Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego/List XXI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan III Sobieski
Tytuł Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1883
Druk K. Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LIST XXI.
W samem Strigonium, 21. Octobris.

Jedyna i t. d. — Niech P. Bóg będzie na wieki pochwalon, który nam codziennie wyświadcza łaski z niewymowney swey dobroci, nad zdanie y imaginacyą wszystkich. Rezolwowaliśmy się na tę fortecę w deszcze, zimna, bez żadnego sposobu, paszy dla koni, y żywności dla siebie. Zdarzył P. Bóg cudem wielkim, że lubo trzy miał w tem (mieście) nieprzyiaciel meczety, poddał się tey nocy, t. i. czwartego tylko dnia od obsydyi, na imię moie, lubo nasze woyska, prócz Brandeburskich, w to się nie mięszały, dla słabości y chorób. Było na tey fortecy 5000 Turków, Paszów dwóch; Kommendantem Pasza Alepu, ieden z nayprzednieyszych Paszów; którym Wezyr do ostatniey kropli krwi zlecił obronę tey fortecy, sam uciekłszy z Budy. O co nań y ci tu, y wszyscy źli barzo Turcy, że sam ucieka, a drugim się bić każe, y o to ich ścina y traci. Z duszą tylko y ręcznym orężem wychodzi to prezydyum do Budy.
O! iako to dziś wszyscy weseli, wypowiedzieć tego niepodobna; a przed kilką dni nie było człowieka, coby mu się to zdać miało. Jest to forteca nayprzednieysza całego Królestwa Węgierskiego, Arcybiskupstwo, zamek wielki barzo na górze wysokiey y skale; miasto zaś na dole do koła zamku. Było w ręku Turków lat 140 minęło w Auguście. Tu wszystek stek ludzi rycerskich y pogranicznych, y niby kudak kiedyś nasz polski, około którego bywały ustawiczne bitwy, tak, że gdyby ścisnął garść tey tu ziemi, toby krew z niey wysiknęła. Dopieroć teraz ieszcze ziednałem sobie przyiaźń Turecką, którzy mię zowią katem tureckim, że z moiey okazyi tak wiele ich poginęło; a z tem wszystkiem wolą się przecie spuszczać na moie słowo y dyskrecyą, niżeli na czyie insze. Tak tedy sławnie y pożytecznie dnia dzisieyszego tę tak trudną, krwawą y śmiertelną kończymy kampanią. Jutro o zimowych kwaterach, iako się niemi dzielić będzie, konkluzya stanie.
Xże Bawarski wczora stanął tu, któregom ieszcze nie widział. — Na list par Kaszewski żadnego dotąd nie mieliśmy responsu, czemu się wydziwić nie możemy. Dziś okrutną rzecz odebraliśmy listów, ale włoskich tylko. My te listy z wielką wyprawuiemy odwagą; bo nam partye z Nowych Zamków po drogach bardzo dokuczaią. Panu Woi-dzie Ruskiemu kilkanaście koni wczora znieśli, którzy iechali z Komory. Z Tekolim też dotąd żadney nie masz konkluzyi, dla tego, na prost przez Węgry zawarta droga. Szalony człowiek, doczeka się dla tey zwłoki, swey zguby; bo znowu przysłał prosząc o konwóy, aby więcey ieszcze swych przysłał Kommisarzów; a my teraz ze wszystkiem póydziemy ku niemu y kraiom iego, t. i. prosto ku granicom polskim.
O woysku Litewskiem żadney nie mamy wiadomości, ani o Pnu Krayczym Koronnym[1]. Już też nam po tem wszystkiem nic; bo bić się dobrze w wielkiey kupie, a ieść w małey; a bić się cale iuż nie mamy z kim, chyba żeby iaki zameczek zastąpił na drodze. — Strygońska ta forteca broniła się bardzo dobrze przez te kilka dni, ale za łaską bożą bez szkody: z naszey zaś strony granaty y bomby wielką w nich czyniły szkodę, ale y działa nie mały effekt w murach. Gdyby się September chciał wrócić nazad, w Panu Bogu nadzieia, żeby się było mało Turków w fortecach Królestwa Węgierskiego zostało; bo siła zameczków y sami opuścili. Żołnierz zaś konny y Janczarowie, nie tylko służbę, ale y przywileie na maiętności Wezyrowi rzucali, na którego wszyscy źli, y niedobry mu obiecuią koniec. Uważyć tedy, iakim to iest świat podległy odmianom; iako się ta zaczęła kampania, a iako się kończy; iaka była w Juliuszu i Auguście cesarska fortuna, a iaka w Septembrze i Oktobrze.
Z nami tu nikt nioczem nie mówi: Pan Bóg, a sława pour récompense. P. Zierowski Ablegat wyieżdża z tąd na tydzień w legacyi do Moskwy. Dziś dzień mieliśmy bardzo piękny y wesoły; aza da P. Bóg użyczy ieszcze cokolwiek pogody, któremu solenniter tam dziękować za rekuperacyą tey tak wielkiey z rąk pogańskiey fortecy. Kościół w meczet założony obrócony iest założenia Ś. Woiciecha, który tam chrzcił Króla Stefana, pierwszego Chrześcianina.
