Kronika Jana z Czarnkowa/Co robił Świdwa, kasztelan nakielski, wszedłszy do miasta Poznania

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan z Czarnkowa
Tytuł Kronika Jana z Czarnkowa
Podtytuł archidyakona gnieźnieńskiego podkanclerzego królestwa polskiego (1370-1384).
Wydawca E. Wende i Sp.
Data wyd. 1905
Druk Jan Cotty
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Józef Żerbiłło
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
68. Co robił Świdwa, kasztelan nakielski, wszedłszy do miasta Poznania.

Tegoż dnia kasztelan Świdwa, wkroczywszy do miasta Poznania, dostał się za pomocą drabiny przez okno do wielkiej drewnianej izby[1], pod zamkiem poznańskim stojącej, i postawił w niej straż zbrojną, w tym celu, aby nikt z zamku nie mógł przyczyniać mieszczanom niepokoju; wszelako nie mógł przez to przeszkodzić załodze, że przez bramy zamkowe wychodziła nazewnątrz w pole i żywność tam zrabowaną wnosiła do zamku. Tym sposobem ani on, ani mieszczanie nie mogli wyrządzić oblężonym w zamku żadnej szkody, a tylko (Świdwa) pustoszył wsie kościoła poznańskiego, szczególnie kapituły; między niemi nieludzko spustoszył i dwie wsie moje, mianowicie Jankowo i Michowo, które trzymałem od kapituły. Nareszcie, kiedy wielu zaczęło go strofować, że tak po nieprzyjacielsku nastaje na pustoszenie dóbr kościelnych, posiadłości zaś swoich przeciwników obawia się ruszać, i gdy namawiano go, aby zaprzestał niszczyć dobra kościelne, Świdwa napadł na wsie starosty Domarata, Pierzchno i Kromolice, oraz niektóre inne, należące do stronników tegoż starosty, i nieustannie je pustoszył. Ze swej strony Domarat z Międzychostu, Wielunia, Międzyrzecza, Zbąszyna i Kiebłowa, oraz Grzymała z Oleśnicy kostrzyński i Andrzej ze Świeradowa kamieński kasztelanowie, a także Wierzbięta ze Smogulca i Teodoryk z Margunina, wypadając z zamku nakielskiego, który im Domarat powierzył, jako też wielu innych z Łabiszyna, synowie i bracia Alberta, wojewody kujawskiego, i Hektora, niegdyś sędziego kujawskiego z Pakościa, — nieustannie po nieprzyjacielsku grabili i pustoszyli ziemie polskie w okolicach Gniezna, Klecka, Swanowa, Żnina i Kiszkowa, około Wronek, Szamotuł, Buka i Grodziska, biorąc ludzi w niewolę i ogałacając z przyodziewku niewiasty, żony szlachty i biedaków. — Pewnego dnia, mianowicie we wtorek 10-go marca, wypadli z Nakła i, jak wrogowie, nie zaś współziomkowie, spustoszyli Mikołajowi z Chomiąży, sędziemu kaliskiemu, sześć wsi, położonych około Żnina, gdzie zabrali nietylko konie i bydło, lecz i resztę inwentarza, wszystkie zaś sprzęty domowe zawieźli do siebie na wozach, zagrabionych włościanom, pozostawiając na miejscu tylko płód bydlęcy, który bez pokarmu matek musiał wyginąć. Inni ziemianie nocami popełniali po złodziejsku niezliczone grabieże. Tym sposobem nikt nie mógł uniknąć strat i łupiestwa: bo kto był po stronie ziemian, tego grabili Grzymalici ze swymi wspólnikami, wypadając z wyżej wzmiankowanych zamków; tych zaś, którzy sprzyjali Domaratowi, grabili znowu Nakielanie, a reszta cierpiała również od nocnych złodziejstw i rabunków; rozboje zaś działy się nawet na publicznych drogach. — Zdarzyło się dnia 9 lutego, nazajutrz po niedzieli „Invocavit“, że gdy pewni kupcy[2] z różnych stron, przybyli z Torunia, w poniedziałek dnia rzeczonego rano wyruszyli z Gniezna do Poznania, jeden taki łotrzyk, Jan Gałązka, z bandą zebraną napadł na nich na drodze publicznej około wsi Woźników. Kupcy mężny stawili opór, lecz że się temi pięciu wozami, które mieli z sobą, obwarowali nazbyt ciasnem kołem, przeto swobodnie bronić się nie mogli. Pomimo to zabili dwóch rabusiów, jednego imieniem Szelantala; lecz łupieżcy zabili także dwóch kupców, dzielnie broniących siebie i swego mienia; pochowano ich u braci Minorytów w Żninie. Rozbiwszy kupców tak niegodziwie, łupieżcy zrabowali im konie, pieniądze i rzeczy, które mogli zabrać, i uciekli, ujrzawszy, że na pomoc kupcom idą kmiecie z Woźnik. — W tydzień potem, nazajutrz po niedzieli „Reminiscere“[3], kilku łupieżców z Łabiszyna, z Pakości i z innych miejsc, utworzywszy bandę, napadło około Powidza w celu rabunku na wozy, idące z różnych miast Polski. Za pierwszym napadem rabusie zabrali kilka koni; lecz w powtórnym napadzie, kupcy, zebrawszy siły, odparli ich i wielu niebezpiecznie ranili, syna zaś Bogusława z Piłatowa na miejscu zabili, — poczem weseli, chwaląc Boga za zwycięztwo nad złymi, cało powrócili do domu, uprowadzając konia owego syna Bogusławowego, wartości 30 grzywien, oraz innych koni pięćdziesiąt, nierównie od ich własnych koni lepszych. W podobny sposób, dwa lata temu, pewien Mazowszanin, syn Naszuta, kasztelana wiskiego, był podczas takiego łotrostwa, pomiędzy Dobrą a Uniejowem, zabity przez pewnego mieszczanina z Łęczycy.





  1. stuba.
  2. Długosz 395.
  3. 16 lutego 1383 r.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jan z Czarnkowa i tłumacza: Józef Żerbiłło.