Lew i piesek (Niemcewicz, 1910)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Ursyn Niemcewicz
Tytuł Lew i piesek
Rozdział Bajka o wilku i jagnięciu
Pochodzenie Biernata z Lublina Ezop
Redaktor Ignacy Chrzanowski
Data wyd. 1910
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 

Cały zbiór

Indeks stron

14. Lew i piesek.

W pośrodku pustyń Afryki,
Gdzie mieszka ród zwierząt dziki,
Lew, monarcha nad wszystkiemi,
Pomiędzy tyle innemi,
Którym swej łaski udziela,
Za powiernika i za przyjaciela
Małego pieska wybiera;
I, gdy z słodyczą na niego poziera,
Głosem, jak tylko lew może, łagodnym,
„Stańże się — rzecze — względów moich godnym!
(Mówią, Że ród piesków wierny)
„Ty ciężar berła niezmierny
„Ulżyć możesz do połowy
„I wiele zlego uprzedzić;
„Myśl, rzadka królom, przyszła mi do głowy:
„Chcę koniecznie prawdę wiedzieć;
„Nie mając względu na żadne pobudki,
„Donoś wszystko bez ogródki:
„Czy w dzień, czy w nocy, czy z rana,
„Bez opowiedzi i bez szambelana
„Do gabinetu przystęp ci jest wolny!“
Rozkazom pańskim powolny,
Piesek z spuszczonym ogonem,
Stawał przed monarchy tronem,

Tam nieraz, jak mops poczciwy,
Panu, ojczyźnie życzliwy,
Słowem, jak wierna rada,
Co należy, to powiada.
Za pomyślne donaszania,
Za każdy kąsek ciekawy,
Lew, jak monarcha łaskawy,
Dawał mu łapę do pocałowania:
Mops nasz w największych był łaskach na dworze.
Razu jednego lew w dobrym humorze,
Rzecze do mopsa: „To wszystko co gadasz,
„Uboczne dzieje, co mi spowiadasz,
„Bardzo jest przednie; lecz chcę wiedzieć więcej:
„Powiedz, co o mnie gada ród zwierzęcy!“
Na ten rozkaz niespodziany
Stanał, jak wryty, minister zmieszany;
By taić prawdę, był nadto poczciwy,
Wyjawić — nieco trwożliwy.
„Nie bój się rzecze monarcha z uśmiechem —
„Prawdę mówić nie jest grzechem,
„Mów, jakie o mnie jest w kraju mniemanie?“
Na to mops rzecze: „Najjaśniejszy Panie!
„Ponieważ takie są twoje rozkazy,
„Niech to, co powiem, będzie bez urazy:
„Powiada lud twój płochy, gadatliwy,
„Że Wasza Królewska Mość, Pan mój miłościwy,
„Czy to z doprawdy, czyli tylko żartem
(„Kazałeś mi być otwartem)
„Zwierzęta winne albo też niewinne
„Przez swe względy dobroczynne
„Raczysz łaskawie rozdzierać,
„A nawet nieraz pasterza pożerać:

„Świeży przypadek nie jeden wymienia,
„Że u pewnego strumienia,
„Pożarłeś jagnię niewinne i młode
„Z przyczyny, że dziad jego mącił wodę“.
Tu z podegrzywy, z pod peruki wielkiej
Lew toczył okiem iskrzącym,
A potem ryknął głosem tak rażącym,
Że zadrżał ród zwierząt wszelki;
„Wieszże, dlaczego takie plotą baje?
„Dlatego, że mops glupi, plotkom wiarę daje!
„Wierzysz wszystkiemu: gdybyś nie chciał wierzyć
„Niktby nie śmiał potwarz szerzyć“.
Rzekł i biednego mopsika
Chwyta w paszczę i połyka.
Każdy zapewne, co te słyszy dzieje,
Nad losem psiny łzy rzewna wyleje;
Biedny, zostawił naukę niesprzecznie,
Że silnym prawdę mówić niebezpiecznie,
Bo u nich prawda ma postać potwarzy;
Lisom się taki przypadek nie zdarzy.

J. U. Niemcewicz.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Ursyn Niemcewicz.