Kapitał. Księga pierwsza (1926-33)/Dział siódmy. Proces nagromadzenia kapitału/Rozdział dwudziesty czwarty

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Karl Marx
Tytuł Kapitał. Księga pierwsza
Podtytuł Krytyka ekonomji politycznej
Redaktor Jerzy Heryng, Mieczysław Kwiatkowski (red. tłum. pol.),
Friedrich Engels, Karl Kautsky (red. oryg.)
Wydawca Spółdzielnia Księgarska Książka,
Księgarnia i Wydawnictwo "Tom"
Data wyd. 1926-33
Druk M. Arct, Warszawa
Drukarnia „Monolit“, Warszawa
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jerzy Heryng,
Mieczysław Kwiatkowski,
Henryk Gustaw Lauer,
Ludwik Selen
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rozdział dwudziesty czwarty.
TAK ZWANE NAGROMADZANIE PIERWOTNE
1. Tajemnica nagromadzania pierwotnego.

Widzieliśmy już, jak pieniądz zamienia się w kapitał, jak kapitał wytwarza wartość dodatkową, jak z wartości dodatkowej powstaje kapitał dodatkowy. Lecz nagromadzanie kapitału każe przypuszczać istnienie wartości dodatkowej, wartość dodatkowa — istnienie produkcji kapitalistycznej, a wreszcie produkcja kapitalistyczna — skupienie większych mas kapitału i siły roboczej w rękach producentów towarów. Wydaje się więc jakgdyby cały ruch obracał się w błędnem kole, z którego wyjść możemy dopiero wtedy, gdy przyjmiemy istnienie nagromadzania pierwotnego („previous accumulation“ u Adama Smitha), które poprzedza nagromadzanie kapitalistyczne i nie jest wynikiem kapitalistycznego trybu produkcji, lecz jego punktem wyjścia.
Owo nagromadzanie pierwotne odgrywa w ekonomji politycznej mniej więcej tę samą rolę, jak grzech pierworodny w teologji. Adam nadgryzł jabłko i przez to pokalał grzechem cały rodzaj ludzki. Lak samo początek nagromadzania wykładany nam bywa w postaci anegdoty historycznej. W zamierzchłych jakowychs czasach była sonie z jednej strony elita ludzi pracowitych i rozumnych, a nadewszystko oszczędnych, a z drugiej strony byli nicponie, leniwcy, trwoniący całe swe mienie i jeszcze więcej. Więc tak się stało, ża oszczędni nagromadzili bogactwo, nicponie zaś po niejakim czasie nie mieli już do sprzedania nic, prócz swej skóry. Stąd pochodzi nędza wielkiej masy ludzi, którzy pomimo swej ciągłej pracy wciąż jeszcze mogą sprzedawać tylko siebie samych, gdyż nic innego do sprzedania nie mają, oraz bogactwo niewielu, które wciąż wzrasta, chociaż ci dawno już przestali pracować.
Wprawdzie legenda biblijna o grzechu pierworodnym poucza nas, dlaczego człowiek został skazany na to, aby chleb swój spożywać w pocie czoła swego; natomiast opowieść o ekonomicznym grzechu pierworodnym wypełnia boleśnie odczuwaną lukę, odsłaniając nam, w jaki sposób istnieją ludzie, którzy nic sobie nie robią; z tego wyroku bożego.
Tego rodzaju dziecinne bzdurstwa są wciąż przeżuwane na nowo. Pan Thiers, naprzykład, z uroczystą powagą męża stanu poważa się częstować niemi Francuzów, niegdyś tak bystrych, w książce, w której obraca wniwecz świętokradzkie w swem mniemaniu zamachy socjalizmu na własność. Skoro tylko wchodzi w grę kwestja własności, to stanowisko elementarza dla dzieci uchodzi za święcie obowiązujące dla każdego wieku i dla każdego szczebla rozwoju umysłowego[1]. W historji rzeczywistej wielką rolę odgrywał podbój, ujarzmienie, rabunek, jednem słowem: gwałt. Natomiast w pełnej słodyczy ekonomji politycznej od niepamiętnych czasów panowała sielanka Prawo i praca“ były od niepamiętnych czasów jedynemi środkami bogacenia się, oczywiście z każdorazowym wyjątkiem dla „roku bieżącego“. Naprawdę jednak nagromadzanie pierwotne było raczej wszystkiem innem niż sielanką.
Pieniądze i towary same przez się nie są kapitałem, podobnie, jak me są mm również środki produkcji i utrzymania. Muszą one być przekształcone w kapitał. Ale przekształcenie to może się odbyć jedynie w określonych warunkach, które dają się ująć jak następuje. Dwie różne kategorje posiadaczy towarów muszą się zetknąć i nawiązać kontakt ze sobą: z jednej strony posiadacze pieniędzy oraz środków produkcji i utrzymania, którym idzie o to, aby pomnożyć posiadaną sumę wartości zapomocą kupna cudzej siły roboczej; z drugiej strony wolni robotnicy, sprzedawcy swej własnej siły roboczej, a więc sprzedawcy pracy. Robotnicy ci muszą być wolni w dwojakiem znaczeniu: żeby ani sami nie należeli do środków produkcji (jak niewolnicy, chłopi pańszczyźniani i t. d.), ani też, żeby nie należały do nich’ środki produkcji, jak do samodzielnych chłopów i t. d., lecz przeciwnie, żeby byli od tych środków produkcji uwolnieni, oddzieleni od nich, pozbawieni ich. Wraz z tą polaryzacją [rozszczepieniem na dwa przeciwne bieguny] rynku towarowego spełniają się zasadnicze warunki produkcji kapitalistycznej. Rozdział pomiędzy robotnikami a prawem własności na środki urzeczywistnienia pracy jest przesłanką stosunku kapitalistycznego. Z chwilą, gdy produkcja kapitalistyczna staje na własnych nogach, nietylko zachowuje ona ten podział, ale nawet odtwarza go w coraz to szerszej skali. A więc proces, stwarzający stosunek kapitalistyczny, nie może być niczem innem, jak tylko procesem wyzuwania robotnika z własności środków jego pracy, procesem, który zamienia z jednej strony społeczne środki utrzymania i środki produkcji w kapitał, a z drugiej strony — bezpośredniego wytwórcę w robotnika najemnego. Tak zwane nagromadzanie pierwotne nie jest więc niczem innem, jak dziejowym procesem oddzielenia wytwórcy od środków wytwarzania. Występuje on jako „pierwotny“, gdyż stanowi przedhistorję kapitału i właściwego mu trybu produkcji.
Ustrój ekonomiczny społeczeństwa kapitalistycznego wyrósł z ustroju ekonomicznego społeczeństwa feodalnego. Rozkład feodalizmu wyzwolił pierwiastki kapitalizmu.
Bezpośredni wytwórca, robotnik, mógł rozporządzać swoją osobą dopiero od chwili, gdy przestał być przykuty do gleby i przestał być niewolnikiem lub poddanym innej osoby. Następnie, aby stać się wolnym sprzedawcą siły roboczej, dostarczającym towaru swego wszędzie, gdzie go zbyć można, musiał się wyłamać z pod panowania cechów, z pod ich regulaminów o terminie, o czeladnikach, z pod ich krępujących przepisów o sposobie pracy i t. d. A więc ruch dziejowy, przekształcający wytwórcę w najmitę, z jednej strony występuje, jako jego wyzwolenie z poddaństwa i więzów cechowych — i jedynie ta strona istnieje dla naszych burżuazyjnych dziejopisów. Ale z drugiej strony ci wyzwoleńcy stają się sprzedawcami samych siebie dopiero wtedy, gdy zrabowano im wszelkie środki produkcji oraz wszelkie gwarancje istnienia, które dawały im dawne urządzenia feodalne. A historja ich wywłaszczenia nie opiera się na samych tylko domysłach. Jest wpisana do kronik ludzkości niezatartemi głoskami krwi i żelaza.
Kapitaliści przemysłowi, ci nowi władcy, musieli ze swej strony wypierać nietylko rzemieślniczych majstrów cechowych, lecz również panów feodalnych, władających źródłami bogactwa. 2 tego punktu widzenia wysunięcie się kapitalistów przemysłowych na czoło społeczeństwa ukazuje się, jako rezultat zwycięskiej walki zarówno przeciw władzy feodalnej i jej oburzającym przywilejom, jak przeciw cechom oraz przeciw pętom, które cechy nakładały na wolny rozwój produkcji i na wolność wyzysku człowieka przez człowieka. Ale rycerze przemysłu pokonali rycerzy oręża jedynie dzięki temu, iż wyzyskali wypadki, do których się nie przyczynili. Wysunęli się na czoło zapomocą środków równie podłych, jak te, dzięki którym ongi wyzwoleniec rzymski stawał się panem swego patrona.
Punktem wyjścia rozwoju, który wytwarza zarówno kapitalistę, jak robotnika najemnego, była niewola robotnika. Osiągnięty przezeń postęp polegał na zmianie postaci tej niewoli, na przekształceniu wyzysku feodalnego w kapitalistyczny. Ażeby pojąć przebieg tej przemiany, nie mamy potrzeby cofać się bardzo daleko wstecz. Choć pierwsze zaczątki produkcji kapitalistycznej sporadycznie występują w niektórych miastach nadśródziemnomorskich już w wieku 14-ym i 15-ym, to jednak era kapitalizmu datuje się dopiero od 16-go wieku. Występuje ona tam, gdzie już poddaństwo zostało zniesione oddawna i gdzie miasta udzielne, ów najwyższy wykwit średniowiecza, już od dłuższego czasu chyliły się do upadku.
Epokowe znaczenie w dziejach pierwotnego nagromadzania mają wszelkie przewroty, które stanowią dźwignię dla tworzącej się klasy kapitalistów; przedewszystkiem jednak te, które nagle i gwałtownie odrywały wielkie masy ludzkie od ich środków utrzymania i rzucały je na rynek pracy w postaci proletarjuszów, wolnych, jak ptaki niebieskie. Podstawą całego procesu jest wywłaszczenie z ziemi wytwórcy wiejskiego, chłopa. A więc musimy przedewszystkiem rozpatrzyć to wywłaszczenie. Jego dzieje w różnych krajach przybierały różne formy i przechodziły różne fazy w różnej kolei i w różnych epokach historycznych. Tylko w Anglji, którą dlatego bierzemy za przykład, wywłaszczenie to dokonało się w formie klasycznej.[2]

