,
Białowiejskie puszcze wali;
       5 Zostaw tam lasy ogniem zapalone gromu.
Przybywaj! przybywaj Boże!
Wszystkie duchy do xiążąt przybywajcie domu,
Nim wasze ciemne twarze, jasne rozmgli zorze...
Już słyszę... Jako szumi wzdęta nawałnica,
       10 Kiedy sosny druzgota Boga wichru ramie;
Z takim szumem wir duchów, przy blasku xiężyca,
Płynie, topi się i łamie.
Matka królów was wita!
Oto dla was ofiary
       15 Rzucam w kadzielnic żary.
To dla bogini wiosny — ten kwiat co roskwita.
A to dla Boga zimy — ten kwiat co usycha,
A to dla Boga piekieł — brylant z krzyża mnicha.

Po chwili.

Rozwidniają się duchy w mrocznym kadzidł dymie,
       20 Bogi! syn mój do dawnéj znów powrócił wiary,
Na waszych zgliszczach setne zapali ofiary.
Mindowe — syn mój — z dumą powtarzam to imie!
Mindowe! czy słyszycie? powiedzcie mi Bogi
Czy on będzie szczęśliwy? czy długo los błogi
       25 Utrzyma go na tronie? czy przekleństwa moje,

Które niegdyś ściągnęła gorzka jego wina.
Nie zaszkodzą mu w życiu? przeklinając syna,
Bałam się ich spełnienia i teraz się boję.
Mówcie! lecz serce własnym modłom nie dowierza,
       30 Już mi braknie na wasze zaklęcie wyrazu.
Mówcie!

GŁOS Z OŁTARZA.

Mindowe zginie od ręki rycerza,
Który poległ zabity z Mindowy roskazu.

ROGNEDA.

To był głos ludzki!... nic, nie, to są Boskie słowa!
Bogi czemuż tak nagle znikacie przede mną?
       35 Daliście mi odpowiedź okropną i ciemną.
Zniknęli, znów mnie ciemność okryła grobowa.
To może natężone zmysły mnie uwiodły.

Oddala się. — Trojnat i Hejdenrich wychodzą z poza filarów gdzie byli ukryci.
TROJNAT.

Rogneda za Mindową zasyłała modły.
Nie można na nią liczyć — to matka...

HEJDENRICH.

Trojnacie!
       40 Słyszałeś jaką dałem odpowiedź z ołtarza?
Piérwszy raz legat zasiadł w takim majestacie;
Piérwszy raz posłańcowi papieżów się zdarza,
Dawać wyrok przez usta pogańskiego Boga...
Lecz Mindowe za nami z klasztoru przybędzie,
       45 Nie wié że w zamku znajdzie ukrytego wroga;
Gdy walczy w prusach, krzyżak stolicę zdobędzie,
I za wszystkie poprzednie zdrady mi zapłaci...
Panie! na twe roskazy mam dwudziestu braci,
A każdy zbrojny mieczem i krzyżem i tarczą.
       50 Teraz gdy na krzyżaków wyszli wojownicy,
Te małe siły w naszych zamiarach wystarczą;
Potém miodem znęcimy zmienny lud stolicy.

TROJNAT.

Z nocą trzeba otoczyć zamek z każdéj strony,
Ja sam się wkradnę z mieczem w znany gmach zamkowy,
       55 Zgładzę dzieci, by przez nich nie stracić korony.

HEJDENRICH.

A Mindowe?

TROJNAT.

Kto inny knuje śmierć Mindowy.

HEJDENRICH.

Lecz xiąże gdy zasiądziesz w Litewskiéj stolicy,
Czy wspomnisz że ci krzyżak dopomógł w zamiarze?

TROJNAT.

Wzniosę ołtarz...

HEJDENRICH.

O! Niechaj w proch padną ołtarze!
       60 Ale nie waż się wdzierać do pruskiéj dzielnicy,
Nie waż się...

TROJNAT.

Tak, zadosyć uczynię twéj chęci,
Usługę waszą w wiecznéj zachowam pamięci.
Idźmy! idźmy! Mindowę już w ręku trzymamy,
Idźmy otoczyć zamek i osadzić bramy.



KONIEC AKTU CZWARTEGO.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Juliusz Słowacki.