Lelewel (Wyspiański)/Akt IV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Wyspiański
Tytuł Lelewel
Podtytuł Dramat w 5 aktach, osnuty na tle wypadków sierpniowych w Warszawie 1831 roku
Data wyd. 1899
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
AKT IV.
(Sala taż sama, co w akcie drugim)
(Księżna Sapieżyna chodzi po pokoju niespokojna. Druziewicz, w głębi, z rękami założonemi w tył; głowa opuszczona).

SAPIEŻYNA.

............
Jednak jestżeś pan pewny, że nas nie ostawią
bez obrony…

DRUZIEWICZ.

… Należy o tem szepnąć księciu,
ostrożnie

SAPIEŻYNA.

To rzecz moja — pan panie Druziewicz
gotuj się do odjazdu.

DRUZIEWICZ.

Niby ja? nie książe?

SAPIEŻYNA.

Książe winien pozostać.

DRUZIEWICZ.

Jakto, tu!?

SAPIEŻYNA.

W Warszawie!

(nagle się zwracają oczekując, słychać turkot powozu)

............

(wchodzi po chwili książe Adam, wzburzony, w rozrzuconym płaszczu)

SAPIEŻYNA (w głębi; przystaje i załamuje ręce)
DRUZIEWICZ (przy drzwiach wystraszony)
KSIĄŻE ADAM (idzie naprzód; opada na krzesło i głową opada na stół)
SAPIEŻYNA (daje znak Druziewiczowi, by wyszedł,)
DRUZIEWICZ (wychodzi)
SAPIEŻYNA (podchodzi powoli do księcia Adama — cicho)

Mój książę,
(po chwili ciszej)
mój synu...

(po chwili, kładzie mu rękę na czoło)

KSIĄŻE ADAM (po chwili, ujmuje ją za rękę — powoli)

O duszo jedyna
przyjmij dzięk za to słowo litośne, —

SAPIEŻYNA (chce mówić, lecz spostrzegłszy wraz twarzy
księcia roztargniony, milknie — odwraca się i ze
schyloną głową odchodzi w głąb pokoju)

KSIĄŻE ADAM.

Muszę wyjechać

SAPIEŻYNA (nagle podchodzi parę kroków)

Zostań.

KSIĄŻE ADAM.

— Na łup moją rzuciłem koronę,
zrzekłem się dyademu, — Bóg nie chce, Bóg nie chce.
Myśl to była zwodnicza; pychę, dumę łechce
żądność, ambicya. — Jestem teraz wyższy duchem,
chociażem tylko książe, — tej sławy okruchem
stanę wyżej, niż ową ideą królewską.
............
Wielka się walka serc toczy o Polskę,
jeno się naszych harf rwią stróny złote…
— Niczem jest, że są moje nadzieje stracone,
uratowałem serce, — jestem pyszny, dumny;
terazem oto król, bom w gruz kolumny
własnego domu zburzył —

SAPIEŻYNA.

.... szał jakiś chwilowy;
rozważ, mój książe, drogi mój

KSIĄŻE ADAM.

Te trumny
królów, co śpią po zamkach, katedrach i grodach,

kochałem je, a serce ku nim biło
drżące, struchlałe, — one po narodach
rzucają strach i grozę; — … inne dzisiaj króle
się budzą: — króle duchowe, — anielskie!
............
Poświęcenie chce rzucić w gruz pychy rodowe
i goreć świętość serc. — Idee nowe —
o matko! — Polskę zbawim, odrodzim,... zbudujem,...
............

SAPIEŻYNA.

Co chcesz czynić

KSIĄŻE ADAM.

Natychmiast spieszę do obozu;
Skrzynecki odwołany jest; teraz formalnie,
a sam to uczyniłem wprzódy godzin parę
na własną rękę, — Dembińskiego wodzem
kreując.

SAPIEŻYNA.

Jest nim?

KSIĄżE ADAM.

Sejm żąda, rząd nie chce.

SAPIEŻYNA.

I książe dlatego opuszcza miasto?!