2. Wywłaszczenie ludu wiejskiego z ziemi.

Poddaństwo faktycznie zanikło w Anglji ku końcowi 14-go wieku. Już podówczas, a bardziej jeszcze w wieku 17-ym, olbrzymią większość ludności stanowili wolni i gospodarujący samodzielni chłopi, bez względu na wszelkie szyldy feodalne, zasłaniające ich prawo własności.[3] W dobrach wielkopańskich wolny dzierżawca wyparł dawniejszego karbowego (bailiff), który sam byt poddanym. Najemni robotnicy rolni składali się podówczas poczęści z chłopów, którzy korzystali z wolnego czasu, aby najmować się do robót u wielkich właścicieli ziemskich, poczęści z odrębnej klasy właściwych robotników rolnych, nielicznej zarówno absolutnie jak stosunkowo. Również i ci robotnicy byli faktycznie zarazem samodzielnymi gospodarzami, gdyż oprócz płacy otrzymywali działkę gruntu, zwykle 4 akry lub więcej, i chatę na niej. Pozatem zaś narówni z właściwymi chłopami korzystali oni z gruntów gminnych, na których wypasali swe bydło i z których brali opał: drzewo, torf i t. d.[4].
We wszystkich krajach Europy gospodarkę feodalną cechuje rozdrobnienie ziemi pomiędzy wielu lenników. Potęga pana feodalnego, jak wogóle każdego suwerena [zwierzchnika] polegała nie na sumie czynszów dzierżawnych, ale na liczbie jego poddanych, a więc ostatecznie na liczbie samodzielnie gospodarujących chłopów.[5] To też choć ziemia Anglji po normandzkim podboju została podzielona na olbrzymie baronje, z których jedna jedyna tylko obejmowała nieraz do 900 dawnych anglosaskich majątków, to jednak była ona usiana mnóstwem zagród chłopskich, zaledwie tu i ówdzie przedzielonych większemi dobrami pańskiemi. Takie stosunki, przy jednoczesnym rozkwicie miast, cechującym 15-ste stulecie, sprzyjały owej zamożności ludu, którą kanclerz Fortescue tak wymownie opiewał w swych „Laudes legum Angliae“ [„Pochwały praw angielskich“], ale nie pozwalały na powstawanie bogactwa kapitalistycznego.
Prolog przewrotu, który stworzył podstawę społeczną dla produkcji kapitalistycznej, rozegrał się w trzech ostatnich dziesięcioleciach wieku 15-go i w pierwszych 16-go. Wtedy to rozpuszczenie licznych świt pańskich, o których trafnie powiada James Stuart, że „wszędzie zapełniały bezużytecznie zamki i dwory“, wyrzuciło na rynek pracy masę wolnych proletarjuszy. Chociaż władza królewska, która sama była wytworem rozwoju burżuazyjnego, w swem dążeniu do absolutyzmu przyśpieszała gwałtownemi środkami rozwiązanie tych świt, nie było to jednak jedyną przyczyną tego przewrotu. Raczej magnat feodalny, butny przeciwnik króla i parlamentu, stwarzał daleko większą masę proletarjacką, spędzając gwałtem chłopów z ziem, do których ci mieli równie dobre, jak i on sam, prawa feodalne, oraz uzurpując [przywłaszczając sobie] grunty gminne.
Bezpośrednim bodźcem do tego stał się zwłaszcza w Anglji rozwój sukiennictwa flandryjskiego i odpowiadający mu wzrost cen wełny. Starą szlachtę feodalną pochłonęły wielkie wojny feodalne, a nowa była już dziecięciem swego czasu, czczącego złoto ponad wszelką potęgę świata. Hasłem jej stała się więc zamiana pól ornych na pastwiska dla owiec. Harrison, w swem dziele „Description of England. Prefixed to Holinshed‘s Chronicles“ opisuje, jak wywłaszczanie drobnych chłopów rujnuje kraj.
„What care our great incroachers!“ (Cóż to obchodzi naszych wielkich uzurpatorów!). Burzono gwałtem domy włościan i chaty robotników lub pozostawiano je na pastwę powolnego zniszczenia. „Jeżeli zajrzymy“ — powiada Harrison, — „do starych inwentarzy każdego szlacheckiego folwarku, to przekonamy się, że znikło mnóstwo domów i drobnych gospodarstw, że wieś dziś żywi o wiele mniej łudzi, niż dawniej, że wiele miast upadło, choć niektóre nowe rozkwitły... Niejedno mógłbym opowiedzieć o miastach i wioskach, które zburzono i zamieniono na pastwiska dla owiec i na których miejscu stoją dziś jedynie pańskie dwory“.
Skargi tych starych kronik są zawsze zabarwione; przesadą, ale dobrze odzwierciedlają wrażenie, jakie przewrót w stosunkach produkcji wywarł na spółczesnych. Porównanie pism kanclerza Fortescue z pismami Tomasza Morusa odsłania nam przepaść pomiędzy wiekiem 15-ym a 16-ym. Klasa robotnicza angielska, jak słusznie mówi Thornton, została strącona ze swego wieku złotego bez szczebli pośrednich do wieku żelaznego.
Ustawodawstwo ulękło się tego przewrotu. Nie stało ono jeszcze na tym poziomie cywilizacji, na którym „wealth of the nation“ [bogactwo narodowe], t. j. tworzenie kapitałów, bezwzględny wyzysk i zubożenie mas ludowych — są „ultima Thule“ [najwyższym szczytem] wszelkiej mądrości stanu. Bacon w swej historji Henryka VII powiada: „Około tego czasu (rok 1489) zewsząd jęły się rozlegać skargi na zamianę gruntów ornych na pastwiska (dla owiec i t. d.), dla których wystarczała niewielka liczba pastuchów; zagrody* zaś, dzierżawione dożywotnio, długoterminowo lub też rocznie, (z których żyła znaczna część yeomen [wolnych chłopów]) zostały zamienione w grunty dworskie. Spowodowało to zmniejszenie zaludnienia, a w skutkach — upadek miast, kościołów, dziesięcin... Król i parlament w walce z tem ziem wykazali podówczas mądrość godną podziwu... Wydawano zarządzenia przeciw wyludniającym kraj przywłaszczeniom (depopulating inclosures) ziemi gminnej, oraz przeciw idącej wślad za niemi i równie wyludniającej kraj hodowli bydła (depopulating pasture).
Ustawa Henryka VII, c. 19, wydana w r. 1489, zakazuje burzenia domów chłopskich, do których należy przynajmniej 20 akrów gruntu. Zakaz ten potwierdził Henryk VIII ustawą 25. Ustawa ta głosi między innemi: „Liczne dzierżawy oraz wielkie stada bydła, w szczególności owiec, skupiają się w niewielu rękach, przez co renty gruntowe wzrosły, a rolnictwo (tillage) bardzo podupadło, domy i kościoły obrócone zostały w gruzy, a zdumiewająco wielkie masy ludu utraciły środki utrzymania siebie i swych rodzin“. Ustawa nakazuje przeto odbudowę zrujnowanych zagród chłopskich, określa stosunek, w jakim grunty mają być dzielone pomiędzy pola orne a pastwiska i t. d. Ustawa Z r. 1533 uskarża się, że niektórzy właściciele mają do 24,000 owiec i ogranicza liczbę owiec do 2.000[6].
Ale bezsilne były zarówno skargi ludu, jak ustawy, wydawane przeciw wywłaszczaniu drobnych dzierżawców i chłopów przez lat 150, poczynając od Henryka VII. Bacon zdradza bezwiednie tajemnicę ich bezsilności. „Ustawa Henryka VII“, powiada on w swoich „Essays civil and moral“, Sect. 20, „miała myśl głęboką i godną podziwu, gdyż stwarzała gospodarstwa i zagrody rolne określonej wielkości normalnej, a więc zapewniała rolnikom obszar ziemi, dostateczny aby pozwolić im wychowywać poddanych, żyjących w pewnym dostatku i nie w niewolniczym stanie, i aby pług utrzymał się w ręku właścicieli, a nie najmitów („to keep the plough in the hand of the owners and not hirelings“)“[7].
Natomiast produkcja kapitalistyczna wymagała przeciwnie ujarzmienia masy ludowej, zepchnięcia jej na poziom najmitów i przekształcenia jej środków pracy w kapitał. W tym okresie przejściowym ustawodawstwo starało się pozostawić choć 4 akry gruntu przy chacie robotnika rolnego i zabraniało mu przyjmować do siebie komorników. Jeszcze w r. 1627, za Jakoba I, niejaki Roger Crocker z Front Mill został skazany za to, że w dobrach Front Mill wystawił chatę, a nie dołączył do niej 4 akrów gruntu; jeszcze w r. 1638, za Karola I, została powołana Komisja królewska poto, by wymóc przestrzeganie dawnych ustaw, zwłaszcza dotyczących 4 akrów ziemi; jeszcze Cromwell zabraniał stawiania w promieniu 4 mil dokoła Londynu domów bez przydziału 4 akrów gruntu. Jeszcze w pierwszej połowie wieku 18-go rozlegają się skargi, gdy chata robotnika rolnego nie posiada przydziału 1 do 2 akrów gruntu. Dziś robotnik rolny jest uszczęśliwiony, gdy ma przy chacie ogródek, lub gdy zdała od niej zdoła wziąć w dzierżawę parę prętów gruntu. „Właściciele ziemscy i dzierżawcy”, powiada dr. Hunter, „działają tu ręka w rękę. Parę akrów gruntu kolo chaty uczyniłoby robotnika zbyt samodzielnym”[8].
W wieku 16-ym reformacja i jej następstwo, olbrzymi rabunek dóbr kościelnych, stały się nowemi potężnemi bodźcami przymusowego wywłaszczania mas ludowych. Kościół katolicki w epoce reformacji był panem feodalnym sporej części ziemi angielskiej. Zniesienie klasztorów i t. d. zepchnęło ich mieszkańców w szeregi proletarjatu. Same dobra kościelne zostały po większej części rozdarowane drapieżnym królewskim ulubieńcom, lub sprzedane za psi grosz spekulującym dzierżawcom lub mieszczanom, którzy rugowali masowo dawnych dziedzicznych dzierżawców i łączyli ich zagrody. Milczkiem wydarto zubożałym wieśniakom ich sankcjonowane ustawami prawo do części kościelnych dziesięcin[9]. „Pauper ubique jacet“ [wszędzie pełno nędzarzy] — wołała królowa Elżbieta, wracając z okrężnej podróży po Anglji. W 43-im roku jej panowania zaszła wreszcie konieczność oficjalnego uznania istnienia pauperyzmu zapomocą wprowadzenia podatku na ubogich. „Autorowie tej ustawy wstydzili się widocznie pobudek, które ją wywołały, to też wbrew starodawnemu zwyczajowi — ustawa ta weszła w życie bez żadnego preamble (wstępnego uzasadnienia)“[10]. Na mocy ustawy 16 Karola I, 4, ustawa o podatku na ubogich została uznana za stałą i istotnie dopiero w r. 1834 otrzymała nową i ostrzejszą formę[11]. Te bezpośrednie skutki Reformacji nie były jej najtrwalszemi skutkami. Majątek kościelny był religijną podporą staroświeckiego ustroju własności ziemskiej. Ustrój ten nie mógł się utrzymać po upadku swej podpory[12].
Jeszcze w ostatnich dziesięcioleciach 17-go wieku yeomenry, czyli chłopstwo niezależne było liczniejsze od klasy dzierżawców, stanowiło ono główną siłę CromwelFa i nawet sam Macaulay stawia je wyżej od rozpitych szlachetków i ich zauszników, klechów wiejskich, do których obowiązków należało przystrajanie welonem ślubnym pańskich kochanek. Ale nawet robotnicy rolni byli jeszcze spółwłaścicielami gruntów gminnych. Około r. 1750 znika yeomenry[13], a w ostatnich dziesięcioleciach 18-go wieku ostatni ślad gminnej własności rolników. Pomijamy tu czysto ekonomiczne czynniki rewolucji rolniczej. Mowa o jej narzędziach przemocy.
Za Restauracji [po odnowieniu władzy] Stuartów obszarnicy przeprowadzili w drodze ustawodawczej przywłaszczenie, które wszędzie na kontynencie Europy dokonało się bez ustawodawczych ceregieli. Znieśli oni feodalny ustrój własności ziemskiej, a właściwie skasowali swe powinności względem państwa, „odszkodowali państwo zapomocą opodatkowania chłopstwa i wogóle mas ludowych, przyswoili sobie nowożytne prawo własności prywatnej na dobra, nad któremi poprzednio mieli li tylko zwierzchność feodalną, i narzucili robotnikom rolnym Anglji owe ustawy o osiadłości (laws of the settlement), które mutatis mutandis [z uwzględnieniem różnic] przykuły ich do gminy tak samo, jak ukaz Tatara Borysa Godunowa[14] przykuł chłopów rosyjskich do ich gruntów.
„Glorious Revolution“[15] [sławna rewolucja] przyniosła wraz z Wilhelmem III Orańskim[16] panowanie dorobkiewiczów obszarniczych i kapitalistycznych. Uczcili oni nową erę w ten sposób, że dotychczasową powściągliwą grabież dóbr państwowych jęli praktykować na wielką skalę. Otrzymywali oni te dobra w podarunku, lub też kupowali za bezcen, albo wreszcie wprost przywłaszczali je sobie, dołączając je do swych dóbr prywatnych[17]. Wszystko to odbywało się bez zachowania pozorów bodaj form ustawodawczych. Dobra państwowe, nabyte zapomocą tych szalbierstw, oraz grabież dóbr kościelnych, o ile te nie zostały stracone podczas rewolucji republikańskiej — stanowią podwalinę dzisiejszych książęcych latyfundjów oligarchji angielskiej[18]. Kapitaliści burżuazyjni sprzyjali tej operacji, między innemi w tym celu, aby zamienić ziemię w zwykły przedmiot handlu, aby rozszerzyć wielką produkcję rolną i pomnożyć dostawę do miast licznych rzesz „wolnych“ proletarjuszy. Przytem nowa arystokracja ziemska była naturalną sojuszniczką nowej bankokracji, wyższej finansjery, również świeżo wyklutej z jaja, oraz wielkich rękodzielników, szukających podówczas oparcia w ciach ochronnych. Burżuazja angielska działała w swym interesie równie trafnie, jak mieszczanie szwedzcy, którzy, przeciwnie wspierali wspólnie ze swym sojusznikiem gospodarczym, chłopstwem, królów, odbierających przemocą zagrabione przez arystokrację dobra koronne (poczynając od r. 1604, a potem za Karola i Karola XI).
Własność gminna — całkiem różna od własności państwowej, o której dopiero co była mowa — była instytucją starogermańską, która się przechowała pod osłoną feodalizmu. Widzieliśmy już, ze przywłaszczenie gwałtem własności gminnej, któremu przeważnie towarzyszyła zamiana pól ornych w pastwiska, poczyna się na schyłku 15-go wieku i trwa dalej w ciągu 16-go stulecia. Ale ów proces podówczas dokonywał się, jako gwałt indywidualny, przez lat 150 daremnie zwalczany przez ustawodawstwo. Postęp wieku 18-go przejawia się w tem, że ustawa sama staje się narzędziem grabieży ziem gminnych, chociaż wielcy dzierżawcy stosują przytem swe niezależne środeczki prywatne[19]. Formę parlamentarną tej grabieży stanowią „Bills for inclosures of Commons“ („Ustawy o zagradzaniu gruntów gminnych“), — inaczej mówiąc dekrety o wywłaszczeniu ludu z których pomocą właściciele ziemscy sami sobie podarowali ziemię ludu na własność. Sir F. M. Eden w swych zgrabnych wywodach adwokackich usiłuje przedstawić własność gminną, jako prywatną własność wielkich właścicieli ziemskich, którzy zajęli miejsce feodałów, lecz przeczy sam sobie, gdyż domaga się „ogólnej ustawy parlamentarnej o zagradzaniu gruntów gminnych”, a więc przyznaje, że potrzebny jest parlamentarny zamach stanu, aby te grunty przekształcić we własność prywatną, z drugiej zaś strony domaga się od Izby „odszkodowania” dla wywłaszczonych ubogich[20].
Gdy miejsce dawnych, niezależnych yeomen‘ów zajęli tenants-at-will, czyli drobni dzierżawcy z rocznem wymówieniem, tłum niewolniczy i zdany na łaskę i niełaskę landlordów, to obok grabieży dóbr państwowych również rabunek gruntów gminnych przyczyni! się do wzrostu owych wielkich dzierżaw, które w 18-ym wieku zwano „kapitaliscycznemi”[21] lub „kupieckiemi”[22], oraz do „wyzwalania” wieśniaków na proletarjuszy dla przemysłu.
Ale wiek 18-ty nie pojmował jeszcze tak dobrze, jak wiek 19-ty, tożsamości zachodzącej pomiędzy bogactwem narodowem, a nędzą ludu. Stąd w ówczesnej literaturze ekonomicznej nadzwyczaj namiętna polemika, dotycząca „inclosure of commons”. Z ogromnego materjału, leżącego przede mną, przytaczam tylko parę ustępów, ponieważ one dają żywy obraz tych stosunków.
„W wielu parafjach Hertfordshire‘u” — pisze jakieś oburzone pióro — „24 dzierżawy, liczące średnio od 50 do 150 akrów, zostały złączone w trzy duże folwarki”[23]. „W Northamptonshire i Lincolnshire zagradzani gruntów gminnych przybrało wielkie rozmiary, a większość nowych majątków, powstałych tą drogą, obrócono na pastwiska. W rezultacie w wielu majątkach niema nawet jo akrów pola ornego, choć przedtem zaorywano tam po ijoc akrów... Ruiny dawnych domów mieszkalnych, stodół, stajen i t. d.” są jedynemi śladami po dawnych mieszkańcach. „W niektórych miejscowościach.... z setek domów, i rodzin.... pozostało tylko 8 lub 10.... W wielu parafjach, w których zagrodzenie gruntów gminnych dokonało się przed 15 lub 20 laty, obecnie właściciele gruntu są bardzo nieliczni w porównaniu z liczbą tych, którzy tam uprawiali ziemię, gdy pola były jeszcze wolne. Zwykła to rzecz, że 4 5 bogatych hodowców bydła przywłaszcza sobie wielkie posiadłości, świeżo zagrodzone majątki, na których poprzednio siedziało 20 — 30 dzierżawców i tyluż drobnych właścicieli i komorników. Wszyscy oni zostają wyrzuceni wraz ze swemi rodzinami podobnie jak wiele innych rodzin, które dzięki mm znajdowały zajęcie i utrzymanie“[24].
Pod pozorem zagradzania landlordowie zagarniali nietylko pola nieuprawne, lecz również grunty uprawiane zbiorowo, lub wydzierżawiane przez gminę za określony czynsz. „Mówię tu o zagradzaniu pól i gruntów, wziętych już pod uprawę. Nawet pisarze, którzy bronią zagrodzeń, godzą się na to, że wzmagają one monopol dzierżawców, powodują zwyżkę cen żywności i prowadzą do wyludnienia... nawet zagradzanie nieużytków, tak jak się dokonywa, jest ograbianiem ubogiego z części jego środków utrzymania i rozdymaniem rozmiarów dzierżaw, już i tak nazbyt wielkich.[25]
„Gdy ziemia“, powiada dr. Price, „dostaje się w ręce niewielu wielkich dzierżawców, to drobni dzierżawcy (których on przedtem określał, jako „mnóstwo drobnych gospodarzy i dzierżawców, którzy utrzymują siebie i swe rodziny z plonu uprawianych przez sienie pól oraz z owiec, drobiu, świń i t. d., wypasanych na gminnych gruntach, a zatem mają mało powodów do kupowania środków utrzymania“) zamieniają się w ludzi, którzy pracą u innych zarabiać muszą na swe utrzymanie i którzy zmuszeni są chodzie na rynek po wszystko, czego im potrzeba... Pracują może więcej, gdyż większy jest przymus pracy... Miasta i rękodzielnie będą wzrastały, gdyż więcej ludzi zapędzanych będzie do miast w poszukiwaniu zajęcia. Takie muszą być skutki, do których z natury swej prowadzi koncentracja dzierżaw i do których faktycznie doprowadziła od wiciu lat w naszem królestwie“[26].
Ogólny skutek zagrodzeń określa on w następujący sposób: „Naogół położenie niższych warstw ludowych pogorszyło się pod każdym względem. Małorolni gospodarze i dzierżawcy są zepchnięci do stanu najmitów dziennych i komorników. A zarazem ludziom tego stanu coraz trudniej zarobić na życie“[27].
Istotnie, przywłaszczanie ziem gminnych i towarzyszący mu przewrót w rolnictwie oddziałały tak silnie na położenie robotników rolnych, że, jak sam Eden przyznaje, płaca ich w latach 1765—1780 jęła spadać poniżej minimum i musiała być uzupełniana ze środków dobroczynności publicznej. Płaca robocza, powiada on, „ledwie wystarczała już na zaspokojenie najelementarniejszych potrzeb życiowych“.
Posłuchajmy teraz przez chwilę obrońcy zagrodzeń i przeciwnika d-ra Price‘a: „Jest to nawskroś błędny wniosek, że musi nastąpić wyludnienie dlatego, że nie widać już ludzi, trwoniących swą pracę w otwartem polu. Jest ich mniej na wsi, ale zato więcej w mieście... Jeżeli naskutek przekształcenia drobnych chłopów w ludzi, pracujących dla innych, nastąpiło większe uruchomienie pracy, to przecież jest to korzyścią, której naród (do którego snąc ci „przekształceni“ nie należą!) powinien sobie życzyć wytwór ogólny będzie większy, jeżeli ich połączona praca będzie zastosowana na jednym folwarku; powstaje wytwór dodatkowy dla rękodzielni, a w ten sposób proporcjonalnie do ilości zboża rozrastają się rękodzielnie, będące dla kraju jedną z kopalni złota“[28].
Jednym z przykładów stoickiego spokoju duszy, z jakim ekonomista traktuje najcyniczniejsze podeptanie „świętych praw własności“ i najbrutalniejsze gwałty nad osobami, jeżeli tylko są potrzebne dla budowania podwalin kapitalistycznego trybu produkcji, jest Sir F. M. Eden, autor o zabarwieniu torysowskiem i „filantrop“. Długie pasmo grabieży, okrucieństw i gwałtów, które towarzyszyły wywłaszczeniu ludu od schyłku wieku 15-go do końca wieku 18-go, skłania go tylko do takiej oto „pocieszającej konkluzji: „Trzeba było ustalić właściwy (due) stosunek pomiędzy polami ornemi a pastwiskami. Jeszcze przez całe stulecie 14-ste i większą część is-go na akr pastwiska przypadały 2, 3, a nawet 4 akry pola. W połowie 16-go wieku stosunek ten się zmienia: już na 2 akry pastwiska mamy 2 akry pola, później przypadają 2 akry pastwiska na 1 akr pola; aż wreszcie występuje właściwy stosunek: 3 akry pastwisk na 1 akr pola ornego. .
W wieku 19-ym zatarło się oczywiście nawet wspomnienie o związku, łączącym chłopa z własnością gminną. Czyż lud wiejski otrzymał choć szeląg wynagrodzenia za 3,511,770 akrów gruntów gminnych, które w latach 1801—1831, że pominiemy już okres późniejszy, zostały mu wydarte i które landlordowie uchwałą parlamentarną sami sobie podarowali?
Ostatniem wielkiem wywłaszczeniem rolników było tak zwane Clearing of estates („czyszczenie“ dóbr, naprawdę wyświecanie z nich ludności). Wszystkie dotychczas przez nas opisane metody wywłaszczania osiągnęły swój punkt kulminacyjny w tym clearing'u. W poprzednim rozdziale, przy rozpatrywaniu spółczesnych stosunków, widzieliśmy, że teraz, gdy już niema więcej niezależnych chłopów, dochodzi do „czyszczenia“ dóbr z chat, tak że robotnicy rolni nie znajdują już nawet miejsca zamieszkania na uprawianych przez siebie gruntach. Ale dopiero w tej ziemi obiecanej romansów nowożytnych, którą jest Górna Szkocja, możemy poznać, co oznacza „clearing of estates“ we właściwem znaczeniu tego wyrazu. Tam to „czyszczenie“ wyróżnia się systematycznością wykonania i szerokością rozmachu (w Irlandji obszarnicy burzyli nieraz po parę wiosek; w Górnej Szkocji chodzi o obszary wielkości niemieckich księstw udzielnych) — i wreszcie szczególną formą rabowanej własności ziemskiej.
Celtycka ludność Górnej Szkocji składała się z klanów, z których każdy był właścicielem zamieszkałego przezeń terytorjum. Przedstawiciel klanu, jego naczelnik, czyli „wielki mąż“, był tylko tytularnym właścicielem ziemi klanowej, tak samo zresztą jak królowa angielska jest tytularną właścicielką całego terytorjum narodowego. Gdy rządowi angielskiemu udało się powściągnąć wewnętrzne wojenki tych „wielkich mężów“ i ich ciągle wyprawy łupieżcze na równiny Dolnej Szkocji, to naczelnicy klanów nie wyrzekli się bynajmniej swego rozbójniczego rzemiosła, lecz tylko zmienili jego postać. Mocą własnej władzy przekształcili oni swe tytularne prawo własności w swą własność prywatną, a że napotykali na opór ze strony członków klanu, których krwi nie potrzebowali już przelewać, więc jęli ich spędzać z gruntów jawną przemocą. „Z równem prawem mógłby król angielski wpędzić swych poddanych do morza — powiada prof. Newman[29], Sir James Steuart[30] i James Anderson[31] opisali pierwsze fazy tego przewrotu, który rozpoczął się w Szkocji po ostatniem powstaniu pretendenta. Dowiadujemy się od Steuarta, że za jego czasów, w ostatniej części XVIII-go wieku Górna Szkocja była jeszcze obrazem w minjaturze stosunków, panujących w całej Europie o 400 lat wcześniej. Gdy za czasów Steuarta zaczęto Gaelów wyganiać z ich ziem, to jednocześnie zabroniono im emigrować, aby w ten sposób zapędzić ich przemocą do Glasgow i do innych miast przemysłowych[32].
Wystarczającym przykładem „metody“[33], panującej w XIX wieku, są „czyszczenia“ księżny Sutherland. Zaledwie ta wyszkolona w ekonomji dama ujęła zarząd swych dóbr we własne dłonie, wnet postanowiła przeprowadzić radykalną kurację gospodarczą i przemienić w pastwiska dla owiec całe hrabstwo, którego ludność, pod wpływem poprzednich operacyj w tym samym rodzaju, stopniała już była do 15.000. W ciągu lat 1814—1820 systematycznie rujnowano i wypędzano owych 15.000 mieszkańców, stanowiących około 3.000 rodzin. Zburzono i popalono wszystkie ich wsie, wszystkie pola przemieniono w pastwiska. Żołnierze angielscy zostali odkomenderowani do tych egzekucyj i staczali istne bitwy z mieszkańcami. Jakaś staruszka spłonęła w chacie, której nie chciała porzucić. W ten sposób dama ta przywłaszczyła sobie 794.000 akrów ziemi, która od niepamiętnych czasów należała do klanu. Wygnanym mieszkańcom kazała ona odmierzyć 6.000 akrów na wybrzeżu morskiem, po 2 akry na rodzinę. Te 6.000 akrów leżały dotychczas odłogiem i nie przynosiły właścicielom żadnego dochodu. Księżna była tak wspaniałomyślna, że ziemię tę wydzierżawiła przeciętnie po 2 szylingi i 6 pensów członkom klanu, który przez całe stulecia za ród jej krew przelewał. Całą ziemię, zagarniętą klanowi, księżna podzieliła na 29 wielkich gospodarstw owczarskich, i w każdem osadziła jedną tylko rodzinę, przeważnie z pomiędzy angielskich parobków. Już w roku 1825 miejsce 15.000 Gaelów zajęło 130.000 owiec. Częsc tubylców, wyrzuconych na morskie wybrzeże, starała się wyżyć z rybołówstwa. Pewien pisarz angielski powiada, że stali się oni ziemnowodnemi zwierzętami i żyją pól na lądzie, pół na wodzie, lecz oba żywioły razem dają im dopiero pół utrzymania[34].
Poczciwi Gaelowie jednak mieli niebawem jeszcze srożej odpokutować za swą góralską romantyczną wierność dla „wielkich mężów“ klanu. Ci „wielcy mężowie“ zwietrzyli odrazu zapach rybi i wydzierżawili wybrzeża wielkim handlarzom ryb z Londynu. Gaelów wygnano po raz drugi.[35]
Wreszcie pewną część pastwisk znów zmieniono w knieje. Wiadomo że w Anglji niema prawdziwych lasów. Zwierzyna w parkach magnatów jest konstytucyjnem bydłem domowem, tłustem, jak rajcy miasta Londynu. Szkocja jest więc ostatniem schronieniem tej „szlachetnej“ rozrywki.
„W okolicach górskich“, pisze Somers w r. 848, „nowe lasy wyrosły jak grzyby po deszczu“[36]. Tu, z jednej strony Gaick‘a, mamy nowy las Glenfeshie, a tam, z drugiej strony, — nowy las Ardyerike. W tych samych stronach widzimy ogromną a całkiem świeżą puszczę Black Mount. Posuwając się ze wschodu na zachód, z okolicy Aberdeen aż do nadbrzeżnych skal Obanu, mamy obecnie nieprzerwaną linję lasów; w innych zaś okolicach górskich spoty kamy młode lasy w Loch Archaig, Glengarry, Glenmoristou i t. d.... Zamiana ich pól w pastwiska zmusiła Gaelów do przenoszenia się na grunt nieurodzajny. Teraz, gdy zwierzyna zaczęła zajmować miejsce owiec, nędza Gaelów stała się jeszcze rozpaczliwsza... Knieje nie mogą współistnieć z ludem. Jedna albo druga strona musi ustąpić miejsca. Jeżeli knieje w nadchodzącem ćwierćwieczu będą tak samo wzrastały w liczbę i obszar, jak w ubiegłem, to nie znajdziemy już żadnego Gaela na ziemi ojczystej.... Ten zwrot ku myśliwstwu wśród górskich właścicieli ziemskich poczęści jest wypływem mody arystokratycznych zachcianek i namiętności łowieckiej, poczęści jednak uprawiają oni handel zwierzyną wyłącznie dla zysku. Jest bowiem faktem, że teren górski, zamieniony w knieje, częstokroć przynosi właścicielom nierównie większy zysk, niż pastwisko... Amator, szukający kniei dla polowania, gotów bywa ofiarować tyle, ile tylko pozwala długość jego trzosu... Okolice górskie znoszą cierpienia niemniejsze bodaj od tych, jakie Anglji zadawała polityka królów normandzkich. Zwierzyna otrzymuje dużo wolnej przestrzeni, lecz ludzi zapędza się w ciasne i coraz ciaśniejsze koło... Lud traci swe wolności jedną po drugiej... A ucisk wrasta jeszcze z dnia na dzień. Właściciele ziemscy stosują „czyszczenie“ dóbr i rugowanie ludności, jako stałą zasadę, jako konieczną potrzebę gospodarczą, tak samo jak w puszczach amerykańskich 1 australijskich osadnicy wycinają drzewa i zarośla, i cała ta operacja ma przebieg spokojny i rzeczowy“.[37]
Grabież dóbr kościelnych, podstępna wyprzedaż dóbr państwowych, kradzież własności gminnej, bezprawne i terorystycznemi środkami przeprowadzone przekształcenie własności feodalnej i klanowej w nowożytną własność prywatną — oto sielankowe sposoby nagromadzania pierwotnego. One to zdobyły teren dla kapitalistycznego rolnictwa, wcieliły ziemię do kapitału i zapewniły przemysłowi miejskiemu potrzebną mu podaż „wolnego“ proletarjatu.

