Maksymy i rozważania moralne/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor François de La Rochefoucauld
Tytuł Maksymy i rozważania moralne
Pochodzenie Bibljoteka Narodowa Serja II Nr. 38
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1925
Druk Drukarnia Ludowa w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. Maximes et Réflexions morales
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii

NR 38BIBLJOTEKA NARODOWASERJA II


LA ROCHEFOUCAULD

MAKSYMY
I ROZWAŻANIA MORALNE
PRZEŁOŻYŁ, WSTĘPEM I OBJAŚNIENIAMI
ZAOPATRZYŁ

BOY-ŻELEŃSKI




KRAKÓW
NAKŁADEM KRAKOWSKIEJ SPÓŁKI WYDAWNICZEJ

ODBITO W DRUKARNI LUDOWEJ W KRAKOWIE
1925







WSTĘP

I. EPOKA

La Rochefoucauld jest pisarzem z epoki, w której literaturę niekoniecznie uprawiali literaci. Wcześniej się żyło, niż pisało. Mała książeczka bywała często owocem doświadczeń bogatego życia. Wydawało się ją od niechcenia, często pod zmyślonem nazwiskiem, nie szukając w niej zbytniej chluby. Jakgdyby przypadkiem ta lub owa przeszła do nieśmiertelności, gdy wiele innych zaginęło.
Takim „nieśmiertelnym“ od niechcenia jest książę de La Rochefoucauld. Gdyby los nie był zawiódł jego ambitnych dążeń, nie przyszłoby mu może do głowy pisanie; pocieszał się niem na schyłku życia po jego zawodach.
Czynne życie autora Maksym przypada na pierwszą połowę XVII w. Jest to we Francji doba wewnętrznego rozdarcia, epoka walki, to przyczajonej, to wydobywającej się na powierzchnię, ale ciągłej. Walka między dogorywającym feudalizmem a ideą monarchiczną, którą w spadku po Henryku IV reprezentują Richelieu, Mazarin, wreszcie Ludwik XIV. Podczas gdy wielmoże widzą we Francji jedynie „postaw sukna“ — jak mówi u Sienkiewicza Bogusław Radziwiłł o Polsce — który szarpią, przykrawają i wydzierają sobie wzajem, Henryk IV przechodzi do tradycji ludu ze swoim aforyzmem o „kurze w garnku“, minister Ludwika XIII, Richelieu, silnie trzyma w dłoni władzę i kosi bez miłosierdzia głowy panków, Mazarin z kolei deprawuje ich, mami i kupuje, aż wreszcie Ludwik XIV dopełni dzieła scentralizowania władzy, zmieniwszy bitnych rycerzy w kornych dworaków, i zapomocą genjalnie prostego systemu kazawszy wszystkim próżnościom, wszystkim ambicjom i namiętnościom kręcić się dokoła słońca Majestatu.
Ta epoka poprzedzająca rządy Ludwika XIV, czas Frondy zwłaszcza, to jedna z najsmutniejszych kart dziejów Francji. Dziki egoizm kasty, rozpętanie najgorszych instynktów; próżność, chciwość, zdrada, kryjące się pod dumnym rycerskim pióropuszem; — a z drugiej strony twarda i beznadziejna dola ludu, nie liczącego się za nic w tej krwawej grze magnatów.
I oto kontrast; w tej srogiej i twardej epoce, w atmosferze wojny domowej, która zmieniła Francję w wielkie obozowisko, wyrasta kwiat, który później rozwinie się wspaniale: francuski „salon“, francuska kobieta. I jaki salon! Salon, w którym uprawia się szermierkę pięknych i wzniosłych uczuć, snuje powieści o rycerzach dzielnych jak bohaterzy a tkliwych jak pasterze, roztrząsa się subtelności miłosne, kreśli mapy „krainy czułości“, rafinuje myśli, oczyszcza język. Pierwszym takim salonem jest słynny „pałac Rambouillet“, z którego rodzi się szereg innych. Powstaje typ precieuzy (wykwintnisi), miano zrazu zaszczytne, dopóki Molier nie zohydził go — może ponad miarę — i nie okrył śmiesznością.
Nie znaczy to, aby wszystkie kobiety ograniczały się do tej roli. Nie brakło tej epoce amazonek, które dosiadały konia i czynny niemal brały udział w zamieszkach; nie brakło intrygantek w wielkim stylu, które mąciły całą Francję i prowadziły bieg w tym wyścigu ambicji i interesów. W tym to podwójnym świecie — w obozie i w salonie — spłynęło życie autora Maksym; stamtąd czerpał swoje doświadczenia, które wyrył później w twardym i niespożytym kruszczu słowa. To prawda, kiedy przyszły lata męskie pisarza, Francja zmieniła się już bardzo. Skończyły się wojny domowe; rycerz stał się kawalerem, dworakiem: nie mieczem już wyrębywał swoją karjerę życiową i nie intrygą w wielkim stylu, ale pilnością w nadskakiwaniu królowi, dwornością, pochlebstwem.
Dla zgorzkniałego obserwatora i analisty ludzkiej natury, cóż za pole do spostrzeżeń! Francja dworska wyostrzy jeszcze te refleksje, które nagromadziły się w duszy pisarza jak osad z epoki Francji rycerskiej.

II. CZŁOWIEK

Franciszek VI, książę de La Rochefoucauld (za życia ojca był „tylko“ księciem de Marcillac), był potomkiem jednego z najznamienitszych rodów Francji. Urodził się w r. 1613. Wykształcenie otrzymał jedynie rycerskie; w piętnastym roku życia zaślubił, feudalną modą, córę magnackiego rodu. Mając lat szesnaście, bije się we Włoszech. Za powrotem do kraju, styka się z dworem Anny Austrjackiej i staje się poniekąd rycerzem tej królowej Francji, pędzącej dość nędzną dolę na dworze, gdzie smutny i markotny król żyje opanowany przez nienawidzącego królowej kardynała-ministra.
Popadłszy w niełaskę u króla, nawpół wygnany, młody rycerz dostaje się w rączki starszej odeń o lat trzynaście księżnej de Chevreuse, kobiety, która przeszła do legendy jako genjusz Intrygi. Pani de Chevreuse, której miłość przyniosła kolejno nieszczęście każdemu z jej kochanków, spiskuje na rzecz królowej i lorda Buckinghama; młody Marcillac jest jej narzędziem; wedle zuchwałego planu miał zgoła porwać królową i wywieźć do Brukseli! Plany te załamują się; pani de Chevreuse musi uciekać; La Rochefoucauld dostaje się do Bastylii, skąd wypuszczają go po tygodniu niesrogiego więzienia.
Richelieu umiera w r. 1642; Ludwik XIII w rok po nim w r. 1643: Anna Austrjacka zostaje regentką. Gdy zabrakło żelaznej ręki kardynała, wszystkie ambicje podnoszą głowę. La Rochefoucauld, bezgranicznie pyszny na punkcie swego rodu, chce wyzyskać sposobność, aby wywalczyć dlań miejsce przed innemi. A chodziło nie o lada co: o „taburet“ dla żony i o prawo wjeżdżania do Luwru w karecie! Dla takich celów, każdy magnat współczesny gotów był pustoszyć kraj, walczyć przeciw własnemu królowi, sprzymierzyć się z wrogiem Francji, z Hiszpanją, z samym djabłem!
Niepodobna tu wchodzić w szczegóły zawiłych kolei tej wojny domowej, prowadzonej szpadą i piosenką, z równą lekkością jak okrucieństwem. La Rochefoucauld bije się, odnosi rany, intryguje, jedna się z dworem, to znów się kłóci, wichrzy, mąci, — wreszcie wychodzi z tych przygód mocno szarpnięty finansowo i wpół oślepiony od strzału z muszkietu, który otrzymał w potyczce. Ten wypadek położył kres jego działalności „rycerskiej“; temu strzałowi z muszkietu zawdzięcza może historja literatury nieśmiertelne Maksymy.
W całym tym okresie życia, La Rochefoucauld nie wygląda zbyt zaszczytnie. Niema w tym „buntowniku“ wielkiej ambicji, wielkiej idei; — próżnostki, ambicyjki, buta, warcholstwo, interesy finansowe i wpływy kobiece... Ale w tem właśnie jest on wyrazem epoki; najtężsi szermierze Frondy nie wznosili się ponad te horyzonty. Możnowładztwo skarlało; dojrzałe było do tego, aby je Ludwik XIV sprowadził do roli dworaków, asystujących ze czcią jego najbardziej prywatnym i najmniej królewskim potrzebom... Własny syn La Rochefoucaulda będzie wzorem takiego kornego i wytrwałego dworaka.
Do tego i w samym charakterze La Rochefoucaulda było jakieś pęknięcie, które może stało się przyczyną, iż, mimo swych wybitnych przymiotów, nie odegrał pierwszej roli. Może to przyszła „literatura“ tłukła się po nim i paraliżowała człowieka czynu. La Rochefoucauld, mimo że dzielny i bystry, nie był człowiekiem „z jednej sztuki“; zbytnia skłonność do refleksji, zbytnie jasnowidztwo nie pozwalało mu rzucić się na oślep i iść w wytyczonym kierunku. Toteż i niewiele wyniósł z tych lat korzyści. I ot, tę chwałę, to nasycenie miłości własnej, za któremi się upędzał, znalazł mimochodem w tem, w czem zrazu szukał jedynie zabawy i rozrywki: w tomiku Maksym. Podobnie, w XIX w., zagorzałego polityka i męża Stanu, Benjamina Constant, ocaliła u potomności od zapomnienia mimochodem skreślona mała powiastka: Adolf...
Przejście w „stan spoczynku“ La Rochefoucaulda przypada na czas, kiedy młody Ludwik XIV objął rządy. We Francji nastał spokój; rozbrojona szlachta oklaskuje na dworze pierwsze komedie Moliera i tańczy w jego baletach wraz ze swoim królem. Salony zakwitają na nowo, uprawiając owe „kameralne“ rodzaje literatury, które mieli uświetnić dwaj wielcy pisarze: La Rochefoucauld i La Bruyère. Salon panny de Scudéry specjalizuje się w madrygale; salon panny de Montpensier w portretach[1]; u pani de Sablé kwitnie maksyma, aforyzm. Wszystko to były rodzaje odpowiadające gustom i aspiracjom światowych amatorów; nie wymagały długiego tchu, wytężonej pracy ani też wyobraźni; natomiast przenikliwości życiowej i elegancji wysłowienia.
W salonie pani de Sablé pędzi życie La Rochefoucauld, zawiesiwszy oręż na kołku. Wraz z innymi bierze udział w ulubionej zabawie, której przodowała sama gospodyni. „Maksymy“ jego zdobywają niebawem uznanie i rozgłos, krążą w odpisach w kołach przyjaciół, budząc niekiedy u tkliwszych czytelniczek zgrozę swą bezlitosną ostrością. Wedle uwag i krytyk całego kółka, autor szlifuje je, zmienia, ulepsza. Są wśród jego maksym takie, które miały po kilkanaście warjantów. Kiedy wreszcie (1665) zdecydował się je wydać drukiem — oczywiście bezimiennie, aby nie kalać publicznym literackim rozgłosem pańskiego nazwiska! — każde wydanie (było ich za życia pisarza pięć) przynosiło nowe warjanty i zmiany.
Ostatnie lata życia La Rochefoucaulda wypełnia nowa przyjaźń; można ją nazwać miłością, mimo iż wiek pisarza raczej zalecałby tamto miano. Przyjaciółką tą i osłodą jego ostatnich lat jest pani de La Fayette, owa pełna uroku, subtelna i cicha postać kobieca, autorka jednej z najpiękniejszych powieści XVII w. Księżna de Clèves, w której autorstwie podobno i La Rochefoucauld miał udział. Pani de La Fayette, znacznie młodsza od La Rochefoucaulda, była bardzo wątłego zdrowia i zapadała często; jego nękały ataki podagry; żyją tedy w zaciszu salonu pani de La Fayette, pocieszając się i rozrywając wzajem. Stosunek ten rozprasza nieco melancholję, w jakiej usposobienie, rozczarowania życiowe i smutki rodzinne pogrążały pisarza. Na dworze La Rochefoucauld pojawia się rzadko, mimo że Ludwik XIV wita go tam zawsze z osobliwemi względami. Pewna wrodzona nieśmiałość każe mu się uchylić od fotelu w Akademii, którego propozycję zjednały mu Maksymy, a z którym wiązał się przymus publicznego przemówienia. Umiera w r. 1680.

III. PISARZ

Znaj siebie samego, oto godło, jakie możnaby dać literaturze francuskiej. Ta namiętność poznania siebie, wyłuskania prawdy wewnętrznej, istotnej treści człowieka z osłonek pozorów, towarzyszy całej tej literaturze. Od Montaigne’a do Russa, od Balzaka do Prousta, wciąż spotykamy ten motyw przewodni, tę potrzebę. Zarzuty niemoralności, cynizmu, jakie spotykały nieraz tę literaturę, mają przeważnie źródło w tej potrzebie zdzierania opon kryjących prawdę. Montaigne i Rousseau i Balzac i Proust mają w swojej analizie momenty cyniczne.
Montaigne jest ojcem tej dążności literatury francuskiej. Próbowanie duszy ludzkiej wszelkiemi odczynnikami, aby zbadać jej istotę, staranne odróżnianie pozoru od treści, wolna od uszanowania analiza każdego obyczaju, choćby nawet najbardziej zadawnionego i uświęconego, oto treść Prób Montaigne’a. A jakiż lepszy przedmiot może człowiek znaleźć dla tej analizy niż samego siebie? Toteż, w miarę jak Montaigne posuwa się w swojem dziele, Próby jego stają się szerokim autoportretem.
W swojej epoce Montaigne był zjawiskiem odosobnionem. Ale z czasem dzieło jego wydało owoce. W sto lat po nim jego samotna rozrywka stanie się salonową zabawą. Z inicjatywy dostojnej Mademoiselle, każdy w jej gronie zobowiązany jest nakreślić własny portret, fizyczny i duchowy. Portrety te wydano potem jako zbiorek: figuruje tam i autoportret La Rochefoucaulda, jest to pierwszy jego utwór literacki, jaki się pojawił w druku. Zauważmy nawiasem, jakiej kultury literackiej dowodzi powszechne uprawianie tej wcale niełatwej zabawy!
Bo też pomiędzy epoką Montaigne’a a La Rochefoucaulda znajduje się okres wytężonej pracy nad językiem, nad formą. Montaigne był to szlachcic gawędziarz, który spisuje swoje myśli tak jak mu przychodzą do głowy, z pańską beztroską: chce pisać „po żołniersku“. Nieporównany jego język to raczej owoc talentu niż sztuki. Ale przez ten czas był Malherbe, i Voiture, i Guez de Balzac, i Vangelas, prawodawca gramatyki tak ironicznie traktowany przez Moliera; powstała Akademja, poświęcona osobliwie kultowi języka. I powstały owe salony, w których wykwint języka i myśli pielęgnowano aż do przesady, aż do śmieszności. Mimo to, zjawisko, jakiem był La Rochefoucauld w literaturze, jest jakże wspaniałą obroną tych salonów przed szyderstwem Moliera! Ten młody książe nie otrzymał prawie żadnego wykształcenia; zaledwie że umiał po łacinie; całe życie bił się, romansował, intrygował; jedyną edukacją, jaką przeszedł, była edukacja owych salonów, towarzystwo tych pań. Cóż za szkoła, z której wychodziło się klasykiem, skończonym pisarzem, nieśmiertelnym! Stanowczo Molier za surowo się obszedł z „wykwintnisiami“.
Maksymy La Rochefoucaulda stanowią — wraz z Prowincjałkami Pascala — nowy etap w literaturze francuskiej. Wydobywają one z języka francuskiego właściwości, w których stanie się niedoścignionym: ciętość, subtelność rozróżnień i precyzję zarazem odcieni. Zwięzłość: ścisnąć myśl, obracać ją na wszystkie strony aż się ją zagęści do jej jedynej, definitywnej formy, to są zdobycze tej klasycznej epoki literatury. Zwłaszcza doprowadzenie do artyzmu ironji, zadającej niedostrzegalnym ruchem dłoni nieomylne i śmiertelne cięcia.
Pomiędzy Montaignem a La Rochefoucauldem było jeszcze jedno zjawisko: Kartezjusz. Ta dążność do naukowego ujmowania zjawisk, wiązania ich w grupy, wydobywania z nich praw, uogólnień, to już owoc Rozprawy o Metodzie i wogóle kartezjanizmu. Montaigne raczej się zwierza, La Rochefoucauld uogólnia, teoretyzuje. Ujmuje duszę człowieka algebraicznie: zamiast cyfr, wprowadza znaki. Nie obywa się to nieraz bez pewnego wrażenia oschłości lub zawiłości.
Aforyzm był w owym czasie modną zabawą salonowej literatury. „Nie wiem, czy pani zauważyła, że pasja robienia sentencyj udziela się jak katar“ pisze La Rochefocauld do pani de Sablé. Aforyzm jest ostatnim niejako etapem tego destylowania esencji myśli: zarazem mieści w sobie ideał ówczesnej literatury, urodzonej w salonie i przefiltrowanej przez sąd całego towarzystwa. Czasem wyradza się to w rozszczepianie włosa na czworo: „Zabrnęliśmy w subtelności, zgubiliśmy się już zupełnie“ pisze pani de Lafayette zdając sprawę z jakiejś dyskusji. Czasem wyradza się w grę słów. Tak np. aforyzm, że „nie mamy dosyć siły, aby posługiwać się całym naszym rozumem“ pani de Grignan przenicowała z równą słusznością na formułę, że „nie mamy dosyć rozumu, aby się posługiwać całą naszą siłą“. Tak samo wahano się długo, czy „przebacza się niewierność, ale się jej nie zapomina“, czy też „zapomina się niewierności, ale się jej nie przebacza“. Ta debata doskonale wskazuje niebezpieczeństwo zabawy w aforyzmy, traktowanej „zawodowo“, nie jako wypływ osobistego spojrzenia. Ale wzamian, czy może być coś zwięźlejszego, doskonalszego w swej jadowitej a spokojnej ironji niż takie formuły:

Zawsze mamy dość siły aby znieść cudze nieszczęścia...
Przyrzekamy wedle swych nadziei, dotrzymujemy wedle swych obaw...
Z prawdziwą miłością jest jak z pojawianiem się duchów; wszyscy o nich mówią, ale mało kto je widział...
Starzy lubią dawać dobre rady, aby się pocieszyć, że nie są już zdolni dawać złych przykładów...
Kiedy przywary nas opuszczają, pochlebiamy sobie, że to my je opuszczamy...

Jako przykład tego dążenia do zwięzłości, destylowania myśli w coraz bardziej oczyszczoną formułę, może posłużyć kolejne przeobrażenie się jednej i tej samej maksymy w trzech wydaniach:

1) Zazdrość istnieje jedynie siłą wątpliwości; niepewność stanowi jej pokarm: jest to namiętność, która szuka codziennie nowych przyczyn do niepokoju i nowych udręczeń. Człowiek przestaje być zazdrosny, z chwilą gdy ma świadomość tego, co powodowało jego zazdrość.

2) Zazdrość karmi się podejrzeniami, wątpliwością. Jest to namiętność, która szuka wciąż nowych przyczyn do niepokoju i nowych udręczeń i zmienia się we wściekłość z chwilą gdy przejdzie od podejrzeń do pewności.

3) Zazdrość karmi się wątpieniem i zmienia się we wściekłość lub ustaje z chwilą gdy przejdzie od podejrzeń do pewności.

Ta ostatnia maksyma, najkrótsza, jest najpełniejsza: obejmuje tamte obie.
Godnem uwagi jest, że ten wielki pan, przybierający tak wzgardliwą obojętność w stosunku do swojej sławy literackiej, „piłował“ swoje dziełko jak mało który zawodowy literat. Pięć lat tworzył te maksymy, a piętnaście lat je szlifował. W nim i w La Bruyerze dojrzewa świadomość, że proza, traktowana wprzód gawędziarsko, jest wielką sztuką, trudniejszą może od rymotwórstwa. Tak samo Pascal ośmnaście razy przerabia jeden list ze swoich Prowincjałek.
Ten styl, ta precyzja formy, stanowią trwałość tych Refleksyj. Najcelniejsze z pomiędzy nich stanowią owe świetlne punkty, któremi myśl olśniona przebywa inne, zawsze interesujące, zawsze pobudzające do myślenia, bodaj przez protest, jaki się w nas budzi przeciw temu co nam się w tych rozmyślaniach może wydać oschłem, monotonnem, nawet fałszywem przez jednostronność punktu widzenia. Jako myśl, zostały one dokumentem wysiłku psychologicznego epoki, która poznanie człowieka uczyniła swojem głównem studjum. Ale przetrwały formą, i tem, że — jak zauważył jeden z komentatorów — prawda i fałsz mieszają się w nich tak subtelnie, iż wiecznie stanowić będą temat do dyskusji.

