Kurjer carski/Część pierwsza/Rozdział II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Juljusz Verne
Tytuł Kurjer carski
Wydawca Bibljoteka Groszowa
Data wyd. 1926
Druk Drukarnia Bankowa
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Leo Belmont
Tytuł orygin. Michel Strogoff. Le courier du tzar.
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ II.
Rosjanie i Tatarzy.[1]

Troska cara była usprawiedliwioną. Za granicami Uralu zachodziły wypadki wielkiej wagi. Straszliwy najazd zagrażał władzy rosyjskiej wydarciem ziem Syberyjskich.
Rosja Azjatycka, czyli Syberja, przedstawia najrozleglejszą w starym świecie płaszczyznę — 12 i pół miljona kilometrów kwadratowych, ⅛ część całej Azji; w owej epoce liczyła około 2 miljonów mieszkańców[2]. Ciągnie się od gór Uralskich, odgraniczających ją od Europy, ku wschodowi — do wybrzeży Oceanu Spokojnego. Na południu graniczy z nią linjami dość nieokreślonemi Turkestan i Państwo Chińskie; na północy — Ocean Lodowaty i Morze Karskie do cieśniny Behringa. Dzieli się na gubernie: Jenisejską, Irkucką, Tobolską, Tomską i obwody Amurski, Zabajkalski, Jakucki, Nadmorski, wliczając tu poddane władzy Moskiewskiej kraje Kirgizów i Czukczów oraz półwysep Kamczatkę.
Kraj ten był terenem osiedlenia zbrodniarzy, a także wygnania przestępców politycznych, skąd nazwa jego brzmi zgrozą w uszach zachodowca — echem jęku w dziejach powstańców polskich...
W czasie, do którego odnosi się powieść nasza, dwaj Generał–gubernatorowie wykonywali imieniem cara władzę namiestniczą nad tym olbrzymim krajem stepowym, zalegającym obszar dziesięciu stopni geograficznych. Nie przeszła wówczas jeszcze kolej żelazna po tych równinach, tu i owdzie przedziwnie urodzajnych. Nowoczesne świdry jeszcze nie przeniknęły głęboko w łono tej ziemi, zawierającej po dziś bezmierne bogactwa mineralne. Podróżowało się tu latem w tarantasach i na furach, zimą — na saniach. Ale od Uralu przebiegał już drut — jedyny, liczący przeszło 8000 wiorst, który niósł w potrzebie depesze w cenie przeszło 6 rubli za każdy wyraz. Od Irkucka przez granicę mongolską poczta mogła je zanieść do Pekinu w ciągu dwóch tygodni.
Ten właśnie drut telegraficzny, rozciągnięty między Ekaterynburgiem i Nikołajewskiem został przecięty naprzód za Tomskiem, a w parę godzin później między Tomskiem i Koływanią. I oto car pomyślał o konieczności wysłania kurjera do miejsc, z których żadne wieści już nie nadchodziły.
Wrócił z balkonu do gabinetu, gdy w progu zjawił się szef policji. Car rzucił pytanie:
— Co pan wiesz, generale, o Iwanie Ogarewie?
— Jest to człowiek bardzo niebezpieczny.
— W randze pułkownika?
— Tak.
— Inteligentny?
— Bardzo. Ale nieopanowany... szalenie ambitny... Wdał się wcześnie w intrygi. Przeto Wielki książę zdegradował go przed dwoma laty i zesłał na Sybir. Pół roku temu Wasza Cesarska Mość ułaskawiła go. Wrócił do Rosji...
— A teraz?...
— Wrócił na Syberję... dobrowolnie! Ponieważ nastał czas, kiedy się wraca z Syberji!
W tej uwadze był cichy wyrzut. Car odczuł to i rzekł z dumą:
— Za mego życia Syberja jest i będzie krajem, z którego się powraca!
Znaczyło to, że sprawiedliwość rosyjska nauczyła się przebaczać — rzecz, z którą szef policji nie mógł się pogodzić. Cóż w takim razie wart był ukaz cesarski, gdy nie zagradzał powrotu na zawsze zesłańcom Tombolska, Jakucka. Irkucka?! Ale wobec słów Cesarza wypadało zmilczeć. Car indagował dalej.
— Czy Ogarew nie powrócił do Rosji po raz wtóry?
— Tak... po tajemniczej podróży przez ziemie syberyjskie.
— I wówczas policja przestała go śledzić?