KSIĄŻE ADAM.

Rząd się do dymisyi poda tej nocy.

SAPIEŻYNA.

Synu?!

KSIĄŻE ADAM.

Ha!

SAPIEŻYNA.

… co dalej będzie? —

KSIĄŻE ADAM.

Co będzie, oto, matko w modłach pytaj Boga.
............

(Od chwili wszedł Druziewicz i usiłował coś mówić do księcia, — gdy książe Adam pocałował w rękę Sapieżynę i ona znaczy nad nim krzyżyk — już słychać kroki w korytarzu i wchodzi Zamojski Zdzisław, młody kapitan w sztabie, z ręką na temblaku).

KSIĄŻE ADAM (zwraca się ku drzwiom).

Niespodziewany dziś, jeszcześ cierpiący?

ZAMOJSKI.

Stryju tyś jeszcze tutaj.

KSIĄŻE ADAM (biorąc go za rękę)

Prawieś drżący,
............
Skąd wiesz, że się oddalam,

ZAMOJSKI.

… powóz u bram czeka
............
wracam z miasta, i sądzę niech książe nie zwleka
............
Tam rewolucya, mówią o kontrrewolucyi
............
Tłum po ulicach goni, nadbiedz tutaj mogą…

KSIĄŻE ADAM.

Nie stracham się przed tłumem, jeno swoją drogą
chcę pójść, —

ZAMOJSKI.

Rycersko, ale są niebezpieczeństwa,
............
prawie że już.... zapóźno, dosiądź książe konia
mojego, pozostaw powóz mnie, —
powrócę w nim do siebie ztąd, i pościg zmylę....

KSIĄŻE ADAM.

Mnieby więc śmiano ścigać?

ZAMOJSKI.

Widzę, nie wiesz książe
co dzieje się w tej chwili.

KSIĄŻE ADAM (odwraca się od niego idąc parę kroków milczy).

ZAMOJSKI.

W mieście biega pogłoska, że rząd się rozwiąże,
że się tej nocy kryzys straszliwa przesili;
klub szaleje — na czele klubu pan Lelewel.

KSIĄŻE ADAM.

To nieprawda!

ZAMOJSKI.

To prawda!

KSIĄŻE ADAM.

Jakichś szatanów ręce, plączą nasze czyny!
Boże — — serce jego jest czyste.

ZAMOJSKI.

A w umyśle burza,
co gotuje pioruny, w toń, w zamęt ponurza
............
Ulice pełne wrzasków na jego cześć, hymny
śpiewają marsyliańskie, ciebie zwą tyranem.

KSIĄŻE ADAM.

Zamilcz, za winę moją odpowiem przed Panem,
............
czas, żebym się oczyścił z zarzutów, —

ZAMOJSKI.

Oszczerstwa!

KSIĄŻE ADAM.

Ha, nie wiesz, ile w słowach twych szyderstwa.
............

DRUZIEWICZ (który przed chwilą wyszedł na korytarz,
teraz wraca spieszno, wystrachany)

............
Jaśnie książe, mój panie, ludzi obcych wiele,
zbiera się przed pałacem, z okien korytarza
widzę, jak zaglądano w powóz — —
jakieś wałęsy, bałamutne głowy.

KSIĄŻE ADAM.

Cha, cha, mój kochasiu, dziwię że waść bredzisz,
że się kilku przechadza u bram, już się biedzisz;
ja tu chciałem zostawić cię na straży domu,
jak majordoma. — Wstyd, dam bronić niema komu,
(do Zamojskiego)
ów z ręką na temblaku,
(do Druziewicza)
wasan pokryjomu
trzęsący od bojaźni.

ZAMOJSKI.

Książe stryju, w istocie żart zmienia się w żałość,
ci ludzie są szaleńcy.

KSIĄŻE ADAM.

A! serc się wspaniałość
budzi, — duch się kształtuje, wyzwala, rozpręża.
Naród poczyna śpiący żyć, — to jest radosne,
to się znaczy, że będziem mieć dziejową wiosnę.

ZAMOJSKI.