IV. MYŚLICIEL I MORALISTA

„Nasze cnoty są najczęściej[2] jedynie przebranemi przywarami“, oto motto jakie La Rochefoucauld daje swemu zbiorkowi; i istotnie wyraża ono dobrze myśl autora. Głęboki pesymizm, niewiara w naturę ludzką, wieją z tej książeczki. Egoizm, miłość własna, lęk lub pragnienie korzyści, oto składniki, które znajduje, ilekroć rozbierze z osłonek jakąkolwiek czynność ludzką: oto co zostaje, gdy ją rozdziać z mniej lub więcej świetnych pozorów. Z zadziwiającą przenikliwością i sztuką, z piekielnem iście upodobaniem, ściga autor nasze pobudki aż do najtajniejszych zaułków duszy; zarazem, zatapiając i obracając ten sztylet w sercu ludzkiem, dba o to, aby jego rękojeść była najpiękniej rzeźbiona, aby forma każdego aforyzmu była najbardziej misterna, iżby tem okrutniej występowała na jaw ironia treści.
„Cnoty gubią się w interesie jak rzeki w morzu“...
„Interes przemawia wszystkiemi językami i odgrywa wszystkie role, nawet rolę bezinteresowności“...
I w tym duchu ciągnie się rzecz przez kilkaset maksym; nic nie ostoi się przed probierczym kwasem tej piekielnej chemji duszy ludzkiej. Niema prawdziwej przyjaźni; miłość jest „jak te duchy, o których wszyscy mówią, ale której nikt nie widział“; „niema uczciwych kobiet, któreby nie były znudzone swojem rzemiosłem“ itd. itd.
Czytane dziś jednym ciągiem, te maksymy wywołują wkońcu uczucie smutku, zniecierpliwienia nawet, przerywanego raz po raz podziwem dla doskonałości formy; czy dlatego że są fałszywe, czy dlatego że nazbyt prawdziwe? Nie jest tak zupełnie prostą rzeczą odpowiedzieć na to pytanie.
Trzeba powiedzieć, że my (mówię o mojej generacji) nie jesteśmy zbyt wdzięcznymi czytelnikami La Rochefoucaulda. Wyrośliśmy w atmosferze pojęć wytworzonych darwinowską teorją „walki o byt“, pesymizmem Schopenhauera, filozofją Taine’a, dla którego „cnota jest produktem takim jak cukier“ itp. Uczyliśmy się czytać na brutalnej literaturze końca XIX wieku. Niejedna nowela Maupassanta jest jakby epickiem rozwinięciem tej lub owej Maksymy La Rochefoucaulda. Każdy inteligentniejszy chłopak z pośród nas dochodził do sporej porcyjki tych Maksym sam, na własną rękę, zanim wiedział o istnieniu tej książeczki. I, ostatecznie, cała ta filozofja egoizmu i próżności nie zadowala nas już dzisiaj; nie trafia, nie mówię już do serca, ale nawet do rozumu. Uznajemy, że większość tych maksym jest prawdziwa, ale ta prawda jest prawdą niejako w pewnym wymiarze; znamy lub przeczuwamy inne prawdy w innym, wyższym wymiarze myślenia. Mechanizm tej psychologji wydaje się nam zbyt algebraiczny; formułki tłumaczące człowieka, tę tajemnicę zawieszoną wśród innych tajemnic, zbyt proste. Kwas tej analizy wydaje się nam za mocny, gryzie wszystko czego dotknie; gdyż dowieść, że, dajmy na to, ktoś, kto bez świadków rzuca się w rzekę, aby ocalić tonącego, działa pod wpływem próżności lub egoizmu, jest oczywistym nonsensem. Ta niwelacja, wedle której niema różnicy pobudek między ludźmi, to tak, jakby ktoś zwęglił na popiół fiołek i cebulę i wykazał, iż niema między niemi żadnej różnicy. Dla nas, póki są żywe, jest różnica, a skoro są zwęglone, wogóle przestają istnieć.
Jakże ciasnem i oschłem wydaje nam się naprzykład owo określenie żądzy wiedzy „interesem nabycia korzystnych wiadomości lub pychą wiedzenia więcej od innych!“ Jak objąć tą formułą fanatyzm wiedzy owych uczonych, co życie całe ofiar i niedostatku spędzili na dociekaniach, które, jako jedyną korzyść, mogły ściągnąć na nich tylko prześladowanie lub śmierć! Gdzie zmieścić w tę formułę np. takiego Saint-Simona, który kilkadziesiąt lat pisze swoje nieśmiertelne Pamiętniki z tą świadomością, że nigdy nikomu nie będzie ich mógł pokazać, że nigdy nie będzie ich mógł wydać, i że odkrycie ich rękopisu grozi mu utratą wolności lub życia! Nie, dusza artysty, prawdziwego uczonego, świętego, tych wielkich samotników, nie zmieści się w formułki La Rochefoucaulda, wyszlifowane w stadowem życiu salonu. Nie wytłumaczy się temi wzorkami żadnej prawdziwej wielkości, żadnego fanatyzmu, żadnego z tych uczuć, które niejako rodzą się poza człowiekiem i wstępują weń, czyniąc zeń swoje narzędzie. Sceptyk Montaigne jakże ma inne poczucie rzeczy wielkich!
Ale jako szkoła, jako pewna faza myślenia zbawienna i pożyteczna do przebycia, Maksymy La Rochefoucaulda są wręcz nieocenione. Tak jak każdy, kto chce istotnie myśleć, musi przejść swój okres negacji absolutnej, wymieść wszystko, odrzucić wszystko, zrobić ową tabula rasa, o której mówi Kartezjusz w swojej Rozprawie o metodzie, aby później wybudować swój gmach pojęć o świecie, tak i piśmiennictwo: La Rochefoucauld, to przejściowa faza myśli ludzkiej. Książka jego była zresztą brewjarzem dla iluż wielkich umysłów. Schopenhauer go uwielbia, zestawia z Machiawelem. Nietzsche ceni wyżej dzieła francuskich moralistów, a zwłaszcza La Rochefoucaulda, niż razem wszystkie dzieła filozofów niemieckich.
Jakże inaczej jeszcze musiały działać te wypolerowane zdańka na współczesnych czytelników i czytelniczki! Przyjrzyjmy się im tylko na tle współczesnej literatury: z jednej strony sentymentalny romans dziergający życie walecznych rycerzy i czułych dam z samych podniosłych uczuć; — z drugiej tragedja Corneille’a, również nie znająca innych pobudek dla ludzkich działań jak tylko wielkie, bezinteresowne i niezłomne. I salony, w których skupiało się ówczesne duchowe życie, siliły się stworzyć fikcję, że istotne postępki ich uczestników kierują się wedle tych szczytnych pobudek.
Otóż, La Rochefoucauld, zanim został pisarzem, żył długo i bujnie; poznał tych mężczyzn i te kobiety, znał tych ludzi w obozie i w salonie, w alkowie i na radzie wojennej i wiedział co ma o tem mniemać; widział co kryje człowiek pod temi pięknemi pozorami. I napisał swoje Maksymy. Jeden z francuskich krytyków mówi, iż są one „nakłuciem szpilki dla wzdętych ideałów i nadludzkich aspiracyj dogorywającej epoki“. Podobnie jak Myśli Pascala, tak samo te Maksymy są upokorzeniem i zdeptaniem w proch natury ludzkiej. Ale Pascal ma równocześnie poczucie małości i wielkości człowieka, a ujęcie człowieka w tem podwójnem obliczu jest najgenjalniejszym rzutem jego myśli. Tym Maksymom brak jest owej drugiej części Pascalowego dzieła. Pascal depce człowieka poto, aby go podnieść na skrzydłach wiary; tej żywej wiary La Rochefoucauld nie miał, mimo iż — trzeba to zaznaczyć — salony, w których wyrosły Maksymy (pani de Sablé zwłaszcza), stały jaknajbliżej Port-Royalu, tej ojczyzny myśli Pascala.
Z drugiej strony zajmującem jest zestawić książeczkę La Rochefoucaulda z dziełem Moliera. I Molier również jest tem nakłuciem szpilki dla „wzdętej“ natury ludzkiej; uczy ją z prostotą chodzić po ziemi. Uczy nas mieć się na baczności co do własnych pobudek. Czyż nie jest udramatyzowaną maksymą La Rochefoucaulda pierwsza scena Miłości lekarzem, i tyle innych scen zresztą? A Mizantrop, lub raczej te dwa oblicza mizantropji, jakie ukazuje Molier w Alceście i Filincie, czyż nie oddychają tym samym pesymizmem, jaki wionie z tej książeczki? Czy Molier widzi lepszym człowieka, i tych paru dobrych ludzi, których możnaby znaleźć w jego dziele, czyż nie są — w myśl rozróżnienia autora Maksym — dobrymi ze słabości?
Bo pesymizm, smutek, niesmak rozpościerają się nad całą tą epoką we Francji, pełną zabaw, pompy i użycia. Nie znajdując nic, coby ich zdolne było wyrwać poza samych siebie, ludzie gniotą się razem, grzebią się w sobie i — brzydzą się sobą. Z pełni światowego życia, sławy, taki Pascal, taki Racine, rzucają się w objęcia Port-Royalu, Pani de Maintenon, morganatyczna małżonka Ludwika XIV, na szczycie potęgi i ziszczonych marzeń, żarta nudą i rozczarowaniem, pisze do Ninon de Lenclos: „Powinszuj odemnie panu de La Rochefoucauld i powiedz, że księga Hioba i jego Maksymy są moją jedyną lekturą“. To zbratanie surowej dewotki z głośną kurtyzaną pod znakiem tych Maksym, jest bardzo znamienne; tak samo jak fakt, że jedne i te same myśli tego zbiorku przechodziły przez „cenzurę“ ascety-jansenisty Arnaulda i tejże Ninon de Lenclos.
Powiedzmy sobie jeden komplement: może my dziś jesteśmy lepsi, niż ludzie z epoki La Rochefoucaulda? Życie ówczesne, oparte jedynie na posiadaniu, wytwarzało drapieżną chciwość; układ stosunków społecznych wytwarzał chorobę próżności, zależność ludzi od siebie dworactwo. Zapewne, zasadnicze wady ludzkie zostały te same; ale życie stało się swobodniejsze, prostsze. Maksymy są w znacznej mierze dokumentem epoki: to arystokratyczne społeczeństwo, wysuszone, nie znające żadnej bezinteresownej idei, czcze, odbija się w tej książce. Duszno w niej jest. Nawet u Woltera, mimo jego wzgardy dla człowieka, jest coś, co łagodzi jej oschłość: jest w nim, mimo wszystko, żarliwa miłość ludzkości, żądza światła, dobra, chęć, aby było lepiej. Te pojęcia, ludzkość, postęp, wolność, nie istniały jeszcze prawie w epoce La Rochefoucaulda w sferze, w której on wzrósł i działał, ani żadne inne z tych pojęć, od których szerzej, szlachetniej wzdyma się pierś człowieka. A porównajmy te Maksymy z dziełem, które możnaby poniekąd uważać za ich udramatyzowanie: z Komedią Ludzką Balzaka. To pewna, iż Balzak nie jest skłonny idealizować człowieka, a jednak jakże jest daleki od nakładania mu tej jednostajnej liberji egoizmu!
Bądź co bądź, mimo ciągłych wahań i sprzeczności, jakie się przechodzi czytając tę książeczkę, jest to jedna z tych, które znać się powinno. Wedle opinji Woltera, Maksymy La Rochefoucaulda były książką, która najbardziej przyczyniła się do ukształcenia smaku i wyostrzenia inteligencji w swoim kraju. Być może, przełożone — nie pierwszy raz zresztą — na język polski, zdołają odegrać potrosze tę samą zbawienną rolę i u nas; nawet i dziś. A kogoby odstręczała od tej książeczki jej niewiara w człowieka, jej wzgarda dla ludzkości, ten znajdzie wszakże, pośród tych osmucających „maksym“, wiele innych, które są jedynie dokumentem bystrej i trafnej analizy psychologicznej, wyrażonej raz po raz w lapidarnej formie, iskrzącej się najwytworniejszym dowcipem. Z tych jedną zwłaszcza chciałbym polecić publicznej rozwadze:
„Powaga jest obrządkiem ciała, wymyślonym dla pokrycia braków ducha”.

BOY - ŻELEŃSKI


Przekład ten dokonany został z wydania La Rochefoucaulda w Les grands écrivains de La France w opracowaniu M. D. L. Gilberta. Toż samo wydanie posłużyło jako główne źródło do przypisów.






MAKSYMY I ROZWAŻANIA MORALNE



Portret księcia de la Rochefoucauld
skreślony przez niego samego (1659)[3]

Jestem średniego wzrostu, zręczny i dobrze zbudowany. Płeć mam ciemną ale dość gładką; czoło wyniosłe i wcale szerokie; oczy czarne, małe i głęboko osadzone: brwi czarne i gęste, ładnie zarysowane. Trudnoby mi określić kształt nosa, nie jest ani płaski, ani orli, ani gruby, ani szpiczasty, przynajmniej tak mi się zdaje: tyle wiem, że jest raczej duży niż mały i ma się nieco ku dołowi. Usta mam duże, wargi zwyczajnie dość czerwone, ani ładne ani brzydkie; zęby białe i dość regularne. Mówiono mi swego czasu, że mam za krótką brodę: macam się i oglądam w lustrze i doprawdy nie wiem, co o tem sądzić. Sama twarz jest kwadratowa lub owalna: trudnoby mi to określić bliżej. Włosy czarne, kędzierzawe, dość gęste i długie. W fizjognomji mojej jest coś surowego i dumnego; stąd wielu pomawia mnie zgoła niesłusznie o wzgardliwość. Ruchy mam bardzo swobodne, aż nadto może, tak iż mówiąc dużo gestykuluję. Oto poprostu jak sobie wyobrażam mą zewnętrzną postać: każdy się może zgodzi, że to co myślę o sobie w tej mierze, nie jest zbyt odległe od rzeczywistości. Tak samo wiernie dokonam i reszty portretu; dość się przyglądałem sobie aby się dobrze znać; nie brak mi zaś ani swobody w tem, aby przyznać sobie jakieś zalety, ani też szczerości, z jaką wyznaję swoje wady. Po pierwsze, co się tyczy usposobienia, jestem melancholiczny, do tego stopnia, iż, od lat kilku, ledwie parę razy zdarzyło mi się rozśmiać. Melancholja moja byłaby wszakże dość znośna i łagodna, gdyby się ograniczała do tej, która płynie z natury; ale tyle mi jej przychodzi z zewnątrz, tak silnie wypełnia mą wyobraźnię i zaprząta umysł, iż, po największej części, albo dumam nie mówiąc słowa, albo nie myślę prawie co mówię. Jestem bardzo zamknięty z tymi, których nie znam, a niezbyt otwarty z większością znajomych. Jest to wada, wiem, i nie zaniedbam niczego, aby się z niej poprawić; ale mam w twarzy coś chmurnego, co mi daje pozór bardziej jeszcze zamkniętego w sobie niż jestem, że zaś nie jest w mej mocy wyzbyć się tej przykrej miny, sądzę, iż, nawet poprawiwszy się wewnątrz, zawsze mimo to zachowam ujemne pozory. Nie brak mi dowcipu[4], i mówię to bez skrupułów, na cóż bowiem zdadzą się wydwarzania[5] w tej mierze? Zbyt kołować i omawiać mówiąc o swych zaletach, to znaczy kryć nieco próżności pod pozorem skromności: to zręczny sposób, aby dać się o sobie domyślać więcej dobrego niż się mówi. Co do mnie, nie pragnę, aby mnie uważano za piękniejszego niż się maluję, ani za milszego, ani za dowcipniejszego i mędrszego niż mówię że jestem. Posiadam tedy dowcip, mówię to jeszcze raz, ale dowcip skażony melancholją.
Mimo że władam dość dobrze językiem, że mam dobrą pamięć i sąd o rzeczach niezbyt mętny, smutek[6] gniecie mnie tak silnie, iż często dość licho wyrażam to, co chcę powiedzieć. Rozmowa z godnymi ludźmi, to jedna z moich najmilszych przyjemności. Lubię rozmowę poważną, zwłaszcza obracającą się koło kwestyj moralnych; umiem wszakże smakować i wesołą gawędkę. Jeśli nie często mięszam się w nią z trefnościami, znam mimo to dobrze wartość ciętych słówek, i znajduję nader uciesznym ten sposób figlowania, w którym chybkie i swobodne umysły tak celują. Piszę dobrze prozą, dobrze składam i wiersze, i gdybym dbał o sławę[7] z takich rzeczy, sądzę iż, przy niejakiej pracy[8], mógłbym zyskać niezłą reputację.
Lubię wogóle książki; dzieła zawierające materjał do kształcenia umysłu i skrzepienia duszy są mi najmilsze. Lubię zwłaszcza czytać wspólnie z jakąś bystrą osobą[9]; w ten sposób, człowiek zastanawia się wciąż nad tem co czyta, a myśli, które mu przychodzą, rodzą najmilszą w świecie i najużyteczniejszą rozmowę. Umiem dość dobrze ocenić utwory wierszem i prozą jakie mi ktoś pokaże; ale sąd o nich wyrażam[10] może zbyt swobodnie. Mam jeszcze i tę wadę, że bywam zbyt wybrednym i surowym krytykiem. Dość chętnie przysłuchuję się dysputom i często mieszam się do nich; ale upieram się niekiedy zbytnio przy mem przekonaniu, i kiedy ktoś broni niesłusznego zdania, tak się rozpalam w obronie rozsądku, iż sam staję się niezbyt rozsądny. Mam zacne uczucia, dobre skłonności i tak gorące pragnienie, aby się stać we wszystkiem godnym człowiekiem, że przyjaciele nie mogą mi zrobić większej przyjemności niż ostrzegając mnie o moich błędach. Ci, którzy znają mnie nieco bliżej i którzy raczyli czynić mi uwagi w tej mierze, wiedzą, że zawsze je przyjmowałem z największą radością i poddaniem. W uczuciach jestem dość łagodny i umiarkowany; prawie nigdy nie widziano mnie w gniewie; nigdy też nie czułem do nikogo nienawiści. Nie jestem wszakże niezdolny do zemsty, o ileby mnie ktoś obraził i gdyby honor mój żądał odpłacenia zniewagi. Przeciwnie, jestem pewien, iż poczucie obowiązku zastąpiłoby we mnie nienawiść tak skutecznie, że dochodziłbym pomsty energiczniej niż kto inny. Ambicja mnie nie dręczy. Mało czego się obawiam, a śmierci wcale. Mało podlegam uczuciu litości[11], a chciałbym nie podlegać jej zgoła. Mimo to, niema rzeczy, którejbym nie uczynił, aby ulżyć strapionej osobie; sądzę w istocie, że należy wszystko uczynić[12] w tej mierze, nawet objawiać ludziom wiele współczucia w nieszczęściu; nieszczęśliwi bowiem są tak niedorzeczni, że im to przynosi ulgę. Ale uważam też, że trzeba się zadowolić okazywaniem litości, ale strzec się pilnie odczuwania jej w istocie. Jest to uczucie zgoła niewłaściwe dla szlachetnej duszy i zdolne jedynie zemdlić w nas serce; zostawmy to pospólstwu, które, nie czyniąc nic z rozumu, potrzebuje czerpać pobudkę w uczuciach. Kocham przyjaciół, i to tak, że nie wahałbym się ani chwili poświęcić dla nich własnej korzyści. Jestem dla nich wyrozumiały; znoszę ich humory i tłómaczę z łatwością wszystko; ale nie czulę się z nimi zbytnio, ani też nie doznaję zbytnich niepokojów w czasie rozłąki. Jestem z natury bardzo mało ciekawy przeważnej ilości rzeczy, które budzą ciekawość u innych. Jestem bardzo skryty, i łatwiej niż kto inny umiem zmilczyć to, co mi ktoś zwierzył poufnie. Jestem osobliwie wierny słowu; nie chybiam mu nigdy, jakiejbądź wagi byłaby rzecz, którą przyrzekłem; tego strzegłem z niezmierną pilnością całe życie. Jestem bardzo dworny dla kobiet i nie sądzę, abym kiedy rzekł coś takiego, coby im mogło sprawić przykrość. Towarzystwo rozumnych kobiet wolę niż męskie; jest w niem niejaka słodycz, której my nie mamy; zdaje mi się pozatem, że wyrażają się jaśniej i wdzięczniej. Do miłostek byłem nieco skłonny niegdyś; obecnie — mimo iż w pełni lat — już nie. Wyrzekłem się galanterji, i dziw mi jedynie, że jest jeszcze tylu godnych ludzi, którzy się nią bawią. Cenię wysoko wielkie uczucia; znamionują one wielkość duszy, i mimo że wzruszenia te są nieco przeciwne surowemu rozsądkowi, godzą się pozatem tak dobrze z najdrażliwszą cnotą, iż nie sądzę, aby słusznem było je potępiać. Znam wszystko, co jest delikatnego i silnego w głębokiej miłości, i jeżelibym kiedy pokochał, to z pewnością w ten sposób; ale, sądząc z mego usposobienia, nie przypuszczam, aby ta świadomość przeszła kiedy z głowy do serca.






Przedmowa
do pierwszego wydania (1655)[13]

Do czytelnika

Daję oto publiczności portret ludzkiego serca, pod godłem Rozważań czyli zdań moralnych. Portretowi temu grozi to, że nie wszystkim się spodoba: ludzie osądzą może, że jest zbyt wierny, a nie dość pochlebny. Podobno nie było nigdy zamiarem malarza ogłaszać tego dzieła; spoczywałoby ono jeszcze w jego gabinecie, gdyby licha kopja, która znalazła się w obiegu i która nawet dostała się, od niejakiego czasu, do Holandji[14], nie zmusiła jednego z przyjaciół autora do udzielenia mi innej, zupełnie — jak zaręcza — zgodnej z oryginałem. Jednakże, mimo że poprawna, nie uniknie i ona może krytyki pewnych osób, które nie mogą ścierpieć, aby się ktoś ważył wnikać w głąb ich serca, i które mniemają, że im się uda przeszkodzić, aby ich inni znali, dlatego, że nie chcą znać siebie samych. Faktem jest, że, ponieważ te Maksymy pełne są prawd, z któremi serce ludzkie nie może się pogodzić, niemożliwem prawie jest, aby nie wywołały oburzenia i nie ściągnęły na siebie cenzorów. To też, dla nich to zamieszczam tutaj List[15], który mi oddano, poczęty wówczas, gdy rękopis dostał się w obieg i gdy każdy wyrażał o nim swoje zdanie. Wydał mi się dość właściwy jako odpowiedź na rozmaite zarzuty, jakie można przeciwstawić Rozważaniom, i jako objaśnienie intencji autora; wykazuje on dowodnie, że istotą tych Rozważań jest poprostu streszczenie nauki moralnej zgodnej z myślami wielu Ojców Kościoła[16]. Ten, kto je spisał, miał wszelką przyczynę mniemać, że nie może zabłądzić idąc za tak dobrymi przewodnikami i że wolno mu mówić o człowieku tak, jak mówili o nim św. Ojcowie. Ale, jeżeli szacunek należny ich osobom nie zdoła wstrzymać niechęci krytyków, jeżeli nie wahają się potępić mniemań tych wielkich ludzi potępiając tę książkę, proszę czytelnika, aby nie szedł za ich przykładem; aby nie dał sercu swemu zawładnąć swą myślą i strzegł się, o ile zdoła, aby miłość własna nie zaćmiła jego sądu: o ile bowiem jej zechce się radzić, niema nadziei, aby sąd o tych Maksymach mógł wypaść przychylnie. Ponieważ one malują miłość własną jako kazicielkę rozumu, ta nie omieszka uprzedzić umysłu przeciw nim. Baczmy tedy, aby właśnie to uprzedzenie nie usprawiedliwiło ich; bądźmy przekonani, że nic lepiej nie zdoła utrwalić prawdy tych Rozważań, niż zapał i subtelność, jaką rozwiniemy aby je zwalczać. W istocie, trudnoby wmówić rozsądnemu człowiekowi, że potępiamy je dla innej pobudki niż dla ukrytego interesu, pychy i miłości własnej. Słowem, najlepszą drogą, jaką czytelnik może obrać, to wytłumaczyć sobie, że żadna z tych Maksym nie tyczy go osobiście[17], i że, mimo iż napozór są tak powszechne, on jest jedynym z nich wyjątkiem; poczem, ręczę, pierwszy będzie gotów pisać się na nie i uzna, że jeszcze zbyt łaskawie obchodzą się z naturą ludzką. Oto, co chciałem powiedzieć o tym utworze w ogólności. Co się tyczy metody, jaką w nim można zauważyć, sądzę, że byłoby pożądane, aby każda maksyma nosiła tytuł przedmiotu, o którym traktuje i aby były ułożone w większym porządku; ale nie mogłem tego dokonać bez zupełnego wywrócenia porządku rękopisu, który mi oddano; że zaś istnieje większa liczba Maksym w jednym przedmiocie, ci, których zdania zasięgałem, uznali, że prościej jest sporządzić Spis rzeczy, do którego będzie się można uciec, aby odszukać Uwagi traktujące o jednej materji.






