Krwawe żniwo

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki


Krwawe żniwo • Felicjan Faleński
Krwawe żniwo
Felicjan Faleński

O Ludzie! czyście widzieli,
Jak naród swoje męczenniki grzebie?
On ich nie płacze. On ich dał. Niech w niebie
Płaczą nad nimi anieli.

On — Kapłan! On z szczodrej dłoni
Ofiarę wielką spełnia w świętej ciszy.
Święte milczenie mocny Bóg posłyszy —
Pomści swój lud lub obroni!

Błyszczy pogoda rażąca...
Pan wstał i świetną wstęgą się przepasze —
Pan wstał... i pomści męczenniki nasze
Strzałami słońca.

Tam — czy widzicie w oddali
Milczące tłumy, którym imię... krocie?
Niby, po wichrach i burzliwej słocie,
Rozkołysanych tłum fali
Kiedy w łagodne gra chwianie,
Póki zwierciadłem nie stanie.

Wśród fal tych, niby szczątkom nazwy wierni
Rozbitkowie skołatani,
Powolnym ruchem, trumny w wieńcach z cierni
Płyną do wiecznej przystani —
Na każdej, tchnieniem wiosny naniesiona,
Spoczęła palma zielona.

Obok nich — czy poznajecie
Tę wdowią postać w mgle z tęczy?
Ma w piersiach nóż — a nie jęczy,
Ma ręce w pętach — a przecie
Jedną swe syny osłania,
A drugiej skinieniem dłoni,
Oprawców twarze przykłoni
W ciemne dumania.

 * * *

— Czy przed zapłatą, czyli po zapłacie
Równieście mali i podli —
Bowiem rzeźniczym nożem zarzynacie
Lud, co się korzy i modli.

Za sztandar krzywdę niosąc, w ziemi nędzy
Przyszliście rozbić namioty —
Zabierzcie w zamian wzgardę i co prędzej
Odejdźcie w ziemię sromoty.

Inaczej lud ten, kiedy mu rozpłonie
Jutrzenka wielkiego święta,
Swych ojców śmierć przebaczy — ale dłonie,
Krwią ich zbroczone, spamięta...

 * * *

Matko! Aniele ty nasz przewodniczy!
Twój wróg zawstydził się niemy...
Powiedz — w rachunku wszak nam się policzy:
Że ziemię naszą, z rąk najezdnej dziczy
Raz jeszcze krwią kupujemy?

O Boże Ojców! ty nas stokroć srożej
Karzącym biczem twym zatnij —
Twój lud jak zawsze tobie się ukorzy —
Ale na tyle dni krwawiącej zorzy
Kiedyż już błyśnie ostatni?...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Felicjan Faleński.