Przecież stryju, ci wszyscy na ciebie nastają.

KSIĄŻE ADAM.

Ach! niech rozburzą wszystko, niech pychę mą krają,
niech depcą moją dumę, — dusza nad nich wzrosła.
Dusza się moja świętem modlitew podniosła,
............
Nie dzieje się nic, nic, bez Bożej woli;
ja marny proch, dopokąd we mnie się swawoli
pycha i samolubstwo, — ale gdy się błyska
gromnica, światłem wziętem od boskich ołtarzy,
ach, tom jest wtedy mocen —
............
Bądźcie zdrowi,
żegnam was, — a ze serca ślę memu ludowi
pozdrowienie...

DRUZIEWICZ (znów wyszedłszy, wraca, zakłopotany).

KSIĄŻE ADAM (wesoło do Druziewicza)

Cóż rozruch na ulicach, przed domem,...?

DRUZIEWICZ.

U bramy
blisko sto osób stoi —

KSIĄŻE ADAM.

Studenci, cóż szkodzi;
niech się szarpią,
to szumność, burza, butność, — młodzi!
(nagle zły)

DRUZIEWICZ.

 — — — — krzyczą!....
ztąd nie słychać, lecz dobrze słychać z korytarza.

KSIĄŻE ADAM (po chwili milczenia)

Tutaj się tylko echo głuche ścian powtarza,
............

(Idzie powoli w korytarz i słucha; — nagle odwraca się i stoi jak skamieniały...)

SAPIEŻYNA.

Och, jakże księcia twarz jest straszno blada!
(do Druziewicza)
Co krzyczą?...

DRUZIEWICZ (drżący)

Nie śmiem mówić....

SAPIEŻYNA (ostro)

Każę!

DRUZIEWICZ

Krzyczą zdrada!
(Chwila milczenia).

KSIĄŻE ADAM (wraca szybko na środek pokoju).

Matko, siostrzanie, —
gdybyście usłyszeli słowa tam wołane;
............
biją, jak grad kamieni w mój pałac te słowa.

O zgrajo! — Czyjaż wina większa, — zamilcz dumo;
............
oto jest w strzępy imię moje rozerwane
a dusza moja płacze, — matko płacze!

ZAMOJSKI.

To wszystko sprawka jest, stryju, klubowa;
patryotyczny klub swych patryotów
mieni zdrajcami...

KSIĄŻE ADAM.

Szanuj,

ZAMOJSKI.

Jakoż słowa me cię ranią?
Wymysły Lelewela! — Godzić na twą głowę
zdolni ci warchołowie, ulicznicy

KSIĄŻE ADAM (chodząc szybko)

Jeno gołosłowe
twe obawy......
(nagle zły, staje)
Biorę twojego konia, twój płaszcz, prędko zejdę
przez boczne schody... światła!

DRUZIEWICZ (wybiegając)

.... Natychmiast!....

ZAMOJSKI.

Czekam u bocznej bramy, stryju; śpiesz się książe!
(wybiega na boczne drzwi).

KSIĄŻE ADAM.

Światła! —

(Sapieżyna wychodzi. — Gwar z ulicy — chwila pauzy)

KSIĄŻE ADAM.

Światła!
(przypomina sobie niespokojny)
Te listy trzeba w płomienie....
lećcie w ogień,
precz, precz odemnie, precz — mary, zwodnice, —
ja biały będę — — tajemnice

pokryje żar ognia... ślubuję,
że się wyrzekam pychy.

(Gwar się ucisza chwilami; Druziewicz ze światłem wprowadza kogoś, idąc sam wprzód; — głębi staje Lelewel, otulony w płaszcz, w kapeluszu; — Druziewicz pochylony idzie, przerażony; stawia świecznik jarzący na stole).

DRUZIEWICZ (stawiając światło).

Niechaj będzie pochwalon,

KSIĄŻE ADAM.

Na wieki....

LELEWEL (wchodzi zdejmując kapelusz).
DRUZIEWICZ (nieznacznie się oddala).
KSIĄŻE ADAM.