Przedmowa
do piątego wydania (1678)

Księgarz do czytelnika

To piąte wydanie Rozważań moralnych pomnożone jest przeszło o sto nowych zdań i jest wierniejsze od czterech poprzednich. Uznanie, jakiem publiczność je obdarzyła, przewyższa wszystko, co mógłbym powiedzieć na ich korzyść: jeżeli są takie jak mniemam, jak mam przyczynę wierzyć, nie możnaby im uczynić większej krzywdy niż przypuszczać, że potrzebują obrony. Poprzestanę na tem, aby uprzedzić o dwóch rzeczach: jedna, że pod słowem interes[18] autor nie zawsze rozumie zysk materialny, ale najczęściej zysk czci lub chwały; a druga (która jest niejako podstawą wszystkich tych Rozważań), że ten kto je czynił, zważał ludzi jedynie w owym opłakanym stanie natury skażonej przez grzech, i że, wskutek tego, to co mówi o niezliczonej mnogości wad tkwiących w ich pozornych cnotach, nie tyczy bynajmniej osób[19], których Bóg uchronił od tego osobliwą łaską.
Co się tyczy porządku tych Rozważań, czytelnik osądzi z łatwością, że, ponieważ traktują one rozmaite przedmioty, trudno było go zachować; to też, mimo że zdarzają się poszczególne maksymy na ten sam temat, autor nie uważał za konieczne trzymać się w tem porządku, z obawy by nie znudzić czytelnika; ale zaradzi na to Spis rzeczy.



Nasze cnoty są najczęściej jedynie przebranemi przywarami[20]

To, co uważamy za cnoty, jest często tylko zbiorem różnych postępków i interesów, które los albo nasza zręczność umiały złożyć; i nie zawsze dzielność i czystość są przyczyną, że dany mężczyzna jest dzielny, a kobieta czysta.

2.

Miłość własna jest największym z pochlebców.

3.

Mimo wszelkich odkryć dokonanych w krainie miłości własnej, zostaje w niej jeszcze wiele ziem nieznanych.

Miłość własna jest zręczniejszą niż najzręczniejszy z ludzi.

Trwanie naszych uczuć nie bardziej zależy od nas niż trwanie naszego życia.

6.

Namiętność zmienia często najsprytniejszego człowieka w dudka, a najgłupszych często robi sprytnymi.

Owe wielkie i wspaniałe czyny, które olśniewają nasze oczy, politycy przedstawiają jako owoc wielkich zamiarów, gdy zazwyczaj są one wynikiem kaprysów i namiętności. Tak wojna Augusta z Antonjuszem, przypisywana ich ambicji władania światem, była może tylko wynikiem zazdrości.

Namiętności są to jedyni mówcy, którzy przekonywują zawsze. Są one niby wrodzoną sztuką, której prawidła są niezawodne; najprostoduszniejszy człowiek ożywiony namiętnością lepiej umie przekonać niż najwymowniejszy bez namiętności.

9.

Namiętności kryją w sobie niesprawiedliwość i samolubstwo, sprawiające iż niebezpiecznem jest iść za niemi i że trzeba się mieć przed niemi na baczności, nawet gdy zdają się najrozsądniejsze.

10.

W sercu ludzkiem odbywa się nieustanne rodzenie namiętności; tak iż zgon jednej jest prawie zawsze zaczątkiem drugiej.

11.[26]

Namiętności płodzą niekiedy inne, wprost przeciwne: skąpstwo rodzi niekiedy rozrzutność, a rozrzutność skąpstwo; bywamy często nieugięci przez słabość, a odważni z bojaźni.

12.

Mimo wszelkich starań, aby pokryć nasze namiętności pozorami nabożeństwa i honoru, wyzierają one zawsze z pod tej zasłony.

13.

Miłość własną bardziej rani potępienie naszych upodobań niż naszych wierzeń.

14.

Ludzie nietylko skłonni są zapominać dobrodziejstw i zniewag: bywa wręcz, iż nienawidzą tych co ich zobowiązali, a przestają nienawidzieć tych, co ich obrazili. Obowiązek płacenia za dobre a mszczenia się za złe wydaje się im niewolą, której trudno się im poddać.

15.

Łagodność władców bywa nieraz jedynie wyrachowaniem dla pozyskania miłości ludów.

16.

Łagodność ta, która uchodzi za cnotę, rodzi się niekiedy z próżności, czasem z lenistwa, często z bojaźni, a prawie zawsze ze wszystkich trojga razem.

17.

Umiarkowanie ludzi szczęśliwych płynie ze spokoju, jakim pomyślność ich darzy.

18.

Umiarkowanie jest obawą narażenia się na zawiść i wzgardę, na które zasługują ludzie upojeni własnem szczęściem; jest to czcze popisywanie się własną siłą ducha; umiarkowanie wreszcie ludzi na szczycie wielkości jest chęcią okazania się wyższymi nad swą dolę.

19.[27]

Zawsze mamy dość siły aby znieść cudze nieszczęścia.

20.

Hart mędrców jest jedynie sztuką zamykania swoich burz w sercu.

21.[28]

Skazańcy okazują niekiedy hart i pogardę śmierci, która jest w istocie jedynie obawą spojrzenia jej w twarz; można powiedzieć, że ten hart i wzgarda są dla ich ducha tem, czem opaska dla oczu.

22.

Filozofja tryumfuje łacno nad cierpieniem minionem i przyszłem; ale cierpienia obecne tryumfują nad nią.

23.

Niewielu ludzi zna śmierć: znosi się ją zazwyczaj nie z odwagi, ale z tępoty i ze zwyczaju; większość ludzi umiera, bo nie może temu zapobiec.

24.

Skoro wielcy ludzie dają się powalić długiemu trwaniu swych niedoli, okazują, iż wytrzymywali je jedynie siłą swej ambicji a nie siłą ducha, i że, poza wielką próżnością, bohaterowie są tacy sami jak inni ludzie.

25.

Trzeba większych cnót dla zniesienia dobrej niż złej doli.

26.

Słońcu ani śmierci nie można patrzeć prosto w oczy.

27.

Ludzie chełpią się często nawet najbardziej zbrodniczemi namiętnościami; ale zawiść, to namiętność tchórzliwa i haniebna, do której nikt nie śmie się przyznać.

28.

Zazdrość jest, w pewnej mierze, czemś słusznem i rozsądnem, gdyż dąży jedynie do zachowania dobra, które należy do nas w istocie lub w naszem mniemaniu; zawiść natomiast jest szaleństwem, które nie może ścierpieć dobra drugich.

29.

Zło, które czynimy, nie ściąga na nas tylu prześladowań i nienawiści, co nasze przymioty.

30.

Mamy więcej siły niż woli; często wmawiamy w siebie, że coś jest niemożliwe, jedynie aby się usprawiedliwić przed sobą.

31.

Gdybyśmy sami nie mieli wad, nie sprawiałoby nam takiej przyjemności stwierdzać je u drugich.

32.

Zazdrość karmi się podejrzeniami, i zmienia się we wściekłość, lub ustaje, z chwilą gdy przejdzie od podejrzeń do pewności.

33.[29]

Pycha zawsze umie sobie znaleźć strawę, i nie traci nic, nawet gdy się wyrzeknie próżności.

34.

Gdybyśmy sami nie byli pyszni, nie skarżylibyśmy się na dumę drugich.

35.[30]

Pycha jednaka jest u wszystkich; różnica jest jedynie w środkach i sposobie jej okazywania.

36.

Zdaje się, że natura, która tak mądrze rozmieściła narządy naszego ciała, aby nas uczynić szczęśliwymi, dała nam i próżność, aby nam oszczędzić bólu poznania naszych niedostatków.

37.

Więcej jest pychy niż dobroci w upomnieniach, jakiemi darzymy ludzi popełniających błędy; ganimy ich nietyle, aby ich poprawić, ile aby ich przekonać, że sami jesteśmy od tych błędów wolni.

38.[31]

Przyrzekamy wedle swych nadziei, dotrzymujemy wedle swych obaw.

39.

Interes przemawia wszelkiemi językami i odgrywa wszystkie role, nawet rolę bezinteresowności.

40.

Interes zaślepia jednych a oświeca drugich.

41.

Ci, którzy zbytnio zaprzątają się małemi rzeczami, stają się zwyczajnie niezdolni do wielkich.

42.

Nie mamy dość siły, aby całkowicie iść za swoim rozumem.

43.

Człowiek mniema często, że sam się prowadzi, wówczas gdy daje się prowadzić; gdy rozum zmierza do jednego celu, serce pociąga go nieświadomie do drugiego.

44.[32]

Siła i słabość ducha, to złe nazwy: w istocie są one jedynie dobrym lub złym stanem narządów ciała.

45.[33]

Kaprysy naszego usposobienia jeszcze są dziwaczniejsze od kaprysów losu.

46.

Przywiązanie lub obojętność, jakie filozofowie mieli dla życia, było jedynie kwestją ich upodobania, które tak samo nie podlega dyskusji jak smak albo wybór kolorów.

47.

Nasze usposobienie określa cenę wszystkiego co otrzymujemy od losu.

48.

Szczęście nie leży w rzeczach ale w smaku: człowiek jest szczęśliwy przez to, że ma co lubi, a nie co wydaje się lube innym.

49.

Człowiek nie jest nigdy tak szczęśliwy ani tak nieszczęśliwy jak sobie wyobraża.

50.

Ci, którzy dobrze mniemają o swej wartości, czynią sobie chlubę ze swego nieszczęścia, aby przekonać innych i siebie, że godni są być celom pocisków losu.

51.

Nic tak nie powinno zmniejszać naszego zadowolenia z samych siebie, jak świadomość, że ganimy dziś to, co chwaliliśmy wczoraj.

52.

Mimo całej widocznej różnicy miedzy losami ludzi, istnieje wszakże pewna równowaga dobra i zła, która je równa.

53.[34]

Choćby natura dała komu największe przymioty, nie ona sama, ale i szczęście wraz z nią czyni bohaterów.

54.

Pogarda bogactw była u filozofów ukrytą chęcią pomszczenia swej wartości za niesprawiedliwość losu, przez wzgardę tych właśnie dóbr, których im odmówiono; był to sposób ubezpieczenia się od poniżeń ubóstwa; była to uboczna droga aby dojść do poważania, którego nie mogli osiągnąć bogactwem.

55.

Nienawiść do faworytów jest nie czem innem niż miłością faworu. Żal, iż się go nie posiada, pociesza się i łagodzi wzgardą okazywaną tym, co go posiadają; odmawiamy im naszych hołdów, nie mogąc im odjąć tego, co im ściąga hołdy całego świata.

56.

By zyskać stanowisko w świecie, robi się co można, aby się zdawało, że już się je ma.

57.

Mimo iż ludzie chlubią się swemi wielkiemi czynami, są one często nie wynikiem wielkiego zamiaru, ale przypadku.

58.

Zdaje się, że nasze uczynki mają swoją szczęśliwą lub nieszczęśliwą gwiazdę, której zawdzięczają znaczną część ludzkiej pochwały lub nagany.

59.[35]

Niema tak nieszczęśliwych wypadków, z których zręczny człowiek nie wyciągnąłby jakiejś korzyści, ani też tak szczęśliwych, których nieopatrzny nie umiałby obrócić na swą szkodę.

60.[36]

Los obraca wszystko na korzyść tych, którym sprzyja.

61.

Szczęście i nieszczęście ludzi zależy nie mniej od ich usposobienia jak od losu.

62.

Szczerość jest to otwartość serca. Spotyka się ją bardzo rzadko; a ta, którą się widuje zazwyczaj, jest jedynie zręcznem udaniem, aby ściągnąć ufność drugich.

63.[37]

Często wstręt do kłamstwa jest jedynie ukrytą ambicją, aby dać wagę naszemu świadectwu i zyskać religijną cześć naszym słowom.

64.

Prawda nie sprawia w świecie tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory.

65.[38]

Niema pochwał, którychby nie oddawano przezorności; mimo to, nie zdołałaby nas ona ubezpieczyć od najmniejszego wypadku.

66.

Rozumny człowiek winien określić sobie wagę swoich spraw, i prowadzić każdą wedle jej porządku. Chciwość nasza miesza niekiedy ten porządek, każąc nam gonić za tylu rzeczami naraz, iż, ścigając zbyt gorliwie mniej ważne, chybiamy najważniejszych.

67.[39]

Wdzięk jest tem dla ciała, czem zdrowy rozum dla ducha.

68.[40]

Trudno jest określić miłość: można o niej powiedzieć tyle, że w duszy jest to żądza panowania; w duchach powinowactwo; w ciele zaś jedynie tajemne i subtelne pragnienie posiadania, po wielu obrządkach, ukochanego przedmiotu.

69.

Jeżeli istnieje miłość czysta i wolna od domieszki innych namiętności, to ta, która ukryta jest na dnie naszego serca i której my sami jesteśmy nieświadomi.

70.

Niema maski, któraby mogła długo ukryć miłość tam gdzie ona jest, ani udać ją tam gdzie jej niema.

71.

Mało jest ludzi, którzyby się nie wstydzili, że się kochali, gdy się już nie kochają.

72.[41]

Gdyby sądzić o miłości z większości jej objawów, podobniejszą jest do nienawiści niż do przyjaźni.

73.

Spotyka się kobiety, które nigdy nie miały miłostek, ale rzadko taką, któraby miała w życiu tylko jedną.

74.[42]

Istnieje tylko jedna miłość, ale istnieje tysiąc jej rozmaitych kopij.

75.

Miłość, jak ogień, nie może istnieć bez ustawnego ruchu, i przestaje żyć, z chwilą gdy przestaje spodziewać się lub lękać.

76.

Z prawdziwą miłością jest tak jak z pojawianiem się duchów; wszyscy o nich mówią, ale mało kto je widział.

77.

Miłość użycza swego imienia niezliczonej mnogości praktyk, które się jej przypisuje, a w których nie więcej ma udziału, niż doża w tem co się dzieje w Wenecji.

78.[43]

Miłość sprawiedliwości jest u większości ludzi jedynie obawą doznania niesprawiedliwości.

79.

Milczenie jest najpewniejszą rzeczą dla tego, kto nie ufa samemu sobie.

80.

Źródłem naszej zmienności w przyjaźni jest to, że trudno jest poznać przymioty duszy a łatwo przymioty umysłu.

81.[44]

Nie jesteśmy zdolni niczego kochać inaczej niż w odniesieniu do siebie: idziemy poprostu za naszym smakiem i przyjemnością, kiedy przekładamy przyjaciół nad siebie samych; mimo to, jedynie pod tym warunkiem przyjaźń może być prawdziwa i doskonała.

82.[45]

Pojednanie z nieprzyjaciółmi jest tylko chęcią poprawy naszego położenia, znużeniem wojną i lękiem przed jakową złą przygodą.

83.[46]

To co ludzie nazwali przyjaźnią, jest jedynie potrzebą towarzystwa, wzajemnem uszanowaniem interesów i wymianą usług; jest to handel, w którym miłość własna (egoizm) zawsze spodziewa się coś zyskać.

84.

Bardziej upokarzające jest strzec się przed przyjaciółmi niż być przez nich oszukanym.

85.

Wmawiamy często w siebie, że kochamy ludzi możniejszych od nas, a przecież to tylko interes rodzi naszą przyjaźń. Oddajemy się im nie dla dobra, które im chcemy wyświadczyć, ale dla tego, którego chcemy od nich doznać.

86.[47]

Nasza nieufność usprawiedliwia oszukaństwo drugich.

87.

Ludzie niedługo wyżyliby w społeczności, gdyby nie dawali się oszukiwać wzajem.

88.[48]

Miłość własna powiększa nam lub pomniejsza zalety przyjaciół, w miarę naszego do nich stosunku; sądzimy o ich wartości wedle tego jak żyją z nami.

89.

Każdy się skarży na swą pamięć, nikt na swój rozsądek.

90.

Powodzenie w świecie częściej zawdzięczamy naszym wadom niż zaletom.

91.

Największa nawet ambicja traci wszelki pozór ambicji, gdy się znajdzie w bezwarunkowej niemożności dojścia tam, dokąd dąży.

92.[49]

Wywieść z błędu człowieka przeświadczonego o swej wartości, znaczy oddać mu przysługę równie lichą, jak ta, którą oddano owemu warjatowi w Atenach, który myślał, że wszystkie okręty wpływające do portu należą do niego.

93.[50]

Starcy lubią dawać dobre rady, aby się pocieszyć, że nie są już zdolni dawać złych przykładów.

94.[51]

Wielkie nazwisko poniża, miast wywyższać, tego, kto go nie umie nosić.

95.

Oznaką nadzwyczajnej zasługi jest to, gdy ci, którzy najwięcej jej zazdroszczą, zmuszeni są ją chwalić.

96.

Niejeden niewdzięcznik mniej winny jest swej niewdzięczności, niż ten kto mu wyświadczył dobrodziejstwo.

97.[52]

Mylnem jest mniemanie, że inteligencja a rozum to są dwie różne rzeczy: zdrowy rozum jest jedynie nasileniem światła inteligencji; to światło przenika głąb rzeczy, zauważa tam wszystko co trzeba zauważyć, i spostrzega to co wydaje się niedostrzegalne. Tak więc, trzeba się zgodzić, że to rozciągłość i jasność inteligencji sprawia wszystkie objawy, które przypisuje się rozumowi.

98.[53]

Każdy mówi dobrze o swojem sercu, a nikt nie ośmiela się mówić dobrze o swoim rozumie.

99.

Ogłada umysłu polega na tem, aby myśleć rzeczy przystojne i wykwintne.

100.[54]

Dworność umysłu polega na tem, aby mówić pochlebne rzeczy w miły sposób.

101.

Zdarza się często, iż coś nastręcza się naszemu umysłowi w postaci skończeńszej, niżby to mógł osiągnąć z wielką sztuką.

102.[55]

Serce wystrychnie zawsze rozum na dudka.

103.

Nie wszyscy, którzy znają swój umysł, znają swoje serce.

104.

Ludzie i sprawy mają swoją perspektywę. Są rzeczy, które trzeba widzieć zbliska, aby je dobrze sądzić, i inne, których nigdy nie sądzimy tak trafnie, niż kiedy jesteśmy zdaleka.

105.

Nie ten jest rozumny, który przypadkiem spotkał się z rozumem, ale ten, kto go zna, rozróżnia i w nim smakuje.

106.

Aby dobrze znać rzeczy, trzeba znać ich szczegóły, że zaś są one prawie nieskończone, wiadomości nasze są zawsze powierzchowne i niedoskonałe.

107.[56]

Jest poniekąd zalotnością podkreślać, że się jest od niej wolnym.

108.[57]

Rozum nie może długo udawać serca.

109.

Młodość zmienia swoje upodobania przez żarkość krwi, starość zachowuje swoje przez przyzwyczajenie.

110.[58]

Niczego nie udziela się tak hojnie jak rad.

111.

Im bardziej kocha się kochankę, tem bliższym się jest nienawidzenia jej.

112.

Skazy umysłu rosną z wiekiem, jak skazy oblicza.

113.[59]

Istnieją dobre małżeństwa, nie istnieją rozkoszne.

114.

Człowiek bywa niepocieszony, gdy go oszuka wróg lub zdradzą przyjaciele, a często jest rad, gdy oszukał sam siebie.

115.

Równie łatwo jest oszukać samego siebie bez własnej wiedzy, jak trudno jest oszukać drugich, tak, aby się nie spostrzegli.

116.

Nic obłudniejszego niż sposób w jaki prosimy o rady i udzielamy ich. Ten, kto prosi o nie, udaje pełną szacunku powolność dla zdania swego przyjaciela, mimo iż pragnie jedynie uzyskać odeń potwierdzenie własnych poglądów i narzucać mu rękojmię swego postępowania; ten, który radzi, płaci okazane mu zaufanie żywą i bezinteresowną gorliwością, mimo że najczęściej w radach, które daje, szuka jedynie własnej korzyści lub chluby.

117.

Najsprytniejszą sztuczką jest umieć dobrze udać, że się wpada w pułapkę, którą nam ktoś zastawia; i nigdy nie jest łatwiej się oszukać, niż wówczas gdy się myśli o oszukaniu drugich.

118.

Chęć nieoszukiwania nigdy naraża nas na to, iż sami będziemy często oszukani.

119.

Jesteśmy tak przyzwyczajeni grać komedję wobec drugich, iż wkońcu gramy komedję wobec samych siebie.

120.

Ludzie zdradzają częściej ze słabości niż z zamiaru.

121.

Często czyni ktoś dobrze dlatego, aby móc bezkarnie czynić źle.

122.

Jeśli się opieramy naszym namiętnościom, to raczej dzięki ich słabości niż naszej sile.

123.

Mało mielibyśmy przyjemności, gdybyśmy sobie nie schlebiali nigdy.

124.

Najsprytniejsi udają całe życie, iż potępiają fałsz, aby się nim posłużyć w jakiej wielkiej okoliczności i dla wielkiej korzyści.

125.

Stałe uciekanie się do fałszu jest oznaką małego umysłu; zdarza się też prawie zawsze, że ten, kto się nim posługuje aby się zasłonić z jednej strony, odsłania się z drugiej.

126.

Podstępy i zdrady wynikają jedynie z niedostatku bystrości.

127.

Najpewniejszy sposób aby być oszukanym, to uważać się za sprytniejszego od innych.

128.

Zbytnia subtelność jest fałszywym wykwintem, a prawdziwy wykwint jest rzetelną subtelnością.

129.

Wystarczy niekiedy być gburem, aby się nie dać oszukać sprytnemu człowiekowi.

130.

Słabość jest jedyną wadą, której nie da się poprawić.

131.[60]
Najmniejszą wadą kobiet, które się oddają miłostkom, są ich miłostki.
132.

Łatwiej jest być rozumnym za drugich, niż za siebie.

133.

Jedyne dobre kopje, to te, które ukazują nam śmieszność lichych oryginałów.

134.

Nigdy nie jest się tak śmiesznym przez właściwości które się ma, jak przez te które się udaje.

135.

Człowiek bywa niekiedy tak różnym od samego siebie, jak od drugich.

136.[61]

Są ludzie, którzy nigdyby nie byli zakochani, gdyby nie słyszeli o miłości.

137.

Mówimy zazwyczaj mało, kiedy próżność nie pobudza nas do mówienia.

138.

Wolimy raczej mówić o sobie źle, niż wcale.

139.

Jedną z przyczyn, dla których tak mało jest ludzi rozumnych i miłych w rozmowie, to to, że prawie niema człowieka, któryby nie myślał raczej o tem co chce sam rzec, niż starał się odpowiedzieć ściśle na to co ktoś doń mówi. Najsprytniejsi i najuprzejmiejsi poprzestają na przybraniu uważnej miny, gdy w oczach ich i duchu czyta się obojętność na to co ktoś mówi, i pośpiech w nawracaniu do tego co sami chcą powiedzieć. Zapominają, że lichy to środek podobania się drugim albo przekonania ich jest starać się tak bardzo podobać samemu sobie, i że dobrze słuchać i dobrze odpowiadać jest jedną z największych zalet w rozmowie.

