Krakusy (Kowalski, 1865)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Franciszek Kowalski
Tytuł Krakusy
Pochodzenie Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1865
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
KRAKUSY.

Co za śmiałość, co za siła,
Zazdrość widzieć tych wiarusów;
Gdybym chłopcem się rodziła,
Tobym poszła do Krakusów:
Bo to chłopcy choć malować,
Bo to usta choć całować.

Takbym biegła na koniku,
I szabelką wywijała;
Bom z żołnierzy, co bez liku,
Nad Krakusów nie widziała,
Widząc szereg ich ochoczy,
Mało dusza nie wyskoczy.

Ja się kocham w tych Krakusach,
Choć Antolka mi zabrali
I pobiegli na biegusach,
Tam na wojnę na Moskali!
Niech go biorą, niechaj biegną.
Szkoda tylko jak polegną.

Bo Krakusy są bez trwogi,
I walecznie i ochoczo

Z dzielnym wodzem, na swe wrogi
Za Ojczyznę w ogień wskoczą —
Ale oni wrogów skrócą,
I pobiją i powrócą.

Skruszy się ich złość wzgardzona,
O Krakusów hufiec bratni.
I Ojczyzna — nie, nie skona,
Aż gdy padnie z nich ostatni.
Niech mój Antek męztwem pała,
Jeźli chce, bym go kochała.

Jeśli wróci, tom szczęśliwa:
Zginie, płakać będę skrycie;
Lecz mnie radość przejmie żywa,
Że Ojczyźnie dał swe życie.
Lecz gdy hańbą się okryje,
To go nie chcę póki żyję.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Franciszek Kowalski.