3. Krwawe ustawodawstwo przeciw wywłaszczonym od końca 15-go wieku. Ustawy w celu obniżenia płacy roboczej.

Ludzie, spędzeni z gruntu wskutek rozwiązania świt feodalnych oraz wskutek gwałtownego, brutalnego wywłaszczania, tworzyli „wolny“ proletarjat, którego powstające rękodzielnictwo nie mogło wchłaniać równie szybko, jak on przychodził na świat. Z drugiej zaś strony ludzie ci, tak raptownie wytrąceni ze zwykłej kolei swego życia, nie mogli równie błyskawicznie wdrożyć się do dyscypliny swego nowego stanu. Przemieniali się oni masowo w żebraków, rozbójników i włóczęgów, czasem pod wpływem własnych skłonności, częściej zaś pod przymusem okoliczności zewnętrznych. To też w końcu — wieku 15-go i przez cały wiek 16-ty cała Europa Zachodnia jest widownią krwawego ustawodawstwa przeciw włóczęgostwu. Przodków dzisiejszej klasy robotniczej karano przedewszystkiem za to, że gwałtem zrobiono z nich włóczęgów i nędzarzy. Ustawodawstwo traktowało ich jako „dobrowolnych“ zbrodniarzy i wychodziło z założenia, iż przy dobrej woli mogliby i nadal pracować w dawnych, nieistniejących już warunkach.
W Anglji owo ustawodawstwo zaczęło się za Henryka VII.
Na mocy ustawy Henryka VIII z roku 1530 starzy i niezdolni do pracy żebracy otrzymywali patent na żebractwo. Natomiast włóczędzy, zdolni do pracy, podlegali karom chłosty i więzienia. Mieli być przywiązywani do taczki i biczowani dopóki krew nie popłynie z ich ciała, potem zaś mieli złożyć przysięgę, że powrócą do miejsca urodzenia, lub też tam, gdzie mieszkali przez ostatnie trzy lata, i „wezmą się do pracy“ (to put himself to labour). Co za okrutne szyderstwo! Ustawa 27 Henryka VIII potwierdza statut poprzedni, ale wprowadza doń nowe obostrzenia. Człowiek, powtórnie ujęty za włóczęgostwo, miał być ponownie wy chłostany i ponadto miano mu obciąć pół ucha. Za trzecim razem miał być stracony, jako złoczyńca i wróg społeczeństwa.
Edward VI w roku 1547, pierwszym roku swego panowania, wydał statut, mocą którego ktokolwiekby się wzdragał pracować, miał być oddany w niewolę osobie, która go zadenuncjowała jako próżniaka. Pan ma karmić swego niewolnika chlebem i wodę, słabemi napojami i takiemi odpadkami mięsa, jakie uzna za dobre. Ma prawo zapędzić go do każdej, chociażby najwstrętniejszej roboty; może „go w tym celu chłostać i zakuwać w łańcuchy. Jeżeli nie wolni! oddali się na 14 dni, to zostaje skazany na niewolnictwo dożywotnie i napiętnowany literą „S“, wypalaną na czole lub na plecach. Za trzecim razem zostaje on stracony, jako zdrajca stanu. Pan może go sprzedać, zapisać w testamencie, wynająć komu innemu, wogóle traktować go jak bydlę, lub jak wszelki swój majątek ruchomy. Za wszelkie poczynania przeciw swym panom niewolnicy mają być karani śmiercią. Sędziowie pokoju obowiązani są ścigać sądownie tych łotrów na pierwsze zawiadomienie. Jeżeli się okaże, że włóczęga trzy dni się wałęsał, to należy go odesłać na miejsce urodzenia, tam wypalić mu rozpalonem żelazem znak V na piersiach, a następnie, skutego w łańcuchy, przeznaczyć do moszczenia dróg lub do innych robót w tym rodzaju. Jeżeli włóczęga błędnie wskaże miejsce swego urodzenia, to winien za karę zostać dożywotnim niewolnikiem wskazanej miejscowości, jej mieszkańców lub cechu, i być napiętnowany literą S. Każdy ma prawo zabrać włóczędze jego dzieci, i trzymać je u siebie w terminie: chłopaków aż do lat 24, dziewczyny do lat 20. W razie ucieczki, zostają oni na ten sam czas niewolnikami majstra, który może zakuwać ich w kajdany, chłostać i t. d. według swego uznania. Każdy majster może swemu niewolnikowi nałożyć obręcz żelazną na szyję, rękę lub nogę, aby go łatwiej rozpoznać i pewniej trzymać[38]. Ostatnia część statutu stanowi, że niektórzy ubodzy mają obowiązek pracować w tej miejscowości lub u tej osoby, która zgadzaj się pracy im dostarczyć i za tę pracę karmić ich i poić. Ten rodzaj niewolników parafialnych istniał w Anglji jeszcze w wieku 19-ym pod nazwą „roundsmen“ („ludzie okrężni“).
Statut królowej Elżbiety z r. 1572 stanowił, że żebracy, nie mający patentu na żebractwo, i starsi nad lat 14, mają być wychłostani i napiętnowani na lewem uchu, o ile nikt nie zgodzi się wziąć ich na służbę na dwa lata; w razie recydywy starsi nad lat 18 mają być traceni, o ile nikt nie zgodzi się przyjąć ich na służbę na dwa lata; za trzecim razem podlegają straceniu nieodwołalnie jako zdrajcy stanu. Podobne statuty były wydawane i później (18 Elżbiety c. 13, oraz statut z r. 1597)[39].
Według statutu Jakóba I ktokolwiekby się wałęsał i żebrał, uznany będzie za włóczęgę. Sędziowie pokoju (rzecz prosta — sami właściciele ziemscy, przemysłowcy i duchowni, biegli w prawie) zostali upoważnieni do skazywania ich na swych Petty Sessions [posiedzenia z udziałem 2 lub więcej sędziów pokoju — K.] na publiczną chłostę i ponadto przy pierwszem ujęciu na 6 miesięcy więzienia, przy drugiem — na dwa lata. W więzieniu winowajca ma być tak często i tak wiele chłostany, jak to sędziowie pokoju uznają za dobre... Włóczęgów niepoprawnych i niebezpiecznych należy piętnować na lewem ramieniu literą R i przeznaczać ich do robót przymusowych, w razie zaś, gdyby znów byli schwytani na żebractwie, nieodwołalnie śmiercią karać. Statut ten zachował moc prawną aż do początku 18-go wieku, kiedy to został odwołany Statutem 12 Anny c. 23.
Podobne ustawy obowiązywały we Francji, gdzie w połowie 17-go wieku powstało w Paryżu królestwo włóczęgów (royaume des truands). Jeszcze na początku panowania Ludwika XVI (oraonnance z 13-go lipca 1777 r.) każdy zdrowy mężczyzna, w wieku od lat 16 do 60, jeżeli nie posiadał środków utrzymania i nie wykonywał żadnego rzemiosła, miał być wysyłany na galery. Podobne zarządzenie znajdujemy w statucie Karola V dla Niderlandów z października 1537 r., w pierwszym edykcie stanów i miast holenderskich z 19 marca 1614 r. i w „plakaat“ Zjednoczonych Prowincyj z 25 czerwca 1649 r.
Takie to groteskowo-terorystyczne ustawy pręgierzem, batem i torturą wdrażały do dyscypliny pracy najemnej lud wiejski, przemocą wywłaszczony z ziemi, wygnany i zamieniony we włóczęgów.
Niedość na tem, że na jednym krańcu występują warunki pracy, jako kapitał, a na drugim — ludzie, nie mający do sprzedania nic prócz swej siły roboczej. Niedość również zmusić ich, aby się dobrowolnie sprzedawali. W toku produkcji kapitalistycznej rozwija się klasa robotnicza, która dzięki swemu wychowaniu, przyzwyczajeniom i tradycjom skłonna jest uważać wymagania tego systemu produkcji za bezsporne prawa przyrodzone. Organizacja rozwiniętego kapitalistycznego procesu produkcji kruszy wszelki opór; stałe wytwarzanie względnego przeludnienia utrzymuje popyt i podaż siły roboczej, a więc i płacę roboczą, na poziomie, odpowiadającym potrzebom pomnażania wartości kapitału, a wreszcie niemy przymus stosunków ekonomicznych utrwala panowanie kapitalisty nad robotnikiem. Przemoc bezpośrednia, pozagospodarcza, bywa wprawdzie jeszcze stosowana, ale tylko jako wyjątek. Dopóki rzeczy idą zwykłą koleją, robotnik może być śmiało pozostawiony „przyrodzonym prawom produkcji“, czyli swej zależności od kapitału, wynikającej z samych warunków produkcji, przez nie zabezpieczonej i uwiecznionej. Inaczej stoją sprawy w historycznym okresie powstawania produkcji kapitalistycznej. Wyłaniająca się dopiero burżuazja potrzebuje władzy państwowej i posługuje się nią dla „regulowania“ płacy roboczej, t. j. dla utrzymania jej w granicach, odpowiadających potrzebie wyciskania zysku, dla przedłużania dnia roboczego i dla utrzymania samego robotnika w stosownej zależności od kapitału. Jest to bardzo istotny moment tak zwanego nagromadzania pierwotnego.
Klasa robotników najemnych, która powstała w drugiej połowie 14-go wieku, tworzyła podówczas i w następnem stuleciu bardzo nieznaczną część ludności. Jej położenie było ochraniane przez samodzielną gospodarkę chłopską na wsi i przez cechową organizację w mieście. Zarówno w mieście jak i na wsi położenie społeczne gospodarza i robotnika było dosyć zbliżone. Praca była formalnie tylko podporządkowana kapitałowi, t. j. sam sposób produkcji nie posiadał jeszcze charakteru specyficznie kapitalistycznego. Zmienny element kapitału o wiele przeważał jeszcze nad stałym. To też popyt na pracę najemną wzrastał szybko przy każdorazowem nagromadzeniu kapitału, natomiast wzrost podaży był dosyć powolny. Znaczna część krajowego wytworu, później zamieniana w fundusz nagromadzania kapitału, podówczas wchodziła jeszcze w skład funduszu spożycia robotników.
Ustawodawstwo o pracy najemnej, od swego zarania mające na celu wyzysk robotnika i w dalszym swym rozwoju zawsze mu wrogie,[40] rozpoczyna się w Anglji od Statute of Labourers Edwarda III z r. 1349 — We Francji odpowiada mu ordonnance z roku 1350, wydana w imieniu króla Jana. Ustawodawstwa Anglji i Francji są równoległe i jednakowej treści. Co zaś dotyczy ustaw, dążących do przymusowego przedłużania dnia roboczego, to nie powracam do nich, gdyż ta sprawa jest omówiona powyżej (rozdział 8, punkt 5).
Statute of Labourers (ustawą o robotnikach) został wydany na usilne żądanie Izby Gmin. „Dawniej“, powiada naiwnie pewien torys, „ubodzy żądali tak wysokiej płacy, że zagrażali przemysłowi i bogactwu. Dziś płaca jest tak niska, że stanowi to dla bogactwa 1 przemysłu niebezpieczeństwo równie groźne a może groźniejsze od dawnego“[41]. Ustalono obowiązującą taryfę płac wiejskich i miejskich, dziennych i akordowych. Robotnicy wiejscy winni godzić się na rok, miejscy — „na wolnym rynku“. Zabrania się pod karą więzienia płacić wyższe stawki od ustawowych, ale surowiej karane jest pobieranie wyższej płacy, niż dawanie jej. Tak więc jeszcze w dekrecie królowej Elżbiety o terminatorach (art. 18 i 19) wyznaczona jest kara 10 dni więzienia dla tego, kto daje wyższą płacę, zaś 21 dni dla tego, kto ją bierze. Dekret z roku 1360 zaostrzył kary: nawet upoważnił majstrów do zmuszania siłą fizyczną robotników do pracy za płacę ustawową. Wszelkie porozumienia, umowy i przysięgi, któremi się wiązali murarze i cieśle, zostały uznane za nieważne i niebyłe. Koalicje [zmowy] robotnicze traktowano, jako ciężkie przestępstwo od 14-go wieku aż do roku 1825, w którvm odwołano ustawę antykoalicyjną. O duchu przepisów o pracy dekretu z roku 1349 i dekretów następnych świadczy już to jedno, że państwo dyktowało wprawdzie maksymalną płacę, ale bynajmniej nie ustalało minimalnej.
Jak wiadomo, w XVI wieku położenie robotników bardzo się pogorszyło. Płaca pieniężna wzrastała, lecz nie w stosunku dewaluacji pieniądza oraz idącej za tem zwyżki cen. Faktycznie więc płaca spadała. Jednakowoż ustawy, mające na celu obniżenie płac, pozostawały w mocy, a zarazem praktykowano nadal obcinanie uszu i wypalanie piętna tym, „których nikt nie chciał wziąć do służby“. Statut królowej Elżbiety (5 c. 3) o terminatorach upoważniał sędziów pokoju do wyznaczania niektórych płac i do zmieniania ich w zależności od cen towarów i od pory roku. Jakób I rozciągnął tę regulację płac również na przędzarzy, tkaczy i na wszelkie wogóle kategorje robotników[42]. Jerzy II rozszerzył ustawy antykoalicyjne na wszelkie rękodzielnie.
We właściwym okresie rękodzielniczym produkcja kapitalistyczna wzmocniła się dostatecznie, ażeby prawne normowanie płacy roboczej uczynić równie zbytecznem jak niewykonalnem, chciano jednak mieć w odwodzie i broń ze starego arsenału. Jeszcze statut 8 Jerzego II zabraniał płacić czeladnikom krawieckim Londynu i okolicy więcej, niż 2 szylingi i 7½ pensa dziennie, z wyjątkiem wypadku żałoby publicznej; jeszcze statut 13 c. 68 Jerzego III przekazywał sędziom pokoju regulowanie płac tkaczy jedwabnych, jeszcze w r. 1796 potrzeba było dwóch orzeczeń sądu najwyższego, ab) rozstrzygnąć, czy decyzje sędziów pokoju są miarodajne także i dla płac robotników nierolnych; jeszcze w r. 1799 ustawa parlamentarna stwierdzała, że płaca górników szkockich określona została statutem królowej Elżbiety oraz dwiema ustawami szkockiemi z lat 1661 i 1671. Jak bardzo jednak przez ten czas zmieniły się stosunki, o tem świadczy zdarzenie, przedtem niebywałe w angielskiej Izbie Gmin. W izbie tej, która przed 400 lat zgórą kuła ustawy o maksimum, którego płace żadną miarą nie miały przekraczać, Whitbread w r. 1796 wniósł projekt ustawy o minimum płacy dla robotników rolnych. Pitt, choć sprzeciwił się wnioskowi, przyznał jednak, że „położenie ubogich jest okropne (cruel)“. Wreszcie, w r. 1813 zniesiono ustawy o regulowaniu płac. Stały się one śmiesznym przeżytkiem, odkąd kapitalista regulował stosunki w fabryce mocą swego ustawodawstwa prywatnego, a płacę robotnika rolnego kazał uzupełniać do poziomu minimalnych kosztów utrzymania zapomocą podatku na ubogich. Przepisy ustaw o kontraktach pomiędzy przedsiębiorcami a robotnikami, o terminach wymówienia i t. d., przepisy, które uznają tylko odpowiedzialność cywilną, gdy przedsiębiorca łamie umowę, natomiast odpowiedzialność karną, gdy to czyni robotnik — aż do tej chwili są w mocy[43].
Okrutne ustawy przeciwko zmowom upadły w r. 1825 wobec groźnej postawy proletarjatu, jednak upadły tylko częściowo. Niektóre miłe pozostałości po starych ustawach znikły dopiero w r. 1859. Wreszcie ustawa parlamentarna z dn. 29 czerwca 1871 r., będąca prawnem uznaniem trade unionów, pozornie znosiła ostatnie ślady tego ustawodawstwa klasowego. Tymczasem inna ustawa parlamentarna pod tą samą datą (an act to amend the criminal law relating to violence, threats and molestation), faktycznie pod nową postacią przywracała dawny stan rzeczy. Zapomocą tej sztuczki parlamentarnej wyjęto z pod prawa ogólnego i poddano mocy karnych ustaw wyjątkowych, których wykład powierzono samym przedsiębiorcom, jako sędziom pokoju, środki walki, któremi robotnicy mogą się posługiwać w czasie strajku lub lokautu (tak się nazywa zbiorowy strajk zjednoczonych fabrykantów, którzy jednocześnie zamykają swoje fabryki). Dwa lata przedtem ta sama Izba Gmin i ten sam Gladstone ze zwykłą sobie uczciwością wnieśli projekt ustawy, odwołujący wszystkie karne ustawy wyjątkowe przeciw robotnikom. Ale dalej, niż do drugiego czytania projektu tego nie dopuszczone i tak przewlekano sprawę, aż wreszcie „wielka partja liberalna“, zawarłszy sojusz z torysami i nabrawszy stąd otuchy, postanowią zwrócić się bezwzględnie przeciw temu samemu proletarjatowi, który wyniósł ją do władzy. Niedość mając tej zdrady, „wielka partja liberalna“ pozwoliła sędziom angielskim zawsze merdającym ogonem przed klasami posiadającemi, odgrzebać przedawnione ustawy przeciw „spiskom“ i zastosować je do zmów robotniczych. Widzimy więc jak niechętnie i dopiero pod naciskiem mas parlament angielski zrzekł się ustaw przeciw strajkom i trade unionom, potem jak sam przez lat pięćset z cynicznym bezwstydem pełnił czynności stałego trade unionu kapitalistów przeciw robotnikom.
Po drugiej stronie Kanału, we Francji, burżuazja nie zawahała się na samym początku burzy rewolucyjnej odebrać robotnikom świeżo zdobytego przez nich prawa stowarzyszania się. Ustawa z dn. 14 czerwca 1791 roku uznawała wszelką zmowę robotniczą za „zamach na wolność i na deklarację praw człowieka“ i karała ją grzywną do 500 liwrów oraz pozbawieniem praw obywatelskich na przeciąg roku[44]. Ustawa ta, która państwowo-policyjnemi środkami wtłacza walkę konkurencyjną między kapitałem a pracą w szranki dogodne dla kapitału, przeżyła rewolucję i zmiany dynastji. Nawet rząd terom jej nie tknął. Dopiero całkiem niedawno skreślono ją z Codę Penal [kodeksu karnego].
Nic bardziej charakterystycznego, jak motywy tego burżuazyjnego zamachu stanu. Chapelier, który był sprawozdawcą tego wniosku na Zgromadzeniu Narodowem, a którego Camille Desmoulins nazwał „ergoteur misérable“ [nędznym pieniaczem],[45] mówił: „Choć należałoby sobie życzyć, ażeby płaca robocza wzniosła się nad swój poziom obecny, i aby ten, co ją pobiera, wyszedł ze stanu całkowitej zależności, która pochodzi z braku niezbędnych środków utrzymania i równa się niemal niewoli“ — to jednak wara robotnikom porozumiewać się co do swych interesów, działać wspólnie i w ten sposób zmniejszać swą „całkowitą zależność, równą niemal niewoli“, ponieważ w takim razie naruszają oni „wolność swych dawnych majstrów, a dzisiejszych przedsiębiorców“ (wolność trzymania robotników w niewoli!) i ponieważ zmowa przeciw despotyzmowi dawniejszych majstrów cechowych jest ni mniej ni więcej jak — zgadnijcie! — wskrzeszeniem cechów, zniesionych przez konstytucję francuską![46]

