Legioniści (Oppman, 1917)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Legioniści
Pochodzenie Pieśni o sławie
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1917
Druk Zakłady Graficzne B. Wierzbicki i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


LEGIONIŚCI.
I.

Na biwaku ogień płonie
W Apenińskich kędyś górach,
Wzeszedł księżyc w gwiazd koronie
I żegluje po lazurach.

Koń zaparska, szabla brzęknie,
Nawołuje straż oboźna, —
Ach, tak jasno i tak pięknie! —
A w ojczyźnie zima mroźna!

A w ojczyźnie Boża Męka
Z śniegu sterczy nad zagony, —
I dlaczegóż serce pęka
Po tej ziemi oddalonéj?

I dlaczegóż twarz surowa
Od bolesnej blednie troski,
I jak pacierz płyną słowa;
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiéj!»



II.

Cudna Włoszka żołnierzowi
Całej siebie wziąć nie wzbrania, —
Ach, piosenka nie wypowié
Płomiennego jej kochania.

Krew szaloną kipi falą,
Pierś młodzieńcza drży rozkoszą,
Usta pieką, oczy palą,
A uściski w raj przenoszą!

Między laury błądzi dwoje:
Nic im ludzie i nic światy!
«Wargi twoje!» «Piersi twoje!»
Młodość! wiosna! miłość! kwiaty!

Skąd znajome dźwięki biegą?
Skąd rodzinnej widok wioski?
Ach! to woła serce jego:
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiéj!»



III.

Świszczą kule, grzmią armaty,
Od krwi ziemia, jak z koralu,
Na śmierć pewną idą chwaty,
Uśmiechnięci, jak na balu!


W kłębach dymu świat spowity,
Zda się w niwecz bój go pognie,
Kędy spojrzeć: śpi zabity!
Kędy spojrzeć: krew i ognie!

Na swym siwku gna jenerał,
Z ócz zapału iskry biegą
I z uśmiechem ten umierał,
Kto przed skonem patrzył w niego.

Kto z westchnieniem duszę ślącym
Do Panienki Częstochowskiej,
Szeptał głosem konającym:
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiej!»



IV.

W uroczystym dniu rocznicy,[1]
Nieśmiertelnym zdobnej kwiatem,
Wkracza legia do stolicy,
Co rządziła niegdyś światem!


Lśnią piórami śnieżystemi
Srebrne orły w krwawem polu
I rozkazy włoskiej ziemi
Daje Polak z Kapitolu!

Bije bęben, trąbka dzwoni,
Wieczornego brzmi głos dzwonu,
Z Sobieskiego szablą w dłoni
Czyni przegląd wódz legionu.

Czy złudzenie, czy to czary,
Czy ordynans z woli Boskiej? —
Szemrze Tyber, tchnie Rzym stary:
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiej!»



V.

Krew za cudzą przelać sprawę:
Co to warte? co to warte?
Pcha do tronu swoją nawę
Pierwszy konsul Bonaparte!

Tryumfalne orły srebrne!
Czas osuszyć krwawe szpony!
Już wy dzisiaj nie potrzebne
W onym locie do korony!


Zniesie żołnierz mękę nędzy!
Za nic śmierć mu i mogiła!
Lecz nie targaj złotej przędzy,
Co świeciła i łudziła!

Niechże krwawy sen się prześni,
Dajcie w rękę kij dziadowski!
Wołaj, pieśni! przymuś, pieśni:
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiéj!»



VI.

A na grzbiecie same łaty!
A na ciele same rany!
A po nocach śnią się chaty
I kochany kraj! kochany!!!

A po nocach do tapczana
Idzie ojciec, idzie macierz,
Łzami żalu twarz zalana,
A na ustach tęskny pacierz!

I jęk leci skroś krainy
I odnawia dawne blizny, —
Wróćcie syny, wróćcie syny
Do straconej ojcowizny!


Bije głową chłop o mury
Mazowiecki i krakowski
I jak burza mknie w lazury:
«Marsz, Dąbrowski, z ziemi włoskiéj!»









  1. Legia polska weszła do Rzymu d. 3 maja 1798 roku, a więc w siódmą rocznicę ogłoszenia konstytucyi.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.