140.

Nieraz rozumny człowiek byłby w kłopocie bez towarzystwa głupców.

141.

Chwalimy się często tem, że się nie nudzimy; jesteśmy tak próżni, że nie chcemy własnego towarzystwa uznać za liche.

142.

Jak cechą wielkich umysłów jest wyrażać w niewielu słowach wiele rzeczy, tak przeciwnie małe umysły mają dar wiele mówić a nic nie powiedzieć.

143.[62]

Przesadzamy zalety drugich raczej przez szacunek dla własnych uczuć niż przez szacunek dla cudzej wartości; chcemy ściągnąć na siebie pochwały, gdy napozór oddajemy je drugim.

144.

Ludzie nie lubią chwalić i nie chwalą nigdy bezinteresownie. Pochwała jest zręcznem, ukrytem i delikatnem pochlebstwem, które odmiennie zadowala tego kto ją oddaje i tego komu ona przypada: jeden przyjmuje ją jako nagrodę swych zasług, drugi użycza jej, aby okazać swą sprawiedliwość i bystrość.

145.

Posługujemy się często pochwałą zatrutą, ukazującą pośrednio w osobach chwalonych wady, których nie śmielibyśmy wskazać w inny sposób.

146.

Chwali się zazwyczaj tylko poto, aby być chwalonym.

147.[63]

Mało kto jest tak rozsądny, aby przekładać użyteczną naganę nad zwodną pochwałę.

148.

Są przygany, które chwalą, i pochwały, które oczerniają.

149.

Uchylanie się od pochwały jest chęcią otrzymania jej dwa razy.

150.

Chęć zasłużenia na pochwały, jakiemi nas darzą, umacnia naszą cnotę; a pochwały oddawane dowcipowi, męstwu i urodzie przyczyniają się do ich pomnożenia.

151.

Trudniej jest nie dać rządzić sobą, niż rządzić drugimi.

152.

Gdybyśmy nie schlebiali samym sobie, pochlebstwo innych nie mogłoby nam zaszkodzić.

153.

Natura stwarza wartość człowieka, ale los pozwala się jej objawić.

154. [64]

Szczęście poprawia wiele przywar, których nie zdołałby poprawić rozsądek.

155.

Są ludzie wstrętni mimo zalet, a inni mili z wadami.

156.

Są ludzie, których cała zasługa polega na tem, iż użytecznie mówią i robią głupstwa, i którzy zepsuliby wszystko, gdyby zmienili postępowanie.

157.
Chwałę wielkich ludzi należy zawsze mierzyć środkami, któremi posłużyli się, aby ją zdobyć.
158.

Pochlebstwo jest to fałszywa moneta, która ma obieg jedynie dzięki naszej próżności.

159.

Nie dość jest mieć wielkie przymioty: trzeba umieć niemi gospodarzyć.

160.[65]

Czyn, choćby najświetniejszy, nie zasługuje na nazwę wielkiego, jeśli nie jest wynikiem wielkiego zamiaru.

161.

Musi być pewien stosunek między czynami a zamiarami, jeżeli się chce z nich wydobyć wszystko co dać mogą.

162.

Sztuka dobrego użytku średnich przymiotów wyłudza uznanie i daje często więcej czci niż prawdziwa zasługa.

163.

Istnieje mnóstwo sposobów postępowania, które wydają się niedorzeczne, a które mają swoje bardzo mądre i bardzo rzetelne ukryte powody.

164.

Łatwiej jest uchodzić za godnego urzędów, których się nie ma, niż tych, które się piastuje.

165.[66]

Wartość nasza zyskuje nam szacunek godnych ludzi, a szczęście nasze szacunek świata.

166.
Świat nagradza częściej pozór zasługi, niż zasługę samą.
167.

Skąpstwo jest większem przeciwieństwem oszczędności, niż hojność.

168.

Nadzieja, mimo, iż zwodnicza, pomaga nam przynajmniej dojść do końca życia przyjemną drogą.

169.

Gdy lenistwo i obawa utrzymują nas na drodze obowiązku, chwała tego przypada często naszej cnocie.

170.

Trudno ocenić, czy jakieś proste, szczere i uczciwe postępowanie jest wynikiem uczciwości czy rachuby.

171.

Cnoty gubią się w interesie, jak rzeki w morzu.

172.

Jeśli zważymy dobrze rozmaite działania nudy, przekonamy się, iż jest ona częstszą przyczyną zdeptania obowiązków niż interes.

173.

Są rozmaite rodzaje ciekawości: jedna z interesu, aby się dowiedzieć tego, co nam może być użyteczne; druga z ambicji, płynącej znów z chęci wiedzenia tego, czego inni nie znają.

174.[67]

Lepiej jest używać swego rozumu na znoszenie niedoli, które na nas spadły, niż na przewidywanie tych, które się mogą trafić.

175.

Stałość w miłości jest ustawiczną niestałością, która sprawia, iż serce nasze przywiązuje się kolejno do wszystkich zalet kochanej osoby, dając przewagę to tej, to owej; tak iż ta stałość jest tylko niestałością utrwaloną i zawartą w tym samym przedmiocie.

176.

Są dwa rodzaje stałości w kochaniu: jeden płynie stąd, iż w osobie, którą kochamy, znajdujemy bez przerwy nowe przyczyny do kochania; drugi stąd, iż czynimy sobie punkt honoru z własnej stałości.

177.

Stałość nie zasługuje ani na naganę, ani na pochwałę; jest jedynie trwałością sympatji i uczuć, której nie można ani sobie odjąć, ani dodać.

178.

Źródłem uroku nowych znajomości jest nietyle znużenie dawnemi, ani przyjemność odmiany, ile przykrość, że nie dość znajdujemy podziwu u tych, którzy nas zanadto znają, i nadzieja, iż znajdziemy go więcej u tych, którzy nas znają mniej.

179.[68]

Skarżymy się niekiedy lekko na naszych przyjaciół, aby usprawiedliwić zgóry naszą lekkość.

180.

Skrucha nasza jest nie tyle żalem za złe, któreśmy uczynili, ile obawą przed tem, które się nam może trafić.

181.

Istnieje niestałość płynąca z płochości umysłu albo z jego słabości, która każe mu przyjmować wszystkie cudze mniemania; istnieje też i druga, bardziej do usprawiedliwienia, płynąca z przesytu.

182.

Przywary wchodzą w skład cnót, jak trucizny w skład lekarstw: rozsądek skupia je i miarkuje, i posługuje się niemi z pożytkiem przeciw niedolom życia.

183.

Trzeba się zgodzić, na chwałę cnoty, że największemi nieszczęściami ludzi są te, w które popadamy przez zbrodnie.

184.

Przyznajemy się do naszych wad, aby szczerością naprawić szkodę, jaką nam one wyrządzają w mniemaniu drugich.

185.

Są bohaterowie w złem jak i w dobrem.

186.

Nie gardzimy wszystkimi, którzy mają przywary, ale gardzimy wszystkimi, którzy nie mają żadnych cnót.

187.

Miano cnoty służy interesowi równie skutecznie jak przywary.

188.

Zdrowie duszy nie jest pewniejsze niż zdrowie ciała; choćby człowiek najbardziej zdawał się odległym od namiętności, tak samo grozi mu że da się im porwać, jak to, że będąc zdrowym może ulec chorobie.

189.

Zdaje się, że natura zakreśliła każdemu człowiekowi, od urodzenia, granice cnót i występków.

190.[69]

Jedynie wielcy ludzie miewają wielkie wady.

191.
Można rzec, iż przywary czekają na nas w ciągu życia, niby gospody w których trzeba nam kolejno stawać; wątpię, czy doświadczenie dałoby nam ich uniknąć, gdyby nam wolno było odbyć dwa razy tę drogę.
192.

Kiedy przywary nas opuszczają, pochlebiamy sobie, że to my je opuszczamy.

193.

Bywają nawroty w chorobach duszy jak w chorobach ciała; to, co bierzemy za uleczenie, jest najczęściej jedynie przerwą lub zmianą choroby.

194.

Przywary duszy są jak rany ciała: choćby się je leczyło najtroskliwiej, zawsze znać blizny, i zawsze grożą tem, że się otworzą.

195.

To że jedna przywara nas nie zagarnia, płynie najczęściej stąd, że mamy ich wiele.

196.[70]

Zapominamy łacno o naszych błędach, kiedy tylko my sami o nich wiemy.

197.[71]

Są ludzie, których możnaby nigdy nie pomówić o coś złego, o ile go się nie zobaczy; ale niema takich, w których to zło powinnoby nas dziwić, skoro je zobaczymy.

198.

Wywyższamy jednych, aby poniżyć drugich: czasem mniejby się chwaliło Kondeusza i Turenjusza, gdyby się nie chciało przyganić im obu.

199.[72]
Chęć okazania się sprytnym przeszkadza często być nim naprawdę.
200.

Cnota nie zaszłaby daleko, gdyby nie towarzyszyła jej próżność.

201.

Kto mniema, iż się zdoła obejść bez całego świata, myli się bardzo; ale kto mniema, że świat nie może się obejść bez niego, myli się jeszcze bardziej.

202.

Fałszywi poczciwcy, to ci, którzy ukrywają swoje wady drugim i sobie; naprawdę uczciwi to ci, którzy je doskonale znają i wyznają.

203.[73]

Prawdziwie godny człowiek, to ten, który się w nic nie stroi.

204.

Surowość kobiet jest niby strój i barwiczka, które przydają swej urodzie.

205.[74]

Uczciwość kobiet jest często miłością własnej czci i spokoju.

206.[75]

Prawdziwie godny człowiek, to ten, kto się godzi być zawsze na oczach godnych ludzi.

207.

Szaleństwo idzie za nami w każdej dobie. Jeśli ktoś wydaje się rozsądny, to jedynie dlatego, że jego szaleństwa dostrojone są do jego wieku i mienia.

208.
Są głupcy, którzy znają swą głupotę i umieją zręcznie jej używać.
209.[76]

Kto żyje bez szaleństwa, mniej jest rozsądny niż mniema.

210.

Starzejąc się, stajemy się wraz szaleńsi i rozsądniejsi.

211.

Są ludzie podobni do piosnek, które śpiewa się tylko jakiś czas.

212.

Sądzimy przeważnie drugich jedynie wedle ich wziętości lub powodzenia.

213.

Miłość sławy, obawa wstydu, dążenie do wybicia się na wierzch, pragnienie stworzenia sobie wygodnego i miłego życia, wreszcie chęć poniżenia innych, — oto częste przyczyny owej tak sławionej wśród ludzi odwagi.

214.

U prostych żołnierzy, odwaga jest niebezpiecznem rzemiosłem, które obrali aby zarabiać na życie.

215.

Doskonała odwaga i zupełne tchórzostwo, to dwie ostateczności, do których dochodzi się rzadko. Przestrzeń między niemi jest duża i zawiera różne rodzaje odwagi, wśród których jest nie mniej różnic niż wśród twarzy i usposobień. Są ludzie, którzy narażają się chętnie z początkiem bitwy, a łatwo miękną i stygną z jej trwaniem. Są tacy, którzy zadowalają się uczyniwszy zadość czci świata i mało robią ponadto. Widuje się takich, którzy nie zawsze są panami swego strachu; inni dają się porwać powszechnej panice; inni biegną do ataku, bo nie mają serca wytrwać na stanowisku. Są tacy, w których oswojenie z mniejszem niebezpieczeństwem skrzepia męstwo i gotuje do większych. Są ludzie dzielni na szpady, którzy boją się kul; inni są śmiali w gradzie kul a boją się bitwy na białą broń. Wszystkie te różnorakie charaktery schodzą się w tem, że noc, wzmagając lęk i kryjąc dobre i lichsze czyny, daje swobodę oszczędzania się. Istnieje jeszcze inna, powszechniejsza racja oględności: niema człowieka, któryby czynił wszystko, co byłby zdolny uczynić w danej potrzebie, gdyby był pewny, że wróci z niej z życiem. Widocznem jest tedy, że obawa śmierci ujmuje coś z odwagi.

216.

Prawdziwe męstwo, to czynić bez świadków coś, co byliśmy zdolni uczynić wobec całego świata.

217.

Nieustraszoność, jest to nadzwyczajna siła duszy, wznosząca ją ponad zamęt, niepokój i wzruszenia, jakie mógłby w niej wzniecić widok wielkich niebezpieczeństw. Dzięki tej sile, bohater zachowuje spokój i przytomność umysłu w najniespodziewańszych i najstraszliwszych przygodach.

218.[77]

Obłuda jest hołdem, jaki występek oddaje cnocie.

219.

Większość ludzi naraża się na wojnie tyle, aby ocalić honor; ale mało kto chce się wciąż narażać tyle, ile trzeba, aby osiągnąć tryumf celu, dla którego się naraża.

220.

Próżność, wstyd, a zwłaszcza wrodzone usposobienie, stanowią często o dzielności mężczyzn i cnocie kobiet.

221.
Nie chcemy tracić życia, a chcemy nabyć sławę: stąd pochodzi, iż śmiałkowie rozwijają więcej zręczności i sprytu aby uniknąć śmierci, niż pieniacze aby zachować swe mienie.
222.

Niema prawie ludzi, którzyby na progu starości nie zdradzali którędy przyjdzie upadek ich ducha i ciała.

223.

Wdzięczność jest niby uczciwość kupiecka: podtrzymuje handel; płacimy nie dlatego, że godzi się uiścić z długu, lecz aby łatwiej znaleźć tych, którzyby nam pożyczyli.

224.

Nie każdy kto się wypłaca z długów wdzięczności, może się tem samem chlubić że jest wdzięczny.

225.

Zawód, którego doznajemy w spodziewanej za wyświadczone łaski wdzięczności, płynie stąd, iż pycha dającego i pycha obdarowanego nie mogą się zgodzić co do ceny dobrodziejstwa.

226.

Zbyt wielki pośpiech w spłacie zobowiązań jest poniekąd niewdzięcznością.

227.

Ludzie szczęśliwi niełacno się poprawiają; sądzą, iż zawsze mają słuszność, kiedy los idzie na rękę ich błędom.

228.

Pycha nie chce być dłużna, a samolubstwo nie chce płacić.

229.

Dobro, które przyjęliśmy od kogoś, żąda, byśmy ścierpieli zło, które nam wyrządza.

230.
Nic zaraźliwszego niż przykład: niepodobna nam uczynić czegoś bardzo dobrego albo złego, aby nie wywołać podobnych objawów. Naśladujemy dobre przez współzawodnictwo, a złe przez złośliwość naszej natury, którą wstyd trzymał na uwięzi a którą przykład wyzwala.
231.

Wielkie to szaleństwo, chcieć być rozsądnym samemu.

232.[78]

Jakikolwiek pozór dalibyśmy naszym strapieniom, często powodem ich bywa samolubstwo i próżność.

233.

Istnieją w zmartwieniach rozmaite rodzaje obłudy. Pod pozorem opłakiwania straty drogiej osoby, płaczemy nad samemi sobą; żałujemy dobrego mniemania, które o nas miała; opłakujemy uszczerbek naszego mienia, rozkoszy, znaczenia. Tak więc, zmarli dostępują czci łez, które płyną jeno z powodu żywych. Nazywam to poniekąd obłudą, jako iż w tego rodzaju strapieniach oszukujemy samych siebie. Jest i inna obłuda, nie tak niewinna, gdyż mydli oczy całemu światu: mianowicie rozpacz pewnych osób, które się zabiegają o chwałę pięknej i nieśmiertelnej boleści. Mimo iż czas, który trawi wszystko, uśmierzył żal jaki czuły w istocie, nie przestają się zaciekać w swoich płaczach, skargach i wzdychaniach; przybierają żałobną postać i silą się wszystkiemi postępkami przekonać świat, że żałość ich skończy się aż z życiem. Tę smutną i nużącą próżność spotyka się zazwyczaj u kobiet ambitnych: ponieważ płeć zamyka im wszystkie drogi do sławy, silą się zyskać rozgłos przez pokaz niepocieszonego strapienia. Jest jeszcze inny rodzaj łez, mających jedynie płytkie źródła, płynące i wysychające łatwo: ktoś płacze aby zyskać reputację tkliwości, płacze aby wzbudzić współczucie, płacze aby nad nim płakano, płacze wreszcie aby uniknąć wstydu że nie płacze.

234.
Najbardziej przyjętym mniemaniom sprzeciwiamy się tak uparcie częściej przez pychę niż przez brak sądu: znajdujemy po dobrej stronie pierwsze miejsca zajęte, a nie chcemy ostatnich.
235.

Łatwo się pocieszamy po niedolach przyjaciół, kiedy nam dają sposobność okazania naszej przyjaźni.

236.[79]

Zdawałoby się, że miłość własna daje się omamić dobroci i zapomina o samej sobie wówczas gdy pracujemy dla czyjejś korzyści; jest to wszakże najpewniejsza droga, aby dojść do swoich celów; to znaczy pożyczać na lichwę pod pozorem dawania; to znaczy wreszcie zjednywać powszechny aplauz w subtelny i delikatny sposób.

237.

Nikt nie zasługuje, aby go chwalono za dobroć, o ile nie ma siły aby być złym. Wszelka inna dobroć jest najczęściej gnuśnością lub niemocą woli.

238.

Mniej bywa niebezpiecznie czynić ludziom źle, niż czynić im zbyt wiele dobrego.

239.

Nic bardziej nie głaszcze naszej dumy niż zaufanie możnych: uważamy je za dowód naszej wartości, nie bacząc, że najczęściej płynie ono z próżności albo z niemożności utrzymania tajemnicy.

240.

Można rzec, że wdzięk, o ile się trafia bez urody, jest to symetrja, której reguł nie znamy, oraz tajemny stosunek rysów, i rysów do kolorów i wyrazu danej osoby.

241.

Zalotność jest podłożem natury kobiecej; ale nie wszystkie ją rozwijają, u niektórych zalotność jest na uwięzi obawy lub rozsądku.

242.
Bywa często natrętny drugim, kto myśli, że nie może być natrętny.
243.

Mało jest rzeczy z gruntu niemożliwych; bardziej nam zbywa wytrwałości niż środków.

244.

Najwyższy rozum to znać dobrze cenę rzeczy.

245.

Wielki to spryt umieć swój spryt ukryć.

246.

To, co się wydaje bezinteresownością, jest często jedynie zamaskowaną ambicją, która gardzi małemi korzyściami aby dążyć do większych.

247.

Rzetelność, której przestrzega większość ludzi, jest jedynie wynalazkiem miłości własnej dla pozyskania ufności, jest to sposób wzniesienia się nad innych i stania się piastunami najważniejszych rzeczy.

248.

Wielkoduszność gardzi wszystkiem, aby posiąść wszystko.

249.

Nie mniej jest wymowy w tonie głosu, w oczach i wyrazie twarzy, niż w doborze słów.

250.

Prawdziwa wymowa polega na tem, aby powiedzieć wszystko co trzeba, i tylko to co trzeba.

251.

Są ludzie, którym wady są do twarzy, a inni których przymioty szpecą.

252.

Równie zwykłą rzeczą jest odmiana smaku, jak niezwykłą odmiana skłonności.

253.
Interes wprawia w ruch wszystkie cnoty i przywary.
254.[80]

Pokora jest często tylko przybraną uległością, której się używa aby zawładnąć drugimi; jest to sztuczka pychy, która się uniża aby się wywyższyć, i która, mimo że się przeobraża w tysiączne sposoby, nigdy nie jest lepiej przebrana i bardziej zdolna oszukać, niż kiedy się kryje pod postacią pokory.

255.

Każde uczucie ma swój głos, ruchy i miny, które mu są właściwe; i ten stosunek, dobry lub zły, miły lub niemiły, rozstrzyga o tem że ktoś się podoba lub nie podoba.

256.

We wszystkich stanach, każdy przybiera jakąś maskę i postać, aby wyglądać na to za co chce uchodzić: tak więc, można powiedzieć, że świat składa się z samych masek.

257.[81]

Powaga jest obrządkiem ciała, wymyślonym dla pokrycia braków ducha.

258.

Dobry smak raczej płynie z rozumu niż z inteligencji.

259.[82]

Rozkoszą w miłości jest kochać; więcej szczęścia daje namiętność, którą się odczuwa, niż ta, którą się budzi.

260.
Uprzejmość jest pragnieniem wzajemnych względów, dbałością o opinję dworności.
261.[83]

Wychowanie dawane zazwyczaj młodzieży jest to druga miłość własna, którą się jej wszczepia.

262.

Niema namiętności, w którejby samolubstwo władało tak potężnie jak w miłości: zawsze skłonniejsi jesteśmy poświęcić spokój kochanej osoby, niż postradać własny.

263.

To, co nazywamy hojnością, jest najczęściej jedynie ambicją dawania, którą przekładamy nad to co dajemy.

264.

Litość jest często odczuciem własnych cierpień w cierpieniu drugiego; jest to bystre przewidywanie nieszczęść, w które możemy popaść. Użyczamy pomocy innym, aby sobie zapewnić ich pomoc w podobnych okolicznościach; przysługi, które im oddajemy, są, biorąc ściśle, dobrem, które świadczymy zgóry sami sobie.

265.[84]

Ograniczenie rodzi upór; niełatwo wierzymy w to, co jest poza naszym widnokręgiem.

266.[85]
Omyłką jest mniemać, że jedynie gwałtowne namiętności, jak ambicja i miłość, mogą święcić tryumf nad innemi. Lenistwo, mimo że tak mdłe, często staje się ich panem; wciska się we wszystkie zamiary i czynności; niweczy i strawia nieznacznie namiętności i cnoty.
267.[86]

Łatwość, z jaką wierzymy w złe bez dostatecznego zbadania, jest wynikiem pychy i lenistwa: chcemy znaleźć winnych, a nie chcemy zadać sobie trudu rozpatrzenia zbrodni.

268.[87]

Odrzucamy nieraz sędziów w najdrobniejszych sprawach, a godzimy się aby nasza cześć i sława zależały od ludzi, którzy wszyscy są nam niechętni, bądź przez zazdrość, bądź przez uprzedzenie, bądź wreszcie przez ciemnotę; i jedynie poto aby uzyskać ich przychylny wyrok, narażamy na tyle sposobów nasz spokój i życie.

269.

Niema tak bystrego człowieka, któryby objął wszystko złe, które czyni.

270.

Cześć już nabyta jest rękojmią tej, którą mamy nabyć.

271.[88]

Młodość jest nieustannem upojeniem: jest to gorączka myśli.

272.[89]

Nic nie powinnoby bardziej wstydzić ludzi, którzy zasłużyli na wielkie pochwały, niż starania jakich jeszcze dokładają aby sobie przydać wagi drobiazgami.

273.
Istnieją ludzie cieszący się uznaniem świata, którzy, za całą wartość, mają jedynie wady użyteczne w życiu społecznem.
274.

Urok nowości jest dla miłości tem, czem kwiat dla owocu: daje jej blask, który się ściera łatwo, a nie wraca nigdy.

275.