Po odieździe Pana D’Aleraka tłómaczyłem cyfrę od Wci s. m., nad którą ledwom z żalu nie umarł. Dla Boga, cóż też to za tak niebaczny człowiek, co Wci m. s. takie rzeczy w głowę kładzie, y onemi mięsza y turbuie! Ja sobie mam uczynić w Polsce des affaires, żem wprzód substancyą, a potem zdrowie moie hażardował. Chciało się im ligi: iam na nią pozwolił; wyprowadziłem woysko bez pieniędzy Rzpltey. Nie wprowadzam im woyska na zimę, czego się oni naybardziey obawiali: nakarmiłem naród ten y sławą y zdobyczą. Że ludzie umieraią; bo się na to rodzą. Konserwować trzeba woysko, nic nad to pewnieyszego; ale na woinę, nie na wiosnę; bo wiosna może być bez woiny, a okazyi woiennych, które takie drugie i w tysiąc lat się nie trafią, dla konserwacyi opuszczać się nie godzi. Pisze ta cyfra, że drudzy odeszli, czemuż i ia nie miałem odeiść, comme avec les troupes auxiliaires. O! wielkaż to dyfferencya mnie od drugich. Naprzód, że to iest nasz interes, woiować z tym nieprzyiacielem, któryby nas w Polsce woiował, (gdyby tu nie miał zabawy), gdzie indziey, nie w swym kraiu. Druga, że żaden tak solenney nie czynił przysięgi przez Kardynałów Protektorów w ręku Ojca Ś-go, nie odstępować ieden drugiego. Trzecia że Cesarz barzo by rad tey okazyi; bo by się teraz zgodził z Turkiem fort avantageusement na swą stronę. Czwarta, że mnie woyska chrześciańskie obrały leur Généralissime. Choćby polskie odeszło woisko, iabym pewnie był z Cesarskiem, Bawarskiem, y innymi kończył kampanią. Oto y teraz, kiedy tu na tey stronie Dunaiu stało woisko nasze, Generałowie wszyscy prosili mię, abym ia tylko osobą swoią przeniósł się do nich, nie potrzebuiąc turbacyi woiska polskiego. O iako to źli ludzie, chcieć, aby woisko na zimę prowadzić, niewiedzieć po co, iakby się to w Węgrzech rekrutować nie mogło; byle mu tylko złożono zasługi. A zaprowadziwszy go do Polski, pewnieby wszystkie ustały podatki. Nieprzyiaciel to wprzód nasz, potem oyczyzny y wiary świętey, który takiemi rzeczami nabiia głowę W-ci s. m. a mnie przez to tak ciężką przynosi zgryzotę. Jać woyska nie zaprowadzę do Polski: zaprowadzić go kto w krótce; potem nacieszą się do woli z niego, y tego dokażą, czego chcą. Bo ia iuż sobie pewnie pokóy uczynię, bo mi nieprzyiaciel tak nigdy nie dokuczył, iako takie rzeczy, iak ci umieią dyskurować przy kominie: y choć podrwi sto razy w swey radzie, to się iey zaprzeć wolno. Odprzysięgnę się drugi raz y ligi, y komendy y wszystkiego świata interesów. Mnie ieszcze grozić za to, com zdrowiem swoiem tu mało nie nałożył; co dzień y noc nie doiadłszy, niedospawszy, myślę, bieduię, pracuię, choruię dla konserwacyi moiey oyczyzny! A niechże rządzą ci, co tak pięknie dyskuruią; a ia więcey nie chcę mieć les affaires za moię cnotę, za moię pracę, za moie pieczołowanie, kiedy to wszystko źle u nich, co ia czynię, lubo świata całego inszy sentyment. Niechże się dzieie według tey tam rady. Ja się, da P. Bóg, prędko zbryguię wszystkiego u tych tu narodów, kiedy nie u tamtych konsyliarzów.
Ja nieborak co raz się męczę, cyfryiąc, chcąc się doczytać czego miłego, czego wdzięcznego, czego pociesznego do ukontentowania y iakieykolwiek, choć w imaginacyi konsolacyi: a tam iak zaczęto tak skończono, że co się robi, to robi y robić będzie wszystko źle: wszystko się to tam podobać nie będzie. Widzę, że tam u tych ludzi barzo popłacią Świderscy, Ostrzyccy[2], y ci wszyscy co związki porobiwszy, sprowadzali z woien woiska do Polski. Niech się tedy nie frasuią: znaydą się y teraz tacy, y że ich nie trzeba będzie sprowadzać, bo się oni y sami sprowadzą.
Ruszywszy się z tąd, nie wiem co będziemy mieli za sposób pisania; bo tam iuż poczt nie będzie, ani bezpiecznego dla postarzów przeiazdu. Nie trzeba się tedy dziwować, ieżeli od nas nie tak częste będą mogły być wiadomości, o które się iednak wszystkiemi będziemy starać sposobami. Droga nasza podobno będzie niby ku Tokayowi, ale o tem się ieszcze assekurować nie może. Całuię zatem i t. d. A Mr Le Marquis et a ma soeur mes baisemains. Dzieci całuię i obłapiam.







  1. Krojczym koronnym naówczas podobno był Franciszek Wessel.
  2. Za Jana Kazimierza w r. 1661 i 1662 Jan Samuel Świderski, a w r. 1665 (wraz z Józefem Borkiem) Adam Ostrzycki, byli naczelnikami buntownej konfederacyi wojska. (Kochowski Clim. III. f. 6 i 173.)





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan III Sobieski.