Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego/List XVIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan III Sobieski
Tytuł Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1883
Druk K. Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LIST XVIII.
Nad Dunaiem, przeciwko Strygonium, 15. Octobris.

Jedyna y t. d. — List od Wci m. s. doszedł mię przed wczorem przez pocztę, który między pakietami ledwo w pół godziny znalazł w swoim P. Koniuszy, z wielkiem iuż moiem podziwieniem: list ten był Nro 15, ce 3me Octobre. Odpisać nań nie mogło się, aż dziś, kiedy konwóy po prowianty do Komory wychodzi, o których to dopiero pierwszy raz usłyszeliśmy. Drogi zaś niebezpieczney ta iest okazya, że Nayhayzel iest nam w tyle, Tatarowie zaś w boku, o których ani wiadomości, ani ięzyka pewnego żadną miarą mieć nie możemy, lubo się wszystkimi o to staramy sposobami. Wszyscy iednak twierdzą, że stoią pod Pesztem przeciwko Budzie na tey stronie Dunaiu; ale czemu nie widać ich było w tych potrzebach, wydziwić się, ani poiąć tego nie możemy. Przyszło mi tedy wyprawić Kaszewskiego na ręce Tekolego, który znowu daley się pomknął; y Komisarze iego, którychem się tu ieszcze wczora spodziewał, dotąd nie stanęli.
Niewiedzieć m. d., iako to wygodzić. Raz Wć m. s. piszesz, że źle pisać przez poczty, że listy tam biorą, otwieraią, zatrzymuią, giną: iakoż Dupont pewny świadek, że kilka pakietów z sobą przywiózł porzuconych czy zaniedbanych na pocztach. Drugi raz zaś, że źle przez umyślnych, że nierychło jeżdżą, że leda co prawią. — I to rzecz foremna, czem Wci m. s. nabili głowę ci, co kieliszki po stole szykuią, albo ci co się im dobrze wiedzie, y prawią co im ślina do gęby przyniesie. Gdyby tu ci choć przez pół godziny pobyli, wiem, żeby ich te wszystkie raisonnemens odbiegły. Racz tedy Wć m. s. naprzód wiedzieć, że wszystkie mapy Węgierskie są arcy złe, y z nich się informować nie podobna. Mam ia tylko iednę dobrą, y to ieszcze, kiedy iuż przyidzie do granic polskich, niebarzo doskonałą. Buda od Stryia przynaimniey sto mil, od Krakowa bliżey.
Tey kampanii, day Boże, kiedyby wziąć Strygonium, przeciwko któremu stoimy, y dziś przez Dunay most kończymy. Pod Budą Wezyr stoi; kray wszystek zniszczony o kilkanaście mil, po potrzebach y szczęśliwey Sobotniey wiktoryi. Nie mamy ieszcze nic pewnego o nim; tylko przed wczorem przyszło ze trzy tysiące woyska, y weszło w Strygonium z rana; ku wieczorowi zaś nazad znowu powracali. Snadź że prochy przywozili, a ludzi rannych y gołych z sobą zabrali. Próbowaliśmy nocą wody Kozakami, aby byli na tamtey stronie co dobrego zrobili, a przynaymniey ięzyka wzięli: ale to canaille, y nie trzeba żadnego fond czynić na nich. Przyznaią się teraz sami, osobliwie Worona, że to oni prostych chłopów zaciągali, nie Kozaków, bo tak prędko Kozaków dostać nie mogli. Żal się Boże tylko kosztu! Ludzie tylko ubogie, a ieszcze katolików y Xiężą odzieraią, a wina nabrawszy przedaią.
U nas choroby nie ustaią. Kałmuczek nieborak nie wytrzymał razów. Dąbrowski ów tak grzeczny page umarł, także y drudzy się gotuią. Konie też poczęły barzo zdychać, osobliwie w tych kilku dniach, przez które deszcze zimne padaią. P. Woj-da Wołyński[1] z drugimi chorymi stanęli też tu iuż, ale ieszcze barzo słabi. Pana Strzałkowskiego nieboraka tam pozbywszy w Preszburku, człowieka dziwnie rycerskiego, y którego wielka pewnie w woysku szkoda, Towarzystwa, żołdatów, czeladź, gęsto chowamy. Ale to rzecz cudowna, że Niemcom te choroby tak nie wadzą, którzy bywali daleko słabsi niżeli my. Ludzie Xcia Brandeburskiego nam należący iuż też tu stanęli: Bawarska sama tylko piechota dziś tu stawa; ale sam nie będzie, y kawalerya. Szwabski też Cyrkuł pewnie przybędzie w kilku dniach; ma go być koło pięciu tysięcy. To te y takie nasze woyska; y zdadzą się być wielkie. Przeciwko nam zaś Wezyr pod Budyniem, Han pod Pesztem, przez most tylko od siebie, Tekoli w ośmiu tysięcy swego woyska, y dwóch z nim Paszów, Waradyński y Egierski, zamki y fortece wszystkie nieprzyiacielskie y miasta.