Wrodzoną dobroć, która chełpi się swą tkliwością, zdolna jest nieraz zdławić najmniejsza własna korzyść.

276.[90]

Rozłąka osłabia mierne uczucie a wzmaga wielkie, jak wiatr gasi świecę a rozpala ogień.

277.

Kobietom zdaje się często że kochają, choćby nie kochały: rozrywka, podnieta zawarta w miłostce, rozkosz budzenia pragnień, wreszcie przykrość odmowy, wszystko to sprawia, iż zalotność swą biorą za miłość.

278.

Przyczyną, że ludzie są często nieradzi z pośredników, jest to, iż owi zaniedbują prawie zawsze interes przyjaciół aby doprowadzić do ugody, a to dla honoru iż dokonali tego, co podjęli.

279.

Kiedy przesadzamy czułość, jaką żywią dla nas nasi przyjaciele, dzieje się to często nietyle przez wdzięczność, ile przez chęć podkreślenia naszej wartości.

280.

Uznanie, jakiem darzymy tych co wchodzą w świat, płynie często z tajemnej zawiści wobec tych, którzy już w nim mają miejsce.

281.
Pycha, która rodzi w nas tyle zazdrości, służy nam niekiedy do miarkowania jej.
282.

Bywają fałsze, które tak dobrze udają prawdę, iż byłoby omyłką nie dać się im oszukać.

283.

Czasem trzeba nie mniej rozumu aby skorzystać z dobrej rady, co aby poradzić dobrze samemu sobie.

284.

Bywają ludzie źli, którzy byliby mniej niebezpieczni, gdyby nie mieli w sobie nic dobrego.

285.

Wielkoduszności starczy za określenie jej miano; mimo to, możnaby rzec, że to jest zdrowy rozum pychy i najszlachetniejsza droga do zdobycia pochwał.

286.

Nie pokocha się drugi raz osoby, którą się naprawdę przestało kochać.

287.

Nietyle bogactwo umysłu pozwala nam znajdować kilka dróg w tej samej sprawie, ile niedostatek sądu, który każe się nam chwytać wszystkiego co się nastręczy wyobraźni i nie pozwala rozpoznać odrazu co jest najlepsze.

288.

Istnieją sprawy i choroby, które, w pewnym okresie, jątrzą się od lekarstw; cała mądrość w tem, aby poznać kiedy nie pora ich użyć.

289.

Udana prostota jest delikatnem szalbierstwem.

290.[91]

Więcej bywa wad charakteru niż rozumu.

291.
Wartość ludzi ma swoje pory, jak owoce.
292.

Można rzec o charakterach ludzkich, jak o większości budowli, że mają rozmaite strony; jedne miłe a drugie niemiłe.

293.[92]

Umiarkowanie nie może się chlubić, że zwalcza ambicję i pokonywa ją: nie spotykają się z sobą. Umiarkowanie jest to ospałość i lenistwo duszy, jak ambicja jest jej energją i zapałem.

294.

Lubimy zawsze tych, którzy nas podziwiają, a niezawsze tych, których my podziwiamy.

295.[93]

Dalecy jesteśmy od tego abyśmy znali wszystkie nasze chęci.

296.

Trudno jest kochać tych, których nie cenimy; ale nie mniej trudno kochać tych, których cenimy o wiele wyżej od siebie.

297.[94]

Soki naszego ciała posiadają swój zwykły i prawidłowy obieg, który porusza i kieruje nieznacznie naszą wolą; płyną społem i sprawują kolejno nad nami tajemną władzę, tak iż mają znaczny udział we wszystkich naszych czynnościach, mimo że bez naszej wiedzy.

298.
Wdzięczność bywa u ludzi jedynie tajemną chęcią doznania większych dobrodziejstw.
299.[95]

Prawie wszyscy lubią się uiszczać z drobnych zobowiązań, wielu jest wdzięcznych za średnie; ale niema prawie nikogo, ktoby nie odpłacał niewdzięcznością wielkich.

300.

Są szaleństwa, które się udzielają, jak zaraźliwe choroby.

301.

Sporo ludzi gardzi majątkiem, ale mało kto umie go rozdawać.

302.

Zazwyczaj jedynie w małych rzeczach ośmielamy się nie wierzyć pozorom.

303.

Cobądźby ktoś o nas powiedział dobrego, nie powie nam żadnej nowiny.

304.[96]

Przebaczamy często tym, którzy nas nudzą; ale nie możemy przebaczyć tym, których my nudzimy.

305.[97]

Interes, który winią o wszystkie nasze zbrodnie, zasługuje często aby go chwalić za nasze dobre uczynki.

306.

Rzadko spotykamy niewdzięczników, jak długo jesteśmy w możności świadczenia dobrodziejstw.

307.
Równie godziwą jest duma wobec samego siebie, jak śmieszną pycha wobec drugich.
308.

Zrobiono z umiarkowania cnotę, aby ograniczyć ambicję wielkich ludzi, i aby osłodzić miernym ludziom ich mizerną dolę i istotę.

309.

Są ludzie skazani na rolę głupców; ludzie, którzy robią głupstwa nietylko z wyboru, lecz których sam los do tego zmusza.

310.[98]

Bywają w życiu wypadki, z których aby wybrnąć, trzeba odrobiny szaleństwa.

311.

Jeżeli są ludzie, których śmieszność nigdy nie wyszła na jaw, to dlatego, że jej dobrze nie szukano.

312.

Że kochankowie nie nudzą się razem, to dlatego, że zawsze mówią o sobie.

313.

Czem się dzieje, że mamy dość pamięci aby zachować najdrobniejsze szczegóły tego co nam się zdarzyło, a nie mamy jej dosyć, aby pamiętać ile razy opowiedzieliśmy je tej samej osobie?

314.

Nadmierna przyjemność, jaką znajdujemy w mówieniu o sobie, powinna w nas budzić obawę, że nie sprawiamy jej zgoła słuchaczom.

315.

W tem aby ukazać głąb serca przyjaciołom, przeszkadza nam nie tyle brak zaufania do nich, ile brak zaufania do samych siebie.

316.
Ludzie słabi nie mogą być szczerzy.
317.

Nie wielkie to nieszczęście zobowiązać niewdzięcznika; ale nieznośne jest być zobowiązanym niegodziwcowi.

318.[99]

Są sposoby aby uleczyć szaleństwo, ale niema sposobu by naprostować spaczoną głowę.

319.

Niepodobna długo zachować uczuć jakie winniśmy mieć dla przyjaciół i dobroczyńców, jeżeli sobie pozwolimy często mówić o ich wadach.

320.

Chwalić monarchów za cnoty, których nie mają, znaczy lżyć ich bezkarnie.

321.

Bardziej jesteśmy skłonni kochać tych co nas nienawidzą, niż tych co nas kochają więcej niż pragniemy.

322.[100]

Wzgardy obawiają się jedynie ci, którzy są jej godni.

323.

Nasz rozsądek jest nie mniej na łasce losu niż nasze mienie.

324.

W zazdrości jest więcej miłości własnej niż miłości.

325.

W nieszczęściach, w których rozum nie ma siły nas pocieszyć, często pociesza nas własna słabość.

326.
Śmieszność hańbi bardziej niż hańba.
327.

Przyznajemy się do małych wad, jedynie aby przekonać że nie mamy wielkich.

328.

Zawiść bardziej jest nieprzejednana niż nienawiść.

329.

Zdaje się nam niekiedy, że nienawidzimy pochlebstwa, ale nienawidzimy jedynie jakiejś jego formy.

330.

Przebacza się, póki się kocha.

331.

Trudniej jest być wiernym ukochanej gdy nas uszczęśliwia, niż kiedy nas trzyma zdala.

332.[101]

Kobiety nie znają granic swej zalotności.

333.

U kobiety niema bezwzględnej surowości bez wstrętu.

334.

Trudniej jest kobiecie zwyciężyć swą zalotność niż swą miłość.

335.[102]

W miłości, oszukaństwo idzie prawie zawsze dalej niż nieufność.

336.

Istnieje rodzaj miłości, której nadmiar niweczy zazdrość.

337.
Z niektóremi przymiotami jest jak ze zmysłami: kto ich zupełnie nie posiada, nie może ich spostrzec ani zrozumieć.
338.

Kiedy nienawiść jest zbyt gwałtowna, stawia nas niżej tych, których nienawidzimy.

339.

Odczuwamy dolę i niedolę jedynie w stosunku do naszej miłości własnej.

340.[103]

Zazwyczaj dowcip kobiet służy raczej do umocnienia ich szaleństwa niż rozsądku.

341.[104]

Żądze młodości nie o wiele bardziej są przeciwne zbawieniu niż letniość starców.

342.

Akcent stron, w których się człowiek urodził, zostaje w umyśle i w sercu, jak w mowie.

343.[105]

Aby być wielkim człowiekiem, trzeba umieć korzystać z całego swego szczęścia.

344.

Większość ludzi ma, jak rośliny, ukryte właściwości, które ujawnia przypadek.

345.

Okoliczności dają nas poznać innym, a bardziej jeszcze samym sobie.

346.[106]
Niema mowy o prawidłach w umyśle ani w sercu kobiety, o ile temperament jej nie jest z niemi w zgodzie.
347.

Uważamy za rozsądnych jedynie tych, którzy są naszego zdania.

348.

Kto kocha, wątpi często o tem w co wierzy najmocniej.

349.

Największy cud uczucia, to wyleczyć z zalotności.

350.

Co nas tak oburza na tych, którzy nas chcą wywieść w pole, to to, że uważają się za sprytniejszych od nas.

351.

Bardzo jest trudno dwojgu zerwać z sobą, kiedy się już nie kochają.

352.

Nudzimy się prawie zawsze z ludźmi, z którymi nie wolno się nudzić.

353.[107]

Godny człowiek może się kochać jak warjat, ale nie jak głupiec.

354.

Są pewne wady, które dobrze użyte, błyszczą więcej niż sama cnota.

355.[108]

Tracąc pewne osoby, odczuwamy więcej żalu niż zmartwienia; po innych znowuż więcej zmartwienia niż żalu.

356.

Szczerze chwalimy zazwyczaj tylko tych, którzy nas podziwiają.

357.
Małe umysły nadto urażają się małemi rzeczami; wielkie umysły widzą je, ale przechodzą ponad niemi.
358.

Pokora jest istotnym probierzem cnót chrześcijańskich; bez niej zachowujemy wszystkie wady, osłonione jedynie pychą, która kryje je innym, a często i nam samym.

359.

Niewierność powinnaby gasić miłość; nie powinnibyśmy być zazdrośni, skoro mamy powód do tego. Jedynie osoby, które nie dają przyczyn do zazdrości, godne są aby być zazdrosnym o nie.

360.

Najmniejszą niewierność względem nas samych bierzemy za złe o wiele więcej, niż największą względem drugich.

361.

Zazdrość rodzi się zawsze z miłością, ale nie zawsze z nią umiera.

362.

Większość kobiet opłakuje tak mocno śmierć kochanków nie tyle iżby ich kochały, ile aby uchodzić za godniejsze kochania.

363.

Gwałt, jaki nam zadają inni, często jest mniej dotkliwy, niż gwałt jaki zadajemy sami sobie.

364.

Ludzie wiedzą, że nie trzeba zbyt wiele mówić o swej żonie; ale nie dość wiedzą, że jeszcze mniej należałoby mówić o sobie.

365.[109]
Są przymioty, które wyradzają się w wady, o ile są wrodzone, i inne, które nigdy nie są doskonałe, o ile są nabyte. Trzeba, naprzykład, aby rozum wpajał nam oszczędność naszego mienia i ufności, a trzeba, przeciwnie, aby natura dała nam dobroć i męstwo.
366.

Choćbyśmy byli najbardziej nieufni na punkcie szczerości naszych znajomych, zawsze sądzimy, iż z nami są szczersi niż z kim innym.

367.

Mało jest uczciwych kobiet, któreby nie były zmęczone swem rzemiosłem.

368.

Większość uczciwych kobiet, to ukryte skarby, które są bezpieczne jedynie dlatego, że ich nikt nie szuka.

369.

Gwałt, jaki zadajemy sami sobie, aby zdławić naszą miłość, jest często okrutniejszy niż srogość ukochanej.

370.

Mało jest tchórzów, którzyby mieli świadomość całego swego tchórzostwa.

371.

Kochająca osoba popełnia prawie zawsze ten błąd, że nie czuje kiedy druga strona przestaje kochać.

372.[110]

Większość młodych ludzi myśli, że są naturalni, kiedy są jedynie niegrzeczni i gburowaci.

373.

Są łzy, które oszukują nas samych, oszukawszy wprzód innych.

374.

Kto mniema, że kocha swą ukochaną dla niej samej, bardzo się myli.

375.
Umysły mierne potępiają wszystko co przechodzi ich miarę.
376.

Prawdziwa przyjaźń niweczy zawiść, a prawdziwe uczucie zalotność.

377.

Największym błędem przenikliwości jest nie to, że nie idzie do końca, ale że go mija.

378.

Można dawać rady, ale nie można nauczyć postępowania.

379.[111]

W miarę obniżania się naszej wartości, obniża się i nasz smak.

380.

Powodzenie ujawnia nasze wady i zalety, jak światło przedmioty.

381.

Gwałt, jaki sobie ktoś zadaje, aby zostać wiernym kochanej osobie, niewiele więcej wart od niewierności.

382.[112]

Nasze postępki są jak rymowane końcówki, do których każdy dorabia co mu się podoba.

383.

Chęć mówienia o sobie i ukazania naszych wad od strony, od której chcemy je pokazać, stanowi znaczną część naszej szczerości.

384.

Powinnibyśmy się dziwić jedynie temu, że możemy jeszcze się dziwić.

385.
Prawie równie trudno jest zadowolić tego kto bardzo kocha, jak tego, w którym miłość już wygasa.
386.

Niema ludzi, którzyby się mylili częściej, niż ci, którzy nie chcą dopuścić, aby się mogli mylić.

387.

W głupcu niema dość materjału na dobroć.

388.

Jeżeli próżność nie niweczy cnót całkowicie, w każdym razie osłabia je wszystkie.

389.

Cudza próżność jest nam nieznośna przez to, że rani naszą.

390.

Łatwiej wyrzekamy się swej korzyści niż swych upodobań.

391.

Nikomu los nie wydaje się tak ślepym, jak tym, którym nie sprzyja.

392.

Trzeba się obchodzić z dolą jak ze zdrowiem: cieszyć się niem kiedy jest dobre, znosić cierpliwie kiedy złe, i nigdy nie chwytać się gwałtownych leków bez ostatecznej potrzeby.

393.

Mieszczański ton zatraca się niekiedy w wojsku, ale nigdy na dworze.

394.

Można być sprytniejszym od kogoś drugiego, ale nie sprytniejszym od wszystkich.

395.

Czasem mniej jesteśmy nieszczęśliwi, kiedy nas kochana osoba oszukuje, niż kiedy nam otworzy oczy.

396.
Kobieta trzyma się długo pierwszego kochanka, o ile nie weźmie drugiego.
397.

Nie mamy odwagi powiedzieć ogólnie, że my nie mamy żadnych błędów a nasi wrogowie żadnych zalet; ale w szczegółach nie jesteśmy zbyt dalecy od tego przekonania.

398.

Ze wszystkich naszych wad, tą, na którą godzimy się najłatwiej, jest lenistwo; wmawiamy w siebie, że ono kojarzy się ze wszystkiemi spokojnemi cnotami, i że, nie niwecząc całkowicie innych, zawiesza jedynie ich działanie.

399.

Istnieje pewna wyniosłość niezależna od doli; piętno, które nas wyróżnia i jakgdyby przeznacza nas do wielkich rzeczy; cena, jaką bezwiednie dajemy samym sobie. Mocą tej właściwości narzucamy szacunek światu, i ona to zazwyczaj stawia nas wyżej niż urodzenie, godności a nawet zasługa.

400.[113]

Istnieje zasługa bez wywyższenia, ale nie istnieje wywyższenie bez jakiejś zasługi.

401.

Wywyższenie jest dla zasługi tem, czem strój dla pięknej osoby.

402.

Czego jest najmniej w miłostkach, to miłości.

403.[114]
Los posługuje się niekiedy naszemi wadami aby nas wywyższyć; istnieją ludzie niewygodni, których wartość spotkałaby się z lichą nagrodą, gdyby nie chciano kupić ich nieobecności.
404.

Zdaje się, że natura ukryła na dnie naszej duszy talenty i wartości, których nie znamy; jedynie namiętność ma ten przywilej aby je dobyć na wierzch i dać nam niekiedy pewniejszy i doskonalszy rzut oka niżby to zdołała uczynić sztuka.

405.

Dochodzimy jako zupełni nowicjusze do każdej epoki życia, i często, mimo liczbę lat, brak nam doświadczenia.

406.

Zalotnice udają że są zazdrosne o swych kochanków, aby ukryć że są zawistne o inne kobiety.

407.

Ci, którzy dadzą się nam wywieść w pole, nie wydają się nam zgoła tak śmieszni, jak my samym sobie, kiedy się damy wywieść w pole innym.

408.

Najniebezpieczniejsza śmiesznostka starych osób, które były powabne, to zapominać, że już niemi nie są.

409.

Wstydzilibyśmy się często swoich najpiękniejszych czynów, gdyby świat widział wszystkie pobudki, które je wydały.

410.

Najwyższym wysiłkiem przyjaźni nie jest pokazywać przyjacielowi nasze błędy, ale ukazać mu jego własne.

411.

Mało jest błędów, któreby nie były łatwiejsze do wybaczenia, niż środki jakich używamy aby je ukryć.

412.
Choćbyśmy zasłużyli na największy wstyd, prawie zawsze jest w naszej mocy naprawić swą reputację.
413.[115]

Niedługo może się podobać ten, kto ma tylko jeden rodzaj dowcipu.

414.[116]

Szaleńcy i głupcy widzą jedynie oczyma swego usposobienia.

415.

Rozum służy nam niekiedy do robienia śmiało głupstw.

416.

Żywość wzrastająca z wiekiem niedaleka bywa szaleństwa.

417.

W miłości, ten kto wyleczy się pierwszy, zawsze jest lepiej wyleczony.

418.[117]

Młode kobiety, które nie chcą uchodzić za płoche, i starsi mężczyźni, którzy nie chcą być śmieszni, nie powinni nigdy mówić o miłości, jako o rzeczy w której mogliby mieć udział.

419.

Możemy zdawać się wielcy na stanowisku poniżej naszej wartości, ale wydajemy się często mali na stanowisku ponad naszą miarę.

420.

Często przypisujemy sobie hart w nieszczęściach, wówczas gdy to jest tylko upadek ducha: znosimy je, nie śmiejąc im spojrzeć w oczy, jak tchórze dają się zabić nie śmiejąc się bronić.

421.
Ufność więcej daje wdzięku rozmowie niż dowcip.
422.

Wszystkie namiętności każą nam popełniać błędy, ale miłość najśmieszniejsze.

423.[118]

Mało kto umie być starym.

424.

Szczycimy się wadami przeciwnemi naszym rzeczywistym wadom: człowiek słaby chełpi się że jest uparty.

425.

Przenikliwość ma coś z jasnowidztwa, co bardziej głaszcze naszą próżność, niż wszystkie inne przymioty ducha.

426.[119]

I urok nowości i długie przyzwyczajenie, mimo iż tak sprzeczne z sobą, jednako nie pozwalają nam czuć wad naszych przyjaciół.

427.

Większość przyjaciół obrzydza przyjaźń, jak większość nabożnych obrzydza nabożeństwo.

428.

Łatwo wybaczamy przyjaciołom wady, które nas nie dotyczą.

429.

Kobieta kochająca łatwiej wybacza wielką niedelikatność niż małą niewierność.

430.

W zmierzchu miłości jak w zmierzchu życia, żyje się jeszcze dla utrapień, ale już nie dla rozkoszy.

431.
Nic tak nie przeszkadza być naturalnym jak chęć wydawania się nim.
432.

Kto szczerze chwali piękne czyny, stwarza sobie niejako w nich udział.

433.

Prawdziwa oznaka, że ktoś się urodził z rzetelnemi przymiotami, to to, że urodził się wolny od zawiści.

434.

Gdy przyjaciel nas zdradził, mamy prawo być obojętni jedynie na oznaki jego przyjaźni, ale zawsze winniśmy być tkliwi na jego nieszczęście.

435.[120]

Los i kaprys rządzą światem.

436.[121]

Łatwiej jest znać człowieka wogóle, niż jakiegoś człowieka w szczególności.

437.

Nie należy sądzić wartości człowieka wedle jego wielkich przymiotów, ale wedle użytku jaki umie z nich robić.

438.[122]

Istnieje żywa wdzięczność, która nietylko wypłaca nas z otrzymanych dobrodziejstw, ale wręcz sprawia, iż przyjaciele nasi stają się naszymi dłużnikami, skoro im spłacimy to, cośmy im winni.

439.
Mało czego pragnęlibyśmy gorąco, gdybyśmy dobrze znali to, czego pragniemy.
440.

Jeżeli większość kobiet mało jest tkliwa na przyjaźń, to stąd, iż wydaje się ona mdła komuś, kto zakosztował miłości.

441.

W przyjaźni, jak w miłości, często jesteśmy szczęśliwsi dzięki temu czego nie wiemy, niż dzięki temu co wiemy.

442.

Staramy się czynić sobie chlubę z wad, z których nie chcemy się poprawić.

443.

Najgwałtowniejsze namiętności dają nam spocząć niekiedy, ale próżność miota nami ciągle.

444.

Starzy szaleńcy szaleńsi są od młodych.

445.

Słabość jest rzeczą bardziej przeciwną cnocie niż występek.

446.

Męki wstydu i zazdrości dlatego są tak dotkliwe, że próżność nie może pomóc ich znosić.

447.

Przystojność jest najbłahszem a najbardziej przestrzeganem prawem.

448.[123]

Zdrowy umysł łatwiej zdoła się poddać mętnym głowom niż je prowadzić.

449.

Kiedy los obdarzy nas niespodzianie wysokiem stanowiskiem, nie doprowadziwszy nas doń stopniowo, i kiedy również my nie wznieśliśmy się na nie zawczasu nadziejami, prawie niemożliwe nam jest dobrze się na niem zachować i wydać się go godnym.

450.

Pycha nasza urasta często tem, co okroimy z innych naszych wad.

451.[124]

Niema dokuczliwszych głupców niż inteligentni głupcy.

452.[125]

Niema człowieka, któryby, w jakiejkolwiek ze swoich zalet, uważał się poniżej człowieka, którego ceni najwyżej w świecie.

453.

W doniosłych sprawach, nietyle należy starać się stworzyć sposobność, co skorzystać z tej, która się nastręcza.

454.

Niema obawy, abyśmy zrobili złą zamianę, zrzekając się dobrego które o nas mówią, pod warunkiem że nie będą o nas mówili nic złego.

455.[126]

Mimo całej skłonności do opacznych sądów, częściej jeszcze świat uszanuje fałszywą zasługę niż skrzywdzi prawdziwą.

456.[127]

Można być niekiedy głupcem mając inteligencję, ale nigdy mając zdrowy rozum.