4. Geneza kapitalistycznych dzierżawców.

Widzieliśmy już, w jaki sposób wytworzona została przemocą klasa „wolnych“ proletarjuszy, poznaliśmy krwawą dyscyplinę, zapomocą której przemieniono ich w najmitów, brudną robotę władzy państwowej, która policyjnemi środkami wzmagała wyzysk robotników, a wraz z nim nagromadzanie kapitału. Staje teraz przed nami pytanie: skąd się wzięli, pierwotnie, kapitaliści? Wszakże wywłaszczenie ludu wiejskiego stwarza bezpośrednio tylko obszarników. Otóż co dotyczy genezy dzierżawcy, to możemy proces ten dłonią, że tak powiem, wymacać, gdyż ciągnął się powoli i trwa! całe stulecia. Chłopi pańszczyźniani, a także istniejący obok nich wolni drobni posiadacze gruntów byli w bardzo rożnem położeniu pod względem posiadania gruntu, to też zostali wyzwoleni w bardzo różnych warunkach ekonomicznych.
W Anglji pierwotną formą dzierżawcy był Bailiff [karbowy, rządca], który sam był poddanym. Stanowisko jego było podobne do starorzymskiego villicus [rządcy folwarku], acz zakres dzialanis bailiff’a był nieco węższy. Natomiast już w drugiej połowie wieku 14-go ustępuje on miejsca dzierżawcy, którego właściciel ziemski zaopatruje w bydło, nasiona i narzędzia pracy. Położenie takiego dzierżawcy różni się niewiele od położenia chłopa: tem chyba, że wyzyskuje on więcej pracy najemnej. Niebawem staje się on połownikiem (metayer), czyli półdzierżawcą. Dostarcza części potrzebnego kapitału, resztę daje właściciel i obaj dzielą się plonem w umówionym stosunku. Postać ta szybko znika w Anglji, aby ustąpić miejsca właściwemu dzierżawcy, pomnażającemu swój własny kapitał zapomocą zatrudniania robotników najemnych i wnoszącemu część wytworu dodatkowego, w pieniądzach lub w naturze, właścicielowi ziemskiemu tytułem renty gruntowej.
Dopóki, w 15-ym wieku, chłop niezależny, a nawet i parobek, posiadając obok pracy najemnej i własne gospodarstwo, dorabiają się jeszcze własną pracą, dopóty położenie materjalne dzierżawcy i zakres jego produkcji są jeszcze dość mierne. Przewrót rolny, który rozpoczął się pod koniec wieku 15-go i trwał przez prawie cały wiek 16-ty (z wyjątkiem ostatnich dziesięcioleci) w szybkiem tempie zbogacał dzierżawcę i rujnował ludność wiejską[47]. Przywłaszczenie gminnych pastwisk i t. d. pozwalało dzierżawcy na wielkie rozmnożenie, bydła prawie bez nakładu kosztów, podczas gdy większa ilość bydła dzięki zastosowaniu w rolnictwie i dzięki sprzedaży, dostarczała mu obfitszych zysków, a zarazem obfitszego nawozu dla uprawy gruntu.
W 16-ym wieku przybył tu jeszcze jeden ważny, rozstrzygający czynnik. Ówczesne kontrakty dzierżawne były długoterminowe, często na 99 lat. Nieustanny spadek wartości metalów szlachetnych, a więc i pieniądza, przynosił dzierżawcom złote jabłka. Powodował on, niezależnie od wszystkich okoliczności, wyłożonych powyżej, zniżkę płacy roboczej. Część tej płacy dzierżawca przyłączał do zysku. Ciągły wzrost cen na zboże, mięso, wełnę i wogóle produkty rolne pomnażał kapitał pieniężny dzierżawcy bez zachodu z jego strony, podczas gdy renta gruntowa, którą on opłacał, była ustalona według dawnej wartości pieniądza[48]. Tak więc wzbogacił się on naraz kosztem swych robotników i kosztem właściciela ziemskiego. Nic więc dziwnego, że z końcem 16-go wieku zjawia się w Anglji bogata jak na owe czasy klasa „dzierżawców kapitalistycznych“[49].

5. Oddziaływanie rewolucji w rolnictwie na przemysł. Stworzenie wewnętrznego rynku dla kapitału przemysłowego.

Przerywane, lecz ponawiające się wciąż wywłaszczanie ludności wiejskiej i rugowanie jej z roli dostarczały, jak to widzieliśmy powyżej, przemysłowi miejskiemu wciąż nowych mas proletarjackich, stojących poza obrębem organizacji cechowej. Ta zastanawiająca okoliczność kazała nawet staremu A. Andersonowi (nie należy go mylić z Jamesem Andersonem) oświadczyć w swej historji handlu, że widzi w tem bezpośrednie zrządzenie Opatrzności. Musimy jeszcze chwilę uwagi poświęcić temu czynnikowi nagromadzania pierwotnego. Przerzedzenie niezależnej, gospodarczo samodzielnej ludności wiejskiej odpowiadało nietylko zgęszczeniu proletarjatu przemysłowego podobnie jak Geoffroy Saint-Hilaire tłumaczy zgęszczenie materji kosmicznej w jednych miejscach jej rozrzedzeniem w innych[50]. Pomimo zmniejszenia liczby rolników, ziemia przynosiła plon taki sam jak wprzódy, a nawet większy, gdyż rewolucji w stosunkach własności rolnej towarzyszyły ulepszone metody uprawy, większa kooperacja, koncentracja środków produkcji i t. d., i ponieważ robotnicy rolni nietylko byli zmuszeni do intensywniejszej pracy[51], ale również topniał obszar ich produkcji na własne potrzeby — „Oswobodzeniu części ludności wiejskiej odpowiadało również „oswobodzenie“ części jej poprzednich środków żywności. Przekształcały się one teraz w rzeczowy składnik kapitału zmiennego. Oderwany od gruntu chłop musiał odkupywać wartość tych środków spożycia od swego nowego pana, kapitalisty przemysłowego, w postaci płacy roboczej. Tak samo sprawy stały z krajowym surowcem, dostarczanym przemysłowi przez rolnictwo. Przekształcał się on w część składową kapitału stałego.
Wyobraźmy sobie naprzykład część chłopów westfalskich z czasów Fryderyka II, którzy zajmowali się wszyscy przędzeniem lnu, acz nie jedwabiu, wywłaszczoną i przemocą spędzoną z roli, oraz resztę tych chłopów przemienioną w najmitów wielkich dzierżawców. Jednocześnie powstają wielkie przędzalnie i tkalnie lnu, w których „oswobodzeni“ znajdują zajęcie, ale już w charakterze robotników najemnych. Len nie zmienił swej natury, ani jedno włókno nie uległo zmianie, ale nowa dusza społeczna wstąpiła w jego ciało. Stanowi on obecnie część kapitału stałego właścicieli rękodzielni. Niegdyś rozdzielony pomiędzy mnóstwo małych wytwórców, którzy sami go uprawiali, a potem przędli go w małych ilościach wespół ze swemi rodzinami, dziś skupił się w ręku kapitalisty, który innym każe prząść i tkać dla siebie. Praca nadzwyczajna, wydatkowana w przędzalni lnu, poprzednio realizowała się w postaci dochodu nadzwyczajnego niezliczonych rodzin chłopskich, lub też za Fryderyka II, w postaci podatku pour le roi de Prusse.[52] Obecnie realizuje się w postaci zysku niewielu kapitalistów. Wrzeciona i krosna, dawniej rozsiane po wsiach, dziś skupiają się w nielicznych wielkich koszarach pracy, narówni z robotnikami i z materjałem surowym. A więc wrzeciona, krosna i materjal surowy ze środków niezależnego bytu przędzarzy i tkaczy przekształcają się w środki panowania nad nimi[53] i wyciskania z nich pracy nieopłaconej. Po wielkich rękodzielniach nie znać, jak po wielkich folwarkach, iż powstały one ze złączenia wielu małych warsztatów i z wywłaszczenia wielu niezależnych wytwórców. Jednak bezstronny postrzegacz nie da się w błąd wprowadzić.
Za czasów Mirabeau, lwa rewolucji, wielkie rękodziełnie zwały się jeszcze manufactures reunies, połączonemi rękodzielniami, podobnie jak dziś mówi się o połączonych polach. „Widzimy tylko“, powiada Mirabeau, „wielkie rękodziełnie, gdzie setki ludzi pracują pod rozkazami jednego dyrektora, i które zwykle są nazywane rękodzielniami połączonemi (manufactures reunies). Natomiast ledwo spojrzeć raczymy na te warsztaty, gdzie wielka liczba robotników jest rozproszona, i każdy z nich pracuje na własny rachunek. Stoją one na dalszym planie, a jest to wielki błąd, gdyż one właśnie stanowią istotnie doniosłą część składową bogactwa narodowego... Fabryka zjednoczona (fabriąue reunie) może bajecznie wzbogacić jednego lub drugiego przedsiębiorcę, ale robotnicy są w niej tylko najmitami, lepiej lub gorzej wynagradzanymi i nie biorą żadnego udziału w, dobrobycie przedsiębiorcy. Natomiast w fabryce oddzielnej (fabrique séparée) nikt się nie wzbogaca, lecz mnóstwo robotników znajduje byt dostatni.... Wzrasta liczba robotników pilnych i gospodarnych, gdyż w rozumnym i pracowitym trybie życia widzą oni środek istotnej poprawy bytu, odmiennej niż błaha podwyżka płacy, nie dająca nigdy poważnej rękojmi na przyszłość i co najwyżej pozwalająca narazie na lepszy kęs strawy. Oddzielne, indywidualne warsztaty, najczęściej połączone z małem gospodarstwem rolnem, są wolne“[54]. Gdy Mirabeau pojedyńcze warsztaty uważa również za oszczędniejsze i produkcyjniejsze od „połączonych“, i gdy w tych ostatnich widzi tylko cieplarniane rośliny, wyhodowane przez państwo, to tłumaczy się to ówczesnym stanem większej części rękodzielni na kontynencie Europy.
Wywłaszczenie i wypędzenie części ludności wiejskiej nietylko zwalnia dla kapitału przemysłowego robotników wraz ze środkami żywności i z surowcem, ale ponadto otwiera mu rynek wewnętrzny.[55]
W istocie, te same wydarzenia dziejowe, które chłopa małorolnego przekształcają w najmitę, a jego środki pracy i utrzymania w rzeczowe składniki kapitału, stwarzają zarazem rynek wewnętrzny dla przemysłu. Przedtem rodzina chłopska wytwarzała i obrabiała środki utrzymania i surowce, które potem po większej części sama spożywała. Obecnie te surowce i środki utrzymania stały się towarami; wielki dzierżawca[56] sprzedaje je masowo, a rękodzielnie są dlań rynkiem zbytu. Zato przędza, płótno, grube sukna — rzeczy, których surowce znajdowały się w obrębie gospodarstwa każdej rodziny chłopskiej, i które ona przędła i tkała na własny użytek — obecnie zamieniają się w artykuł rękodzielniczy, znajdujący zbyt właśnie w okręgach rolniczych. Dotychczasowa klientela liczna i rozproszona, złożona z mnóstwa drobnych wytwórców, pracujących na własny rachunek, ustępuje teraz miejsca na rzecz wielkiego rynku, zaopatrywanego przez kapitał przemysłowy[57]. Tak więc wywłaszczeniu przedtem samodzielnych chłopów i pozbawieniu ich środków produkcji towarzyszy zniszczenie wiejskiego przemysłu ubocznego i oddzielenie rękodzielnictwa od rolnictwa. A właśnie tylko zniszczenie wiejskiego przemysłu domowego może rozszerzyć i skonsolidować wewnętrzny rynek krajowy w takim stopniu, jakiego wymaga kapitalistyczny tryb produkcji.
A jednak właściwy okres rękodzielnictwa nie przynosi radykalnego przekształcenia. Widzieliśmy już, że rękodzielnictwo bardzo stopniowo ogarnia produkcję krajową, i zawsze opiera się na szerokiej podstawie społecznej miejskiego rzemiosła i ubocznego domowego przemysłu wiejskiego. Jeżeli nawet burzy ono tę swoją podstawę w pewnych dziedzinach i w pewnych gałęziach produkcji, to odbudowuje ją gdzieindziej, ponieważ potrzebuje jej dla obrabiania, do określonego stopnia, materjału surowego. A więc wytwarza ono nową klasę drobnych wieśniaków, dla których już uprawa roli jest zajęciem ubocznem, a głównem — praca przemysłowa, w celu sprzedaży jej wytworu rękodzielni, bądź bezpośrednio, bądź za pośrednictwem kupca. Jest to jedna z przyczyn, zresztą nie najważniejsza, zjawiska, które zrazu może wprowadzić w błąd badacza historji angielskiej. Poczynając od lat siedemdziesiątych 15-go wieku napotyka on ustawiczne, tylko w niektórych okresach milknące, skargi na wzrost gospodarki kapitalistycznej na wsi i na postępujący upadek chłopstwa. Z drugiej strony wciąż odnajduje on znów owe chłopstwo, choć w coraz mniejszej liczbie i w coraz gorszym stanie.[58]
Główna przyczyna tego zjawiska jest następująca: Anglja w różnych okresach jest naprzemian to przeważnie chłopem — oraczem, to hodowcą bydła. W zależności od tych okresów zmienia się zakres gospodarki chłopskiej.
Dopiero wielki przemysł maszynowy stworzył stałą podstawę kapitalistycznego rolnictwa, wywłaszczył ostatecznie ogromną większość ludu wiejskiego i dokonał rozdziału między rolnictwem a wiejskim przemysłem domowym — przędzalnictwem i tkactwem[59] — który wyrwał z korzeniem. To też on dopiero zdobył całkowicie dla kapitału przemysłowego rynek krajowy.[60]

