Małe niedole pożycia małżeńskiego/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Honoré de Balzac
Tytuł Małe niedole pożycia małżeńskiego
Wydawca Biblioteka Boya
Data wyd. 1932
Druk M. Arct S. A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. Petites misères de la vie conjugale
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XXXIII.
Akta sprawy Chaumontel
Pan Adolf winien jest panu Perrault:

Dostarczono pani Schontz, dnia 6-go stycznia, 18...

Pasztet z gęsich wątróbek....22 fr. 50 ct.
Sześć flaszek rozmaitych win....70 „ — „

Dostarczono do Hotelu angielskiego, dnia 11 lutego pod Nr. 21 śniadanie za

umówioną cenę....100 „ — „
___________
Razem....192 fr. 50 ct.

Karolina studjuje daty i odnajduje w pamięci wycieczki męża z powodu sprawy Chaumontel. Adolf oznaczył na Trzech Króli zebranie, na którem miano ostatecznie ustalić listę wierzycieli w sprawie Chaumontel. 11-tego Lutego miał schadzkę z rejentem, aby podpisać pełnomocnictwo w sprawie Chaumontel.
Albo... ale chcieć zebrać tutaj wszystkie przypadki i możliwości, byłoby w istocie godne szaleńca.
Każda kobieta przypomni sobie okoliczności, w których spadła jej przepaska z oczu; jak, po wielu wątpliwościach, wielu rozdarciach serca, doszła do tego, że podjęła ostatnie wyjaśnienia już tylko poto, aby zakończyć romans małżeński, położyć pieczęć na książeczce, ułożyć warunki niepodległości lub zacząć nowe życie.
Niektóre były natyle szczęśliwe, iż zdołały uprzedzić mężów; takie wszczynają sprzeczkę, aby znaleźć same przed sobą usprawiedliwienie.
Kobiety nerwowe wybuchają i posuwają się do czynów gwałtownych.
Kobiety łagodne nabierają pewnego toniku, który przyprawia o drżenie najodważniejszych. Te, które nie mają jeszcze uplanowanej zemsty, płaczą obficie.
Te, które kochają jeszcze, przebaczają. Ach, tym wydaje się tak zrozumiałe — jak owej małżonce nazywanej „moja baryło“ — że ich Adolf wzbudza naokół tyle namiętności, że szczęśliwe są z legalnego posiadania mężczyzny, za którym szaleją wszystkie kobiety.
Niektóre kobiety z zaciśniętemi wargami, o nieświeżej cerze, chudych ramionach, robią sobie złośliwą przyjemność z tego, aby przeprowadzać Adolfa przez wszystkie bagna kłamstw, sprzeczności, przepuszczają go przez krzyżowy ogień pytań (patrz: Niedola w niedoli) niby sędzia śledczy, zachowując sobie jadowitą rozkosz obalenia jego zaprzeczeń niezbitym dowodem, przedstawionym w rozstrzygającej chwili. Naogół, w tej zasadniczej scenie życia małżeńskiego, płeć piękna staje się prawdziwym katem, tam gdzie, w odwrotnym wypadku, mężczyzna jest tylko zabójcą.
Oto jak: Ta ostatnia sprzeczka (zaraz dowiecie się, czemu autor nazwał ją ostatnią) kończy się zawsze zaklęciem uroczystem, świętem, jakie rzuca kobieta delikatna, szlachetna lub poprostu sprytna, to znaczy każda kobieta, zaklęciem, które tu podajemy w najbardziej ujmującej formie:
— Dosyć, Adolfie; o miłości między nami nie może być już mowy; zdradziłeś mnie, nie zapomnę ci tego nigdy. Można przebaczyć, ale zapomnieć — niemożliwe.
Kobiety robią się nieubłagane tylko poto, aby dodać blasku przebaczeniu: umiały w tem odgadnąć tajemnicę Boga.
— Mamy żyć z sobą jak para przyjaciół, ciągnie Karolina. Dobrze, więc żyjmy jak dwóch braci, dwóch kolegów. Nie chcę zatruwać ci życia, nie wspomnę nigdy o tem co zaszło...
Adolf wyciąga rękę; ona przyjmuje i ściska ją po angielsku. Adolf dziękuje Karolinie, błyska mu nadzieja szczęścia: zamienił żonę na siostrę, myśli że odzyskał kawalerską swobodę.
Nazajutrz, Karolina pozwala sobie na bardzo dowcipną aluzję (Adolf nie może się wstrzymać od śmiechu) do sprawy Chaumontel. W towarzystwie, rzuca ogólniki, które nabierają bardzo szczególnego znaczenia w świetle ostatniej sprzeczki.
Po dwóch tygodniach, niema dnia, aby Karolina nie przypomniała ostatniej sceny: — „To było w dniu, w którym znalazłam w twojej kieszeni rachunek sprawy Chaumontel“; albo: „To od czasu naszej ostatniej sceny...“, albo: „W owym dniu, w którym zaczęłam jasno patrzeć na życie“ i t. d. Zamordowuje Adolfa, zadaje mu tysiąc męczarni! Przy ludziach, mówi rzeczy wprost straszliwe:
— Jesteśmy szczęśliwe, moja droga, od dnia w którym same przestajemy kochać: wówczas dopiero umiemy budzić miłość... I spogląda na Ferdynanda.
— Ach, ty masz także swoją sprawę Chaumontel, mówi do pani Foullepointe.
Słowem, ostatnia scena nie kończy się nigdy, skąd pewnik:
Uznać swą winę wobec prawowitej żony, znaczy rozwiązać problem perpetuum mobile.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Honoré de Balzac i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.