Czas spóźniony: deszcze, głód na ludzie y konie, (osobliwie w chlebie dla ludzi, bo mięsa y soli iest siła,) choroby, rabunki, palenia wsi, kościołów, kapłanów. Onegdy trzech hultaiów spalono; wczora kilku obieszono. Nieochota sroga y ztęsknienie się do domu, do pieca y do piwa. Onegdy Pan Referendarz Koronny publice rzekł w maidanie, że „ia wezmę swą Chorągiew y póydę do Polski; bo ten most buduią na to bez Dunay, aby nas poprowadzić pod Budę y tam nas pogubić“. Nie mówiłem ieszcze nic dotąd o to: poczekam swego czasu. Do płochego serca przybył znać dysgust, że mu nie deklarowano Woiewództwa Pomorskiego. P. Marszałek Litewski[2] naparł się też był Regimentu, którym ia naznaczył Panu Inflantskiemu[3]; bo iakoż to na dwoie służyć, y w Litwie, y w Koronie? aleć są y inne ieszcze wakuiące. I ten tedy zaraz stronić począł. Innych rzeczy milion byłoby pisać, ale czasu nie masz; bo ieżeli kiedy, to w tym teraz razie iest co robić, y o czem myślić, aby tę kampanią szczęśliwie skończyć, która iuż na schyłku, a woysko w dobry wprowadziwszy krai, porządnie rozstawić; luboby ono wolało do Polski, do czarnych pieców y złego piwska, niżeli tu w pałacach y nailepszem Tokaiskiem winie.
Do tego tedy wszystkiego ieszcze list Wci m. s. miasto iakiey konsolacyi me mande, qu’on me glose, de ce que je n’ai pas tout quitté aprés la bataille de Vienne, aby sobie było owę napisać przypowieść: że umie Król zwyciężać, ale zwycięztwa nie umie zażyć. Potem sur le tableau, ieśli ressamble á l’original; que cette nègligence Vous inspire bien de choses: iam zaś nie tylko odpisał; aleśmy go tu wszystkim pokazowali, y przyznawali, że nic podobnieyszego. Za pierścionek dziękowałem: o fuzyi, lichtarzu nierychło oddanym oznaymiłem, iako y o książce y kompasie, że mię to wszystko doszło. Kończysz Wć m. s. na ostatek tem, que Vous êtes grandement mal contente de moi; a do tych czas wszystkoś to m. d. znalazła w listach swoich. To takie moie szczęście i taka konsolacya!
Ce que Vous écrivez par aprés des affaires du tems, cale tego rozumieć nie mogę. Qui me recherche? Kogo potrzeba écouter? Bo tu tylko ieden się odzywa Tekoli, o którym Wć m. s. tak wiele razy pisałaś, że nie trzeba nad nim miłosierdzia, car c’est un traître. Odpisać mi na to proszę. — Gałecki ten nieszczęsny ma tu u siebie ten pas y rząd, y wywodzi się, u kogo kupił, y co za to dał; ale przecie widzę, że to u regimentowych za leda co pokupił żołdatów. — Nie byliśmy też tacy prostacy y niedbalcy, iako nas Wć sądzisz, abyśmy nie byli mieli expostulować o niezdięcie kapelusza; y nieraz wymawiano się, „żem się schylił do Króla wyciągnąwszy ręce, zaczem nie mógłem tak prędko zdiąć kapelusza“; prosząc przy tem, aby go posłać do Dworu Cesarskiego, że się mu to wszystko nagrodzi, y że wielkie mu będą oddawane honory.
Comte iakiś d’Ally wpadł do mnie pod Preszpurkiem, powiedaiąc się być wielkiego Dworu, y że tu przyiechał iako volontaire, a że omieszkał potrzeby pod Wiedniem, żałował barzo. Potem wszedł w dyskurs, iako mię pan iego estymuie, iako on tu przyiechał za pozwoleniem iego, iako będzie pisywał à Mr de Croissy. Człowiek iest niewielki; zda się być barzo młody, ale ia przecie rozumiem, że ma więcey niżeli 30 lat. Potem nie widzieliśmy go więcey; tylko w Preszpurku był przez kilka godzin u JMXdza Podkanclerzego, gdzie siła rzeczy naprawił podobnych temu, co ze mną, ale bez wszelkiego fundamentu. O czem posyłam do Xdza Podkanclerzego, aby wypisał Wci s. memu. Teraz zaś w Sobotę po szczęśliwey wiktoryi, widziałem go schorzałego iako Piotrowina, z szpadą ieżdżącego tak długą, iako nóż kucharski, winszuiącego, cieszącego, y mówiącego barzo siła; bo to ma do siebie, że siła a prędko barzo mówi. Pytałem, „gdzieś był, gdzie przebywasz“? Powiedział, „żem chorował“; potem namienił któregoś oficyera, gdzie stawa, znać z Cesarskiego woyska. Cyfrę posłałem przez D’Aleraka, ale teraz czasu nie masz pisać; to tylko, że 134 wszystkie rzeczy robi, iak za pańszczyznę. On ne peut pas s’imaginer une chose semblable; et toujours avec 138, avec 139 et les autres de meme etoffe[4], Starszyzna nasza za łaską bożą poprzychodziła do siebie. P. W-da Ruski na nogę się skarży drugą, w którą go koń uderzył, y przez kilka dni mało wychodzi z kotary. P W-da Wołyński ieszcze nędzny. La mouche dobra barzo do cyfry, bo y sama do niey podobna; ale snadź tak zapomniała swego przyiaciela, że y w pomyśleniu przed nią nie postoi. Dla tego y on nie śmiał się przypominać, lubo tak tęskni bez usługi iey, że się to śmierci równa. Jako to tedy przyimie, oznaymić uniżenie prosi. Całuię zatem y t. d. — A Mr le Marquis, y t. d. Xiążąt całuię y Mme la Starostine de Sandomir.







  1. Pan wojewoda wołyński, Sieniawki.
  2. Marszałek litewski. Marszałkiem W. litewskim był Stanisław Radziwiłł, marszałkiem nadwornym Józef Słuszka, który w roku następującym na kasztelanię wileńską postąpił.
  3. P. Inflantskiemu kasztelanowi, Ottonowi Falkierzamb, o którym wyżej było.
  4. Cyfry 134, 138, 139 nie odcyfrowano na oryginale, pozostaną wątpliwemi i dla nas.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan III Sobieski.