Jakób Królewicz do Maryi Kazimiry

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jakub Ludwik Sobieski
Tytuł Jakób Królewicz do Maryi Kazimiry
Pochodzenie Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1883
Druk K. Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Jakób Królewicz do Maryi Kazimiry[1].
(Wyciąg.) — (Niewiadome miejsce i data listu; ale się domyśleć można, że w okolicy Komorna, około 1go Października.)

— — Ale też za cudze grzechy, trzeba żebyśmy gorąco Pana Boga prosili; bo oto teraz, gdy Król JMć iuż iechał do Jawarynu, zostawił wszystko y oddał komendę Panu Woi-dzie Krakowskiemu; sam z wielkiego Szutu na Mały Szut się przeprawił, z małą barzo kupą, ze stu tylko ludźmi ze wszystkiem, y iadł za przewozem obiad. I w pół obiadu Xsiądz Węgierski przyszedł skarżąc się na naszych, że mu kielich y patenę ukradli. O co potem Król JMć queres uczyniwszy, nietylko to, ale y cymboryum znalazł, y dowiedział się, że hostyę poświęconą wyrzuciwszy, samo cymboryum wzięli. Bóg, boią się, żeby niewinnych za to nie karał. — —
Mam wielką z Panem K.....[2] uciechę; gdyż widząc się w małey kupie, niezmiernie się bał nieprzyiaciela: a ia rad z uciechy znaleźć okazyą, po węgiersku się przebierał, żeby go straszyć, y czasem był iak bez duszy. Tegoż wieczora był wiele przestraszony. Wyszedliśmy czterey, Wuiaszek, P. K...., Starosta Wiślicki[3], y ia z tego Zamku, ku lasu, dokąd rebelizanci uciekli. Zaszliśmy o ćwierć mili od Zamku; gdzie P. K.... z Wuiaszkiem w karty grał na łące; a gdy deszczyk nakrapiał ku wieczorowi, przestali grę, y iuż się wracali; iam się był pozostał niedaleko rowu z Starostą Wiślickim. Aż tu lecą rebelizantów dwóch do nas, y blisko nas będąc, dwa razy do nas strzelali; za niemi wyszło ze 300 koni. My dway na równem polu, niewiedząc co czynić, daleko od miasta, czekamy końca tego. K..... z daleka, iuż blisko Zamku, tylko huk usłyszawszy, w nogi! — y nie oparł się aż pod Zamkiem. Oni chcieli rów przeskoczyć niedaleko, u którego byliśmy, ale nie mogąc, obieżdżali go, a my tymczasem do Zamku uszliśmy. Ale K.... gorszy miał strach niż my, choć był daley ognia. — Dziś złączyliśmy się z woyskiem naszem, y idziemy daley. Zostayę ze wszystką submissyą Waszey Kr. Mci Pani y Dobrodzieyki moiey, nayposłusznieyszym synem y nayniższym sługą

Jakub.






  1. Listu ten taki wyciąg, znajduje się w wydaniu Raczyńskiego. W kopiach Bandtkiego go nie ma: natomiast są inne tegoż księcia Jakóba z owej wyprawy listy, które poniżej podajemy.
  2. Nie wiem, czy tu nie o kasztelanie inflantskim mowa.
  3. Starostą wiślickim był Franciszek Teodor Denhof, syn podkomorzego. Być jednak może, że tu jest mowa o jego bracie Henryku, który według Niesieckiego był w tej wyprawie, a który, choć był starostą urzędowskim, mógł być wprzód, a mianowicie w r. 1683, wiślickim, zanim to starostwo bratu puścił. — Wujaszkiem, o którym tu mowa, jest hr. de Malligny.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jakub Ludwik Sobieski.