Im pilniej na twoje oblicze nadobne
Patrzam i na oczy twe, gwiazdam podobne,
Tem mie srodzej palą płomienie miłości! Dla Boga, daj ratunk: ginę w tej ciężkości!
O wdzięczne stworzenie, pani urodziwa,
Bacz to, że dla ciebie serce me omdlewa,
Cierpiąc niewymowny żal i doległości; Dla Boga, daj ratunk: ginę w tej ciężkości!
Ustawne wzdychanie, słowa niezmyślone
I smętnemi łzami lice pokropione
Niechaj cie przywiodą ku słusznej lutości. Dla Boga, daj ratunk: ginę w tej ciężkości!
Co za zysk stąd weźmiesz, że zginę dla ciebie,
Który cie miłuję barziej, niż sam siebie,
I twojej się wdzięcznej dziwuję piekności; Dla Boga, daj ratunk: ginę w tej ciężkości!
Żywot, szczęście i śmierć i nieszczęście moje
Dzierży w swojej władzy możne serce twoje:
Co ty będziesz chciała, to się ze mną stanie; Dla Boga, daj ratunk, me wdzięczne kochanie!