6. Geneza kapitalisty przemysłowego.

Geneza kapitalisty przemysłowego[61] nie dokonała się tak stopniowo, jak geneza dzierżawców. Bezwątpienia, wielu majsterków cechowych, a jeszcze więcej samodzielnych rzemieślników lub nawet robotników najemnych, zamieniło się z początku w drobnych dorabiających się kapitalistów, aby wreszcie, wraz z rozszerzeniem zakresu wyzysku pracy najemnej i odpowiedniem nagromadzaniem kapitału, przedzierzgnąć się w kapitalistów „sans phrase“ [bez osłonek]. W okresie dziecięcym produkcji kapitalistycznej działo się nieraz podobnie jak w okresie dziecięcym miast średniowiecznych, kiedy to wcześniejsza lub późniejsza ucieczka chłopow pańszczyźnianych rozstrzygała o tem, komu z nich sądzono było zostać majstrem, a komu czeladnikiem.
Lecz żółwi krok tej metody nie odpowiadał w najmniejszym stopniu potrzebom handlowym nowego rynku światowego, stworzonego przez wielkie odkrycia geograficzne na schyłku 15-go wieku. Ale średniowiecze pozostawiło po sobie dwie postaci kapitału, które dojrzewają w najróżniejszych ustrojach społecznych, a przed erą produkcji kapitalistycznej uchodzą za kapitał wogóle. Są to kapitał lichwiarski i kapitał kupiecki.
„Obecnie“, powiada pewien pisarz angielski, który jednak nie bierze pod uwagę kapitału kupieckiego, — „wszelkie bogactwo społeczne przechodzi najpierw przez ręce kapitalisty..., on to wypłaca właścicielowi ziemskiemu rentę, robotnikowi — płacę, poborcy podatków i dziesięcin — jego należność, i on również zachowuje dla siebie wielką, zaiste największą, i z dnia na dzień rosnącą część rocznego wytworu pracy. Kapitalista może być uważany za głównego właściciela całego bogactwa społecznego, choć żadna ustawa nie nadała mu takiego prawa własności... Zmiana ta w dziedzinie własności dokonała się dzięki pobieraniu procentów od kapitału.... i jest rzeczą nader godną uwagi, że wszyscy ustawodawcy w całej Europie usiłowali przeszkodzić temu zapomocą ustaw przeciw lichwie.... Władza kapitalisty nad calem bogactwem krajowem stanowi zupełny przewrót w prawie własności, a na jakiejże to ustawie, czy też szeregu ustaw, zasadza się ten przewrót prawny?“[62]. Autor nasz powinien był sobie odpowiedzieć, że rewolucje nie dokonywują się zapomocą ustaw.
Ustrój feodalny na wsi i ustrój cechowy w mieście utrudniały i kapitałowi pieniężnemu, uzbieranemu lichwą i handlem, przemianę w kapitał przemysłowy[63]. Zapory te upadły wraz z rozpuszczeniem feodalnych świt pańskich, i wraz z wywłaszczeniem ludu wiejskiego i częściowem spędzeniem go z roli. Nowe rękodzielnie powstawały w sąsiedztwie eksportowych portów morskich, lub też na wsi, poza kontrolą staroświeckiej organizacji miejskiej i jej konstytucji cechowej. To też w Anglji rozgorzała zacięta walka „corporate town“ [starych uprzywilejowanych miast] przeciw tym nowym plantacjom przemysłowym.
Odkrycie w Ameryce krain, obfitujących w srebro i złoto, tępienie, ujarzmianie i grzebanie w kopalniach ludności miejscowej, początek podboju i grabieży Indyj Wschodnich, zamiana Afryki w wielką knieję, w której się odbywają łowy na czarnoskórych — oto jutrzenka ery produkcji kapitalistycznej, oto główne czynniki tej sielanki, którą jest nagromadzanie pierwotne. Niebawem rozpoczyna się wojna handlowa narodów europejskich, której widownią jest kula ziemska. Zaczyna się ona od oderwania Niderlandów od Hiszpanji, przybiera olbrzymie rozmiary w antyjakobińskiej wojnie Anglji, a później trwa pod postacią wypraw łupieskich, jak wojna o opjum przeciw Chinom i t. d.
Różne momenty nagromadzenia pierwotnego przypadają zrazu, w kolejności mniej więcej chronologicznej, zwłaszcza na Hiszpanję, Portugalję, Holandję, Francję i Anglję. W Anglji w końcu 17-go wieku zostają one systematycznie połączone w system kolonjalny, system długu państwowego, nowożytny system podatkowy i system protekcjonizmu [ceł ochronnych]. Metody te poczęści oparte są na brutalnej przemocy (przykładem system kolonjalny); wszystkie zaś posługują się władzą państwową — zorganizowaną i skoncentrowaną przemocą społeczną w tym celu, aby proces przemiany feodalnego trybu produkcji w kapitalistyczny przyspieszyć cieplarnianym sposobem i skrócić fazy przejściowe. Przemoc jest zawsze akuszerką starego społeczeństwa, brzemiennego nowem. Przemoc sama jest potęgą ekonomiczną.
W. Howitt, który z chrześcijaństwa uczynił swą specjalność, mówi o chrześcijańskim systemie kolonjalnym: „Barbarzyńskie i haniebne okrucieństwa, popełniane przez tak zwane narody chrześcijańskie w każdej okolicy świata i nad każdym ludem, który udało się im ujarzmić, nie znajdują równych sobie przykładów w żadnej epoce dziejów świata, u żadnego szczepu, chociażby najdzikszego, najciemniejszego, najokrutniejszego i najbezwstydniejszego“[64]. Historja gospodarki kolonjalnej holenderskiej a Holandja była wzorem kraju kapitalistycznego 17-ego wieku — „przedstawia niedościgniony obraz zdrady, przekupstwa, skrytobójstwa i podłości“[65]. Nic charaktery styczniejszego, jak jej system wykradania ludzi na wyspie Celebes, aby mieć z nich niewolników na Jawie. Dla tego celu kształcono umyślnych złodziei ludzi. Złodziej, tłumacz i sprzedawca byli głównymi agentami w tym handlu, głównymi zaś sprzedawcami byli królikowie tubylców. Młodzież wykradzioną trzymano w tajemnych więzieniach na Celebes, dopóki nie dojrzała do załadowania na okręty, przewożące niewolników. Sprawozdanie urzędowe powiada: „pewne tutejsze miasto Makassar, naprzykład, roi się od tajemnych więzień, okropniejszych jedno od drugiego. Więzienia te pełne są ofiar chciwości i tyraństwa, nieszczęśników, przemocą wydartych rodzinom i skutych w kajdany“. Ażeby zawładnąć Malakką, Holendrzy przekupili gubernatora portugalskiego, który ich wpuścił do miasta w roku 1641. Natychmiast pobiegli oni do jego domu i zamordowali go, aby w ten sposób „wstrzymać się“ od zapłacenia mu za zdradę umówionej sumy, 21.875 f. szt. Spustoszenie i wyludnienie szły ich śladem. Banjuwangi, prowincja Jawy, w r. 1750 liczyła zgórą 80.000 mieszkańców, w r. 1811 — już tylko 8.000. Oto doux commerce [miły handel]!
Kompanja angielsko-wschodnioindyjska otrzymała, jak wiadomo, oprócz panowania politycznego w Indjach Wschodnich, monopol handlu herbatą i wogóle handlu z Chinami, oraz przewozu towarów do Europy i z Europy. Ale indyjska żegluga nadbrzeżna i między wyspami oraz wewnętrzny handel w Indjach zostały monopolem prywatnym wyższych urzędników Kompanji. Monopole na sól, opjum i inne towary stały się niewyczerpanemi kopalniami bogactw. Urzędnicy sami naznaczali ceny i obdzierali nieszczęsnych Hindusów wiele im się tylko podobało. Gubernator naczelny brał udział w tym handlu prywatnym. Ulubieńcy jego zawierali kontrakty na takich warunkach, że mądrzej niż alchemicy robili złoto z niczego., Wielkie fortuny wyrastały, jak grzyby po deszczu, a nagromadzanie pierwotne ruszało z miejsca, choć nie wykładano ani szylinga. Dochodzenie sądowe w sprawie Warren Hastingsa roi się od przykładów tej gospodarki. Tu przytoczymy jeden wypadek. Kompanja Wschodnio-Indyjska zawarła kontrakt na dostawę opjum z niejakim Sullivanem w chwili, gdy ten wyjeżdżał — mianowicie w urzędowej misji! — do okolicy Indyj odległej od okręgów, w których uprawiają opjum. Sullivan sprzedał swój kontrakt za 40.000 funtów niejakiemu Binnowi, a Binn odsprzedał go tego samego dnia za 60.000 funtów. Ostatni nabywca i wykonawca kontraktu przyznał później, że jeszcze zeń wyciągnął ogromny zysk. Według listy przedstawionej parlamentowi, Hindusi musieli podarować Kompanji i jej urzędnikom w latach 1757—1766 — 6 miljonów funtów szt. W latach 1769 i 1770 Anglicy sztucznie wywołali w Indjach głód, skupując wszystek ryż i sprzedając go potem po nieprawdopodobnych cenach[66].
Traktowanie tubylców było oczywiście najhaniebniejsze w plantacjach, uprawianych głównie na wywóz, jak naprzykład w Indjach Zachodnich, oraz w krajach bogatych i gęsto zaludnionych, wydanych na łup rozboju, jak Meksyk i Indje Wschodnie. Jednak i we właściwych kolonjach nagromadzanie pierwotne nie zatraciło swych cech chrześcijańskich. Purytanie Nowej Anglji, owi trzeźwi bojownicy protestantyzmu, wyznaczyli na swej Assembly [zgromadzenia ustawmdawczem] w r. 1703 nagrodę 40 funtów szt. za każdy skalp indyjski, lub za każdego jeńca czerwonoskórego, w r. 1720 nagrodę 100 f. szt. za każdy skalp; w r. 1744, gdy Massachusetts — Bay ogłosił pewne plemię indyjskie za zbuntowane, wyznaczono takie ceny: za skalp mężczyzny powyżej 12 lat — 100 funtów szterl. w nowej walucie, za jeńców mężczyzn po 105 f. szt., za pojmane kobiety i dzieci — po 55 f. szt., za skalpy kobiet i dzieci po 50 f. szt. W kilkadziesiąt lat później system kolonjalny zemścił się na buntowniczem już potomstwie bogobojnych Pilgrim fathers [ojców pielgrzymów, jak nazywano pierwszych osadników purytanów, przybyłych z Anglji — K.]. Oni zkolei byli tomahawked [skalpowani] za sprawą Anglji i przez jej najemników. Parlament angielski uznał psy, zaprawione do łowów na buntowników i skalpowanie Indjan, za „środki, dane mu przez Boga i naturę”.
System kolonjalny sprzyjał cieplarnianej hodowli handlu i żeglugi, a „Gesellschaften Monopolia” („towarzystwa monopole” — wyrażenie Lutra) były potężnemu dźwigniami koncentracji kapitałów. Kolonje zapewniały świeżo powstającym rękodzielniom rynek zbytu i nagromadzanie kapitału, spotęgowane dzięki monopolowi rynkowemu. Skarby, zagrabiane poza Europą zapomocą ujarzmienia, rozboju i rzezi, wracały do kraju macierzystego i tu zamieniały się w kapitał. Holandja, która pierwsza rozwinęła w pełni system kolonjalny, stanęła już w roku 1648 u szczytu swej potęgi handlowej. „Handel z Indjami Wschodniemi, oraz pomiędzy Europą Północno-Wschodnią a Południowo-Zachodnią były w jej posiadaniu niemal wyłącznem. Jej rybołówstwo, marynarka i rękodzielnictwo pozostawiały daleko za sobą wszystkie inne kraje. Kapitały republiki były może znaczniejsze, niż pozostałej Europy, razem wziętej”. Guelich zapomina tylko dodać, że lud pracujący w Holandji już w r. 1648 bardziej był przeciążony pracą, uboższy i srożej uciśniony, niż w pozostałej Europie, razem wziętej.
W czasach dzisiejszych supremacja [przewaga] przemysłowa pociąga za sobą supremację handlową. Natomiast w okresie właściwego rękodzielnictwa supremacja handlowa pociągała za sobą supremację przemysłową. Stąd przemożna rola, którą odgrywał podówczas system kolonjalny. Był on „obcym bogiem”, który zasiadł na ołtarzu obok starych bożków Europy, i pewnego pięknego poranka jednem kopnięciem zwalił ich wszystkich w proch. Ogłosił dorobkiewiczostwo ostatecznym i jedynym celem ludzkości. Był wreszcie kolebką nowoczesnego systemu długów państwowych i kredytu.
System kredytu publicznego, to jest długów państwowych, którego początki znajdujemy jeszcze w wiekach średnich w Genui i w Wenecji, zapanował w całej Europie w okresie rękodzielnictwa. System kolonjalny ze swym handlem morskim i ze swemi wojnami handlowemi stał się jego wylęgarnią. To też system ten nasamprzód usadowił się w Holandji. Dług państwowy, to znaczy sprzedaż państwa, — czy to despotycznego, czy konstytucyjnego lub republikańskiego — wyciska swe piętno na epoce kapitalizmu. Jedyną częścią tak zwanego bogactwa narodowego, która istotnie u nowożytnych narodów znajduje się w posiadaniu zbiorowem, jest dług państwowy[67]. A stąd już całkiem konsekwentnie wynika nowożytna nauka, że naród tem bardziej się zbogaca, im głębiej pogrąża się w długi. Kredyt publiczny zamienia się w credo [wyznanie wiary] kapitału. Z powstaniem odłużenia państwowego grzechem przeciw Duchowi Świętemu, nie podlegającym odpuszczeniu, staje się złamanie wiary długowi państwowemu.
Dług, publiczny staje się jedną z najpotężniejszych dźwigni nagromadzania pierwotnego. Niby dotknięciem różdżki czarodziejskiej obdarza on nieprodukcyjny pieniądz siłą twórczą i zamienia go w kapitał, oszczędzając mu przytem zachodów i ryzyka, które są nieodstępne od lokaty przemysłowej i nawet od prywatnej lichwy. Wierzyciele państwa w gruncie rzeczy nie dają nic, gdyż pożyczona przez nich suma zamienia się na łatwo dające się zbyć obligacje długu państwowego, które funkcjonują nadal w ich rękach zupełnie jakby były gotówką. Ale pomijając już powstającą w ten sposób próżniaczą klasę rentjerów, pomijając również nagle wybujałe bogactwo finansistów, odgrywających rolę pośredników pomiędzy rządem a narodem — pomijając wreszcie zbogacanie się dzierżawców podatków, kupców, fabrykantów, którym zazwyczaj dostaje się, jak manna z nieba, dobra porcja każdej pożyczki państwowej — dług państwowy powołał do życia spółki akcyjne, handel papierami wartościowani wszelkiego rodzaju, zuchwałą spekulację, ażiotaż: jednem słowem, grę giełdową i spółczesną bankokrację [władzę banków].
Wielkie banki, ozdobione tytułami narodowemi, od swego powstania były tylko towarzystwami spekulantów prywatnych, które stawały obok rządów i dzięki otrzymywanym przywilejom, mogły dostarczać im pieniędzy. To też najnieomylniejszym wskaźnikiem wzrostu długu państwowego była ciągła zwyżka akcyj tych banków, których rozkwit rozpoczyna się od założenia Bank of England w r. 1694. Bank Angielski rozpoczął swą działalność od udzielenia pożyczki rządowi na 8%. Ale zarazem uzyskał on od parlamentu prawo bicia monety z tego samego kapitału, czyli wypożyczania go powtórnie publiczności w postaci banknotów. Wolno było Bankowi temi banknotami dyskontować weksle, udzielać pożyczek pod zastaw towarów i zakupywać metale szlachetne. A niebawem wypuszczane przezeń banknoty stały się monetą, w której Bank udzielał pożyczek państwu i którą na rachunek państwa wypłacał procenty od pożyczek publicznych. Niedość na tem, że Bank jedną ręką dawał, aby drugą więcej odebrać; nawet i odbierając, pozostawał on wiecznym wierzycielem państwa aż do ostatniego pożyczonego szeląga. Stopniowo stał się on niezastąpionym zbiornikiem krajowego zapasu metalów szlachetnych oraz środkiem ciężkości, dokoła którego obraca się cały kredyt handlowy. W tym samym czasie, gdy w Anglji przestano palić czarownice, poczęto wieszać fałszerzy banknotów. Pisma ówczesne, naprzykład Bolingbroke‘a, świadczą o tem, jakie wrażenie wywarło na spółczesnych nagłe zjawienie się tego plemienia bankokratów, finansistów, rentjerów, maklerów, spekulantów i rekinów giełdowych[68].
Wraz z długami państwowemi powstał międzynarodowy system kredytowy, w którym nieraz kryje się jedno ze źródeł nagromadzania pierwotnego w tym lub innym kraju. Tak naprzykład bezeceństwa rabunkowej gospodarki Wenecji były takiem ukrytem źródłem bogactwa kapitału holenderskiego, gdyż upadająca Wenecja pożyczała wielkie sumy Holandji. Podobnie rzeczy się miały pomiędzy Holandją a Anglją. Już na początku wieku 18-go rękodzielnie Holandji pozostały daleko wtyle i Holandja przestała być narodem panującym na polu handlu i przemysłu. W latach 1701—1771 jednem z głównych zastosowań ogromnych kapitałów holenderskich staje się więc wypożyczanie ich, w szczególności potężnej spółzawodniczce — Anglji. Coś podobnego zachodzi dziś między Anglją a Stanami Zjednoczonemu Niejeden kapitał, który zjawia się dziś w Stanach bez metryki urodzenia, jest wczoraj dopiero skapitalizowaną krwią angielskiej dziatwy robotniczej.
Ponieważ dług państwa opiera się na dochodach państwa, które muszą starczyć na opłacenie rocznych procentów i innych wypłat, więc niezbędnem uzupełnieniem systemu długu państwowego stał s.ę nowożytny system podatków. Pożyczki umożliwiają rządowi pokrywanie wydatków nadzwyczajnych w taki sposób, aby podatmk nie odczuł natychmiast całego ich ciężaru, jednak w konsekwencji wymagają one podnoszenia podatków. Z drugiej strony podwyższanie podatków, wywoływane nagromadzaniem kolejno zaciągany en długów, zmusza rząd do zaciągania wciąż nowych pożyczek dla opędzenia nowych wydatków nadzwyczajnych. Nowożytny fiskalizm [system skarbowy], którego osią jest opodatkowanie, (a więc i podrożenie) artykułów pierwszej potrzeby, kryje więc w sobie zarodek automatycznego podnoszenia podatków. Przeciążenie podatkowe staje się nie szczególnym wypadkiem, lecz raczej powszechną zasadą. W Holandji, gdzie system ten najpierw był wprowadzony, wielki patrjota De Witt wysławiał go w swych „Maksymach“, jako najlepszy środek na to, aby robotnik był uległy, niewymagający, pracowity i... przepracowany. W tem miejscu zajmuje nas jednak nietyle zgubny wpływ tego systemu na położenie samych robotników najemnych, ile raczej spowodowane przezeń przymusowe wywłaszczanie chłopa, rzemieślnika, słowem wszystkich składowych części drobnego stanu średniego. W tej sprawie niema dwóch zdań, nawet u ekonomistów burżuazyjnych. System protekcyjny, stanowiący jedną z zasadniczych części systemu podatkowego, potęguje jeszcze skuteczność akcji wywłaszczania.
Wybitna rola nowożytnego systemu długów i podatków państwowych w zamianie bogactwa społecznego w kapitał, w wywłaszczaniu samodzielnych wytwórców i w obniżaniu stopy życiowej robotników najemnych skłoniła niektórych pisarzy, jak Cobbett, Doubleday i innych, do upatrywania w nim zasadniczej przyczyny całej spółczesnej nędzy ludu.
System protekcyjny był sztucznym środkiem, aby fabrykować fabrykantów, aby wywłaszczać niezależnych robotników, aby skapitalizować narodowe środki produkcji i utrzymania, aby przemocą, skrócić przejście od staroświeckiego do nowożytnego trybu produkcji. Państwa europejskie wyrywały sobie patent na ten wynalazek, a skoro już poszły na służbę do dorobkiewiczów, to okładały w tym celu kontrybucją pośrednio zapomocą ceł ochronnych, bezpośrednio zapomocą premij wywozowych i t. p. — nietylko lud własny. W krajach przyległych i zawisłych niszczono gwałtem wszelki przemysł, jak to naprzykład Anglja uczyniła z sukiennictwem irlandzkiem. Na kontynencie Europy proceder ten od czasów Colberta uprościł się jeszcze bardziej. Początkowy kapitał przemysłowca płynie tam do jego kieszeni wprost ze skarbu państwa. „Pocóż“, woła Mirabeau, „szukać tak daleko przyczyn świetności rękodzielni saskich przed wojną siedmioletnią? A 180-miljonowy dług państwa?“[69]
System kolonjalny, długi państwowe, ucisk podatkowy, cła ochronne, wojny handlowe i t. d. — wszystkie te latorośle właściwego okresu rękodzielniczego wybujały potężnie w dziecięcym okresie wielkiego przemysłu. Narodziny wielkiego przemysłu upamiętniły się masową, iście herodową rzezią niewiniątek. Na podobieństwo floty królewskiej, fabryki werbują sobie rekruta zapomocą przymusowego poboru. Sir F. M. Eden, choć tak głuchy na okropności wywłaszczania ludu wiejskiego, które trwało od ostatniego trzydziestolecia wieku 15-go, aż do jego czasów, to jest do końca wieku 18-go; choć stwierdza z zadowoleniem, że był to środek „niezbędny“, aby przywrócić kapitalistyczną gospodarkę rolną i „właściwy stosunek ilościowy gruntów ornych do pastwisk“, — to jednak me wykazuje tego samego zrozumienia ekonomicznego dla konieczności rabowania dzieci i uprowadzania ich w niewolę w celu przekształcenia produkcji rękodzielniczej w fabryczną i dla przywrócenia właściwego stosunku pomiędzy kapitałem a siłą roboczą.
Powiada on mianowicie: „Warto może, aby się publiczność zastanowiła, czy przemysł, który wtedy tylko pracuje skutecznie, gdy porywa biedne dzieci z chat i z domów roboczych, poto, aby kazać im harować na zmianę przez większą część nocy, kradnąc im odpoczynek, — czy przemysł, który przytem miesza do kupy osoby obojga płci, różnego wieku, skłonności, co musi prowadzić do gorszenia dziatwy przykładami rozwiązłości i rozpusty, czy tego rodzaju przemysł może powiększyć sumę szczęścia narodu i jednostek“[70].
„W Derbyshire, Nottinghamshire, a w szczególności w Lancashire“, powiada Fielden, „celem zastosowania świeżo wynalezionych maszyn poczęto stawiać wielkie fabryki wzdłuż potoków, zdolnych do obracania koła wodnego. Znagła zjawiła się potrzeba tysiącznych rąk roboczych w okolicach, odległych od miast; w szczególności zaś Lancashire, hrabstwo aż dotąd stosunkowo rzadko zaludnione i nieurodzajne, przedewszystkiem musiało się zaludnić. Drobne, zwinne paluszki były najbardziej poszukiwane. Weszło więc zaraz w zwyczaj ściąganie uczniów (!) z różnych parafjalnych domów roboczych w Londynie, w Birmingham i gdzie się nadarzyło. Wiele, wiele tysięcy tych bezbronnych nieszczęsnych istot w wieku od 7 do 13 lub 14 lat wysłano na północ. Było obowiązkiem majstra (to znaczy złodzieja dzieci) ubierać swych uczniów, karmić ich i umieszczać w domu noclegowym, sąsiadującym z fabryką. Postawiono dozorców, czuwających nad ich pracą. W interesie tych istnych poganiaczy niewolników leżało jak największe zamęczanie dzieci pracą, gdyż zapłata ich była zależna od ilości wytworu, wyciśniętego z dziatwy. Oczywiście następstwem tego było okrucieństwo... W wielu okręgach fabrycznych, zwłaszcza w! Lancashire, pastwiono się okrutnie nad temi niewinnemi i bezbronnemu istotami, wydanemi w ręce panów fabrykantów. Wpędzano je do mogiły nadmiarem pracy.... Bito je, zakuwano w łańcuchy, męczono z wyrafinowanem okrucieństwem... W wielu wypadkach były one chude jak szkielety, a jednocześnie batem napędzane do pracy.... a niekiedy nawet doprowadzano je do samobójstwa.... Piękne i romantyczne doliny Derbyshire, Nottinghamshire i Lancashire, zasłonięte przed okiem publiczności, stawały się ponurym przybytkiem tortur i częstokroć mordu.... Fabrykanci ciągnęli olbrzymie zyski. Lecz to podniecało tylko ich wilczą żarłoczność. Poczęli więc stosować system pracy nocnej: to znaczy że gdy wyczerpali jedną grupę rąk pracą dzienną, to mieli napogotowiu grupę drugą, przychodzącą na noc. Zmiana dzienna szła do łóżek, dopiero co opuszczonych przez zmianę nocną, i odwrotnie. Według tradycji ludowej w Lancashire, łóżka te nigdy nie ostygały“[71].
Z rozwojem produkcji kapitalistycznej w okresie rękodzielniczym opinja publiczna Europy utraciła resztę sumienia i wstydu. Narody szczyciły się cynicznie każdem bezeceństwem, które było środkiem nagromadzania kapitału. Przeczytajcie choćby naiwne „Roczniki Handlu“ poczciwego A. Andersona, który otrąbią, jako triumf angielskiej racji stanu, że Anglja przy zawieraniu pokoju Utrechckiego [r. 1713] wymogła na Hiszpanji traktatem w Asiento przywilej handlu niewolnikami między Afryką a Ameryką Hiszpańską, podczas gdy poprzednio uprawiała ten handel tylko między Afryką a angielskiemi Indjami Zachodniemi. Anglja otrzymała prawo dostarczania Ameryce hiszpańskiej aż do r. 1743 rocznego kontyngentu 4.800 Murzynów. Przywilej ten stwarzał zarazem urzędową osłonę dla angielskiego przemytnictwa. Liverpool wyrósł na handlu niewolnikami, który był jego środkiem nagromadzania pierwotnego. Do dziś dnia jeszcze „sławetni“ liwerpoolanie pozostali Pindarami tego „zacnego“ handlu, jak np, dr. Aikin, który w cytowanej już powyżej rozprawie z roku 1795 powiada, że handel niewolnikami „rozwija ducha przedsiębiorczości aż do namiętności, kształci wybornych marynarzy i przynosi grube pieniądze“. W r. 1730 Liverpool zatrudniał handlem niewolnikami 15 okrętów, w r. 1751 — 53, w r. 1760 — 74, w r. 1770 — 96, a w r. 1792 — 132.
Przemysł bawełniany, wprowadzając w Anglji niewolę dzieci, stał się zarazem bodźcem do przekształcenia niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych, dotychczas mniej lub więcej patrjarchalnego, w system handlowy wyzysku. Wogóle, zamaskowanej niewoli robotników najemnych w Europie potrzebne było oparcie o niewolnictwo sans phrase [bez osłonek] w Nowym Świecie[72].
„Tantae molis erat“ [tak wiele trzeba było mozołów], aby nastąpił poród „wiecznych praw przyrodzonych“ produkcji kapitalistycznej, aby dokonał się rozdział między robotnikami a warunkami pracy, aby na jednym biegunie społeczne środki produkcji i utrzymania zamieniły się w kapitał, a na biegunie przeciwnym — masy ludowe w robotników najemnych, w wolnych „ubogich pracujących, w to arcydzieło dziejów nowożytnych[73]. Jeżeli pieniądz, wedle słów Augiera, „przychodzi na świat z krwawem piętnem na policzku“[74], to kapitał wydziela krew i brud wszystkiemi porami, od stóp do głowy[75].