— Nie! — skazani są niebezpieczni, odkąd są ułaskawieni.
Car zmarszczył brwi. Szef policji już uląkł się, że zaszedł zbyt daleko. Ale cesarz zaniechał wyrzutów. Chwila była nie po temu.
— Ostatnio gdzie był?
— W Permi... Ale tam nie postrzeżono w jego postępowaniu nic podejrzanego. W połowie marca znikł z tego miasta... wyjechał...
— Dokąd?... I co robił?...
— Niestety! nie wiemy.
— Ale ja wiem! — rzekł mocno Car. Otrzymałem listy anonimowe, które minęły policję... A wobec dzisiejszych wypadków widzę, że zawierały dane ścisłe.
— Czy Wasza Cesarska Mość chce powiedzieć, że Iwan Ogarew brał udział w inwazji Tatarów? — niemal wykrzyknął naczelnik policji.
— Tak jest. Pouczę pana o tem, o czem nie wiesz. Ogarew, opuściwszy Perm, udał się za Ural. W stepach Kirgizkich usiłował burzyć tameczną ludność — nie bez powodzenia! Potem był dalej — na południu — w wolnym Turkestanie, w chanatach Buchary, Kokandu, Kunduzy — tam znalazł wodzów chętnych do rzucenia na nas swoich hord, do sprowokowania buntu w ziemiach Syberji. Owoce jego działalności dojrzały dziś w wybuchu...
Cesarz, mówiąc, gorączkowo chodził po pokoju. Szef policji myślał o jednem: o tem, że kiedy Carowie nie udzielali łask wygnańcom, plany Ogarewych nie mogły się urzeczywistniać! Rzuciwszy się w fotel, Aleksander z goryczą zauważył, że los depesz, mających poruszyć wojska Syberyjskie, nie jest wiadomy, a pułki wysłane z Permi i Niższego Nowogrodu, oraz Kozackie, zaledwie po kilku tygodniach dojdą do linji nieprzyjacielskiej.
— Jednakże Wielki Książe chyba odebrał wiadomość, że otrzyma posiłki w Irkucku! — wtrącił pocieszająco generał.
— Wie o tem, ale nie wie, że Iwan Ogarew, jego wróg osobisty, gra rolę zdrajcy. Nie wie o tem; że ten człowiek, nieznany mu z twarzy, zamierza pod fałszywem nazwiskiem ofiarować mu swoje usługi, zyskać jego ufność, zająć przy pomocy Tatarów Irkuck i wywrzeć na nim pomstę za niełaskę, której niegdyś od niego doznał. Oto, co wiem z raportów — a o czem nie wie mój brat, którego życiu grozi niebezpieczeństwo!
— Najjaśniejszy panie, jednak inteligentny i odważny kurjer...
— Szukam takiego.
— Musiałby prześlizgnąć się po ziemi, podatnej dla buntu.
— Jakto?... sądzisz, generale, że nasi wygnańcy polityczni podadzą rękę najeźdźcom — krzyknął cesarz. Myślę, że mają w sobie więcej patrjotyzmu...
Szef policji zmieszał się, wybąkał:
— Tak... Ale... Zresztą są tam także inni osiedleńcy.
— Kryminaliści?! Ach, tych ci daruję! To odpadki bez ojczyzny. Ale wszyscy odczują, że ten najazd grozi nie mnie, lecz Rosji, którą zawszeć-mają nadzieję ujrzeć... którą zobaczą! Nigdy Rosjanin nie połączy się z najeźdźcą celem złamania władzy rosyjskiej.
Cesarz–reformator, wprowadzający do sądów wraz ze sprawiedliwością miłosierdzie, miał słuszną zasadę zaufania patrjotyzmowi wygnańców. Ale inwazja mogła znaleźć inną, poważniejszą pomoc — w ludności Kirgiskiej.
Kirgizi, podzieleni na trzy hordy, liczyli w 400 tysiącach namiotów blisko 2 miljony dusz. Były śród nich plemiona niepodległe; były też uznające zwierzchnictwo Rosji; lub ciążące ku Turkestanowi. Niektóre koczowały nad Irtyszem, inne zachodziły aż do Omska i Tobolska. Sprzymierzenie ich z najazdem groziło odcięciem Syberji od Rossji. Wprawdzie Kirgizi nowicjusze w sztuce wojennej, są raczej nocnymi rabusiami i napastnikami karawan, niźli regularnymi żołnierzami. Czworobok konnicy zgniecie dziesięćkroć liczniejszą masę Kirgizów, a jeden wystrzał armatni rozpędzi ich tłumy. Ale kiedyż armaty i kawalerja rosyjska nadążą tam z odległości dwóch lub trzech tysięcy wiorst poprzez bagniska i pustynie?!
