Kawiarnia

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Carlo Goldoni
Tytuł Kawiarnia
Pochodzenie Literatura włoska
Wielka literatura powszechna T. 2
Wydawca Trzaska, Evert i Michalski
Data wyd. 1933
Druk Jan Świętoński i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Porębowicz
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
KAWIARNIA
Akt I, scena 3

Ridolfo (kawiarz, uczciwy obywatel wenecki). Do usług, oto kawa... (n. s.: Co za nudziarz).
D. Marzio (typ plotkarza). Widziałeś pana Eugenjusza?
Ridolfo. Nie, jaśnie panie.
D. Marzio Musi być w domu; pieści się z żoną. Co za kobieciarz! Zawsze żona, zawsze żona. Nikt go już nie widuje; ośmiesza się. Człowiek z gipsu. Nie wie, co się gdzie dzieje. Zawsze żona, zawsze żona (pije kawę).
Ridolfo. Gdzie tam żona. Całą noc grał tutaj u pana Pandolfa.
D. Marzio. To samo powiadam. Zawsze gierka, zawsze gierka (oddaje łyżeczkę[1] i wstaje).
Ridolfo (n. s.). Zawsze gierka, zawsze żona... bodaj cię czarci!
D. Marzio. Kiedyś przyszedł do mnie w tajemnicy prosić o pożyczenie 10 cekinów pod zastaw kolczyków żony.
Ridolfo. Widzi pan, wszyscy znajdują się niekiedy w potrzebie, ale nie lubią, żeby o tem wiedziano; dlatego właśnie zwrócił się do pana, pewny, że nie powtórzysz nikomu.
D. Marzio. Ja też nie powtarzam, chętnie oddaję usługi każdemu, nie chwaląc się (pokazuje kolczyki w puzderku); to są kolczyki jego żony. Pożyczyłem mu 10 cekinów; jak myślisz? czy jestem pokryty?
Ridolfo. Nie rozumię się na tem, ale sądzę, że tak.
D. Marzio. Masz tu gdzie chłopca?
Ridolfo. Gdzieś będzie.
D. Marzio. Zawołaj go. Hej, Trappola!

Scena 4

Trappola (z głębi). Jestem.
D. Marzio. Pójdź tu. Idź do złotnika, tego w sąsiedztwie tuże, pokaż mu te kolczyki, które należą do żony pana Eugenjusza, i zapytaj go ode mnie, czy jestem pokryty za 10 cekinów, które mu pożyczyłem.
Trappola. Do usług. Zatem te kolczyki należą do pani Eugenjuszowej?
D. Marzio. Tak; już nic nie posiada; umiera z głodu.
Ridolfo (n. s.) Biedak! W jakie ręce się dostał!
Trappola. A panu Eugeniuszowi nie zależy na tem, że wszyscy będą znać jego interesy?
D. Marzio. Ja jestem osobą, której można powierzyć tajemnicę.
Trappola. A ja jestem osobą, której nic powierzyć nie można.
D. Marzio. Dlaczego?
Trappola. Bo mam tę wadę, że łatwo wszystko powtarzam.
D. Marzio. To źle, bardzo źle; jeżeli tak będziesz robił, stracisz wszelkie zaufanie...

Akt II, scena 13

Eugenjusz (gracz), wesoły i roześmiany: — Sługa, drodzy panowie moi.
Ridolfo. Jakto? Pan Eugenjusz tutaj?
Eugenjusz (śmiejąc się). Tak, to ja jestem.
D. Marzio. Wygrałeś?
Eugenjusz Tak jest, mój panie, tak jest, wygrałem.
D. Marzio. Ach, ach, co za cud!
Eugenjusz Wielkie rzeczy! Czyż nie mogę wygrać? Któż jestem? Czy bałwan?
Ridolfo. Panie Eugenjuszu, to jest zrządzenie losu, każące wyrzec się gry.
Eugenjusz Cicho! Wygrałem.
Ridolfo. A gdybyś pan przegrał?
Eugenjusz Dziś nie mogłem przegrać.
Ridolfo. Nie? Dlaczego?
Eugenjusz Przeczuwani, kiedy mam przegrać.
Ridolfo. Więc kiedy pan przeczuwasz, poco grasz?
Eugenjusz Bo trzeba, abym przegrał...

(Carlo Goldoni, La bottega del caffe, grana pierwszy raz w Mantui, 1750 r.)






  1. Gospodarz odbierał od gości srebrne łyżeczki — ostrożność widocznie potrzebna.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Carlo Goldoni i tłumacza: Edward Porębowicz.