Przejdź do zawartości

Księga miłości/Słowo wstępne

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Bô Yin Râ
Tytuł Księga miłości
Wydawca Księgarnia Ludwika Fiszera
Data wyd. 1930
Druk Zakłady Graficzne Grapowa i Mazurkiewicza
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Marceli Tarnowski
Tytuł orygin. Das Buch der Liebe
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Słowo wstępne.

W czasach, gdy zamulone fale nienawiści plugawią wszystkie niwy ludzkości, książka ta ma ci mówić o miłości!
Ty, który chcesz przeżyć samego siebie, znaleźć masz tutaj najwyższą, wolność!
wolność, której potrzeba ci, jak płucom twoim potrzeba powietrza do oddychania, dać ci może tylko miłość, zaś bez miłości zemrze w tobie zarodek życia, z którego powstać masz do wzrostu, nie znającego w sobie końca. — — —
Będzie tu mowa o sile, władającej wszelkiemi siłami tej ziemi, — o sile, którą bardzo niewielu tylko ludzi przeżywa w sobie, gdy inni znają wprawdzie wiele rzeczy, które nazywają „miłością“, ale zbyt łatwo się zadawalają, na zbyt małem przestają, nie wnikając w najgłębsze głębie...
Atoli ten tylko, kto wniknie w głębie najgłębsze w sobie, znajdzie tam uzasadnienie owych mądrych nauk miłości, które kryją w sobie święte księgi i teksty starożytne, — które on wprawdzie „zna“, o ile dosięgnąć go mogły słowa tych ksiąg, lecz które rzadko tylko pojmuje w duchu, bowiem nie przeczuwa, że w naukach tych prawo staje się objawieniem, przed którem kłonić się musi najpotężniejszy nawet człowiek, jeśli nie chce, mimo całej swej mocy, wcześniej czy później ulec rozbiciu. — — —
Gdyby wiedziano, czem jest wistocie miłość, tedy oblicze ziemi dawnoby się zmieniło, a wszelkie życie dawno wyzwoliłoby się z coraz to odnawiającej się męki. — — — — —

Słowa mądrości boskiej, traktujące o miłości, są dziś jeszcze, jak niegdyś, przesłonięte gęstemi zasłonami, a zrzadka tylko i rzadkim wybrańcom udawało się unieść zasłony dla poznania swego. — —
To, co poznawał taki człowiek, nie było już ową „miłością“, którą przedtem poznać zamierzał, bowiem objawiała mu się prasiła, która dreszczem przenikała go do szpiku kości, — która wprawiała go w drżenie w najwewnętrzniejszem przeżyciu i czyniła go władcą tam, gdzie był pierwej niewolnikiem! — — — — — — —
Taką miłość wieścić ci ma ta książka!
Do tej miłości wieść ona ma twą duszę!
Z tej miłości żyje ten, kto ci tutaj o tej miłości prawi! —

Ten tylko, kto żyje z tej miłości, dać może świadectwo o miłości...
Niejeden istniał człowiek, co mniemał, iż żyje w miłości, bowiem nie umiał nienawidzieć.
Atoli ta niezdolność nie jest jeszcze poręką, że się zna miłość! — — —
Nienawiść jest biegunem przeciwnym miłości, jest tą samą siłą w jej odwrocie, — a kto nie jest zdolny nienawidzieć, choć poznał zdawna, że głupota jeno poddaje się nienawiści, ten nigdy też nie znajdzie w sobie owej miłości, o której rzekł niegdyś pewien miłujący:

Chociażbym mówił językiem ludzi i aniołów, a nie miałbym miłości, podobien byłbym do spiżu grzmiącego i dźwięczącego dzwonu“. —

Z pewnością nie pojmie on też sensu owej legendy, opowiadającej o Shakya-Muni, iż razu pewnego jakiś nieprzyjaciel mędrca poszczuł nań rozjuszonego słonia, zaś światły mędrzec ku powszechnemu zdumieniu zwyciężył zwierzę, tak iż uklękło przed nim drżąc, bowiem skierował przeciw niemu siłę miłości, jaką nosił w sobie...

Zarówno legenda ta, jak i słowa „nauczyciela ludów“, pozwalają głębiej wnikającemu człowiekowi przeczuwać, że wistocie mowa tu nietylko o uczuciu“, — że idzie tu raczej o wysoką siłę, która, jak powiedziałem na początku: — panią jest wszystkich sił ziemi! — — — — — — — — — — —

Różnoraką jest forma objawienia tej siły w życiu ziemskiem.
Odnajdziesz ją w każdej roślinie i w każdem zwierzęciu, a wszelki instynkt zachowania gatunku jest świadectwem jej wszechmocy...
Atoli w ten sposób odnajdziesz ją jedynie na najniższym szczeblu jej działania i z pewnością nie rozpoznasz tu jej najwyższej formy działania, aczkolwiek i tu już znacznie więcej występuje, niż dotąd zdołałeś może podpatrzeć. — — —

Gdybyś kiedykolwiek dopatrzył się już w tej najniższej formie miłości świadectwa dreszczu twórczego wszelkiego popędu do zachowania gatunku, — tedy dawno już pojąłbyś, iż taka prapotęga potrafi z pewnością więcej, niż płodzić ziemskie z ziemskiego! — — — —
Dawno pojąłbyś zarazem, że ten dreszcz twórczy właściwy musi być i najwyższej formie miłości, i z pewnością nie uległbyś owemu miłemu złudzeniu, które sprawia, iż łagodne uczucie przychylności i zbożnej czułości wydaje ci się już dostatecznem, aby nie być wedle słów owego mędrca „dzwonem dźwięczącym“ i „grzmiącym spiżem“. —
Wszystko to, co miłujący mówi jeszcze o miłości, są to tylko oznaki, które towarzyszyć będą miłości tam, gdzie się ona w najwyższej postaci objawia. —
Atoli ty uważałeś te oznaki za miłość samą i oto usiłujesz wywołać te oznaki, które same przez  się stałyby się twym udziałem, gdybyś posiadał miłość! — — — — — — —

Będę cię musiał uleczyć z niejednego błędu, aby uczynić cię zdolnym do miłości...
Jesteś jeszcze, od wczesnej młodości, wplątany w obłęd tysiącoletni!
Ci, co cię niegdyś mieli nauczać, sami to samo słyszeli, co dawali tobie. —
Gniewać się o to na nich byłoby z twej trony złą głupotą!
Dali oni tobie to, co im dano, tak jak ja oto daję ci teraz, co mnie niegdyś dano. —

Może poznasz, iż nie jest to obojętne, z jakiego źródła czerpią puhary nauczających! — —
Jeśli znasz już nauki, które dane mi było wypowiedzieć w innych swych książkach, będziesz wiedział, iż dla mnie płynęły najgłębsze źródła skalne. —
Błogo ci, gdy cię orzeźwią żywe“ wody tych źródeł! — — — — — — —

Bô Yin Râ.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Joseph Anton Schneiderfranken i tłumacza: Marceli Tarnowski.