Księga Monelli/II/Nieczuła

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Marcel Schwob
Tytuł Księga Monelli
Wydawca Księgarnia Polska B. Połoniecki
Data wyd. 1907
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Bronisława Ostrowska
Tytuł orygin. Le Livre de Monelle
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
NIECZUŁA.

Królewna Morgana nie kochała nikogo. Była czysta i zimna, żyjąc pośród kwiatów i zwierciadeł. Wpinała we włosy róże pąsowe i podziwiała się. Nie widziała nigdy żadnej dziewczyny ani młodzieńca, bo tylko przeglądała się w ich oczach. Nie znała okrucieństwa ani namiętności. Czarne jej włosy spływały po obu stronach twarzy jak fale senne. Chciała pokochać siebie samą. Lecz odbicie jej w zwierciadłach, miało chłód dalekości i spokoju, odbicie w stawach było blade i ponure a w rzekach uciekało drżąc.
Królewna Morgana wyczytała w księgach dzieje zwierciadła Śnieżki, które umiało mówić i ostrzegło ją przed śmiercią i baśń o zwierciadle Ilzy, z którego wyszła druga Ilza i zabiła Ilzę, i wieść o nocnem zwierciadle miasta Miletu, które przyprawiało o śmierć dziewczęta Mileckie wśród zapadającej nocy. Widziała tajemnicze malowidło, na którem kochanek trzyma nad kochanką miecz, zobaczyli bowiem sami siebie we mgle wieczornej: a takie rozdwojenie zwiastuje śmierć. Ale nie lękała się swego obrazu, bo widziała się zawsze tylko nieskalaną i przesłoniętą, nigdy okrutną ani żądną — sobą dla siebie. I ani polerowne zielono złote blachy, ani ciężkie opony żywego srebra nie ukazały Morganie — Morgany.
Kapłani jej kraju byli wieszczbiarzami i czcicielami ognia. Wsypali piasek w czworogranną skrzynkę i kreślili w nim linie; obliczyli za pomocą talizmanów w pergaminach zamkniętych, uczynili zwierciadło czarne z wody zmięszanej z dymem. A wieczorem Morgana przyszła do nich i cisnęła w ogień trzy podpłomyki ofiarne. »Patrz«, rzekł wieszczbiarz; i wskazał jej czarne płynne zwierciadło. Morgana spojrzała: i oto najpierw opar jasny przemknął przez powierzchnię, potem zakipiał tęczowy kręg, a wreszcie powstał obraz i przesunął się zlekka. Był to dom biały, sześcienny o długich oknach. A z trzeciego okna zwisał ciężki, bronzowy pierścień. Dokoła roztaczał się szary piasek. »To jest miejsce, rzekł wieszczbiarz, gdzie znajduje się prawdziwe zwierciadło, ale wiedza nasza nie umie go wskazać ni określić«.
Morgana skłoniła się i rzuciła w ogień trzy nowe podpłomyki ofiarne. Ale obraz zahybotał się i zamroczył; biały dom zapadł w głębi i Morgana daremnie wpatrywała się w czarne zwierciadło.
Następnego dnia, zapragnęła puścić się w drogę. Zdało jej się, że poznaje martwy kolor piasku — i skierowała się na wschód. Rodzic dał jej orszak, wybrany z mułami o srebrnych dzwonkach i niesiono ją w lektyce, która miała ściany z kosztownych zwierciadeł.
Tak przebyła Persyę, śledząc gospody samotne, co stoją obok studzien i goszczą gromady spokojnych wędrowców, i domy osławione, po których nocą kobiety śpiewają, uderzając w krążki mosiężne.
A u kresów perskiego władztwa zobaczyła wiele domów białych, sześciennych o długich oknach. Ale nigdzie nie zwisał pierścień z bronzu. I powiedziano jej, że pierścień znajduje się na wschodzie, w kraju chrześcijan, Syryi.
Morgana minęła płaskie wybrzeża nadrzeczne kraju równin wilgotnych, gdzie rosną lasy lukrecyi. Stały tam zamki wykute z jednej smukłej skały na wysokim szczycie; a kobiety siedzące na słońcu przy przejściu karawany miały obramienie rudego włosia dokoła czół. Tam mieszkają ci, co wodzą stada koni i noszą lance ze srebrnem okuciem.
A dalej była góra dzika, mieszkanie rozbójników, co piją wódkę ze zboża, na cześć swoich bóstw. Wielbią zielone kamienie dziwacznych kształtów i oddają się rozpuście jedni z drugimi, w kręgu zapalonego krzewia. I Morganę przejęła zgroza.
A dalej był podziemny gród ludzi czarnych, których nawiedzają bogowie ich jedynie podczas snu. Ci jedzą łodygi konopne i nacierają sobie twarz kredowym pyłem. A którzy się upoją nocami, zabijają tych, co śpią, aby ich wysłać wcześniej do nocnych bóstw. I Morganę przejęła zgroza.
A dalej rozciągała się pustynia szara i piaszczysta, gdzie głazy i rośliny mają barwę piasku. Wstępując na tę pustynię odnalazła Morgana gospodę pierścienia.
Kazała zatrzymać lektykę, mulnicy rozprzęgli muły. Dom był stary, budowany z niespajanych głazów; a płyty kamienne pobielały od słońca. Ale właściciel gospody nie umiał powiedzieć jej nic o zwierciedle; bowiem nie widział go nigdy.
A wieczorem po spożyciu sucharów podróżnych właściciel gospody opowiedział Morganie, że dom ten był w pradawnych czasach mieszkaniem okrutnej królowej. I karę poniosła królowa za okrucieństwa swoje: bowiem rozkazała ściąć głowę człowiekowi zbożnemu, co żył pustelniczo wśród obszarów piasku i z dobrem słowem kąpał przechodniów w wodzie rzeki. Zaraz potem umarła królowa i cały jej ród. A komnatę królowej w domu jej zamurowano.
Właściciel gospody wskazał Morganie drzwi zawalone głazami. Następnie wędrowcy położyli się na spoczynek w kwadratowych komnatach i pod okapami. Ale w połowie nocy Morgana obudziła mulników i kazała odbić zawalone drzwi. I weszła poprzez wyłom kurzący z żelazną pochodnią w ręku.
Nagle ludzie Morgany usłyszeli krzyk i wbiegli za królewną. Klęczała w środku zamurowanej komnaty przed misą z miedzi kutej, napełnioną krwią i wpatrywała się w nią uporczywie. A właściciel gospody wzniósł ramiona, bo krew na misie nie zastygła nawet w zamkniętej komnacie od czasu, jak okrutna królowa położyła na niej głowę ściętą.

Nikt nie wie, co ujrzała królewna Morgana w zwierciedle krwi. Ale w powrotnej drodze mulników jej znaleziono zamordowanych kolejno każdej nocy, szarą twarzą zwróconych ku niebu, po nawiedzeniu lektyki królewny. I nazwano tę królewnę Morganę »Morganą krwawą« i stała się sławną nierządnicą i morderczynią.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Marcel Schwob i tłumacza: Bronisława Ostrowska.