Księga Boga Żywego/Karma

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Bô Yin Râ
Tytuł Księga Boga Żywego
Wydawca Księgarnia Ludwika Fiszera
Data wyd. 1923
Druk Zakłady Graficzne Grapowa i Mazurkiewicza
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Marceli Tarnowski
Tytuł orygin. Das Buch vom lebendigen Gott
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Karma.

W obudwu królestwach tego świata, w widzialnem jako i w niewidzialnem, pociąga każdy czyn swe następstwa. —
(Tu jednak musisz jako „czyn“ uważać zarówno i myśli swe, i słowa. — —)
Jesteś związany z temi następstwami czynu, dopóki nie zjednoczyłeś sił swej duszy w Bogu swoim.
Wówczas zasie zniweczyć będziesz mógł czynów swych następstwa, gdy będziesz je chciał niweczyć. — — —
— Przed niepamiętnym czasem byłeś niegdyś z Bogiem swym zjednoczony, jako człowiek duchowy, w niepokalanem duchowem ukształtowaniu. — — —
Wszystkie owe rozległe królestwa niewidzialnej części świata — niezmierzona dziedzina wszechświata, — były wówczas dla czynnej woli twej dostępne. — —
Dana ci była droga, co wiodła cię od najdoskonalszej duchowości do coraz stalszego ukształtowania.
I tak oto przybyłeś na granicę owych światów, gdzie się Niewidzialne w Widzialne zagęszcza.
Widziałeś przeraźliwe siły wiecznego chaosu i ulegałeś ich gniewowi i wrogości. —
Nigdybyś nie musiał im ulegać, gdybyś był ongiś w odurzeniu swojej mocy nie odpadł od swego Boga......
Tak jednak stałeś się w swej najwyższej i najpewniejszej mocy bezradny i otoś zszedł na łup sił niższych, co swego miejsca we wszechświecie nie mogą porzucić. — —
Siły, które dawniej mogłeś był opanowywać i przy pomocy których mogłeś swych wrogów w sługi najczołobitniejsze zamieniać, stały się dla cię za wielkie, za możne. —
I tak objęła cię trwoga przed własnemi niegdyś opanowanemi siłami i z trwogi przed niemi wytęskniłeś sobie nowe życie w owem królestwie, co żadnej z tych żywiołowych mocy niewidzialnej części świata w ich zastraszającym majestacie nie objawia.
Wola twa spadła z wysokich jaśni i pośpieszyła za tobą do krainy zewnętrznego świata widzialności, w której się dziś znajdujesz. — — —
Zadomowiony byłeś w świecie przyczyn“, lecz trwoga twa wygnała cię do świata czynów. — — —
Oto jest prawda legendy o raju i o upadku wielkich duchów, które się zwały „niosącymi światło“.....
Z owego to upadku stworzyłeś sobie swą „karma“ przez stopień twego odwrócenia się od Boga, przez stopień twego szalonego opętania, które chciało cię nauczyć w sobie samym widzieć „Boga“. — — —
Czas, w którym narodzić się miałeś w tym świecie ziemskim, jakoteż sposób, w jaki się to stało, i drogę przeznaczenia swego życia sam sobie wówczas określiłeś, kiedyś się z pana w świecie ducha przedzierzgnął w niewolnika niskich mocy w świecie, co każdemu z czynów daje następstwa.....
I to także, że na tej planecie się narodziłeś, jest następstwem rodzaju pierwszego twego czynu, co krył w sobie przemożny skutek, bowiem, zaiste, w niezmierzonej przestrzeni jest nieskończenie wiele planet, zamieszkałych przez ludzi i ludziom podobne istoty, i wiele z nich mogło ci się stać miejscem pobytu, gdyż wszystkie owe istoty podobnie jak ty upadły, zanim przybrały na się kształty człowiecze. — — —
I są wśród twoich towarzyszy nierównie szczęśliwsi i o wiele nieszczęśliwsi...
Nieliczni, którzy nie upadli, działają na wszystkich planetach ogromnej przestrzeni, gdzie ich upadli bracia w zwierzęcej się męczą przyrodzie, a ci, co tu, na ziemi tak oto działają, są to owi „Najstarsi“, wielcy „Ojcowie“ pośród Świecących praświatła w wieczności. — — —
Chcą oni i ciebie z bied twoich wyciągnąć i pośrodek wybranych przez się „Synów“ i „Braci“ zaliczyć. —
Celem twym nie jest w żadnym razie stać się jednym z tych, których potrzeba im do swego dzieła pomocy. —
Chcą oni jedynie zawieść cię z powrotem do twego Boga, z którym się masz połączyć...
I jakkolwiek głęboko upadłeś, jednakże czynne są w tobie wysokie przejawy działające owych sił, które powstały z chaosu Boskości, gdyż zawsze pozostała ukryta w tobie iskra duchowej świadomości, choćby nawet nieświadoma dla myśli codziennej twego mózgu, jako wielki jasnowidzący a razem przewodnik owych sił, — i — — jako twoje sumienie“. — — —
Nie możesz jej nigdy zatracić w sobie, jakkolwiek głęboko upadłbyś jeszcze tu na ziemi. —
Ona to jest, co zna twą „karma“, ona i nikt więcej. — —
Możesz przez czyny „karma“ swą polepszać lub pogarszać, — zgasić ją możesz wówczas dopiero, gdy potrafisz zjednoczyć owe liczne pragnienia, z któremi teraz, jako twór z chaosu elementów, jesteś związany. —
Kiedy się wszystkie one w owej iskrze duchowej świadomości, jako istotnym duchu ludzkim, w tobie zjednoczą, wówczas się Bóg twój, jako duch, w tobie narodzi i wówczas wolny będziesz od całej swojej „karma“, jako na nowo nawrócony człowiek wieczności. — — —
Błogo ci, jeśli uda ci się to tu jeszcze na ziemi! —
A jeśli ci się nie uda, tedy i po śmierci nie prędzej trafisz do siebie, do swego spokoju, póki spokoju swego w Bogu, w swoim Bogu nie odnajdziesz.
Tam jednak długo może to trwać, tam bowiem „karma“ swej nie możesz polepszać ni pogarszać, i nie wcześniej ujrzysz światło, aż się najostatniejszy skutek twych czynów dopełni. — —





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Joseph Anton Schneiderfranken i tłumacza: Marceli Tarnowski.