Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Wydawca W. L. Anczyc i Sp.
Data wyd. 1908
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


§. 62. Spór lwowskich Jezuitów z Pijarami o konwikt, z alma mater o akademię lwowską. 1747—1764.

Już 1725 r. próbowali Pijarzy osiedlić się we Lwowie, otworzyć, jeżeli nie szkoły publiczne, to prywatny konwikt szlachecki. Zapobiegli i temu Jezuici. Jak r. 1725 arcybiskup Jan Skarbek, tak 1745—1749 roku, gdy Pijarzy znaleźli w sufraganie lwowskim Samuelu Głowińskim, fundatora, w przełożonej zaś PP. Sakramentek, Zofii Cetnerównej, opiekunkę, arcybiskup Mikołaj Wyżycki, zabronił im osiedlenia się wewnątrz lub zewnątrz murów miasta.
Pijarzy za radą Konarskiego, udali się do króla, i uzyskali przywilej 14 listopada 1748 r. na konwikt lwowski dla 18 uczniów. Arcybiskup odrzucił przywilej, jako ob malam informationem et obreptitie obtentum i trwał przy swym zakazie. Zato uzyskali Pijarzy w Rzymie, list Benedykta XIV z d. 21 lutego 1749 r., nakazujący arcybiskupowi użyczyć pozwolenia Pijarom na rzeczony konwikt. Ale Wyżycki, z starostą lwowskim marszałkiem w. k. Jerzym Mniszchem, przedłożyli papieżowi trudności miejscowe, jak ciasnota miasta, obawa rozruchów studenckich; Jezuici zaś, aby konwikt Pijarów zbytecznym we Lwowie uczynić, otworzyli 1749 r. konwikt szlachecki przy ulicy Ruskiej, w domu Glowera, zakupionym jeszcze 1725 r. jedynie dlatego, aby go Pijarzy nie nabyli. Papież jednak domagał się przez nuncyusza pozwolenia od arcybiskupa. Wyżycki nie ustąpił, zasłaniając się prawem kanonicznem i soborem trydenckim, listami wielu magnatów przeciwnych konwiktowi pijarskiemu, i gotowością króla odwołania swego przywileju, dodał jednak, że jeżeli papież sam raczy wydać rozkaz otwarcia pijarskiego konwiktu, to on podda mu się najuleglej. Jakoż Benedykt XIV brewem 24 maja 1750 r., dał tyle upragnione pozwolenie Pijarom, a Wyżycki wystawił im konsens 1751 r.
Gdy się ta sprawa traktowała w Rzymie, wyszedł za staraniem arcybiskupa i Jezuitów dekret sądu assesorskiego z d. 1 marca 1750 r., pozywający Pijarów i Głowińskiego do oddania królewskiego przywileju z r. 1748, jako nieważnego i zabraniający Pijarom nowej fundacyi. Ale ci, za radą Konarskiego, budowę kolegium prowadzili dalej, a Głowiński sporządził formalny akt fundacyjny 17 lipca 1756 r. Wtenczas wytoczyli Jezuici, nowy proces Pijarom w assesoryi o nieprawne, z szkodą szkół ich i konwiktu, otwarcie kolegium, ci zaś w odwecie zaskarżyli Jezuitów, że wbrew przywilejom Stolicy św. przeszkadzają im w otwarciu kolegium. Assesorya przyznała 21 stycznia 1758 r. Pijarom prawo otwarcia prywatnego konwiktu, byle wystawili rewers, jako szkól publicznych we Lwowie nigdy nie otworzą. Aby temu skutecznie zapobiedz, postanowił rektor lwowski O. Wereszczaka, na mocy przywileju Jana Kazimierza 1661 roku, który nigdy skasowany nie był, oraz nowego przywileju Augusta III, dnia 18 kwietnia 1758 r. i buli erekcyjnej Klemensa XIII d. 24 marca 1759 r., które zabiegami swymi uzyskał, zamienić wyższe szkoły lwowskie na akademię, i na mocy jej prawa exclusionis, zmusić Pijarów do zamknięcia nawet konwiktu. Dla przygotowania zaś opinii publicznej, rozrzucił gęsto w lecie 1759 roku »Dyskurs dwóch ziemianów, z okazyi bulli od Ojca św. Klemensa XIII na lwowską akademię«, w którym zapatrywania prawne Jezuitów na tę kwestye rozwija, a zarzuty almae matris, spokojnej poddaje krytyce.
