Królewicz-żebrak/I

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Mark Twain
Tytuł Królewicz-żebrak
Podtytuł Opowiadanie historyczne
Wydawca Księgarnia Ch. J. Rosenweina
Data wyd. 1902
Druk W. Thiell
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


I.

Na atłasach i na barłogu.

W Londynie, lat temu trzysta, w rodzinie biedaka nazwiskiem Canty urodził się syn, któremu dano imię Tomasz. Przybycie na świat biednej tej istotki nie rozradowało serca matki, bo i z czego wychowa to trzecie dziecię, skoro dla żyjących dwojga dziewczątek brakowało często kęska suchego chleba? Wspomniawszy, że chłopiec widocznie nie na pociechę się narodził, owinąwszy go w łachmanki, włożyła w kołyskę, pokarmiając niemowlę, o ile zdołała swą wysuszoną piersią. Ojciec, którego chłopczyna zdawał się nic nie obchodzić, zaledwie rzucił nań okiem.

W tym samym dniu, o tejże godzinie, w wspaniałych salach królewskich, na bogatem łożu leżała żona króla Henryka VIII, a przy niej w złoconej korysce nowonarodzony książę Edward. Otoczona wygodami i dostatkami, spoczywała, marząc rozkosznie o przyszłości syna. Wielkie puszyste kobierce zaściełały posadzkę, przygłuszając najmniejszy odgłos na niej. Ciężkie portjery zwieszające się po nad oknami sprawiały półmrok tyle potrzebny dla chorej. Wraz z matką nowonarodzonego cieszył się naród, iż przybywał mu książę wybłagany u Boga, wyczekiwany przez ludzi. Dzień urodzin jego stał się dniem święta dla wszystkich. Dnia tego król rodzic czuł się najszczęśliwszym ze śmiertelników, królowa zaś dumną, iż wreszcie obdarzyła księciem następcą królewską rodzinę i naród angielski. Znajomi i obcy padali sobie wspólnie w objęcia, łkając z nadmiaru szczęścia. W chacie nędzarza, zarówno jak i w pałacach, radowano się i weselono. Ucztowano przez trzy dni i trzy noce. Radosna ta wieść rozniosła się po całym kraju lotem błyskawicy. Kiedy wszędzie mówiono tylko o następcy królewiczu Edwardzie, ten z całym spokojem spoczywał spowinięty w koronki, atłasy i jedwabie w miękkiem swem łóżeczku, nie czując bynajmniej ani pieczołowitości dworzan, ani nie przewidując ile radości i wesela przyniósł narodzeniem się angielskiemu narodowi i całej swej rodzinie królewskiej.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Samuel Langhorne Clemens.