Kanonik Pstrokoński (Romanowski, 1904)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Mieczysław Romanowski
Tytuł Kanonik Pstrokoński
Pochodzenie Wybór pism Mieczysława Romanowskiego
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Towarzystwo nauczycieli szkół wyższych
Data wyd. 1904
Druk Drukarnia „Polonia“ we Lwowie
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały wybór pism
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

KANONIK PSTROKOŃSKI.

Zbrojno stanęli na guzowskich błoniach,
Rokosz po jednej, król po drugiej stronie[1].
Już harcownicy skoczyli na koniach,
Już polska kopia w polskiej piersi tonie,
I szyszak[2] pęka pod ciosem na skroniach;
Mnogo dział śmiercią stąd i zowąd zionie —
Ach, brata wali każdy cios i działo —
Polsko, czyż innych wrogów ci nie stało?

Trudnoż ci było na sejmowej ławie
Domową kłótnię skończyć rozhowarem?
Na wschód widziałeś lecące żórawie
Z złowrogą pieśnią ponad carskim dworem —
Ale czart twojej pozazdrościł sławie,
Czart synów twoich serca natchnął sporem,
I popłynęła krew z twojego łona —
Brat brata mieczem ciął... Tyś powalona!

Cyt! Teraz orzeł biały ci pokaże
Rycerską drogę cześci i zbawienia...
Oto złamane już królewskie straże,
Huf Radziwiłła zgrozę rozprzestrzenia.
„Hurra!“ Skrzydlaci pierzchają husarze,
Wyniosłe kopie tuląc do strzemienia;
Sztandar królewski, sztandar z orłem białym
Unoszą z pola przed hufcem zuchwałym.

Lecą, a na nich z grozą patrzy zdala
Prałat Pstrokoński, który godził strony[3];
Gniewem starcowi oko się zapala,
Na lica płomień uderza czerwony:
— Nie pierzchlić oni przed szablą Moskala,
Lecz orzeł, orzeł biały pohańbiony,
W ucieczce święty znak polskich rycerzy!
Dosiadł więc konia starzec i w cwał bierzy.

Pędzi śród gradu kul, a na ramiona
Włos mu się biały pierścieniami toczy.
Zadziwia mężów jego twarz natchniona;
Ten, ów z goniących z drogi mu uskoczy:
Nie dba, czy zdrowo minie ich, czy skona,
Choć nigdy śmierci tak nie patrzył w oczy;
Jakaś nieziemska moc tym starcem włada —
Leci i prosto na chorągiew wpada.

I jako wicher, co żagle rwie z łodzi,
Z rąk ją przemocą wydziera zbladłemu:

„Bratanku — woła — polska krew cię rodzi,
Dajże ty inny lot ptakowi temu!
Na wrogów nieś go Waść, jako się godzi.
Z pól nie uciekać orłowi białemu!
Nieś go tam, chłopcze, śmiało w imię boże —
Ten orzeł tylko naprzód lecieć może!“

I czyni młodzian, jako stryj mu każe:
Na Radziwiłła ze sztandarem goni.
Za orłem lecą skrzydlaci husarze
Z pochylonemi kopiami ku błoni,
Wpadli w szeregi, jak śmierci żniwiarze:
Sto ciosów każdy niesie w mściwej dłoni,
I wypędzają rokosz z pola chwały —
Z chorągwi na nich patrzy orzeł biały.

Patrzy radośnie i wstrząsa skrzydłami,
Rzucając blaski na zwycięzców głowy...
I przeszumiały wieki nad polami,
Wieki, pisane piorunem Jehowy...
Orle nasz, kiedyż zjawisz się nad nami?
Kiedy nas w ogień powiedziesz bojowy?
Wzleć — wzleć! My pomni hasła twojej chwały,
Że tylko naprzód leci orzeł biały.

1862.







  1. W bitwie pod Guzowem (r. 1607) wałczył Zygmunt III z rokoszanami, na których czele stał Mikołaj Zebrzydowski.
  2. hełm, żelazna czapka.
  3. tj. króla i Zebrzydowskiego.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Mieczysław Romanowski, Tadeusz Pini.