7. Tendencja dziejowa nagromadzania kapitalistycznego.

Skąd się wzięło nagromadzanie pierwotne, jaka jest jego dziejowa geneza? O ile nie jest ono bezpośredniem przekształceniem niewolników i poddanych w robotników najemnych, a zatem prostą zmianą formy, to oznacza jedynie wywłaszczenie bezpośrednich wytwórców, czyli rozkład własności prywatnej, opartej na własnej pracy.
Własność prywatna, w przeciwstawieniu do społecznej, kolektywnej, występuje tylko tam, gdzie środki pracy i inne zewnętrzne warunki pracy należą do ludzi prywatnych. Lecz rożny jest charakter tej własności prywatnej zależnie od tego, czy ci ludzie prywatni są robotnikami, czy też nierobotnikami. Nieskończone napozór odcienie, które własność prywatna przedstawia na pierwszy rzut oka, są tylko odbiciem stanów przejściowych między temi dwoma krańcami.
Własność prywatna robotnika na jego środki produkcji jest podstawą drobnego przemysłu, drobny przemysł zaś jest koniecznym warunkiem rozwoju produkcji społecznej i wolnej indywidualności samego robotnika. Wprawdzie ten tryb produkcji występuje także przy niewolnictwie, przy poddaństwie i innych stosunkach zależności. Ale rozkwita, rozwija całą swą energję i osiąga właściwą sobie postać klasyczną tylko tam, gdzie robotnik jest wolnym prywatnym właścicielem środków pracy, któremi się posługuje, a więc chłop — właścicielem pola, które sam uprawia, a rzemieślnik — narzędzia, którem włada, jak wirtuoz instrumentem muzycznym.
Ten tryb produkcji wymaga rozdrobnienia ziemi i innych śródków produkcji. Wyłącza on zarówno koncentrację środków produkcji, jak kooperację, podział pracy w obrębie tego samego procesu produkcji, społeczne opanowanie i regulowanie przyrody i swobodny rozwój społecznych sił wytwórczych. Daje się on pogodzić tylko z bardzo wąskiemi granicami przyrodzonemi produkcji i społeczeństwa. Chcieć go uwiecznić, znaczyłoby, jak słusznie twierdzi Pecqueur: „zadekretować powszechną przeciętność“. Na pewnym stopniu rozwoju wydaje on na świat materjalne środki swej własnej zagłady. Od tej chwili budzą się w łonie społeczeństwa siły i namiętności, które czują się skute tym trybem produkcji. Musi on zginąć i ginie. Upadek jego, a więc przekształcenie indywidualnych i rozproszonych środków produkcji w społecznie skoncentrowane, a więc przekształcenie karłowatej własności wielu w masową własność niewielu, a więc wywłaszczenie mas ludowych z ziemi, ze środków utrzymania, z narzędzi pracy — całe to straszliwe i z trudem dokonane wywłaszczenie ludu — stanowi przedhistorję kapitału. Obejmuje ona szereg środków przemocy, z pomiędzy których zrobiliśmy przegląd jedynie tych, co były epokowe jako metody pierwotnego nagromadzania kapitału. Wywłaszczenie bezpośrednich wytwórców zostało dokonane z najbezwzględniejszym wandalizmem i pod wpływem namiętności najbardziej haniebnych, brudnych i ohydnych w swej małostkowości. Własność prywatna, zdobyta własną pracą, oparta na zrośnięciu, że tak powiem, osoby niezależnego pracownika z jego warunkami pracy, zostaje wyparta przez kapitalistyczną własność prywatną, polegającą na wyzysku pracy cudzej, lecz formalnie wolnej[76].
Z chwilą jednak, gdy proces tych przekształceń dostatecznie rozłożył dawne społeczeństwo wgłąb i wszerz, gdy przemienił robotników w proletarjuszy, a ich warunki pracy w kapitał, z chwilą gdy kapitalistyczny tryb produkcji stanął na własnych nogach — z tą chwilą dalsze uspołecznianie pracy, dalsze przekształcanie ziemi i innych środków produkcji w społecznie eksploatowane, a więc wspólne środki produkcji, a przez to i dalsze wywłaszczenie właścicieli prywatnych przybiera nową postać. Obecnie wywłaszczeniu podlega już nie robotnik gospodarczo samodzielny, lecz kapitalista, wyzyskujący wielu robotników.
To wywłaszczenie dokonywa się poprzez działanie praw, nieodłącznych od samej produkcji kapitalistycznej, a mianowicie poprzez centralizację kapitałów. Jeden kapitalista zabija wielu kapitalistów. Centralizacji czyli wywłaszczaniu wielu kapitalistów przez niewielu, dotrzymują kroku rozwój pracy zrzeszonej na coraz większą skalę, świadome techniczne stosowanie, wiedzy, planowa eksploatacja ziemi, przekształcanie środków pracy w takie środki pracy, które nadają się jedynie do zbiorowego użytku, oszczędzanie wszelkich środków produkcji dzięki stosowaniu ich, jako środków pracy zbiorowej, społecznej, wreszcie wciągnięcie wszystkich narodów w sieć rynku światowego, a przez to międzynarodowy charakter ustroju kapitalistycznego. W miarę zmniejszania się liczby magnatów kapitału, którzy przywłaszczają sobie i monopolizują wszelkie korzyści, płynące z procesu tych przekształceń, wzrasta masa nędzy, ucisku, niewoli, zwyrodnienia i wyzysku, ale jednocześnie wzbiera bunt klasy robotniczej, wciąż wzrastającej, a wyszkolonej, zjednoczonej i zorganizowanej przez sam mechanizm kapitalistycznego procesu produkcji. Monopol kapitału staje się zaporą dla trybu produkcji, który z nim i pod nim się rozwinął. Centralizacja środków produkcji i uspołecznienie pracy dochodzą do punktu, gdy już się nie mieszczą w swej kapitalistycznej łupinie. Łupina ta pęka. Wybija godzina prywatnej własności kapitalistycznej. Wywłaszczy ciele zostają wywłaszczeni.
Kapitalistyczny tryb przywłaszczania, wynikający z kapitalistycznego trybu produkcji, stwarza własność kapitalistyczną, będącą pierwszą negacją [zaprzeczeniem] własności indywidualnej, opartej na własnej pracy. Ale produkcja kapitalistyczna z koniecznością procesu przyrody wytwarza swą własną negację. Jest to negacja negacji. Wskrzesza ona nie prywatną własność robotnika, lecz własność indywidualną, opartą na zdobyczach ery kapitalistycznej: na kooperacji i na wspólnem władaniu ziemią oraz środkami produkcji, wytworzonemi przez samą pracę.
Przekształcenie rozdrobnionej własności prywatnej, opartej na własnej pracy jednostek, we własność kapitalistyczną, jest oczywiście procesem o wiele dłuższym, uciążliwszym i trudniejszym, aniżeli zamiana własności kapitalistycznej, opartej na produkcji już faktycznie uspołecznionej, we własność społeczną. Tam chodziło o wywłaszczenie masy ludowej przez niewielu przywłaszczycieli, tu idzie o wywłaszczenie niewielu przywłaszczycieli przez masę ludową[77].