.... Amen....
Kto tam?...
(odwraca się).

LELEWEL (podchodzi do światła).
KSIĄŻE ADAM.

Ha! to pan.

LELEWEL.

Tak jest, to ja książe....
............
przychodzę podać księciu rękę,
(wyciąga rękę)
.... szanuję cię książe,
uwielbiam, kocham, — moich błędów wiele
zostawiłem u wrót tych, na dole, —

KSIĄŻE ADAM.

Przyjaciele
czekają na cię, byś wrócił w te błędy.

LELEWEL.

O książe, nasze winy idą z nami wszędy.
Wyzwolić duszę trudno, — o książe litości
............
przychodzę cię ocalić —

KSIĄŻE ADAM.

Przychodzisz pan w gości
więc milknie moja zawiść, — złość, me słuszne skargi;
pan mię oszkalowałeś zdrajcą.

LELEWEL.

.... Te zatargi
niechaj idą w niepamięć, ja książe boleję
srodze, — ja teraz widzę jasno — teraz mi widnieje
nasza dola — i przyszłość nasza; polskie dzieje,
które rozpamiętywam, które zbadać dążę,
zbudziły we mnie skruchę, — oto dłoń podaję,
............
przychodzę cię ocalić chroń się, uchodź książe!
Za niedługo się miasto rozszaleje całe
z poduszczeń — ... Boże odpuść — srogie zawieruchy
roziskrzył wicher zbrodni. — — Jeno my dwa duchy
stoim obłędni, — — jakaż, jakaż dla nas dola?!
............
Uciekaj książe, — ostrzedz cię przychodzę;
życie twoje niepewne, ja cię chcę ocalić.

KSIĄŻE ADAM.

Co słyszę, moje życie niepewne — ach Panie!

LELEWEL.

Książe, nie trać ni chwili, — tak nieprzewidzianie
mówię do ciebie książe, — lecz wiem, odgaduję.
Przebacz, — sam cię ostrzegam.

KSIĄŻE ADAM.

Ha, sam powaliłeś
mnie; — teraz chcesz mię sam ocalać.

LELEWEL.

Uciekaj książe, niedaj ludziom się pokalać
w twej krwi! —

KSIĄŻE ADAM.

O zgrozo!

LELEWEL.

Ulituj się skrusze.
Otom odsłonił moją w oczach twoich duszę.
Jam winien, — .... to już przeszło —

KSIĄŻE ADAM.

Czyli Bóg zapomni,
czyli Bóg to przebaczy....

LELEWEL.

Bóg! — — — kiedyś potomni
wstaną dla nas jak sędzie, będą sprawiedliwi; —
Sercem kochany książe, jeno nieszczęśliwi
jesteśmy. — Szał nas obu opętał — — daj rekę.

KSIĄŻE ADAM (podając dłoń do uścisku)

Za ocalenie przyjm pan odemnie podziękę,
skoro wrócę ......

LELEWEL (z bólem)

O książe! masz jeszcze nadzieję?!...

KSIĄŻE ADAM.

Mam nadzieję i wierzę....
— — — — cóż to pan się chwieje...
............

LELEWEL.

Och książe, tracę zmysły, — szał, — obłęd... nie zwlekaj,
zdala od nas.... szlachetny, — uciekaj.... uciekaj!
............

(Wychodzi chwiejąc się na nogach; książe stoi chwilę, poczem biegnie do drzwi na lewo; — wraca, dzwoni,)

KSIĄŻE ADAM.

Hej! płaszcz!

DRUZIEWICZ (narzuca mu płaszcz Zamojskiego)

Są pistolety, — — tu szabla.

KSIĄŻE ADAM.

Ty ze mną.

DRUZIEWICZ.

Ujdziem szczęśliwie,
nie poznają nas w noc taką ciemną.

KSIĄŻE ADAM (wychodząc w bok, odwracając się w stronę,
gdzie wyszedł Lelewel)
.

Boże, litości nad nim i nademną
........
(wybiegają we drzwi boczne).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Wyspiański.