Alma mater jednak, podniosła krzyk protestu i uzyskała przez swych delegatów u króla, zawieszenie przywileju kwietniowego, pozwolenie na nowy proces przeciw Jezuitom i dwa inhibicyjne dekreta 19 lipca i 18 września 1759 r., zabraniające im podczas trwania procesu otwarcia akademii, nadawania stopni i prowadzenia budowy nowego pawilonu. Dwaj katedralni kanonicy lwowscy, Opejdowicz i Leon Sierakowski, zaprotestowali 10 września 1759 r. w aktach kapitulnych przeciw jezuickiej akademii we Lwowie; uczyniła to samo, najprzód 10 września szlachta wołyńska i czernichowska, potem 10 listopada krakowska, 22 listopada oświęcimska i Zatorska. Wprawdzie Jezuici postarali się o reprotestacyę 121 szlachty wołyńskiej 10 listopada i 14 szlachty bieckiej w marcu 1760 r., ale na mało się to przydało. Prymas bowiem Władysław Łubieński, biskup krakowski Sołtyk, liczni senatorowie stanęli, uproszeni przez nią, w obronie almae matris, ona zaś przygotowała lwowskiej akademii cios »w kuryi kamery apostolskiej« uzyskawszy monitorium, zabraniające Jezuitom pod karą suspensy i ekskomuniki, otwarcia akademii lwowskiej.
Ale śmiałego animuszu rektor Wereszczaka, nie troszcząc się o dekrety, inhibicye i protesty, via facti idąc, przeznaczył dzień 11 grudnia 1759 r. na uroczyste otwarcie akademii lwowskiej, i po solennem nabożeństwie, podczas którego nie obeszło się bez protestu almae matris i wyrzucenia z kościoła protestującego akademika Jankiewicza, promował w auli szkolnej, wobec episkopatu i kleru 3 obrządków i obywatelstwa lwowskiego, 6 studentów, między nimi poetę Franciszka Karpińskiego, do doktoratu filozofii i bakalaureatu z teologii, i odtąd corocznie powtarzały się promocye do stopni akademickich aż do 1764 r., w którym ich zaniechano, ale nazwa akademii pozostała aż do kasaty 1773 r.
O. Wereszczaka zwyciężył, ale oburzył przeciw Jezuitom prymasa i biskupów wszystkich, krom lwowskiego arcybiskupa Wacława Sierakowskiego, iż ci promocyi lwowskich nie uznali i klerowi swemu starać się o nie zabronili. Oburzył biskupie kapituły koronne, prawie wszystkie, iż te z wyż wspomnianemi województwami zawiązawszy filadelfię przeciw Jezuitom, zarzuciły protestami grody i uchwaliły nie uznać promocyi lwowskich i nie przyjmować do swego grona, do prałatur i innych godności, promowanych we Lwowie kandydatów. I to powszechne rozjątrzenie umysłów, spotęgowane polemiką broszurową, równie liczną jak za króla Zygmunta III, acz mniej zgryźliwą, z której wcale poważną jest obrona Propugnatio jurium ze strony almae matris, wywołane zostało wtenczas, kiedy zakon prześladowany ciężko i wygnany (1759 r.) z Portugalii, a zanosiło się na to samo we Francyi i innych państwach burbońskich. Byłoż to roztropne? Słusznie przyganiał rektorowi Wereszczace zacny i Jezuitom życzliwy prymas Łubieński, pisząc 24 października 1760 r. do arcybiskupa lwowskiego Sierakowskiego. »Jeżeli zaś kiedy, to w tym czasie właśnie niedogodnym propter Societatem, przystałoby collegio leopoliensi via facti akademii swojej nie utrzymywać, zachowując się raczej w granicach skromności«.
Tymczasem assesorya królewska badała prawa i przywileje almae matris, jej córki, akademii zamojskiej i »mniemanej« akademii lwowskiej. Ostateczna rozprawa trwała od 10—24 lipca 1761 r. i skończyło się odesłaniem sporu do sądów relacyjnych, którym król przewodniczy. Ale znękanemu wiekiem, śmiercią żony, zajazdem Saksonii, grożącą wojną domową dwóch partyi w Polsce królowi, nie pilno było spór akademicki rozstrzygać; umarł, zanim do tego się zabrał, na paraliż w Dreźnie 5 października 1763 r. Sejm konwokacyjny w maju 1764 r., zatwierdzając przywileje akademii, ignorował lwowską, istniała ona via facti dalej, ale promocyi zaniechała, a Pijarom nie zdołała przeszkodzić w otwarciu konwiktu.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.