Matka (Kasprowicz, 1926)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kasprowicz
Tytuł Matka
Pochodzenie Mój świat
Pieśni na gęśliczkach i malowanki na szkle
Wydawca Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Data wyd. 1926
Druk Zakłady Graficzne Instytutu Wydawn. „Bibljoteka Polska“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
MATKA

Blady księżyc świeci,
Godzina dwunasta,
Przed mem oknem, widzę, staje
Starucha, niewiasta.

Pomarszczone czoło,
Wąska twarz zapadła:
Nie do człeka, snać, podobna,
Raczej do widziadła.

Na głowie chuścina,
Pod nią włos się kryje
W resztkach strzępów, biała kryza
Okala jej szyję.

Zżółkłą, chudą ręką
Lekko szyb dotyka,
A te dzwonią, jak nieznana
Odległa muzyka.

„A czego to chcecie?
Macie, widzę, drogę
Poza sobą, lecz ja nic tu
Poradzić nie mogę.

Wszyscy śpią już w domu,
Wszystkie garnki próżne,
Nic nie wygra, kto w tej porze
Chodzi po jałmużnę.


Sam ci jabym pomoc
Przyniósł-wam, być może,
Lecz widzicie, jak mnie więzi
To nieszczęsne łoże.

Obolałe ręce,
Obolałe nogi:
Niechaj Pan Bóg was opatrzy
Śród tej waszej drogi.

Zapewne zdaleka, —
Ano wielka szkoda —
Przyjdźcie jutro, przyjdźcie rano,
Ktoś tu coś wam poda.“

„Zdaleka, czy zbliska,
O tem sądy różne,
To ci powiem, żem nie przyszła
Tutaj po jałmużnę.

Słyszę, jesteś chory,
Masz już swoje latka,
Chciałam jeszcze cię odwiedzić,
Jestem twoja matka.“

„Rozumiem, rozumiem:
Czas ci było po mnie
Przyjść i zabrać mnie ze sobą,
Dziękuję ogromnie!“

„Jeszcze ja cię z sobą
Dzisiaj nie zabiorę;
Człek jest na to, aby cierpiał,
Cierp, me dziecko chore.


Zresztą masz i tutaj
Swe chwile radosne:
Księżyc, słońce, las, szum rzeki,
Masz zieloną wiosnę.

Mnie-ci tam jest dobrze
Między zbawionemi,
Przecie, czasem, trochę tęsknię
Do tej waszej ziemi.

Więc żyj sobie jeszcze,
A, gdy wstaniesz zdrowy,
Idź na pole, idź do boru,
Idź na Wierch Lodowy.“

Tak dzisiaj z północka
Pogwarzyłem sobie
Z matką, prawie zapomnianą,
— Tak dawno jest w grobie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.