[379]MIŁOŚĆ ŚRÓD RUIN.
Gdzie się w cichych barwach zmierzchu nieba mienią
Nad zielenią
Tych samotnych, bujnych pastwisk, skąd w zachody
Senne trzody
Powracają ku oborom swym, dzwoniące —
Na tej łące,
Tak wieść niesie, przed dawnymi sterczał laty
Gród bogaty;
W nim, w stolicy tego kraju, miał swe cugi,
Dworne sługi,
Możny książę; stąd dyktował dni spokojne,
Lub też wojnę.
Dziś od muraw tych, widzicie, ni drzewina
Nie odcina
Swej zieleni; z gór się jakiś strumyk rączy
Wązko sączy
Tu, gdzie groźny strzelał zamek wieżycami,
Ni strzałami
Ognistemi, nad stubramną murów ścianą,
Zbudowaną
Z marmurowych płyt, a grubą tak, że snadnie —
Gdy wypadnie —
I dwunastu mogło na niej obok siebie
Stać w potrzebie.
Któż to kiedy widział taką plenność trawy,
Jak ten, skrawy
[380]
W żarach lata, dywan miękki, co swem świeżem
Zakrył pierzem
Wszelkie ślady tego miasta, skąd przed wieki
W świat daleki
Szły odgłosy bolów, uciech, tu, gdzie chwała
Rozpalała
Serca ludzkie, lub waliło je o ziemię
Hańby brzemię,
Tu, gdzie ongi szły na sprzedaż za wór złota
Grzech i cnota.
Dzisiaj tylko złom wieżyczki gdzieś na polu,
Śród kąkolu
Stoi pustką, rozchodnikiem obrośnięty —
Liche szczęty,
Pełne zielska, swą postawą, tak żebraczą,
Miejsce znaczą,
Gdzie się pięły w dniach zamierzchłych hen do góry
Dumne mury;
Tej areny, życiem wrzącej, znaczą kręgi,
Gdzie zaprzęgi
Tłumnie, szumnie, szły na wyścig po oklaski
Z władzców łaski.
Dzisiaj wiem, że tu, gdzie w cichych barw oponie
Zachód tonie,
Śląc ostatnie pożegnanie naszym trzodom,
Tu, gdzie z wodą
Górskiej rzeczki w jeden szary cień się zlewa
Ta bez drzewa
Błoń; gdzie rycerz swego króla miał spojrzenie
W takiej cenie,
[381]
Że, by w zbrojnych tych gonitwach być na szczycie,
Dałby życie,
Tu mnie czeka ma dziewczyna, bez tchu prawie,
Aż się zjawię.
Gród-li miało, jak daleko, jak szeroko,
Jego oko:
Pełne gmachów wszystkie wzgórza, wszystkie spady;
Kolumnady,
Tumy, mosty, akwedukty! Ranek budzi
Ciżbę ludzi!
Ja gdy przyjdę, milczą usta jej dziewczęce —
Wprzódy ręce
Na ramieniu mi położy, oczy wprzódy,
Te dwa cudy,
Pieścić każe, potem słowa szepce lube
Na mą zgubę.
Bojowników stąd-ci słano na wsze strony
Miliony;
Na cześć bogów tu wznoszono pod niebiosy
Słupów stosy;
Złoto w biegu wstrzymywało, pełnym grozy,
Setne wozy...
Krwi gorąca! Krwi ty mroźna! Płonna praca!
Ziemia wraca
Z wieków szaleństw! Z wieków trudu, nędz i grzechu
Mknie w pośpiechu!
Niechaj zginie wszech zachodów jej zawiłość!
Wszystkiem — miłość...
|