Przeważnie nomadzi–koczownicy, patrzyli oni niechętnie na pragnące utrzymać ich w karbach kolonje wojskowe rosyjskie i należało się liczyć z tem, że namowy sąsiednich sułtanów Turkestanu i chanów Buchary, Kokandu, Kundzy–Muzułmanów, jak oni — musiały już oddziałać na nich w kierunku wyzwolenia się z pod władzy prawosławnych.
Tatarowie, którzy zagrażali w danym wypadku cesarstwu rosyjskiemu, należą przeważnie do rasy kaukazkiej — wbrew innym zaliczającym się do rasy mongolskiej. Zajmowali rozległe ziemie Turkestanu, podzielone na szereg chanatów. Najznaczniejszym śród nich była Buchara. Stojący na jej czele Feofar Chan prowadził politykę poprzedników, którzy nieraz już ścierali się z Rosją w bojach o panowanie nad Kirgizami.
Państwo to przy ludności, wynoszącej 2½ miljona mieszkańców, posiada armję 60–tysiączną, mogącą urosnąć trzykrotnie w czasie wojny, przy 30 tysiącach koni. Kraj to bogaty z natury i potężny przez zabory ziem sąsiednich. Posiada 19 znacznych miast. Otoczona murem długości 8 tysięcy mil angielskich, Buchara o której z zachwytem pisali uczeni X wieku, słynie jako środowisko wiedzy muzułmańskiej. Samarkanda szczyci się grobem Tamerlana i pięknemi pałacami. Inne miasta słynne są z budynków, wież swoich, murów obronnych; mają nadto osłonę z gór, lub niedostępność swoją opierają na izolowanem położeniu śród oaz.
Otóż ambitny i dziki chan Buchary, poparty przez innych chanów, posłusznych tatarskiemu instynktowi grabieży, stanął na czele hord średnio–azjatyckich w czasie tego najazdu, którego duszą był Iwan Ogarew.
Zdrajca, party nienawiścią i ambicją, nakreślił plan potężnego uderzenia na Rosję przecinającego wielką drogę syberyjską.
Emir — takim był tytuł chana Buchary — pchnął swoje hordy przez granicę rosyjską, zajął gubernię Semipalatyńską, zmusił do cofnięcia się nieliczne straże kozackie, kroczył dalej za Bałkaj, pociągnął za sobą Kirgizów, przenosił obozy swoje z żonami i niewolnikami z miasta do miasta, grabił, więził, mordował opornych, zapatrzony na swój wzór bezczelny i wiekopomny — Czingis–Chana.
Gdzie znajdowali się teraz? — dokąd cofnęły się wojska rosyjskie? — co ocalało z władzy moskiewskiej? a co wyrwało się jej? — na żadne z tych pytań nie można było odpowiedzieć. Ten goniec, który nie lęka się niczego, ani skwarów lata ani mrozów zimy, beznamiętny i korny szybki, jak błyskawica — goniec w postaci niewidzialnie biegnącej iskry elektrycznej nie mógł się przedrzeć przez stepy. Drut między Koływanią i Tomskiem został przecięty.
Kurjer, który miał iskrę zastąpić i uprzedzić W. księcia o groźnej zdradzie, człowiek musiał użyć sporo czasu dla przebieżenia 5,523 kilometrów oddzielających Moskwę od Irkucka, i winien był posiadać inteligencję i odwagę nadludzką, aby przedrzeć się do swego celu przez tysiące niebezpieczeństw.
Czy znajdę takiego? — pytał car...





  1. J. Verne wszędzie śladem geografów francuskich używa nazwy Tartarja zam. właściwszej naukowo Tatarja. Tatarzy, o których tu mowa, są niepodległymi Rosji Azjatami w odróżnieniu od poddanych jej Tatarów, zamieszkujących na południu i wschodzie Rossji Europejskiej.
  2. Według spisu statystycznego ilość wzrosła ta w r. 1892 prawie do 6 miljonów.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Juliusz Verne i tłumacza: Leopold Blumental.