  1. Goethe, rozgniewany tego rodzaju bzdurstwami, ośmiesza ie w następującej „lekcji katechizmu“:
    „Nauczyciel: „Pomyśl, dziecię, od kogo masz ten cały dostatek. Sam go. przecież me stworzyłeś“.
    Uczeń: „Och, mam to wszystko od tatusia“.
    Nauczyciel: „A skąd, ma go tatuś?“ Uczeń: „Od dziadka“.
    Nauczyciel: „Ależ nie! A skądżeż dziadek to dostał?“ Uczeń: „Dziadek sam wziął sobie“.
  2. We Włoszech, gdzie produkcja kapitalistyczna najwcześniej się rozwinęła, najwcześniej również rozkłada się pańszczyzna. Chłop pańszczyźniany został tam wyzwolony, zanim zdołał sobie zabezpieczyć jakiekolwiek prawo przedawnienia w stosunku do ziemi. To też jego wyzwolenie przemieniło go odrazu w proletarjusza, wolnego jak ptak niebieski, i zresztą zaraz znajdującego nowych panów w licznych miastach, przeważnie pochodzących jeszcze z czasów rzymskich. Gdy ku końcowi wieku 15-ego przewrót na rynku światowym unicestwił przewagę handlową Włoch Północnych, nastąpił ruch powrotny. Robotnicy miejscy odpłynęli masowo na wieś i tam podnieśli na nigdy przedtem nieosiągany poziom rolnictwo, prowadzone w małych zagrodach na wzór ogrodnictwa.
  3. „Drobni gospodarze wiejscy, którzy własnoręcznie uprawiali swe pola i cieszyli się skromnym dostatkiem.... stanowili podówczas o wiele znaczniejszą część narodu, niż za dni naszych.... Niemniej niż 160.000 gospodarzy, którzy wraz z rodzinami musieli stanowić więcej niż siódmą część ludności ówczesnej Anglji, żyło na swych freehold (freehold oznacza zupełnie wolną własność) zagrodach. Przeciętny dochód takiego gospodarza był szacowany na 60—70 f. szt. Obliczono, że liczba tych, co uprawiają własną ziemię, była większa, niż dzierżawców cudzego gruntu“. (Macaulay: „Hist. of England, 10th ed. London 1854“, tom I, str. 333—34). Jeszcze na schyłku wieku 17-go rolnicy stanowili 4/5 ludności Anglji (tamże, str. 413). Cytuję dlatego Macaulay‘a, gdyż on systematyczny fałszerz historji stara się wszędzie tuszować tego rodzaju fakty.
  4. Należy zawsze pamiętać o tem, że nawet i chłop poddany był nietylko właścicielem, chociaż obłożonym daniną, działek ziemi, należących do jego zagrody, lecz również spółwłaścicielem grutu gminnego. „Chłop jest tam (na Śląsku) poddanym“. Niemniej jednak ci poddani posiadają grunty gminne. „Dotychczas nie udało się skłonić Ślązaków do podziału gruntów gminnych, podczas gdy w Nowej Marchji niema wioski, gdzieby ten podział nie był oddawna dokonany z największem powodzeniem“ (Mirabeau: „De la Monarchie Prussienne, Londres, 1788“, t. II, str. 125, 126).
  5. Japonja ze swym czysto feodalnym ustrojem własności ziemskiej i ze swą rozwiniętą gospodarką drobno-chłopską, daje o wiele wierniejszy obraz europejskiego średniowiecza, niż wszystkie nasze księgi historyczne, przeważnie przesiąknięte burżuazyjnemi przesądami. Toż tak łatwo być „liberalnym“ kosztem średniowiecza! gwałtem chłopów z ziem, do których ci mieli równie dobre, jak i on sam, prawa feodalne, oraz uzurpując [przywłaszczając sobie] grunty gminne.
  6. Thomas Morus w swej „Utopji“ mówi o dziwnym kraju, gdzie owce pożerają ludzi.
  7. Bacon wyjaśnia związek pomiędzy wolnem i zamożnem wlościaństwem a dobrą piechotą. „Było to rzeczą pierwszorzędnej wagi dla potęgi i mocy Królestwa, aby wielkość dzierżaw była dostateczna dla ochronienia ludzi bitnych przed nędzą, dla utrwalenia znacznej części ziemi Królestwa w posiadaniu yeomen, czyli ludzi stanu pośredniego pomiędzy szlachtą a cottagers [robotnikami, mającymi własne chaty] i parobkami. Gdyż jest to powszechne zdanie najwybitniejszych znawców wojskowości.... że główną siłę armji stanowi infanterja czyli piechota. Ale dla stworzenia dobrej piechoty potrzeba ludzi, którzy nie wyrośli w stanie poddańczym lub w nędzy, lecz w wolności i w pewnym dostatku. Jeżeli więc państwo wywyższa nadmiernie szlachtę i wykwintnych panów, a jego rolnicy i oracze są tylko ich najmitami lub robotnikami albo też cottagers, czyli osiadłymi żebrakami, — to możecie mieć dobrą jazdę, ale nigdy dobrej stałej piechoty.... Widzimy to we Francji, we Włoszech i w niektórych innych krajach zagranicznych, gdzie w gruncie rzeczy jest tylko szlachta albo nędzne chłopstwo — tak dalece, że zmuszeni są formować swe piesze bataljony z najemnych band szwajcarskich i innych. Z czego też wynika, że narody te mają dużo ludu, a mało żołnierza“ („The Reign of Henry VII etc. Verbatim reprint, from Kennet‘s England, ed. 1719* Lond. 1870“ str. 308).
  8. Dr. Hunter: „Public Health, 7th report 1864. Lond. 1865“ str. 134. „Miara gruntu przydzielona (według dawnych ustaw) dziś uchodziłaby za zbyt wielką, lub raczej za zdolną przekształcić ich w małych dzierżawców. (George Roberts. The social History o the People of Southern Countries of England in past centuries. Lond. 1856“, str. 184, 185).
  9. „Prawo ubogich do udziału w dziesięcinach jest ustalone brzmieniem dawnych ustaw“. (Tuckett: „A History of the past and present State of the labouring population. London 1846“, tom II, str. 804, 805).
  10. William Cobbett: „A history of the protestant reformation“, § 471.
  11. „Duch“ protestancki poznać można z tego, co następuje: Na południu Anglji różni właściciele ziemscy i zamożni dzierżawcy, pogłowiwszy się razem, ułożyli 10 pytań, dotyczących właściwego zastosowania ustawy o ubogich, wydanej przez królową Elżbietę, i przedstawili je do zaopinjowania słynnemu podówczas prawnikowi, Sergeant Snigge, później sędziemu za Jakóba I. „Pytanie 9-te: Niektórzy z pośród bogatych dzierżawców naszej parafji wymyślili mądry projekt, pozwalający usunąć wszelki zamęt przy stosowaniu tej ustawy. Proponują oni wybudować w parafji więzienie. Każdemu ubogiemu, który nie zechce dać się zamknąć w tem więzieniu, ma być odebrana zapomoga. Następnie należy zawiadomić sąsiedztwo, że jeżeli jakakolwiek osoba skłonna jest nająć ubogich tej parafji, to niech przyśle w określonym terminie zapieczętowaną ofertę z wymienieniem najniższej ceny, za którą gotowa jest wziąć do siebie naszych ubogich. Autorowie tego projektu zaznaczają, że w sąsiednich hrabstwach nie brak osób które me lubią pracować, a nie mają majątku ani kredytu, aby nabyć folwark lub okręt i żyć w ten sposób bez pracy (so as to live without labour). Tacy chyba poczynią naszej parafji korzystne propozycje. Gdyby nawet tu i owdzie ubodzy pod opieką najemcy (ubogich) mieli zginąć, to grzech spadnie na jego głowę, boć przecież parafja swój obowiązek względem nich spełniła. Obawiamy się jednak, ze obecna ustawa nie pozwala na tego rodzaju rozsądne zarządzenie (prudential measure). Trzeba jednak panu wiedzieć, że pozostali freeholders [niezależni posiadacze ziemscy] naszego hrabstwa i hrabstw sąsiednich połączą się z nami i wymogą na swych przedstawicielach w Izbie Gmin przeprowadzenie ustawy, pozwalającej na zamykanie ubogich i na ich przymusową pracę, tak aby każda osoba, opierająca się zamknięciu, traciła prawo do zapomogi. Spodziewamy się, iż to powstrzyma osoby, będące w biedzie, od upominania się o zapomogi (will prevent persons in distress from wanting relief)“ (R. Blakey: „The history of political literaturę from the earliest times. Lond. 1855“, t. II, str. 84 i 85). W Szkocji zniesienie poddaństwa nastąpiło c całe wieki później, aniżeli w Anglji. Jeszcze w r. 1698 Fletcher z Salhoun oświadczył w parlamencie szkockim: „Liczba żebraków Szkocji jest oceniana conajmniej na 200.000. Jedyny środek, który ja, republikanin z zasad, mogę zaproponować to przywrócenie dawnego stanu poddaństwa i oddanie w niewolę wszystkich tych, którzy sami nie są zdolni zapewnić sobie utrzymania“. Również Eden w „The State of the Poor“ (ks. I, rozdz. I str. 60, 61) twierdzi: „Zdaje się, że zniesienie poddaństwa z konieczności przyniosło ze sobą pauperyzm.... Rękodzielnictwo i handel są rodzicami ubogich naszego kraju“. Zarówno Eden, jak ów szkocki republikanin z zasad, w tem tylko błądzą, że nie zniesienie poddaństwa, lecz zniesienie własności rolnika na ziemię uczyniło go proletarjuszem, względnie nędzarzem. ¥e Francji, gdzie wywłaszczenie dokonało się inaczej, angielskiej ustawie o ubogich odpowiadają: „Ordonnance de Moulins“ z r. 1571 [owa „ordonnance“ uchwalona była na zgromadzeniu notablów w Moulins w r. 1566, a nie 1571. Tł.], oraz edykt z roku 1656.
  12. Pan Rogers, aczkolwiek był podówczas profesorem ekonomji w uniwersytecie oksfordzkim, twierdzy ortodoksji protestanckiej, jednak we wstępie do swej „History of Agriculture“ podkreśla, że pauperyzacja mas ludowych była następstwem Reformacji.
  13. „A letter to Sir T. C. Banbury, bet: on the High Price of Provisions. By a Suffolk Gentleman. Ipswich, 1795, str. 4. Nawet autor „Inquiry into the connection of large farms etc. Lond. 1773“, acz fanatyczny obrońca wielkich dzierżaw, powiada na str. 133: „Ubolewam jak najbardziej nad zanikiem naszej yeomanry, tej warstwy, która była istotną podporą niepodległości naszego narodu i ze smutkiem patrzę na to, jak ich ziemie przechodzą w ręce lordów monopolistów, którzy wydzierżawiają je na takich warunkach, które z drobnych dzierżawców czynią nieomal poddanych, zagrożonych wypędzeniem przy pierwszej lepszej okazji“.
  14. Borys Godunow, Tatar z pochodzenia, car Rosji (1598—1603) ukazem swym zabronił chłopom zmieniać miejsce pobytu, i przez to ostatecznie utrwalił ich poddaństwo i przykucie do gruntu. Tł.
  15. Przewrót dynastyczny w r. 1688: wypędzenie Stuartów i początek panowania domu Orańskiego. Tł.
  16. Jaka była osobista moralność tego bohatera burżuazji, o tem świadczy chociażby fakt następujący: „Hojne obdarzenie lady Orkney ziemiami irlandzkiemi w r. 1695 jest publicznem świadectwem afektów królewskich i wpływów tej damy.... Zasługi lady Orkney podobno polegały na foeda labiorum ministeria [brudnych usługach miłosnych]”. (Cytata powyższa zaczerpnięta jest z rękopisu Nr. 4224, ze Sloane Manuscript Collection, w British Museum, zatytułowanego „The character and behaviour of King William, Sunderland etc., as represented in Original Letters to the Duke of Shrewsbury from Somers, HaIifax, Oxford, Secretary Vernon etc.” Rękopis ten roi się od curiosów).
  17. „Nieprawne odstępowanie dóbr koronnych, czy to tytułem sprzedaży, czy darowizny, stanowi haniebny rozdział historji angielskiej.... i olbrzymią grabież majątku narodowego (a gigantic fraud on the Narion)” (F. W. Newman. „Lectures on Political Economy. London 1851, str. 129. 130). — Przyp. Engelsa do 3-go wyd. O pochodzeniu majątków dzisiejszych obszarników angielskich można się szczegółowo dowiedzieć w „Our old Nobility. By Noblesse Oblige. London 1879“.
  18. Warto przeczytać naprz. pamflet K. Burke‘go o książęcym domu Bedfordów, którego latoroślą jest Lord John Russel „the tomtit of liberalism“ [miły okaz liberalizmu].
  19. „Dzierżawcy zabraniają cottagerom trzymać jakiekolwiek żywe stworzenia, pod pozorem, że gdyby hodowali bydło lub drób to kradliby paszę ze stodół. Powiadają też; trzymajcie cottagera w biedzie, aby był pracowity, ale w rzeczywistości dzierżawcom chodzi o to, aby w ten sposob przywłaszczyć sobie wszelkie prawa do gruntów gminnych („A political inąuiry into the consequences of enclosing waste lands, London 1785“. str. 75).
  20. Eden: „The State of the poor“, przedmowa.
  21. „Capital-farms“ („Two letters on the flour trade and the dearness of corn. By a person in business. London 1767“, str. 19, 20).
  22. „Merchant-farms“ („An inquiry into the present high prices of provisions. London 1767“, str. 11, przypis). Autorem tej dobrej książki, wydanej bezimiennie, jest wielebny Nathaniel Forster.
  23. Thomas Wright: „A short adress to the public on the mono-poly of large farms, 1779“, str. 2, 3.
  24. Reverend Addington: „Inquiry into the reasons for or against open fields. London, 1772“, str. 37—43 passim.
  25. Dr. R. Price: „Observations on reversionary payments. 6th ed. by W. Morgan, London 1805“, t. II, str. 155. Warto przeczytać Forstera, Addingtona, Kenta, Price‘a i Jamesa Andersona i porównać ich pisma z nędzną, serwilistyczną paplaniną Mac Culloch‘a w jego katalogu: „The literaturę of political economy, London 1845“.
  26. Tamże, str. 147.
  27. Tamże, str. 159. Przypomina to Rzym starożytny. „Bogacze zawładnęli Większą częścią niepodzielnych gruntów. Polegając na sprzyjających im okolicznościach, liczyli om, że gruntów tych odbierać im nie będą, to też kupowali położone w sąsiedztwie działki ubogich, czasem za zgodą zainteresowanych, a czasem używając przemocy, i w ten sposób zamiast oddzielnych pół poczynali uprawiać rozległe posiadłości. Używali przytem niewolników do uprawy ziemi i hodowli bydła, gdyż ludzi wolnych odrywanoby od pracy na roli do służby wojskowej. Posiadanie niewolników przynosiło im tem większe zyski ze niewolnicy me podlegali poborowi do wojska, więc mogli się swobodnie rozmnażać i miewali dużo dzieci. W ten sposób magnaci skupili w swych rękach wszelkie bogactwo a kraj cały zaroił się od niewolników. Coraz to mniej było wolnych Italów, gdyż tępiły ich ubóstwo, daniny i służba wojskowa. A gdy nadchodził pokój, byli oni skazani na zupełną bezczynność, gdyż ziemia była w posiadaniu bogatych, a ci zamiast ludzi wolnych używali niewolników do pracy na roli. (Appianus: „Rzymskie wojny domowe“, księga I, rozdz. I, str 7). Ustęp ten dotyczy czasu, poprzedzającego ustawy Licynjusza. Służba wojskowa która tak bardzo przyśpieszyła ruinę plebejuszów rzymskich, była też głównym środkiem, którym posługiwał się Karol Wielki, gdy planowo przyśpieszał przekształcenie wolnych chłopów niemieckich w chłopów pańszczyźnianych i poddanych.
  28. An inquiry into the connection between the present prices of provisions etc.“ str. 124, 129. Podobnie, lecz z wręcz przeciwną tendencją pisze inny autor: „Robotnicy są wypędzani ze swych chat 1 muszą udawać się do miast w poszukiwaniu pracy; — lecz w ten sposób osiągana jest większa nadwyżka i powiększa się kapitał“ („The perils of the Nation, 2nd ed. London 1843, str. XIV).
  29. F. W. Newman: „Lectures on political economy“, London 1851“ str. 132.
  30. Steuart powiada: „Ziemie te przynoszą rentę (błędnie utożsamia on ekonomiczną kategorję renty z daniną, składaną naczelnikowi klanu przez jego podwładnych) zgoła nieznaczną w porównaniu ze swym obszarem, lecz zato jeśli chodzi o liczbę, ludzi, utrzymywanych przez jeden folwark, to może się okazać, ze każdy szmat ziemi w Górnej Szkocji żywi dziesięćkroć więcej osób, niż obszar tej samej wielkości w najbogatszych prowincjach“ General Sir James Steuart, his son, London 1801“ („Works etc. by tom I, rozdz. XVI, str. 104).
  31. James Anderson: „Observations on the means of exciting a spirit of national industry etc. Edinburgh 1777“.
  32. W roku 1860 wywłaszczonych zwabiono fałszywemi obietnicami do Kanady. Niektórzy z nich schronili się w góry i na sąsiednie wyspy. Ścigani przez policjantów, stoczyli potyczkę z nimi i zdołali im się wymknąć.
  33. „W okolicach górskich“, powiada Buchanan, komentator A. Smitha, w r. 1814, „dawny ustrój własności jest codziennie obalany gwałtem... Landlord, nie oglądając się na dzierżawcę dziedzicznego (i ta kategorja jest tutaj błędnie użyta!) oddaje ziemię najwięcej dającemu, i jeżeli ten jest gospodarzem postępowym (improver), to zaprowadza nowy system uprawy. Ziemia, dawniej usiana drobnemi zagrodami chłopskiemi, była gęsto zaludniona w stosunku do swego plonu; przy nowym systemie ulepszonej uprawy i zwiększonej renty chodzi o utrzymanie jak największego wytworu przy jak najmniejszych kosztach, a w tym celu, wydalani są robotnicy, którzy stali się zbyteczni.... Ludzie ci, wygnani z okolic rodzinnych, szukają środków utrzymania w miastach fabrycznych i t. d.“ (David Buchanan: „Observations etc. on A. Smith‘s Wealth of nations. Edinburgh 1814“, tom IV, str. 144). „Magnaci szkoccy tak wywłaszczali rodziny wieśniaków, jak się wyrywa chwast z ziemi, postępowali z wioskami i z ich ludnością, jak Indjanie w swej zemście postępują z norami dzikich zwierząt... Człowieka sprzedają za owczą skórę, za baranie udo, za jeszcze mniej... Wielka Rada Mongołów po podboju Chin Północnych obradowała nad wnioskiem, by wyrżnąć w; pień ludność i kraj w step przemienić. Wielu właścicieli ziemskich Górnej Szkocji wykonało ten wniosek we własnym kraju i względem własnych rodaków“. (George Ensor: „An inquiry concerning the population of nations. London 1818“, str. 215, 216).
  34. Gdy obecna księżna Sutherland podejmowała w Londynie z wielką pompą panią Beecher Stowe, autorkę „Chaty Wuja Toma“, aby w ten sposób okazać swe sympatje dla sprawy wyzwolenia Murzynów amerykańskich — czego zresztą w czasie trwania amerykańskiej wojny domowej troskliwie unikała, podobnie jak wszystkie inne arystokratki angielskie, gdyż wówczas każde „szlachetne“ serce angielskie biło dla właścicieli niewolników — opisałem w „New York Tribune“ położenie niewolników samej księżny Sutherland (wyciągi z tego artykułu zostały zamieszczone w Carey‘a „The slave trade, London, 1853“, str. 202, 203). Artykuł mój, przedrukowany przez pewien dziennik szkocki, wywołał miłą polemikę pomiędzy tym dziennikiem a sykofantami księżny Sutherland.
  35. Zajmujące szczegóły w sprawie tego handlu rybnego można znaleźć w książce p. Dawida Urquharta: „Portfolio, New Series“. N a ssau W. Senior w swem cytowanem już dziele pośmiertnem „Journals, conyersations and essays relating to Ireland. London 1868“, nazywa „postępowanie w Sutherlandshire jednym z najbardziej dobroczynnych clearing‘ów za ludzkiej pamięci“.
  36. „Deer forests“ (knieje) Szkocji są lasami bez drzew. Z nagich gór spędza się stada owiec, napędza się jelenie, i to zowie się „deer forest“. A więc ani mowy o zalesianiu.
  37. Robert Somers: „Letters from the Highland; or the famine of 1847, Lond. 1848“. 12—28 passim. Listy te zjawiły się początkowo w „Times“. Rzecz oczywista, że ekonomiści angielscy przypisywali głód wśród Gaelów w r. 1847 — przeludnieniu. To jest pewne, że Gaelowie „cisnęli“ na swe środki żywności. W Niemczech owo „clearing of estates, czyli, jak tam się nazywało „Bauernlegen“ [rugowanie chłopów] wystąpiło ze szczególną siłą. po wojnie trzydziestoletniej, jeszcze zaś w r. 1790 wywoływało powstania chłopskie w Saksonji Elektoralnej. Występowało szczególnie na wschodzie Niemiec. W większej części prowincyj pruskich dopiero Fryderyk II zabezpieczył chłopu prawo własności. Po podboju Śląska zmusił on właścicieli ziemskich do odbudowy chłopskich chat, stodół i t. d. i do dostarczenia gospodarstwom chłopskim bydła i sprzętu. Potrzebni mu byli rekruci do wojska i płatnicy podatków dla napełnienia skarbu. Zresztą, jak miły żywot wiódł chłop za Fryderyka, dzięki jego haniebnej gospodarce skarbowej i jego systemowi rządów, będącemu mieszaniną samowładztwa, biurokracji 1 feodalizmu, — o tem świadczy następujący ustęp z dzieła jego wielbiciela, Mirabeau: „Len jest więc jednem z głównych bogactw rolnika Niemiec północnych. Na nieszczęście dla rodzaju ludzkiego, jest on tylko ochroną przed nędzą, a nie podstawą dobrobytu.. Podatki bezpośrednie, odrabianie pańszczyzny i służebności wszelkiego rodzaju dławią rolnika niemieckiego, który w dodatku przy każdym zakupie opłaca podatek bezpośredni... nadomiar złego, nie śmie on sprzedawać swych wytworów gdzie i jak chce, nie śmie też kupować, co mu potrzeba^ u kupców, którzy najtaniej mogliby mu sprzedać. Wszystkie te przyczyny rujnują go niepoątrzeżenie; nie mógłby nawet uiscic na termin podatków) bezpośrednich, gdyby nie przędzenie, które staje się dla niego źródłem dodatkowem, dostarczając zajęcia jego żonie, jego dzieciom, jego czeladzi, jego parobkom i jemu samemu. Lecz jakże nędzny jest jego żywot pomimo tej pomocy! Latem pracuje jak galernik w czasie orki i żniwa; aby podołać pracy, kładzie się spać o 9-ej, wstaje o 2-ej; zimą powinienby dłużej odpoczywać dla nabrania sil, lecz zabrakłoby mu ziarna na chleb i na posiew, gdyby się pozbył zapasów dla zapłacenia podatków. Musi więc prząść„ aby wypełnić tę lukę..., trzeba się temu poświęcić z całą pilnością. A więc wieśniak kładzie się zimą o 12-ej lub i-ej w nocy, a wstaje o j-ej lub 6-ej, albo też kładzie się o 9-ej a wstaje o 2-ej. I tak pracuje dzień za dniem przez całe życie, z wyjątkiem niedziel. Ten nadmiar czuwania i przepracowanie zużywają, organizm ludzki, to też mężczyźni i kobiety o wiele wcześniej starzeją się na wsi niż w mieście. (Mirabeau: „De la monarchie prussienne, Lond. 1788“, tom III, str. 212 i nast.).
    Dodatek do 2-go wydania. W kwietniu 1866 r., w 18 lat po ogłoszeniu cytowanej powyżej rozprawy Roberta Somers‘a, prof. Leone Levi wygłosił odczyt w „Society of Arts“ o przekształceniu pastwisk w knieje. W odczycie tym opisał on w następujący sposób postęp opustoszenia górskich okolic Szkocji: „Rugowanie ludności i zamiana pól w pastwiska były najdogodniejszym sposobem pobierania dochodu bez ponoszenia kosztów... Zamiana pastwiska w knieję stała się rzeczą zwykłą w okolicach górskich. Owce zostają wyparte przez zwierzynę, podobnie jak niegdyś wypędzano ludzi, aby zrobić miejsce dla owiec... W Forfarshire można przejść z dóbr hr. Dalhousie do posiadłości John o‘ Groat’a, nie wychodząc z lasów.... W wielu lasach spotyka się pospolicie lisy, dzikie koty, kuny, tchórze, łasice i zające alpejskie. Od niedawna dołączyły się do nich króliki, wiewiórki i szczury. Olbrzymie połacie ziemi, które w statystyce Szkocji niedawno jeszcze zaliczały się do najrozleglejszych i najbujniejszych pastwisk, dziś leżą odłogiem i służą jedynie dla myśliwskiej rozrywki niewielu osób, a i to trwa tylko przez niewielką część roku“.