457.
Więcej zyskalibyśmy, ukazując się tacy jak jesteśmy, niż starając się uchodzić za to czem nie jesteśmy.
458.

W sądach swoich o nas, wrogowie nasi bardziej zbliżają się do prawdy niż my sami.

459.

Jest wiele środków, które leczą z miłości, ale żaden nie jest niezawodny.

460.

Dużo brak, abyśmy sobie zdawali sprawę ze wszystkiego co nam każą czynić nasze namiętności.

461.

Starość jest tyranem, który nam zabrania, pod gardłem, wszystkich uciech młodości.

462.

Ta sama pycha każe nam potępiać błędy, od których w swojem mniemaniu jesteśmy wolni, co gardzić przymiotami, których nie mamy.

463.

Jest często więcej pychy niż dobroci we współczuciu dla nieszczęść naszych wrogów: okazujemy im współczucie, aby im dać uczuć naszą wyższość.

464.

Jest nadmiar szczęścia i niedoli, który przekracza naszą wrażliwość.

465.

Dużo brak do tego, aby niewinność znajdowała tyle ochrony, co zbrodnia.

466.

Ze wszystkich gwałtownych namiętności, najmniej nieprzystojną jest kobiecie miłość.

467.
Próżność każe nam czynić więcej rzeczy przeciw naszym skłonnościom, niż rozum.
468.

Są wady, z których rodzą się wielkie talenty.

469.

Nigdy nie pragniemy gorąco tego, czego pragniemy jedynie z rozsądku.

470.

Wszystkie nasze przymioty, tak dobre jak złe, są niepewne i wątpliwe, i prawie wszystkie są na łasce okoliczności.

471.

W pierwszej miłości, kobiety kochają kochanka; w następnych, miłość.

472.

Duma, jak inne namiętności, ma swoje dziwactwa; wstydzimy się przyznać że jesteśmy zazdrośni, a szczycimy się, żeśmy byli lub jesteśmy zdolni być zazdrośni.

473.

Jakkolwiek rzadką jest prawdziwa miłość, nie tak rzadką jeszcze jak prawdziwa przyjaźń.

474.

Mało jest kobiet, których wartość trwałaby dłużej niż ich uroda.

475.

Chęć budzenia współczucia lub podziwu jest często głównem źródłem naszego wylania.

476.

Zawiść nasza trwa zawsze dłużej, niż szczęście tych którym zazdrościmy.

477.

Ta sama siła duszy, która każe się opierać miłości, czyni ją także gwałtowną i trwałą; ludzie słabi, wciąż kołysani namiętnościami, rzadko mają je naprawdę w sobie.

478.
Wyobraźnia nie umiałaby wymyślić tyle rozmaitych sprzeczności, ile ich jest z natury w sercu człowieka.
479.

Tylko ludzie silni mogą posiadać prawdziwą słodycz; to co wydaje się słodyczą, to zazwyczaj jedynie słabość, która łacno kwaśnieje.

480.[128]

Nieśmiałość, to wada, którą niebezpiecznie jest wytykać komuś, kogo chcemy z niej uleczyć.

481.

Nic rzadszego nad prawdziwą dobroć: nawet u tych, którzy sądzą że ją posiadają, jest to zazwyczaj jedynie uprzejmość lub słabość.

482.

Umysł przywiązuje się z lenistwa i z nałogu do tego, co mu jest łatwe lub miłe: nawyk ten zakreśla zawsze granice naszej wiedzy, i nikt nigdy nie zadał sobie trudu aby ją rozszerzyć i aby doprowadzić swój umysł tak daleko jak daleko może zajść.

483.

Bardziej obmawiamy z próżności niż przez złośliwość.

484.

Kiedy serce nasze ożywiają jeszcze resztki miłości, skłonniejsi jesteśmy do nowego uczucia, niż kiedy jesteśmy zupełnie uleczeni.

485.

Ci, co zaznali wielkich namiętności, są całe życie szczęśliwi i nieszczęśliwi że się z nich wyleczyli.

486.[129]
Więcej jest jeszcze ludzi wolnych od samolubstwa niż od zawiści.
487.

Duch leniwszy w nas jest niż ciało.

488.

Nasz spokój lub niepokój zależy nietyle od ważnych wydarzeń życia, ile od dogodnego albo przykrego układania się codziennych drobiazgów.

489.

Choćby ludzie byli nie wiem jak źli, nie ośmieliliby się głosić wrogami cnoty: toż, kiedy ją chcą prześladować, udają że uważają ją za fałszywą, lub też pomawiają ją o zbrodnie.

490.

Często przechodzi człowiek od miłości do ambicji, ale rzadko wraca od ambicji do miłości.

491.[130]

Krańcowa chciwość chybia prawie zawsze: niema namiętności, któraby częściej oddalała się od swego celu, ani nad którą obecność miałaby tyle władzy, ze szkodą przyszłości.

492.

Chciwość wydaje często sprzeczne skutki: mnóstwo ludzi poświęca całe swoje mienie dla wątpliwych i odległych nadziei; inni gardzą wielkiemi korzyściami w przyszłości dla drobnych zysków obecnych.

493.

Zdaje się, że ludzie nie dość liczą sobie wad: pomnażają jeszcze ich liczbę zapomocą pewnych dziwactw, w które z umysłu się stroją, i pielęgnują je tak troskliwie, iż czynią z nich wkońcu naturalne wady, z których poprawić się nie jest już w ich mocy.

494.

Dowodem, że ludzie lepiej znają własne błędy niżby ktoś mniemał, jest to, iż, kiedy mówią o swych postępkach, nigdy nie popełniają błędów: ta sama miłość własna, która ich zazwyczaj oślepia, oświeca ich wówczas i daje im sąd tak trafny, iż każe im usunąć lub przekształcić najdrobniejszą rzecz naganną.

495.

Młodzi ludzie wchodzący w świat powinni być nieśmiali lub roztrzepani: chłód i pewność siebie łatwo trącą niegrzecznością.

496.

Spory nie trwałyby tak długo, gdyby brak słuszności był tylko po jednej stronie.

497.[131]

Na nic kobiecie młodość bez urody, ani uroda bez młodości.

498.

Są ludzie tak letcy i puści, że równie dalecy są od posiadania prawdziwych wad, jak od rzetelnych przymiotów.

499.

Nie liczy się zwyczajnie kobietom pierwszego błędu, aż kiedy popełnią drugi.

500.

Są ludzie tak przepełnieni sobą, że, kiedy są zakochani, znajdują sposób zajmowania się swoją miłością, a nie jej przedmiotem.

501.

Miłość, choć tak przyjemna, milszą jest jeszcze przez sposoby w jakie się objawia, niż przez siebie samą.

502.[132]
Mało dowcipu przy zdrowym rozumie mniej znuży, niż wiele dowcipu przy spaczonym sądzie.
503.

Zazdrość jest największem z cierpień, a zarazem tem, które najmniej budzi współczucia w jego sprawcy.

504.

Omówiwszy fałsz tylu pozornych cnót, słuszna jest powiedzieć coś o fałszu pogardy śmierci: mam na myśli ową pogardę śmierci, którą chlubią się poganie iż zaczerpnęli ją z własnych sił, bez nadziei lepszego życia. Jest różnica między mężnem znoszeniem śmierci, a jej wzgardą: pierwsze jest dość pospolite, co do drugiej zaś sądzę, że nigdy nie jest szczera. Zebrano, to prawda, wszystkie przekonywujące argumenty, że śmierć nie jest złem; ludzie najsłabsi, zarówno jak bohaterowie, przywiedli tysiąc sławnych przykładów dla ugruntowania tego poglądu; wątpię wszakże, aby ktoś rozsądny w to wierzył. Trud, jaki ludzie sobie zadają, aby przekonać o tem siebie i drugich, dosyć świadczy, że zadanie nie jest łatwe. Można mieć rozmaite przyczyny odrazy do życia, ale nie mamy nigdy przyczyn gardzić śmiercią; ci nawet, którzy zadają ją sobie dobrowolnie, nie ważą jej tak lekce, i wzdrygają się przed nią i odtrącają ją jak inni, kiedy przychodzi do nich inną drogą niż ta, którą obrali. Wahanie, jakie widzimy w męstwie tylu dzielnych ludzi, pochodzi stąd, że śmierć rozmaicie objawia się ich wyobraźni, raz bardziej, raz mniej namacalnie. Stąd zdarza się, iż, wzgardziwszy tem czego nie znali, ulękną się wreszcie tego co znają. Trzeba unikać oglądania jej wprost, ze wszystkiemi jej okolicznościami, jeżeli nie chcemy dojść do przeświadczenia, że jest największem z nieszczęść. Najmądrzejsi i najdzielniejsi to ci, którzy chwytają się najgodniejszych pozorów aby sobie oszczędzić jej rozważania; ale każdy kto umie ją widzieć taką jak jest, wie że to rzecz straszna. Mus śmierci stworzył cały hart filozofów: sądzili, że trzeba w hardości ducha iść tam, gdzie nie da się nie iść. Nie mogąc uwiecznić życia, czynili co mogli aby uwiecznić swą reputację i ocalić z rozbicia to co się da. Niech nam starczy, dla ocalenia pozorów, nie mówić samym sobie wszystkiego co o tem myślimy; liczmy w tem więcej na naturę, niż na te wątłe rozumowania, które wmawiają w nas, że możemy zbliżyć się do śmierci obojętnie. Chwała umierania bez lęku, nadzieja budzenia żalu, chęć zostawienia dobrej pamięci o sobie, pewność wyzwolenia od niedoli życia i kaprysów losu, to lekarstwa, których nie należy odrzucać; ale nie należy i mniemać, że są niezawodne. Są one, dla naszego bezpieczeństwa, tem, czem bywa na wojnie prosty płot dla bezpieczeństwa tych, którzy mają się zbliżyć do miejsca strzelaniny; kiedyśmy daleko, wyobrażamy sobie, że on może dać ochronę; ale skoro się zbliżymy, widzimy, że to słaba pomoc. Łudzimy się, jeśli mniemamy, iż śmierć wyda się nam zbliska tem, za co braliśmy ją zdaleka, i że nasze uczucia, będące jeno słabością, okażą się dość hartowne aby nie ucierpieć od tej najgwałtowniejszej próby. Źle też ocenia naturę miłości własnej, kto mniema, że ona zdoła nam co pomóc, i że może liczyć za nic coś, co nieodzownie musi ją zniweczyć; a rozum, w którym spodziewamy się znaleźć tyle pomocy, zbyt słaby jest w tej potrzebie, aby nas przekonać o tem, czego chcemy. On to, przeciwnie, zdradza nas najczęściej, i miast tchnąć w nas pogardę śmierci, odsłania nam jej grozę i okropność. Wszystko, co może uczynić, to kazać odwrócić od niej oczy, aby je zatrzymać na innych przedmiotach. Katon i Brutus obrali w tej potrzebie przedmioty pełne blasku; pachoł pewien niedawno zadowolił się tem, że zaczął tańczyć na rusztowaniu, gdzie go miano kołem łamać. Tak więc, mimo że pobudki są różne, wydają te same owoce! Mimo całej dysproporcji między wielkimi ludźmi a pospólstwem, widziano tysiąc razy jednych i drugich przyjmujących śmierć z jednakiem obliczem; ale zawsze z tą różnicą, iż, we wzgardzie jaką okazują śmierci wielcy ludzie, miłość sławy przesłania im jej widok, u pospólstwa zaś jedynie ciemnota nie pozwala im znać rozmiarów nieszczęścia i pozwala myśleć o czem innem.





Maksymy pośmiertne
505.

Bóg pomieścił w człowieku rozmaite talenty, tak jak zasiał w przyrodzie rozmaite drzewa; każdy talent, jak każde drzewo, ma swoje cechy i właściwe objawy. Najprzedniejsza grusza nie zdołałaby urodzić najpospolitszych jabłek, i najwyborniejszy talent nie mógłby wydać tych samych objawów co inny, najpospolitszy. Stąd też pochodzi, że równie śmiesznem jest chcieć płodzić sentencje, nie mając w sobie ich ziarna, jak chcieć, aby grządka wydała tulipany, mimo że w niej nie posadzono cebulek.

506.

Niepodobna zliczyć wszystkich odmian próżności.

507.

Świat jest pełen kotłów przyganiających garnkom.

508.

Ci, co nadto cenią swoje szlachectwo, niedość cenią to co jest jego źródłem.

509.

Aby człowieka skarać za grzech pierworodny, Bóg pozwolił mu uczynić sobie boga ze swej miłości własnej, iżby go dręczyła bez ustanku.

510.

Interes jest duszą miłości własnej, tak iż, jako ciało pozbawione duszy jest bez wzroku, słuchu, świadomości, bez czucia i ruchu, tak samo miłość własna, odłączona, aby tak rzec, od swego interesu, przestaje widzieć, słyszeć, czuć, poruszać się. Stąd pochodzi, iż ten sam człowiek, który przebiega ziemie i morza dla własnej korzyści, staje się nagle jakgdyby bezwładnym dla korzyści drugich; stąd pochodzi to nagłe uśpienie i martwota w jakie wtrącamy ludzi, którym opowiadamy swoje sprawy; stąd pochodzi ich nagłe ożywienie, kiedy, w naszem opowiadaniu, wmieszamy coś co ich dotyczy: tak, iż w rozmowie czy w traktowaniu spraw, raz po raz człowiek traci świadomość i odzyskuje ją, wedle tego jak własny interes zbliża się doń albo oddala.

511.

Lękamy się wszystkich rzeczy jako śmiertelni, a pragniemy ich jakgdybyśmy byli nieśmiertelni.

512.

Zdaje się, że to djabeł umyślnie pomieścił lenistwo na granicy wielu cnót.

513.

Jeżeli tak snadnie wierzymy w wady drugich, to z przyczyny, że człowiek łatwo wierzy w to, czego pragnie.

514.

Lekarstwem zazdrości jest pewność tego czegośmy się obawiali, ile że pewność taka sprowadza koniec życia lub koniec miłości. Jest to lekarstwo okrutne, ale znośniejsze od wątpienia i podejrzeń.

515.

Nadzieja i obawa są nierozłączne; niema obawy bez nadziei, ani nadziei bez obawy.

516.

Nie trzeba się obrażać, że inni skrywają nam prawdę, skoro my skrywamy ją tak często samym sobie.

517.

Co nam często przeszkadza dobrze ocenić sentencje dowodzące fałszu cnót, to to, iż mniemamy zbyt łatwo, że w nas cnoty te są prawdziwe.

518.

Dewocja, jaką wszczepia się monarchom, jest drugą miłością własną.

519.
Koniec dobrego jest złem, a koniec złego dobrem.
520.

Filozofowie potępiają bogactwa jedynie dla złego użytku jaki z nich czynimy; od nas jedynie zależy nabywać je i posługiwać się niemi godziwie; miast by żywiły i podsycały zbrodnie jak drzewo podtrzymuje ogień, my możemy je poświęcić wszystkim cnotom i nawet w ten sposób umilić je i uświetnić.

521.

Nieszczęście bliźniego cieszy przyjaciół i wrogów.

522.

Ponieważ najszczęśliwszym na świecie jest ten komu wystarcza niewiele, ludzie możni i ambitni są w tej mierze najnieszczęśliwsi, skoro trzeba im dla szczęścia nieskończonej mnogości dóbr.

523.

Nieodparty dowód, że człowiek nie był stworzony takim jak jest, to to, że, im bardziej dochodzi do rozumu, tem bardziej rumieni się w duchu za szaleństwo, lichość i skażenie swych uczuć i skłonności.

524.

Jeżeli tak bardzo się bronimy przeciw maksymom, które odsłaniają serce człowieka, to stąd, iż lękamy się, aby nas w nich nie odkryto.

525.

Władza, jaką mają nad nami ukochane osoby, jest prawie zawsze większa, niż władza jaką mamy sami nad sobą.

526.

Łacno ganimy wady innych, ale rzadko czerpiemy z nich naukę ku poprawie swoich.

527.

Człowiek jest tak nędzny, iż, obracając całe swe postępowanie ku zadowoleniu swoich namiętności, jęczy nieustannie pod ich tyranją: nie może znieść ani ich przemocy, ani tej jaką musiałby zadać sam sobie, aby się wyzwolić z ich jarzma. Mierżą go nie tylko one ale i lekarstwa na nie, nie może się pogodzić ani z dolegliwościami choroby ani z trudem uleczenia.

528.

Szczęście i nieszczęście dotyka nas nie wedle swych rozmiarów, ale wedle naszej wrażliwości.

529.

Chytrość to lichy gatunek rozumu.

530.

Chwalimy jedynie poto, aby korzystać.

531.

Namiętności są to jedynie rozmaite smaki miłości własnej.

532.

Krańcowa nuda staje się zabawna.

533.

Chwalimy coś lub ganimy przeważnie dlatego, że jest modą chwalić to lub ganić.

534.

Niejeden chce być pobożny, ale nikt nie chce być pokorny.

535.

Praca cielesna wyzwala od utrapień ducha, dlatego biedacy bywają szczęśliwi.

536.

Prawdziwe umartwienia, to te o których nikt nie wie; inne próżność czyni czemś łatwem.

537.
Pokora, to ołtarz, na którym Bóg życzy sobie aby mu składano ofiary.
538.

Mało trzeba, aby mędrca uczynić szczęśliwym; nic nie może głupca uczynić zadowolonym; dlatego prawie wszyscy ludzie są nieszczęśliwi.

539.

Nietyle troskamy się o to, aby być szczęśliwymi, co aby wmówić światu, że nimi jesteśmy.

540.

Łatwiej stłumić pierwsze pragnienie, niż zadowolić wszystkie te, co następują po niem.

541.

Rozsądek jest dla duszy tem, czem zdrowie dla ciała.

542.

Ponieważ możni tego świata nie mogą dać zdrowia ciała ani spokoju ducha, zawsze zbyt drogo kupujemy wszystko czem mogą nas obdarzyć.

543.

Zanim się zacznie silnie pragnąć czegoś, trzeba rozpatrzyć w jakim stopniu szczęśliwy jest ten, kto to posiada.

544.

Prawdziwy przyjaciel jest największem ze wszystkich dóbr, a zarazem tem, o którego nabyciu najmniej myślimy.

545.

Kochanek widzi wady ukochanej dopiero wówczas, gdy czar pryśnie.

546.

Rozsądek i miłość niedobrze żyją razem; w miarę jak miłość rośnie, rozsądek się kurczy.

547.
Przyjemnie jest niekiedy mężowi mieć zazdrosną żonę: wciąż słyszy o tem co mu jest drogie.
548.

Jakże biedną jest kobieta pełna wraz miłości i cnoty!

549.

Mędrzec woli raczej nie narażać się, niż zwyciężać.

550.

Potrzebniejsze jest studjować ludzi niż książki.

551.

Szczęście lub nieszczęście spadają zwyczajnie na tych, którzy już są bardzo szczęśliwi lub nieszczęśliwi.

552.

Uczciwa kobieta to ukryty skarb; kto go znalazł, niech się nim nie chwali!

553.

Kiedy za bardzo kochamy, niełatwo nam poznać, gdy druga strona przestaje nas kochać.

554.

Ganimy siebie samych jedynie poto, aby nas chwalono.

555.

Nudzimy się prawie zawsze z tymi których my nudzimy.

556.

Nigdy nie przychodzi nam trudniej wymowa, niż kiedy wstydzimy się milczeć.

557.

Nic naturalniejszego ani bardziej złudnego niż myśleć że jest się kochanym.

558.

Wolimy raczej towarzystwo tych, którzy są wobec nas zobowiązani, niż tych, wobec których my jesteśmy zobowiązani.

559.
Trudniej ukryć to co się czuje, niż udać to czego się nie czuje.
560.

Ponownie nawiązana przyjaźń więcej wymaga starań niż ta, co się nigdy nie zrywała.

561.

Człowiek, który nikogo nie lubi, nieszczęśliwszy jest niż ten którego nikt nie lubi.

562.

Piekło kobiet, to starość.





Myśli usunięte przez autora
563.

Miłość własna to miłość siebie samego i wszystkich rzeczy dla siebie; ona to czyni ludzi bałwochwalcami samych siebie i uczyniłaby ich tyranami drugich, gdyby los dał im środki potemu. Nigdy nie znajduje spoczynku poza sobą; jeśli się zatrzyma przy obcych przedmiotach, to jak pszczoła na kwiatach, aby z nich dobyć to co jej potrzebne. Nic gwałtowniejszego niż jej żądze; nic skrytszego niż jej plany, nic zręczniejszego niż jej sposoby. Niepodobna opisać jej przemyślności; Metamorfozy niczem są wobec jej przeobrażeń, chemja niczem wobec jej przetworów. Niepodobna zmierzyć jej głębin, ani przebić mroków jej czeluści; tkwi tam zasłonięta najprzenikliwszym oczom; dopełnia tam tysiąca nieznacznych sztuczek i obrotów. Tam jest ona często niewidzialna samej sobie; tam poczyna, hoduje i karmi, nie wiedząc o tem, bezlik przywiązań i nienawiści; a bywają w ich liczbie tak potworne, iż, skoro je wyda na świat, wypiera się ich, lub nie może się zdobyć nato aby się do nich przyznać. Z tej mocy która ją spowija, lęgną się pocieszne przeświadczenia jej o sobie samej; stamtąd biorą początek jej błędy, omyłki, niezdarstwa i głupstwa; stąd pochodzi, iż uważa swoje uczucia za umarłe, wówczas gdy są tylko uśpione; wyobraża sobie że nie ma ochoty gonić, gdy tylko wypoczywa, i mniema iż straciła apetyt, gdy go nasyci. Ale ten gęsty mrok który skrywa ją jej samej, nie przeszkadza jej widzieć doskonale wszystkiego co jest poza nią: w czem podobna jest do oczu, które widzą wszystko z wyjątkiem samych siebie. W istocie, w najżywotniejszych swoich interesach i najdonioślejszych sprawach, gdzie nagłość jej pragnień przyzywa całą jej baczność, widzi, słyszy, czuje, pojmuje, podejrzywa, przenika, odgaduje wszystko: możnaby mniemać, że każda jej żądza posiada jakieś własne czarnoksięstwo! Nic bliższego i silniejszego nad jej przywiązania, które daremnie usiłuje zerwać na widok grożących jej ostatecznych nieszczęść; niekiedy wszakże, w krótkim czasie i bez wysiłku, robi to, czego nie mogła zrobić w ciągu wielu lat z wszystkiemi przywiązaniami do których jest zdolna. Stąd można wnosić z wielkiem prawdopodobieństwem, że to ona sama roznieca swoje pragnienia, a nie piękność i wartość przedmiotów; jej smak jest ceną która je podnosi i barwiczką która je upiększa; za sobą to samą goni, i za swoją chętką idzie, gdy biegnie za tem co budzi tę chętkę. Łączy wszystkie sprzeczności: jest samowładna i posłuszna, szczera i obłudna, litościwa i okrutna, tchórzliwa i śmiała. Miewa rozmaite skłonności, wedle różności natur, które ją kształtują, kierując ją to ku sławie, to ku bogactwom, to ku rozkoszom; zmienia je wedle odmiany naszego wieku, majątku i doświadczenia; ale obojętne jej jest mieć wiele skłonności albo tylko jedną, gdyż może się rozszczepiać w wielość i skupiać w jedność kiedy zechce i jak się jej podoba. Jest niestała; poza odmianami z zewnątrz, jest i bezlik takich, które rodzą się z niej samej i z jej własnego gruntu; jest niestała z niestałości, z lekkomyślności, z miłości, z nowości, ze zmęczenia i z przesytu; jest kapryśna: niekiedy widzimy ją, jak, z nadzwyczajnym wysiłkiem i niewiarygodnym nakładem pracy, dąży do uzyskania rzeczy które nie przynoszą jej pożytku, wręcz nawet szkodę, ale za któremi się upędza, bo ich chce. Jest dziwaczna: wkłada niekiedy mnóstwo starań w rzeczy najbłahsze; znajduje przyjemność w najbardziej mdłych i zachowuje dumę w najbardziej godnych wzgardy. Istnieje we wszystkich porach życia i wszystkich stanach; żyje wszędzie i wszystkiem; żyje niczem; zadowala się jakąś rzeczą i jej brakiem; przechodzi nawet do obozu ludzi którzy z nią toczą wojnę, wchodzi w ich intencje i — rzecz najgodniejsza podziwu! — nienawidzi wraz z nimi samą siebie, spiskuje na swą zgubę, pracuje zgoła nad swą ruiną; słowem, dba jedynie o to aby istnieć, i, byleby istniała, godzi się być swoim wrogiem. Nie dziw tedy, że łączy się niekiedy z najostrzejszą surowością i że stowarzysza się z nią tak śmiało aby się niweczyć; kiedy się bowiem niszczy z jednej strony, umacnia się z drugiej; kiedy myślimy, że ona się wyrzeka swej przyjemności, ona jedynie przerywa ją lub zmienia; ba, wówczas gdy myślimy że jest ze wszystkiem rozgromiona, odnajdujemy ją tryumfującą z własnego pogromu! Oto obraz miłości własnej, której całe życie jest jedynie wielkim i długim niepokojem. Widomym jej obrazem jest morze; w ustawicznym przypływie i odpływie fal miłość własna znajduje wierne odbicie burzliwej kolei swych myśli i swych wiekuistych wzruszeń.