    Londyński „Economist“ pisze pod datą 2 czerwca 1866: „Pewne pismo szkockie z ubiegłego tygodnia podaje wśród innych nowin: „Przekształcono w knieję jeden z najlepszych folwarków: owczarskich w Sutherladshire! Za folwark ten niedawno, z okazji wygaśnięcia kontraktu, ofiarowywano 1200 f. szt. rocznego czynszu“. Instynkty feodalne są dziś równie żywe, jak podówczas, gdy zaborca normandzki... burzył 36 wiosek, aby na ich miejscu posadzić New Forest [Nowy Las]..4 Dwa miljony akrów, w tem niektóre z najżyźniejszych okolic Szkocji leżą odłogiem. Dziko rosnąca trawa w Glen Tilt uchodziła za najlepszą paszę w hrabstwie Perth. Las w Bert Aulder był bezwzględnie najlepszem pastwiskiem w rozległym okręgu Badenoch. Część lasu Black Mount była najlepszem w Szkocji pastwiskiem dla czarnych owiec. O rozległości gruntów, zamienianych na pustkowia gwoli amatorom polowania, świadczy już to jedno, że zajmują one obszar o wiele większy, niż całe hrabstwo Perth. Stratę, którą wyrządziło krajowi to gwałtowne niszczenie źródeł jego produkcji, możemy ocenić, gdy uwzględnimy, że grunt puszczy Ben Aulder, stanowiącej zaledwie %o terenów myśliwskich Szkocji, mógłby wyżywić 15.000 owiec... Cały ten obszar myśliwski jest zupełnie nieprodukcyjny.... równie dobrze jakgdyby go pochłonęło morze Północne. Mocna dłoń ustawodawcy powinna położyć koniec temu samowolnemu stwarzaniu puszcz i pustyń“.
  38. Autor „Essay on trade etc., 1770“ czyni następującą uwagę: „Za panowania Edwarda VI Anglicy, jak się zdaje, wzięli się istotnie z całą powagą do popierania rękodzieł i dostarczania pracy ubogim. Świadczy o tem znakomity statut, który stanowi, że wszyscy włóczędzy mają być napiętnowani i t. d. („An essay on trade and commerce. London 1770“, str. 8).
  39. Tomasz Morus powiada w swej „Utopji“: „Tak to bywa, że chciwy i nienasycony żarłok, będący istną plagą swej okolicy, może zagarnąć tysiące akrów gruntu i ogrodzić je płotem lub parkanem, albo też dopóty nękać i szykanować ich właścicieli, dopóki nie zmusi ich, by mu wszystko sprzedali. Tym czy innym sposobem, podstępem czy przymusem, zostają om wysiedleni — ci wszyscy prości, ubodzy, słabi ludzie! Mężczyźni i kobiety, mężowie i żony, sieroty i wdowy, nieszczęsne matki z niemowlętami, całe te gospodarstwa ubogie w środki, lecz liczące wiele osób, boć rolnictwo wymaga wielu rąk do pracy, wynoszą się — powiadam — ze znanych sobie, z rodzinnych swych okolic, lecz nie znajdują spokojnego schronienia. Wyprzedaż gratów domowych, pomimo ich małej wartości, w innych okolicznościach przyniosłaby im jaką taką ulgę, ale nagle wyrzuceni na bruk, muszą wyzbywać się ich za bezcen. A gdy już w wędrówce swej wysupłali ostatniego szeląga, to cóż innego mogą uczynic, niż kraść? A wtedy, dalibóg, wieszają ich, według najformalniejszych ustaw prawnych! Albo — niż żebrać? A wtedy wtrącają ich do więzienia za włóczęgostwo, jako że się wałęsają i nie pracują, oni, których nikt do pracy przyiąć nie chce, choęby najgoręcej dopominali się o to!“ Z pomiędzy tych biednych tułaczy, o których Tomasz, ’ Morus mówi, że ich przymuszano do złodziejstwa, „za panowania Henryka VIII stracono 72.000 za duże i małe kradzieże“. (H o “ i ns he d: „Description of England“, t. I, str. 186). Za czasów Elżbiety „włóczęgów wieszano rzędami, gdyż nie mijał rok bez tego, aby 300 lub 400 nie zawisło na stryczku w tej lub innej okolicy kraju“ (Strype: „Annals of the information and establishment of religion and other various occurences in the Church of Englad during Queens Elisabeth‘s happy reign, 2nd ed. 1725“, tom II). Według tegoż Strype‘a w Somersetshire w ciągu jednego tylko roku stracono 40 osób, napiętnowano 35, wychłostano 37, a 183 „niepoprawnych hultajów“ uwolniono. Jednakowoż, powiada ten! przyjaciel ludzkości, ta wielka liczba oskarżonych nie obejmuje nawet 1/5 rzeczywistych przestępców, a to dzięki pobłażaniu sędziów pokoju i niedorzecznemu współczuciu ludu. Do tego dodaje on jeszcze, że inne hrabstwa w Anglji nie były w lepszem położeniu niż Somersetshire, a wiele z nich było nawet w położeniu gorszem.
  40. „Ilekroć ustawodawstwo bierze się do rozstrzygania sporów między majstrami a ich robotnikami, zawsze jego doradcami są majstrowie“ — powiada A. Smith. „L'esprit des lois c‘est la propriéte“ [„Duch praw — to własność“] — powiada Linguet.
  41. „Sophisms of free trade, by a Barrister. London 1850“, str. 53. Dodaje on jeszcze złośliwie: „Byliśmy dość chętni do ujmowania się za przedsiębiorcą. Czyż nic nie można uczynić dla pracownika?“
  42. Pewien ustęp w statucie 2 c. 6 Jakóba I wskazuje na to, że nie którzy majstrowie sukiennicy nie wahali się dyktować płac we własnych war sztatach, występując w urzędowym charakterze sędziów pokoju. W Niemczech zwłaszcza po wojnie trzydziestoletniej, częste były dekrety przeciw zwyżkom płacy roboczej. „Właściciele dóbr wyludnionych silnie odczuwali brak służby i robotnika. Wieśniakom zabraniano wynajmować mieszkania samotnym mężczyznom i kobietom; o takich mieszkańcach nakazane było donosie władzy, która pakowała ich do więzienia, jeżeli nie chcieli najmować się do służby, chociażby nawet utrzymywali się z innego zajęcia, naprzykład choćby pracowali w polu u chłopów na dniówkę, albo nawet trudnili się handlem pieniężnym lub zbożowym (Kaiserliche Privilegien und Sanctiones fuer Schlesien I, 25). Przez całe stulecie w dekretach książąt panujących powtarzają się gorzkie utyskiwania na hołotę krnąbrną i niepoprawną, która nie chce się godzić na twarde warunki ani zadowalać się prawnie przepisaną płacą; wzbraniano też poszczególnym właścicielom płacić więcej, niż wynosiła taksa, wyznaczona przez Stany prowincjonalne. A jednak warunki bytu służby folwarcznej były po wojnie niekiedy lepsze, niż w sto lat później. Jeszcze w r. 1652 służba na Śląsku otrzymuje mięso dwa razy na tydzień; natomiast jeszcze w naszem stuleciu tam właśnie były okolice, gdzie otrzymywała je tylko trzy razy do roku. Również płaca dzienna po wojnie była wyższa, niż w następnych stuleciach (G. Freitag).
  43. Zniesione w r. 1875, por. str. 435. K.
  44. Artykuł I tej ustawy głosi: „Wobec tego, że zniesienie wszelkich rodzajów korporacyj tego samego stanu i tego samego zawodu należy do podstawowych zasad konstytucji francuskiej, zabrania się je przywracać pod jakimkolwiek pozorem i pod jakąkolwiek postacią“. Artykuł IV głosi, że „gdyby obywatele, zatrudnieni w tym samym zawodzie, sztuce lub rzemiośle, powzięli uchwały lub zawarli pomiędzy sobą umowy, zmierzające ku solidarnej odmowie, albo też ku podejmowaniu się czynności swego przemysłu lub swej pracy wyłącznie po umówionej cenie, takowe uchwały i umowy.... będą uznane za.niekonstytucyjne, oraz za zagrażające deklaracji praw człowieka i obywatela i t. d.“ — czyli za zbrodnię stanu, zupełnie jak w dawnych ustawach robotniczych („Revolutions de Paris. Paris 1791“, tom III, str. 523).
  45. „Révolutions de France“, n. LXXVII.
  46. Buchéz et Roux: „Histoire parlementaire“, tom X, str. 193—195.
  47. Harrison, w swej „Description of England“ powiada: „Choć każde 4 f. szt. dawnego czynszu urosły może do 40, to jednak dzierżawca uważa, że zrobił zły interes, jeżeli po wygaśnięciu kontraktu nie odłożył sumy, równej 6 lub 7 letniemu czynszowi, czyli 50 lub 100 f. szt.“
  48. O wpływie dewaluacji pieniądza na różne klasy społeczne w 16-ym wieku patrz: „A compendious or briefe examination of certayne ordinary complaints of diverse of our countrymen in these our days. By W. S. Gentleman. London 1581“. Forma dialogu, nadana tej rozprawie, przyczyniła się do tego, że przez czas długi przypisywano ją Szekspirowi i jeszcze w r. 1751 wydano ją pod jego imieniem. Naprawdę zaś autorem jej był William Staftord.
    W pewnym ustępie tej rozprawy Szlachcic (Knight) rozumuje, jak poniżej
    Szlachcic: „Wy, mój sąsiedzie, gospodarzu, wy, panie kupcze, wy, zacny kotlarzu, i inni rzemieślnicy — możecie łacno strzec swych interesów. Gdyż o ile wszystkie rzeczy kosztują teraz drożej, o tyleż podnosicie cenę swych towarów i robót, które sprzedajecie. Ale my nic nie sprzedajemy, czego cenę moglibyśmy podnieść, odbijając sobie podrożenie tych rzeczy, które musimy kupować“. Gdzieindziej Szlachcic pyta Doktora: „Proszę, niech Pan powie, kogo Pan ma na myśli. A przedewszystkiem któż, zdaniem Pana, nie poniósł stąd żadnych strat?“ — Doktór: „Mam na myśli wszystkich tych, którzy żyją z kupna i sprzedaży, gdyż o ile drożej kupują, o tyle drożej sprzedają“. — Szlachcic: A któż są ci, którzy zdaniem Pana ciągną stąd zyski? — Doktór — No, oczywiście ci, którzy gospodarzą na wydzierżawionych folwarkach lub zagrodach, gdyż płacą według dawnej stopy, a sprzedają według nowej; to znaczy za ziemię płacą bardzo tanio, a sprzedają wszystko, co na niej rośnie, drogo....“ — Szlachcic: A któż są ci, którzy zdaniem Pana ponoszą większe straty, niż tamci ciągną zyski? — Doktór: Są to wszyscy panowie, szlachta, i wszyscy inni, którzy żyją z określonej renty lub pensji, czyli którzy sami nie gospodarzą na swej roli, ani nie trudnią się kupnem i sprzedażą“.
  49. We Francji „regisseur“, czyli rządca i poborca danin należnych panu feodalnemu w epoce wczesnego średniowiecza staje się niebawem „homme d‘affaires“ [człowiekiem interesów], który dzięki zdzierstwu i oszustwom przedzierzga się w kapitalistę. Nieraz i wielcy panowie bywają „regisseur‘ami“. Naprzykład: „Oto rachunek, który pan Jacques de Thoraine, rycerz i kasztelan na Besançon, składa Wielmożnemu Panu, który w Dijon prowadzi rachunki Jaśnie Wielmożnego Pana księcia i hrabiego Burgundji, z rent przypadających tej kasztelanji, od dnia 25 grudnia 1359 roku do dnia 28 grudnia 1360 roku“ (Alexis Monteil: „Histoire des materiaux manuscrits etc.“, str. 244). Widać już tu, jak we wszystkich dziedzinach życia społecznego lwia część przypada pośrednikowi. Naprzykład w dziedzinie ekonomicznej śmietankę zysków zagarniają finansiści, giełdziarze, kupcy i kramikarze; w prawie cywilnem adwokat skubie strony; w polityce poseł znaczy więcej od wyborcy, minister — od władcy; w religji Bóg schodzi na drugi plan wobec swego „zastępcy“, a ten wobec klechów, którzy są nieodzownymi pośrednikami pomiędzy Dobrym Pasterzem a jego Owczarnią. We Francji, podobnie jak w Anglji, wielkie dobra feodalne były rozdrobnione na mnóstwo małych gospodarstw, ale położenie ludu wiejskiego było nierównie gorsze. W 14-ym wieku zjawiają się dzierżawy, pod nazwą „fermes“ lub „terriers“. Liczba ich wciąż wzrasta, aż o wiele przeniosła setkę tysięcy. Opłacają czynsz zmienny, wynoszący od 1/12 do 1/5 plonu, w pieniądzach lub w naturze. Terriers bywały lennami, podlennami i t. d. (fiefs, arrière-fiefs), zależnie od wartości i wielkości gospodarstwa, przyczem niektóre liczyły tylko po parę arpents [mórg], Wszyscy ci dzierżawcy mieli nad poddanymi prawo sądu tego lub innego stopnia; stopni zaś było cztery. Można sobie wyobrazić ucisk ludu pod tylu tyranami. Monteil powiada, że było wtedy we Francji 160.000 sądów, gdy dziś wystarcza 4.000 trybunałów (razem z sądami pokoju).
  50. W swych „Notions de philosophie naturelle. Paris 1838“.
  51. Sir James Steuart podkreśla to z naciskiem.
  52. Dosłownie: dla króla pruskiego. Jest to gra wyrazów, bo choć istotnie mowa o królu pruskim, to jednak po francusku wyrażenie „pour le roi de Prusse“ znaczy także „dla cudzej korzyści“. Tł.
  53. Kapitalista mówi: „Zgadzam się uczynić wam ten zaszczyt, abyście mi służyli, lecz pod warunkiem, iż za trud rozkazywania wam oddacie mi tę resztę, co wam pozostaje“ (J. J. Rousseau: „Discours sur l‘économie politique, Geneve 1765“).
  54. Mirabeau: „De la Monarchie Prussienne. London 1788“, tom III, str. 20—109, passim.
  55. Zdanie opuszczone w wydaniu Kautsky‘ego. Tł.
  56. W wyd. Kautsky‘ego błędnie: chłop.
  57. „Gdy rodzina robotnicza swą własną pracą, w przerwach pomiędzy innemi pracami, pomału przekształca 20 funtów wełny w odzież, którą przez rok cały nosi — to się nie rzuca w oczy. Ale zanieście tę wełnę na rynek, poślijcie ją do fabryki, stamtąd do hurtownika, a od niego do kupca detalicznego, a otrzymacie wielkie operacje handlowe, których łączny obrót przewyższy dwudziestokrotnie wartość ich przedmiotu.... Klasa pracująca jest więc zmuszona utrzymywać nędznie żyjącą warstwę robotników fabrycznych, pasorzytniczą warstwę kramarzy, oraz cały system handlowy, monetarny i finansowy, oparty na fikcji“. (David Urquhart: „Familiar words. London 1855“, str. 210).
  58. „Wyjątek stanowi okres Cromwella. Dopóki trwała rzeczpospolita, wszystkie warstwy angielskich mas ludowych podnosiły się z upadku, w którym były pogrążone za Tudorów.
  59. Tuckett wie, że wielki przemysł wełniany wyrósł z właściwych rękodzielni i z upadku wiejskiego, czyli domowego rękodzielnictwa wraz z wprowadzeniem maszyn. (Tuckett: „A history of the past and present State of the labouring population. London 1846“). „Pług i jarzmo były wynalazkiem bogów, a zajęciem bohaterów; czyżby krosno, wrzeciono i kołowrotek były mniej szlachetnego pochodzenia? Oddzielacie kołowrotek od pługa, wrzeciono od jarzma, i otrzymujecie fabryki i domy ubogich, kredyt i kryzysy, — dwa wrogie narody; rolniczy i kupiecki“ (David Urquhart: „Familiar words, London 1855“, str. 122). Lecz oto zjawia się Carey i oskarża nie bez racji Anglję, że stara się ona przekształcić każdy inny lud tylko w rolniczy i być jego fabrykantką. Twierdzi on, że w ten sposób została zrujnowana Turcja, ponieważ Anglja „nigdy nie dopuszczała do tego, aby właściciele i oracze gruntu mogli się wzmocnić naturalnem przymierzem pomiędzy pługiem a krosnem, pomiędzy młotem a broną“ („The Slave trade“, str. 125). Według niego sam Urquhart przyczynił się wydatnie do upadku Turcji, gdyż w interesie Anglji prowadził tam propagandę wolnego handlu. Najlepsze zaś jest to, że Carey, nawiasem mówiąc, wielki poplecznik Rosji, chce zapomocą systemu ceł ochronnych powstrzymać ów proces rozdziału, który właśnie cła przyśpieszają.
  60. Angielscy ekonomiści — filantropowie, jak Mill, Rogers, Godwin, Smith, Fawcett i t. d., oraz liberalni fabrykanci, jak John Bright i spółka, zapytują groźnie obszarników angielskich — jak Bóg Kaina o brata jego, Abla: cóżeście uczynili z tysiącami „freeholders“ [chłopów samodzielnych]? Ale skądżeście się sami wzięli, jeżeli nie z upadku owych „freeholders“? I dlaczegóż nie pytacie również, gdzie się podziali niezależni przędzarze, tkacze, rzemieślnicy?
  61. „Przemysłowy“ tutaj w przeciwieństwie do „rolniczego. W sensie „kategorycznym“ dzierżawca jest kapitalistą przemysłowym równie dobrze jak fabrykant.
  62. „The natural and artificial rights of property contrasted, London 1832“, str. 98, 99. Autorem tej bezimiennej rozprawy jest Th. Hodgskin.
  63. Nawet jeszcze w r. 1794 drobni sukiennicy z Leeds wysłali do parlamentu deputację z petycją, aby wydano ustawę nie pozwalającą żadnemu kupcowi zostać fabrykantem. (Dr. Aikin: „Description of the country from thirty to fourty miles round Manchester, London 1795“).
  64. William Howitt: „Colonisation and Christianity. A popular history of the treatment of the natives by the Europeans in all their colonies. London 1838“, str. 9. W sprawie traktowania niewolników dobre zestawienie znajduje się u Charles‘a Comte‘a: „Traité de la legislation, 3-me éd. Bruxelles 1837“. Warto poznać tę sprawę szczegółowo, aby przekonać się, na co burżua zdolen jest wykierować samego siebie oraz co zdolny jest uczynić z robotnika tam, gdzie bez przeszkód może kształtować świat na obraz i podobieństwo swoje.
  65. Thomas Stamford Raffles, late Lieut. Gov. of that island: „Java and its dependencies. London 1817“.
  66. W roku 1866 w jednej tylko prowincji Orissa zmarło z głodu zgórą miljon Hindusów. Niemniej jednak starano się zbogacić indyjski skarb państwa, sprzedając żywność głodnym po wysokich cenach.
  67. William Cobbet czyni uwagę, że wszystkie instytucje publiczne w Anglji nazywają się „królewskiemi“, natomiast dług patowa zowie się „narodowym“ (national debt).
  68. „Gdyby Tatarzy dziś najechali Europę, nie łatwo moglibyśmy im wytłumaczyć, czem jest wśród nas finansista“ (Montesquieu: „Esprit des lois, éd. Londres 1769“, tom IV, str. 33).
  69. Mirabeau: „De la Monarchie Prusienne, Londres 1788“, tom VI, str. 101.
  70. Eden: „The State of the poor“, ks. II, rozdz. 1, str. 421.
  71. John Fielden: „The curse of the factory system, London 1836“, str. 5, 6. W sprawie bezeceństw, popełnianych przy powstaniu przemysłu fabrycznego, porównaj: Dr. Aikin: „Description of the country from thirty to forty miles round Manchester, London 1795“> str. 219, oraz Gisborne: „Enquiry into the duties of men, 1795“, tom II. — Ponieważ maszyna parowa przeniosła fabryki z nad wodospadów wiejskich do śródmieścia, więc „wstrzemięźliwy“ dorobkiewicz znajdował już dziatwę pod ręką bez przymusowych dostaw niewolników z domów roboczych. Gdy Sir R. Peel, ojciec ministra „of plausibility“ [dobrych obyczajów] przedstawił Izbie, w r. 1815 swój projekt ustawy o ochronie dzieci, to Francis Horner, luminarz „Bullion — Committee“ [komitetu dla zapasu metali szlachetnych] i intymny przyjaciel Ricarda, oświadczył w Izbie Gmin: „Jest rzeczą powszechnie znaną, że wraz z aktywami pewnego bankruta wystawiono publicznie na licytację i sprzedano bandę (jeśli się wyrazić wolno) dzieci, jako część jego mienia. Przed dwoma laty King‘s Bench (wyższy sąd królewski) sądził wypadek ohydny. Chodziło o pewną liczbę chłopców, których pewna parafja londyńska przekazała pewnemu fabrykantowi, który znów oddał ich innemu, aż wreszcie paru filantropów odnalazło ich w stanie zupełnego wygłodzenia (absolute famine). Inny, jeszcze ohydniejszy wypadek doszedł do mej świadomości, gdym był członkiem parlamentarnej komisji śledczej. Przed niewielu laty jedna z paraf 15 londyńskich i pewien fabrykant z Lancashire zawarli umowę, której mocą zobowiązywał się on przyjmować przy kupowaniu dzieci jednego idjotę na każdych dwadzieścioro dzieci zdrowych“.
  72. W roku 1790 w Zachodnich Indjach angielskich na 1 człowieka wolnego przypadało 10 niewolników, we francuskich — 14, a w holenderskich — 23 (Henry Brougham: „An inquiry into the colonial policy of the european powers. Edinburgh 1803“, tom II, str. 74).
  73. Wyrażenie „labouring poor“ [ubodzy pracujący] zjawia się w ustawach angielskich z chwilą, gdy klasa robotników najemnych zaczyna już zwracać na siebie uwagę. „Labouring poor“ przeciwstawiani byli z jednej strony „idle poor“ [ubogim próżnującym], t. j. żebrakom i t. d., a z drugiej strony robotnikom, jeszcze nieoskubanym, jak kury, jeszcze będącym właścicielami środków swej pracy. Wyrażenie „labouring poor“ przeszło z ustawodawstwa do ekonomji, za sprawą Culpepera, J. Childa i innych, i utrzymało się w niej aż Ho czasów A. Smitha i Edena. Z tego już sądzić możemy o dobrej wierze Edmunda Burkę a, owego „execrable political cantmonger“ [wstrętnego politycznego frazesowicza], który wyrażenie „labouring poor“ ogłasza za „execrable political cant [wstrętny frazes polityczny]. Ten fagas prasowy, który, biorąc żołd od angielskiej oligarchji, udawał romantyka wobec Rewolucji Francuskiej, poprzednio zaś, pozostając na żołdzie kolonij Półn. Ameryki na początku zamieszek amerykańskich odgrywał rolę liberała wobec burżuazji angielskiej — był nawskroś pospolitym burżujem. „Prawa handlu są prawami natury, a więc prawami Boga“ (E. Burke: „Thoughts and details on scarcity. Ed. London 1800“, str. 31, 32). Nie dziwota więc, że wierny prawom Boga i natury, Burkę sam sprzedawał się zawsze więcej dającemu! W pismach wielebnego Tuckera — Tucker był klechą i torysem, ale pozatem przyzwoitym człowiekiem i zdolnym ekonomistą — znajdujemy wyborną charakterystykę tego Edmunda Burke‘a z jego liberalnego okresu. Wobec haniebnego serwilizmu, który dziś panuje i wierzy wiernopoddanczo w „niezłomne prawa handlu“, jest naszym obowiązkiem ciągłe i niezmordowane piętnowanie takich Burke‘ów, którzy od swych następców odróżniają się tylko jedną rzeczą, a mianowicie — talentem!
  74. Marie Augier: „Du crédit public“.
  75. „Kapitał“ — jak twierdzi „Quarterly Reviewer“ — „unika wrzawy i sporów, gdyż jest natury lękliwej. Jest to bardzo słuszne, ale to jeszcze niecała prawda. Kapitał nie znosi braku zysków, lub bardzo małych zysków, jak natura nie znosi próżni. Gdy zysk jest odpowiedni, kapitał staje się śmiały. Przy pewnych 10% można go wszędzie zastosować; przy 20% ożywia się; przy 50% stanowczo staje się zuchwalcem; za 100% gotów jest podeptać wszelkie prawa ludzkie; przy 300% zaryzykuje wszelką zbrodnię, ba, nawet niebezpieczeństwo szubienicy. Ilekroć wrzawa i spory mogą przynieść zyski, kapitał ie popiera. Dowodem: kontrabanda i handel niewolnikami“ (P. J. Dunning: „Trade unions and strikes. London 1860“, str. 36.).
  76. „Żyjemy w całkiem nowych stosunkach społecznych.... dążymy do tego, by oddzielić wszelki rodzaj własności od wszelkiego rodzaju pracy“ (Sismondi: „Nouveaux principes de l‘économie politique“, tom II, str. 434).
  77. „Postęp przemysłowy, którego burżuazja jest nosicielką bezwiedną i bezwolną, sprawia, że odosobnianie robotników przez konkurencję ustępuje miejsca rewolucyjnemu jednoczeniu ich przez zrzeszenie. Z rozwojem wielkiego przemysłu usuwa się więc z pod stóp burżuazji sama podstawa, na której ona wytwarza i przywłaszcza sobie wytwory. A więc wytwarza ona przedewszystkiem swych własnych grabarzy. Upadek jej i zwycięstwo proletarjatu są jednakowo nieuniknione... Ze wszystkich klas, które stoją dziś wobec burżuazji, tylko proletarjat jest klasą rzeczywiście rewolucyjną. Pozostałe klasy upadają i giną wraz z rozwojem wielkiego przemysłu, proletarjat jest jego najwłaśniejszym tworem... Warstwy średnie, drobny przemysłowiec, drobny kupiec, rzemieślnik, chłop — wszystkie one zwalczają burżuazję, aby uchronić od zguby swe istnienie, jako warstw średnich.... są one reakcyjne, gdyż usiłują zawrócić wstecz koło historji“ (Karl Marx und F. Engels: „Manifest der Kommunistischen Partei. London, 1847“, str. 11, 9, przekład polski, Warszawa, r. 1907, str. 11, 10).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Karl Marx i tłumacza: Jerzy Heryng.