564.

Namiętności są nie czem innem, jeno rozmaitemi stopniami gorąca i zimna krwi.

565.

Umiarkowanie w szczęściu jest jedynie obawą wstydu, który następuje po oszołomieniu, lub też lękiem postradania tego co się ma.

566.

Umiarkowanie jest jak wstrzemięźliwość: chcielibyśmy jeść więcej, ale lękamy się sobie zaszkodzić.

567.
Każdy widzi w drugich te same wady, które drudzy widzą w nim.
568.[133]

Próżność, jakgdyby zmęczona swemi sztuczkami i rozmaitem przebraniem, naodgrywawszy się sama jedna wszystkie osoby komedji ludzkiej, ukazuje się z naturalną twarzą i odsłania się jako duma: tak iż, ściśle mówiąc, duma jest jawnym blaskiem i oświadczeniem się próżności.

569.

Natura obdarzona talentem do małych rzeczy jest przeciwieństwem talentu do dużych.

570.

Szczęściem poniekąd jest wiedzieć, do jakiego stopnia ma się być nieszczęśliwym.

571.

Kiedy nie znajdujemy spokoju w sobie samych, daremnie szukać go gdzieindziej!

572.

Człowiek nigdy nie jest tak nieszczęśliwy jak mniema, ani tak szczęśliwy jak się spodziewał.

573.

Niejaka przyjemność, jaką sprawia uchodzić za nieszczęśliwego, staje się nam często pociechą w nieszczęściu.

574.

Aby móc ręczyć za swoje czyny, trzebaby ręczyć za swój los.

575.

W jaki sposób moglibyśmy ręczyć za to, czego będziemy chcieli w przyszłości, kiedy nie wiemy ściśle, czego chcemy w chwili obecnej?

576.
Miłość jest dla duszy kochającego tem, czem dusza dla ciała które ożywia.
577.

Ponieważ zarówno początek jak koniec miłości nie zależy od nas, kochanek nie ma prawa żalić się na niestałość lubej, ani ona na płochość kochanka.

578.

Sprawiedliwość jest jedynie ciągłą obawą aby nam nie odjęto tego co nasze; stąd ten wzgląd i szacunek dla interesów bliźniego, oraz skrupuł aby mu nie wyrządzić żadnej szkody. Obawa ta utrzymuje człowieka w granicach dóbr, które dał mu los lub urodzenie; bez tej obawy wchodziłby nieustannie drugim w szkodę.

579.

Sprawiedliwość i umiarkowanie sędziów są jedynie chęcią własnego wywyższenia.

580.

Potępiamy niesprawiedliwość nie dla wstrętu do niej, ale dla szkody jaką nam wyrządza.

581.

Kiedy jesteśmy znużeni miłością, bardzo jesteśmy zadowoleni gdy nas druga strona zdradzi i zwolni tem samem z obowiązku wierności.

582.

Pierwszy odruch radości, jaki budzi w nas szczęście przyjaciół, nie płynie ani z dobroci ani z przyjaźni: jest to objaw miłości własnej, która pieści nas nadzieją, że i nam z kolei szczęście się uśmiechnie, lub też że wyciągniemy jakąś korzyść z ich powodzenia.

583.

W niepowodzeniu najlepszych przyjaciół zawsze znajdujemy coś, co nam nie jest niemiłe.

584.
Jakiem czołem żądamy, aby ktoś drugi zachował naszą tajemnicę, skoro my nie możemy jej zachować sami?
585.

Zaślepienie jest najniebezpieczniejszem następstwem pychy; podsyca ją i pomnaża i odejmuje nam świadomość lekarstw, które mogłyby ulżyć naszym niedolom i uleczyć nasze wady.

586.

Tracimy rozum, kiedy nie wierzymy, abyśmy go mogli spotkać u innych.

587.

Niema ludzi, którzyby tak pilili drugich jak leniuchy, kiedy już zadowolili swoje lenistwo i chcą się wydać gorliwi.

588.

Mamy prawo czuć żal do tych, którzy uczą nas znać samych siebie, tak jak ów warjat w Atenach miał przyczynę kląć lekarza, który go wyleczył z wiary że jest bogaczem.

589.

Filozofowie, a zwłaszcza Seneka, nie usunęli swojemi maksymami zbrodni; posłużyły one jedynie do wzniesienia gmachu pychy.

590.

Znak to niewielkiej przyjaźni, jeśli nie spostrzegamy ostudzenia naszych przyjaciół.

591.

Najrozsądniejsi ludzie są rozsądni w rzeczach obojętnych, ale nigdy prawie w swoich najważniejszych sprawach.

592.

Najsubtelniejsze szaleństwo rodzi się z najsubtelniejszej mądrości.

593.

Wstrzemięźliwość, jest to przywiązanie do zdrowia lub niemożność jedzenia wiele.

594.
Każdy talent ludzki, jak każde drzewo, ma swoje właściwości i jemu tylko przyrodzone objawy.
595.

Nigdy tak dobrze nie zapominamy jakiejś rzeczy, jak wówczas kiedyśmy się znużyli mówieniem o niej.

596.

Skromność, która napozór odtrąca pochwały, jest w istocie chętką zyskania ich w wybredniejszej formie.

597.

Gani się występek i chwali cnotę jedynie z interesu.

598.

Pochwala, jaką świat nas darzy, służy bodaj do utrwalenia nas w cnocie.

599.

Uznanie, jakiem darzymy dowcip, urodę i dzielność, pomnaża je, udoskonala i dobywa z nich więcej niż byłyby zdolne dać same z siebie.

600.

Miłość własna stara się o to, aby ten, który nam schlebia, nigdy nie schlebiał nam najwięcej.

601.

Nie czynimy różnicy w odmianach gniewu, mimo że istnieje gniew lekki, jakby niewinny, pochodzący z gorącości usposobienia, oraz drugi, bardzo występny, będący, ściśle mówiąc, szałem pychy.

602.

Wielkie dusze, to nie te, które mają mniej namiętności i więcej cnót niż dusze pospolite, ale jedynie te, które mają większe zamiary.

603.

Królowie wybijają ludzi jak monetę: dają im wartość jaką chcą, nam zaś trzeba ich brać wedle kursu, nie wedle prawdziwej ceny.

604.
Wrodzona srogość mniej czyni okrutników niż miłość własna.
605.

Można rzec o wszystkich cnotach to, co włoski poeta rzekł o uczciwości kobiet: że bywa ona poprostu sztuką zachowania pozorów.

606.

To, co świat nazywa cnotą, jest to zazwyczaj majak stworzony przez nasze namiętności, któremu daje się zacne miano aby robić bezkarnie co się chce.

607.[134]

Jesteśmy tak stronniczy w swojej sprawie, że często to, co bierzemy za cnoty, to jedynie podobne do nich przywary, które miłość własna przemienia nam w oczach.

608.

Są zbrodnie, które stają się niewinne a nawet zaszczytne przez swój blask, liczbę i śmiałość; stąd kradzieże publiczne stają się rozumem stanu, a bezprawne przywłaszczenie prowincji nazywa się podbojem.

609.

Nie przyznajemy się nigdy do błędów inaczej niż przez próżność.

610.

Niema w człowieku ani nadmiaru złego ani nadmiaru dobrego.

611.

Ludzie niezdolni do wielkich zbrodni niełatwo podejrzywają o nie innych.

612.

Przepych pogrzebów więcej ma na celu próżność żyjących niż cześć zmarłych.

613.

Mimo całej chwiejności i rozmaitości zjawisk, można zauważyć pewną tajemną zależność i pewien ład ustanowiony od wieków przez Opatrzność, który sprawia, iż każda rzecz idzie wedle swego porządku i trzyma się naznaczonej kolei.

614.

Sprzysiężenia wymagają ludzi nieustraszonych; nato aby mężnie stawić czoło niebezpieczeństwom wojny, wystarczy prosta odwaga.

615.

Ktoby chciał określić zwycięstwo wedle jego urodzenia, byłby skłonny, wzorem poetów, nazwać je dzieckiem Nieba, skoro nie można znaleźć jego pochodzenia na ziemi. W istocie, rodzi się z bezliku działań, które, miast by je miały na celu, mają na oku jedynie poszczególne interesy działających osób, gdyż wszyscy ci, którzy składają armję, dążąc do własnej chwały i do wyniesienia, osiągają tak wielką i powszechną korzyść.

616.

Nie może ręczyć za swą odwagę kto nigdy nie był w niebezpieczeństwie.

617.

Łatwiej zakreślamy granice swej wdzięczności niż swoim nadziejom i pragnieniom.

618.

Naśladowanie jest zawsze nieszczęśliwe: wszystko co udane, odpycha temi samemi rysami, które czarują nas gdy są naturalne.

619.

Nie zawsze opłakujemy stratę przyjaciół przez wzgląd na ich wartość, ale raczej przez wzgląd na nasze potrzeby i na ich dobre o nas mniemanie.

620.
Trudno jest odróżnić powszechną, ogarniającą cały świat dobroć od wielkiego sprytu.
621.

Aby móc zawsze być dobrym, trzeba aby inni wiedzieli, że nie mogą nam bezkarnie szkodzić.

622.

Pewność że jest się miłym, jest drogą do niechybnego stania się niemiłym.

623.

Niełatwo wierzymy w to, co jest poza naszym kręgiem widzenia.

624.

Wiara w siebie rodzi w znacznej mierze wiarę w drugich.

625.

Istnieje powszechny obrót, który odmienia ludzki smak jak i koleje świata.

626.

Prawda jest podstawą i zasadą doskonałości i piękna. Żadna rzecz nie może być piękną i doskonałą, jeśli nie ma wszystkiego co mieć powinna.

627.

Niektóre piękne rzeczy świetniejsze są nieskończone niż kiedy są zbyt skończone.

628.

Wielkoduszność jest to wspaniały wysiłek dumy, przez który czyni ona człowieka panem samego siebie, aby go uczynić panem wszystkich rzeczy.

629.
Zbytek i nadmiar wykwintu w jakiemś państwie jest niezawodną wróżbą jego upadku, gdyż wszyscy obywatele, przywiązując się do własnych interesów, obojętnieją na dobro publiczne.
630.

Lenistwo jest, ze wszystkich namiętności, najbardziej tajemną nam samym; najsilniejszą i najzłośliwszą ze wszystkich, mimo że siła jej jest niewidzialna, a szkody bardzo ukryte. Jeżeli zważymy bacznie jej władzę, ujrzymy, że opanowuje ona wciąż nasze uczucia, interesy i przyjemności; jest to remora[135], mająca moc zatrzymywania największych okrętów, jest to cisza morska niebezpieczniejsza dla wielkich spraw niż rafy i największe burze. Lenistwo, to tajemny urok duszy, który poraża nagle najgorętszą pogoń i najstalsze postanowienie. Aby dać istotne pojęcie o tej namiętności, trzeba rzec, iż lenistwo jest to niejaka błogość duszy, pocieszająca ją po wszystkich stratach i zastępująca jej wszystkie dobra.

631.

Z rozmaitych zdarzeń, które los składa jak mu się podoba, tworzą się wielkie cnoty.

632.

Lubimy odgadywać innych, ale nie lubimy aby nas odgadywano.

633.

Nudna to choroba utrzymywać zdrowie przez zbytnią rozwagę.

634.

Łatwiej zakochać się nie kochając, niż odkochać kiedy się kocha.

635.

Zwykle kobiety oddają się raczej przez słabość niż z miłości; stąd naogół mężczyźni zuchwali odnoszą więcej tryumfów niż inni, choćby nie więcej mieli praw potemu.

636.
Niezbyt kochać, to pewny sposób aby być kochanym.
637.

Szczerość, jakiej żądają od siebie wzajem kochankowie, aby wiedzieć kiedy które z nich przestanie kochać, nie tyle ma na celu chęć dowiedzenia się kiedy miłość przeminie, ile większą pewność że się jest kochanym, póki się nie usłyszy rzeczy przeciwnej.

638.

Najtrafniejsze porównanie, jakiego można użyć dla miłości, to gorączka: nie więcej mamy władzy nad jedną co nad drugą, tak co do siły, jak co do czasu trwania.

639.

Największy spryt najmniej sprytnych ludzi to umieć się poddać cudzemu dobremu wpływowi.

640.

Boimy się zawsze widoku kochanej osoby, kiedy nam się zdarzyło bałamucić gdzieindziej.

641.

Ma prawo pocieszyć się po swoich błędach, ten kto ma siłę je wyznać.





SPIS RZECZY
(Cyfry oznaczają liczbę porządkową maksym)
A.

Akcent kraju — 342.
Ambicja — 24, 91, 246, 293, 490.

B.

Błędy — 184, 186, 192, 397, 411, 424, 428, 493.
Bogactwo — 54.
Bohaterzy — 24, 53, 185.

C.

Chciwość, skąpstwo — 66, 167, 491, 492.
Chęci — 295.
Chwała — 157, 198, 307.
Ciekawość — 173.
Cnoty — 1, 25, 171, 182, 186, 187, 189, 191, 192, 195, 218, 253, 273.
Cześć — 270.
Czyny — 7, 57, 58, 160, 161, 382, 409.

D.

Dewocja — 427.
Dobroć — 237, 387, 481.
Dobrodziejstwo — 14, 299, 301.
Dowcip — 44, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 108, 112, 140, 142, 174, 265, 287, 413, 415.
Dusza — 188, 193, 194.
Duma — 33, 34, 35, 37, 228, 239, 254, 267, 281, 450, 462, 472.
Duch — 44, 101, 265, 287.
Dworność — 100.
Dzielność — 213, 214, 215, 216, 217, 219, 220, 221.
Dziwaczny — 448, 502.

F.

Faworyci — 55.
Filozofja i filozofowie — 22, 54.

G.

Głupcy — 208, 451.
Godny człowiek — 202, 203, 206, 353.
Grzeczność — 260.
Gwałt — 363, 369, 466.

H.

Hipokryzja — 218, 233.
Hojność — 263.
Honor — 270.

I.

Interes — 39, 40, 66, 85, 171, 187, 232, 253, 275, 302, 305, 486.

K.

Kaprys — 45, 435.
Kłamstwo — 63.
Kobiety — 204, 205, 220, 241, 277, 346, 362, 440.

L.

Lenistwo — 169, 266, 267, 398, 482, 487.
Litość — 264.
Los (szczęście) — 1, 25, 52, 53, 60, 61, 154, 212, 300, 323, 343, 391, 392, 435.

Ł.

Łagodność — 15, 16.
Łzy — 373.

M.

Małżeństwo — 113.
Maski — 256.
Miernota — 375.
Milczenie — 79, 137, 138.
Miłość — 68, 69, 70, 71, 72, 74, 75, 76, 77, 111, 131, 136, 175, 176, 259, 262, 374, 385, 396, 440, 441, 473, 490, 501.
Miłość własna — 2, 3, 4, 46, 143, 228, 236, 247, 261, 262, 494, 500.
Miłostki — 73, 100, 402, 499.
Młodość — 109, 271, 341, 495, 497.
Moc — 477, 479.
Mówienie — 137, 138, 142, 364.

N.

Nadzieja — 168.
Nagany — 148.
Namiętności — 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 122, 188, 266, 276, 422, 460, 466, 471, 484, 485, 500.
Naturalny — 431.
Naśladownictwo — 230.
Niedogodnym być — 242.
Niedyskrecja — 429.
Nieśmiałość — 169, 480.
Niestałość — 181.
Nieszczęście — 49.
Nieufność — 86, 315, 366.
Niewdzięczność — 96, 226.
Niewinność — 465.
Niewierność — 359, 360, 381.
Niewzruszoność — 20, 21.
Nowość — 274, 426.
Nuda — 141, 172, 304, 352.

O

Obelgi — 14.
Obietnica — 38.
Obłuda — 218, 233.
Obmowa — 483.
Ogłada — 99, 372.
Okoliczności — 57.
Okresy życia — 405.
Oszukiwanie — 114, 115, 118, 127, 129, 201, 395.

P.

Pamięć — 89, 313.
Piękność — 240, 497.
Pobożność — 427.
Pochlebstwo — 123, 144, 152, 329.
Pochwały — 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 237, 256, 454.
Podobanie się — 240, 255.
Pogarda śmierci — 504.
Pojednanie się — 82.
Pokora — 254, 272, 358.
Pośrednictwa — 278.
Postępowanie — 163, 227, 170.
Powaga — 257.
Pewność siebie — 495.
Poznanie człowieka — 436.
Pragnienie — 439, 469.
Prawda — 64, 458.
Prostota — 502.
Próżność — 34, 35, 36, 37, 228, 239, 254, 267, 281, 450, 462, 472.
Przebiegłość — 117, 124, 125, 126, 127, 350, 394, 407.
Przenikliwość — 377, 425.
Przeświadczony — 92.
Przezorność — 65.
Przebranie — 129, 246, 282.
Przyjaźń — 80, 81, 83, 84, 85, 88, 114, 179, 235, 279, 286, 294, 296, 321, 410, 434, 440, 441, 473.
Przystojność — 447.
Przyjemność — 123.
Przykład — 230.
Przypadek — 59.

Przyzwoitość — 447.
R.

Rady — 110, 116, 283, 378.
Reputacja — 268.
Rozsądek, zdrowy rozum — 67, 89, 456.
Rozum — 42, 97, 98, 102, 103, 105, 108, 140, 174, 415, 469.
Rozmowa — 139, 421.
Rządzić — 151.

S.

Sąd — 97.
Serce — 98, 102, 103, 108, 478.
Siła — 19, 42, 44, 237.
Skąpstwo — 167, 491, 492.
Skłonność — 252.
Słabość — 120, 130, 316, 445, 481.
Sława — 157, 198, 307.
Słodycz — 479.
Smak — 252, 258, 390.
Śmierć — 21, 23, 26.
Soki ciała — 297.
Społeczność — 87.
Spory — 496.
Sprawiedliwość — 78.
Sprawy — 453.
Spryt — 117, 124, 125, 126, 127, 350, 394, 407.
Środki leczące w miłości — 459.
Strach — 370.
Stałość — 19, 20, 21, 175, 176, 177, 420, 477, 479.
Staranie się — 41, 243.
Starość — 93, 109, 112, 210, 222, 341, 408, 423, 430, 461.
Starzy szaleńcy — 444.
Subtelność — 128.
Szaleństwo — 207, 209, 210, 231, 300, 318.
Szczerość — 62, 383, 457.
Szczęście — 48, 49, 343, 380.

U.

Uczciwa kobieta — 367, 368.
Uczucia — 255.
Udawanie — 129, 134, 160, 161, 246, 282.
Ufność — 475.
Umiarkowanie — 17, 18, 293, 308.
Umysł — 99, 100, 112, 142.
Umysły mierne — 375.
Upór — 234, 265.
Usposobienie — 45, 47, 61, 290, 292, 297, 414, 488.
Urzędy — 164, 419, 449.

W.

Wady, przywary — 31, 90, 112, 155, 182, 190, 194, 195, 202, 251, 253, 273, 354, 442, 498.
Wdzięczność — 223, 224, 225, 226, 298, 438.
Wdzięk — 67, 240, 255.
Wiadomości — 106, 482.
Wiek — 405.
Wielkie nazwisko — 94.
Wielkoduszność — 248, 285.
Wierność — 247.
Właściwości ludzi — 344.
Wola — 30, 295.
Wrażliwość — 464.
Wspaniałomyślność — 446.
Współczucie dla nieprzyjaciół — 463.
Wstręt — 155, 211.
Wstyd — 446.
Wychowanie — 261, 399, 400, 401, 403.
Wygląd mieszczański — 393.
Wymowa — 249, 250.
Wypadki — 59.
Występki — 187, 189, 191, 218.
Wytrwałość — 41, 243.
Wywyższenie — 399, 400, 401, 403.

Z.

Zadowolenie — 48.
Zalotność — 167, 241, 349, 376, 406.
Zamiar — 160, 161.
Zasługa — 50, 92, 95, 153, 155, 156, 162, 164, 165, 166, 273, 279, 291, 379, 455.
Zaufanie możnych — 239.
Zawiść — 27, 280, 281, 376, 476, 486.
Zazdrość — 28, 32, 361, 446, 472, 503.
Zbrodnia — 183, 196, 197, 465.
Zdrada — 120, 126.
Zło — 22, 197, 229, 238, 264, 267.
Zmartwienie — 232, 233, 355, 362.
Znajomość — 106, 295, 436, 482.
Znajomość siebie — 295.
Zręczność — 59, 199, 208, 244, 245, 269, 283, 288, 404.

Ż.

Żal — 180.
Żywość — 416.









  1. Odbicie „portretomanji“ znajdziemy w Mizantropie Moliera: galerja portretów złośliwych skreślonych przez Celimenę w akcie II i pochlebny „autoportret“ markiza Akasta w akcie III. Autoportret La Rochefoucaulda, zamieszczony na czele tego tomiku, może służyć za przykład tej literackiej zabawy.
  2. Zaznaczyć należy, iż, w pierwotnej redakcji, gorzki pesymizm tych Maksym przejawia się w bezwzględnie ogólnej formie; w późniejszych wydaniach — podobno pod wpływem pani de La Fayette i nie chcąc zbytnio osmucać jej pobłażliwej dobroci — La Rochefoucauld łagodzi tę formę zapomocą słówek nieraz, najczęściej, zwykle itd.
  3. Portret ten zamieszczony był (na kilka lat przed ukazaniem się Maksym) w Zbiorze portretów i pochwał wierszem i prozą, poświęconym Jej Królewskiej Wysokości Pannie (de Montpensier). Zauważono, iż bądź co bądź pochlebniejszy jest niż portret ogólny ludzkości zawarty w Maksymach.
  4. dowcip (esprit) w znaczeniu staropolskiem: inteligencja.
  5. wydwarzanie — staroświeckie słowo: mizdrzenie się.
  6. Ten smutek przebija w całej książce i jest poniekąd cechą epoki. W porównaniu do humoru Rabelais’go, humor Moliera jest prawie smutny; a w porównaniu do pogody Montaigne’a filozofja La Rochefoucaulda jakże gorzka!
  7. gdybym dbał o sławę... Pisząc te słowa, La Rochefoucauld nie skosztował jeszcze trucizny autorstwa: później będzie dbał o tę sławę i to bardzo. Gdy jego książka ukaże się w druku, poprosi panią de Sablé, aby napisała „reklamowy“ artykulik do gazetki literackiej, a otrzymawszy szkic artykuliku uzna, że za wiele jest w nim za i przeciw, i przerobi go w duchu bezwzględnego zachwytu.
  8. przy niejakiej pracy... I to przyszło: Maksymy te są owocem pięciu lat, a szlifował je i poprawiał przez lat piętnaście.
  9. bystrą osobą... Znając jego życiorys, można się domyślać, że z osobą płci żeńskiej.
  10. sąd o nich wyrażam... Ten wiersz i klika następnych przywodzą na pamięć sceny Alcesta w molierowskim Mizantropie.
  11. mało podlegam uczuciu litości... Przywodzi to na pamięć diatrybę przeciw litości Nietzschego, który tak wysoko cenił Maksymy
  12. należy wszystko uczynić... Tę zasadę stoików przytacza Montaigne: „Zalecają, aby wspomagać nieszczęśliwych, ale nie, aby się rozczulać i współczuć z nimi“ (I, 1). Zaznaczamy, że współczesne świadectwa cytują kilka faktów świadczących o ludzkości La Rochefoucaulda, tem bardziej odbijającej od tła tej twardej epoki. On sam pisze do panny de Scudéry na klika lat przed śmiercią: „Mam nadzieję, że łagodność przyjdzie do mody i że nie będziemy już oglądali nieszczęśliwych“.
  13. Przedmowa ta, pochodząca niby od księgarza, jest niewątpliwie pióra samego autora.
  14. W istocie druk ten był postanowiony dość dawno; samo zaś istnienie tej kopji jest niestwierdzone i wogóle wątpliwe; raczej można mniemać, że jest to pretekst, którego autor — w charakterze wielkiego pana — potrzebował, aby usprawiedliwić oddanie swego utworu, nawet bezimiennie, do druku.
  15. zamieszczam tutaj List... Jest to Rozprawa o Uwagach moralnych, dołączona do pierwszego ich wydania, a usunięta począwszy od drugiego (1666). Przypisywano jej autorstwo mylnie pisarzowi Segrais.
  16. Ojców Kościoła... Tego rodzaju zabezpieczenie się było w owej epoce konieczne. Obficie posługuje się niem Montaigne w Próbach, aby pod tą ochroną dać folgę wielkiej swobodzie myśli. Że jednak nastrój świeckiego pesymizmu i religijnej wzgardy dla świata i człowieka spotykały się na wielu punktach, objaśniają zamieszczone we wstępie uwagi o stosunkach kółka pani de Sablé z Jansenistami.
  17. nie tyczy go osobiście... Już ta ironiczna uwaga świadczy, zdaniem komentatorów, dostatecznie, że ta Przedmowa jest pióra samego autora.
  18. pod słowem „interes“ — w oryg. intérêt.
  19. nie tyczy bynajmniej osób... Znowuż ukłon w stronę pewnych sfer, któremu nie należy jednak przypisywać znaczenia innego niż konwencjonalne, może wpół ironiczne.
  20. Maksyma ta, streszczająca niejako całą książkę, datuje dopiero od 4-go wydania (1675).
  21. Porówn. Maks. 169, 204, 205, 213, 215, 220, 333, 380 i 631.
  22. Vauvenargues odpowiada na tę maksymę: „Najzręczniejsza miłość własna popełnia wiele błędów przeciw swoim interesom“. Trzeba tu zaznaczyć, te termin amour-propre (miłość własna) posiada u autora odcień inny niż to słowo ma dzisiaj, i raczej znaczy amour de soi (samolubstwo, egoizm).
  23. Porówn. Maks. 122, 297, 564 i 638.
  24. Vauvenargues odpowiada na tę maksymę: „Ponieważ zazdrość Antonjusza i Augusta płynęła prawdopodobnie stąd, że dzielili między siebie panowanie nad światem, można słusznie utożsamić tego rodzaju zazdrość z ambicją“.
  25. Czasem bywa odwrotnie: adwokat na zimno znajdzie lepsze argumenty i celniejszą wymowę, niż człowiek przejęty własną sprawą.
  26. Przysłowie nasze: „Skąpy dwa razy traci“; tu gwara ludowa przewyższyła autora Maksym w zwięzłości.
  27. Swift wyrazi to tak: „Nie znałem nigdy człowieka, któryby nie był zdolny znieść cudzego nieszczęścia z doskonałem poddaniem chrześcijańskiem“.
  28. Wielokrotne rozważania autora na temat śmierci i stosunku do niej dziś wydają się komunałem, ale zważmy, że w owej epoce zamieszek, każdy z ich uczestników codziennie mógł dać głowę na rusztowaniu i że kwestja zachowania się w obliczu śmierci, którą honor rycerski kazał przyjąć bez zmrużenia oczu, była czemś bardzo żywotnem i aktualnem.
  29. Jeden ze współczesnych opatrzył tę maksymę dopiskiem: „Słusznie, naprzykład dewoci.“ Istotnie można przypuszczać, że w tej maksymie, jak w wielu innych, La Rochefoucauld myślał o pani de Longueville, która popadłszy w dewocję, zwierzała się ze skrupułu, że jej pokora płynie może, jak wszystko inne, z jej dumy, która się przeobraża w anioła światłości, aby mieć czem żyć“.
  30. Słusznie krytykowano tę maksymę; Vauvenargues odpowiada: „Pycha tak samo nie jest jednaka w ludziach jak ambicja lub odwaga: i tak samo jak są ludzie, którzy mają mniej dowcipu, mniej żywości, mniej ludzkości od innych, tak samo są tacy co mają mniej pychy“.
  31. Przypuszczają, iż autor miał tu na myśli szczególnie kardynała Mazarin.
  32. Trafność tej maksymy krytykowano; świadczy ona, że La Rochefoucauld więcej się obracał w życiu wśród ludzi czynu niż wśród ludzi myśli, u których siła ducha często rozwija się wręcz z upadkiem siły ciała (Słowacki, Wyspiański).
  33. Porówn. Maks. 47, 61, 252, 290, 625.
  34. szczęściefortune, los
  35. I znowuż przysłowie nasze wyraża tę myśl równie trafnie, a zwięźlej i bardziej obrazowo: „Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć“.
  36. „Jednemu szydła golą, drugiemu i brzytwy nie chcą“.
  37. Dopiero w drugiem wydaniu złagodził autor tę maksymę słówkiem: „często“.
  38. Tę myśl autor wielokrotnie obracał, zanim ją wreszcie zgęścił do tej formy. Wydania z r. 1666, 1671 i 1675 zawierają ją w następującej formie: ...„mimo to, przezorność, choćby i największa, nie zdoła nas ubezpieczyć od najmniejszego wypadku, gdyż działa w człowieku, który jest najzmienniejszą istotą w świecie”.
  39. Dzisiaj pojęcie „zdrowego rozumu“ raczej łączy się często z pojęciem pewnej ciężkości, ale wówczas, w epoce powszechnego pedantyzmu (porówn. typy molierowskie) zdrowy rozum równoznaczny był z pewną lekkością i wdziękiem.
  40. Tę myśl krytykowano mocno. La Harpe powiada: „Sadzę, że można powiedzieć o miłości coś zupełnie innego i wątpię, aby wielu osobom przypadło to określenie do smaku. Po pierwsze, to nie jest żądza panowania, ponieważ ten z dwojga, kto bardziej kocha, jest zawsze bardziej zawojowany. Niezawsze jest to powinowactwo, istnieją bowiem kochankowie, między którymi niema żadnej zgodności charakteru, ani ducha, ani usposobień, i którzy nie mogą się zgodzić w niczem, oprócz w kochaniu.“
  41. „Pragnie się być sprawcą wszystkiego szczęścia, lub, jeżeli to niemożliwe, wszystkiego nieszczęścia istoty, którą się kocha“ (La Bruyère).
  42. Vauvenargues krytykuje tę maksymę i powiada: „Miłość przybiera charakter serc, któremi włada: bywa gwałtowna, despotyczna i zazdrosna aż do wściekłości: bywa tkliwa, ślepa i powolna: bywa u większości ludzi namiętna i zmienna, ale zdarza się jej niekiedy być wierną“.
  43. La Harpe odrzuca tę maksymę i powiada: „Nieprawda; to jest krzyk sumienia, to uczucie, które wyprzedza wszelką refleksję. Istnieje tysiąc niesprawiedliwości, których nie obawiamy się doznać, a których sama myśl nas oburza“.
  44. Porówn. Maks. 83 i 236.
  45. Kreśląc tę maksymę, niewątpliwie autor miał na myśli zakończenie wojen domowych Frondy.
  46. Łacińskie do, ut des.
  47. Vauvenargues czyni tu uwagę: „Doświadczenie usprawiedliwia naszą nieufność, ale nic nie może usprawiedliwić oszukaństwa“.
  48. Pascal: „Życie ludzkie jest jedynie ustawicznem złudzeniem: tylko się oszukują i schlebiają sobie wzajem... Społeczeństwo opiera się jedynie na tem wzajemnem oszukaństwie“ (Myśli).
  49. warjat w Atenach — Thrasylas, o którym opowiada Ateneusz (XII, 81). Vauvenargues odpowiada na to: „Wywieść człowieka z fałszywego pojęcia o jego wartości, znaczy wyleczyć go z zarozumienia, które jest powodem najgłupszych i najszkodliwszych błędów“.
  50. Maksyma ta jest arcydziełem dowcipu formy. Vauvenargues dodaje: „Rady starców są jak zimowe słońce; świecą ale nie grzeją“. — „Nie pamięta wół, jak cielęciem był“, powiada znów z cudowną zwięzłością nasze przysłowie.
  51. Dziś uwaga ta zdaje się pospolitą, ale w XVII w. i w ustach wielkiego pana była dość godną uwagi.
  52. W oryg. esprit i jugement (sąd, zdolność sądu), terminologja niepodobna prawie do zupełnie wiernego oddania tutaj w języku polskim. Jasność i trafność tej maksymy krytykowano. Bądź co bądź Vauvenargues godzi się z autorem, że „nie można być bardzo rozumnym a mało inteligentnym“.
  53. La Bruyère powiada (O człowieku, 84): „Ludzie liczą prawie za nic zalety serca, a ubóstwiają przymioty ciała i umysłu: ten, który mówi spokojnie o sobie, nie sądząc aby tem urażał skromność, że jest dobry, stały, wierny, szczery, sprawiedliwy, wdzięczny, nie śmie powiedzieć, że jest dowcipny, że ma ładne zęby i gładką skórę: toby było za śmiało“.
  54. La Bruyère: „Zdaje mi się, że grzeczność, to jest niejakie baczenie, aby dzięki naszym słowom i postępowaniu inni byli radzi z nas i z siebie samych“. Zauważymy tu, iż ta wyszukana uprzejmość rodząca się na dworze młodego króla i w salonach, dla pewnych natur równoznaczna jest z fałszem: Konflikt Alcest—Filint w Mizantropie Moliera.
  55. Pascal, Myśli: „Serce ma swoje racje, których rozum nie zna“.
  56. zalotnościącoquetterie. — Co do samej maksymy porówn. 204, 289 i 431.
  57. RozumL’esprit, staropolski dowcip, ma właściwie nieco inny odcień niż rozum.
  58. Współczesny dodaje: „Z wyjątkiem adwokatów, którym trzeba płacić za każdą radę“. Vauvenargues wyraża to tak: „Słabą jest nasza życzliwość dla tych, których wspomagamy tylko radą“ .
  59. La Bruyère, O kobietach: „Mało jest kobiet tak doskonałych, aby mąż nie musiał przynajmniej raz na dzień żałować, że ma żonę, lub też zazdrościć temu, kto jej nie ma“.
  60. Porówn. Maks. 73, 396, 402, 440 i 471.
  61. Vauvenargues: „Obyczaj włada wszystkiem, nawet w miłości.“
  62. Porówn. Maks 144, 146, 279, 356 i 530.
  63. „Wiem, że mi pochlebiasz, ale i tak mi to jest miło” (Duclos).
  64. SzczęścieLa fortune, raczej w znaczeniu los.
  65. La Harpe odpowiada na tą maksymę: „Tak, we wszystkiem co płynie z refleksji: ale w tem, co jest odruchowe, co jest wynikiem nagłego uczucia, we wszystkiem, w co wchodzi szlachetne współczucie, w tem, co jest porywem odwagi, w zapomnieniu swojego życia i swoich interesów, czy niema wielkości?“
  66. Porówn. Maks. 53, 58, 380 i 470.
  67. „Przewidywanie, które nam ciągle każe wyprzedzać wypadki i często przenosi nas tam, dokąd nie dojdziemy, oto prawdziwe źródło naszych niedoli“ (J. J. Rousseau).
  68. lekkośćlégèreté , w znaczeniu: zmienność.
  69. Pascal: „Im większa dusza, tem większe namiętności”.
  70. W innych wydaniach: „o naszych zbrodniach“.
  71. La Harpe mówi: „Przesada satyryczna: Zdziwienie jest w proporcji do braku prawdopodobieństwa; a to pewna, że istnieją ludzie, w których zbrodnia lub podłość są czemś nieprawdopodobnem”.
  72. Rękopis dodaje: „Bo bardziej myśli się o tem, aby się nim wydać w oczach ludzi, jak o tem czem trzeba być w istocie”.
  73. I w tej i w poprzedniej maksymie w oryginale terminu honnête homme niepodobna oddać ściśle. Termin ten pojawia się wówczas w francuskim języku i oznacza nietyle uczciwość, ile dobre wychowanie, staropolskie „grzeczność”.
  74. W poprzednich wydaniach niema owego łagodzącego: „często“.
  75. Honnête homme.
  76. Katon, cytowany przez Montaigne’a, powiada, że „mędrcy mogą się więcej nauczyć od szaleńców, niż szaleńcy od mędrców”.
  77. Jedna z najbardziej znanych i najczęściej cytowanych myśli z tej książeczki.
  78. W pierwszem wydaniu znowuż nie było tego łagodzącego: „często”.
  79. miłość własna znowu raczej w znaczeniu egoizm.
  80. Porówn. Maks. 33, 358, 534 537 i 563.
  81. obrządek — w oryg. mystère, tajemnica. Zabawne jest, iż La Rochefoucauld zasięgał co do tej maksymy rady wielkiego jansenisty Arnaulda i słynnej Ninon de Lenclos: Arnauld zgodził się z tą myślą, Ninon nie uznała jej prawdy; mimo to, autor zachował ją w pierwotnem brzmieniu. I słusznie, gdyż jest to jedna z najświetniejszych.
  82. Distinguo — powiada współczesny komentator: — dla serca zgoda, ale dla miłości własnej, nego. Ileż jest ludzi, którzy wolą budzić miłość, niż ją odczuwać!“
  83. W jednym z warjantów zamiast miłość własna jest: duma.
  84. Porówn. Maks. 337, 357, 375 i 623.
  85. Z okazji tej maksymy, pani de Sablé pisze do księżnej de Schomberg: „Autor znalazł w sobie samym tę maksymę o lenistwie, nie było bowiem w świecie lenistwa większego niż jego własne, i sądzę, że jego nieużytość płynie zarówno z lenistwa jak z intencji. To lenistwo nigdy nie pozwoliło mu zrobić najmniejszej rzeczy dla kogoś drugiego, a sądzę, że przy swoich wielkich pragnieniach i wielkich nadziejach bywa często leniwy i dla samego siebie“.
  86. zbrodni — w znaczeniu: „zarzutów“.
  87. Podobnie La Bruyère: „Szukamy szczęścia poza samymi sobą, w mniemaniu ludzi, o których wiemy, że są pochlebcy, nieszczerzy, niesprawiedliwi, zawistni, pełni kaprysów i uprzedzeń: cóż za głupstwo!“
  88. Warjanty: „To gorączka zdrowia; to szaleństwo rozumu; to gorączka życia“.
  89. Komentatorowie przypuszczają, że pod temi drobiazgami rozumiał La Rochefoucauld te Maksymy, w przeciwstawieniu do swoich działań politycznych i wojskowych.
  90. Maksyma jedna z najsławniejszych dla swej mistrzowskiej formy. Podobnie mówi św. Franciszek Salezy: „Wielkie ognie rozpalają się od wiatru, ale małe gasną, jeżeli ich nie osłonić”.
  91. charakteru, rozumu — w oryg. humeur i esprit.
  92. „Lubię szaleństwo, ale w miarę...” — mawiał pewien rozsądny człowiek.
  93. Jedna z tych maksym, dość zresztą licznych w zbiorku, które świadczą, iż La Rochefoucauld zdawał sobie sprawę z tajemnicy tkwiącej poza znanemi nam pobudkami czynów i umykającej się racjonalnemu wykładowi mechanizmu naszych czynności. Jest to owa sfera „podświadomości”, która w dzisiejszej psychologji tak wielką odgrywa rolę.
  94. Również bardzo nowoczesne spojrzenie.
  95. La Rochefoucauld pisze w swoich pamiętnikach: „Zgubiwszy się w ten sposób drugi raz dla jej przyjaźni (mowa o pani de Chevreuse), nie więcej znalazłem u niej wdzięczności niż wprzódy u królowej: pani de Chevreuse zapomniała na swojem wygnaniu równie łatwo o tem, co uczyniłem dla niej, jak królowa zapomniała o moich usługach, skoro była w stanie je wynagrodzić”.
  96. Porówn. Maks. 352 i 555.
  97. Porówn. Maks. 187 i 253.
  98. Już poeta Katon powiada: „Bądź nierozsądny, skoro pora albo rzecz tego wymagają”.
  99. spaczoną głowę — w oryg. esprit de travers.
  100. „To fałsz — powiada jeden współczesny komentator; — wielu wartościowych ludzi może się też obawiać wzgardy“.
  101. „Tak samo jak mężczyźni“ — dodaje współczesny komentator.
  102. Porówn. Maks. 336, 348, 371, 553 i 557.
  103. dowcipesprit, inteligencja.
  104. zbawieniusalut. Wyznaję, iż nie dobrze rozumiem sens tego słowa. Staff tłumaczy je przez „zdrowie”, ale nie godzi się z tem następujący warjant tej myśli: La jeunesse est souvent plus près de son salut que les vieilles gens.
  105. szczęściefortune, los.
  106. Vauvenargues: „Kobiety mają przeważnie więcej próżności niż temperamentu, a więcej temperamentu niż cnoty”.
  107. un honnête homme.
  108. Vauvenargues: „Nie zawsze się żałuje straty osoby, którą się kocha“.
  109. Vauvenargues: „Nasze przymioty nabyte są wraz i doskonalsze i ułomniejsze niż przymioty naturalne“.
  110. Autor Maksym nie uniknął klasycznego wyrzekania na „dzisiejszą młodzież“...
  111. Myśl tę krytykowano jako niejasną.
  112. rymowane końcówkiles bouts-rimés, ulubiona ówczesna gra salonowa.
  113. zasługa — w oryg. mérite — przymiot, wartość osobista.
  114. Sądzą, że La Rochefoucauld miał na myśli Wielkiego Kondeusza, któremu król wolał oddać dowództwo nad armją, niż go zatrzymać na dworze.
  115. Począwszy od tej, maksymy następne pochodzą z piątego i ostatniego wydania, ogłoszonego w r. 1678, na dwa lata przed śmiercią autora.
  116. par leur humeur, oczyma swego kaprysu.
  117. Bussy Rabutin pisze w jednym z listów: „Godzę się, że można uprawiać miłość całe życie, ale trzeba się z tem kryć, skoro się dojdzie do pewnego wieku“.
  118. „Bo nikt nie chce nim być“ — dodaje współczesny komentator.
  119. La Bruyère: „Dwie rzeczy zupełnie przeciwne jednako uprzedzają nasz sąd: nowość i przyzwyczajenie“.
  120. Los i kaprysla fortune et l’humeur.
  121. Duclos: „Istnieje wielka różnica między znajomością człowieka, a znajomością ludzi. Aby znać człowieka, wystarczy zgłębiać samego siebie: aby znać ludzi, trzeba z nimi żyć“.
  122. Myśl ta pozostaje w niejakiej sprzeczności z poprzedniemi, oschłemi nieco maksymami, w których autor wogóle przeczył istnieniu wdzięczności.
  123. W oryg. esprit droit i esprit de travers. La Bruyère powiada: „Często prościej i pożyteczniej jest dostroić się do innych, niż starać się, aby drudzy dostroili się do nas“.
  124. inteligentni głupcy — wiem, iż słowo to jest poniekąd anachronizmem, ale ono najlepiej oddaje tu francuskie sots... qui ont de l'esprit.
  125. Gruba przesada!...
  126. To znaczy, że często świat krzywdzi prawdziwą zasługę, ale jeszcze częściej oddaje hołd fałszywej.
  127. inteligencję, zdrowy rozum — w oryg. esprit i jugement.
  128. La Rochefoucauld sam był bardzo nieśmiały: odmówił wstąpienia do Akademji, aby nie musieć wygłaszać obowiązkowego przemówienia.
  129. wolnych od samolubstwa — w oryg. sans intêret.
  130. chciwość — francuskie avarice obejmuje poniekąd skąpstwo i chciwość.
  131. Méré: „Młode kobiety mają niedosyć rozumu, a stare niedosyć urody”.
  132. dowcipesprit, inteligencja.
  133. Wyrażenie to jakgdyby przeczuwało Komedję Ludzką Balzaka.
  134. Śmiała myśl jak na ówczesną epokę!
  135. remora — mała rybka, której starożytni przypisywali zdolność zatrzymywania okrętów.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: François de La Rochefoucauld i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.