Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Wydawca W. L. Anczyc i Sp.
Data wyd. 1908
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


§. 165. Rezydencye w Karwinie, dyecezyi wrocławskiej; w Zakopanem, dyecezyi krakowskiej i na Kolonii w Nowym Sączu, dyecezyi tarnowskiej. — Niedoszła rezydencya w Stryju, archidyecezyi lwowskiej. 1896—1905..

Do rzędu opisanych wyżej domów śląskich, przybywa rezydencya w Karwinie, majątku i kopalniach węgla hr. Henryka Larischa. Wśród 10.000 robotników krzewić się począł socyalizm, więc proboszcz wzywał kilkakrotnie Jezuitów z pracą misyjną. Poznawszy ich lepiej hrabstwo Larischowie, postanowili im oddać po śmierci proboszcza zarząd parafii, na co zgodził się chętnie kardynał Kopp, a dyspensy udzielił na prośbę hrabiny, Leon XIII. Jakoż 15 sierpnia 1896 roku otwartą została na dawnem probostwie rezydencya karwińska, z duszpasterstwem, dla 5—6 księży, którzy obsługują 3 kościoły, starą i nową z żelaza wystawioną farę i filię w Olbrachcicach i nauczają religii w 5 szkołach.

Ukryta przed światem tatrzańska wioska Zakopane, stała się w połowie zeszłego wieku rozgłośnem miejscem klimatycznem i ściąga latem i zimą setki gości z trzech dzielnic Polski. Jezuici dla swoich chorych, pragnęli mieć własną willę i w tym celu prowincyał Jan Badeni, kupił 1898 r. kilka morgów gruntu »na Górce«. Za zezwoleniem biskupa krakowskiego Puzyny, założono rezydencyę, i obok niej zbudowano drewniany kościół Matki Boskiej nieustającej pomocy, głównie dla wygody gości zakopańskich, benedykowany 18 listopada 1899 r.
Położeniem swojem rezydencya dominuje nad Zakopanem, kazania, rekolekcye, msze św. w oznaczonej godzinie i łatwość znalezienia każdej chwili spowiedników, ściągają latem i zimą pobożnych do świątyni.

Z otwarciem kolei żelaznej w Nowym Sączu 1874 r. i założeniem warstatów kolejowych, powstała z domków wybudowanych dla robotników przez ministerstwo kolei, i domów, które pobudowali sobie prywatni ludzie, Kolonia, zwana także »domki«, z ludnością czterotysięczną. Wymurowano dla niej dom szkolny, z piękną kaplicą szkolną św. Elżbiety, zbyt szczupłą, bo na 300 osób, podczas gdy cyfra dzieci szkolnych przechodzi 1.000. Na razie zawiadował kościółkiem ks. katecheta Kosman, ale kiedy nieliczni Rusini sądeccy zwani Łemkami, wnieśli podanie do Krakowa, o oddanie im kościółka na »grecko-katolicką służbę bożą«, dyrekcya przekonawszy się, iż ledwo 38 Rusinów należy do personalu kolejowego, odrzuciła ich prośbę, a przez biskupa tarnowskiego Wałęgę, zaprosiła Jezuitów sądeckich do objęcia w zarząd świątyńki.
Jakoż na mocy układu prowincyała Ledóchowskiego z krakowską dyrekcyą 18 grudnia 1903 roku, zatwierdzonego przez ministerstwo kolei 23 grudnia t. r., Jezuici weszli »w fizyczne posiadanie i używanie« kościółka i dwóch parceli gruntu pod przyszły dom, z obowiązkiem codziennej mszy św. dla dzieci szkolnych, niedzielnego nabożeństwa, kazań i t. d. dla służby kolejowej i pokrywania swym kosztem wydatków kościelnych.
Odtąd w »rezydencyi św. Elżbiety« na Kolonii, mieszka 3 księży Jezuitów, ku wielkiej radości wszystkich, krom socyalistów. Vice-superior Gadowski urządził i ozdobił ze składek ołtarze, sprawił organek, opatrzył zakrystyę, wprowadził bractwa i kongregacye maryańskie, procesye wspaniałe Resurekcyi i Bożego Ciała, rekolekcye, majowe i inne nabożeństwa, którym przygrywa kapela Sodalisów Maryi. Jeden z księży naucza religii w szkole. W krótkim czasie wzmógł się duch katolicki na kolonii, osłabły prądy socyalistyczne.

Nie tak pomyślne są krótkie dzieje rezydencyi w Stryju, gdzie na 10.000 dusz jeden kościół parafialny. Wprawdzie na życzenie arcybiskupa lwowskiego Bilczewskiego i proboszcza stryjskiego, kanonika Olendra, przybyli do Stryja w październiku 1904 r. dwaj Jezuici, zamieszkali w wynajętym u żyda domu i odprawiali nabożeństwo w nędznej kaplicy, przerobionej ze starego domu czeladniego, do której jednak pilnie uczęszczała inteligencya stryjska.
Trwało to rok prawie; miasto dla budowy kościoła i rezydencyi, oprócz 15.000 k. nie chciało się znać do żadnych ofiar; na składki nie można było liczyć, tembardziej, że tuż pod bokiem jezuickiej kaplicy, rozpoczęto budowę ochronki z kościółkiem, który i dla kolejników służyć może. Więc prowincyał Ledóchowski polecił Jezuitom kaplicę zamknąć 29 paźdz. 1905 r., nazajutrz Stryj opuścić, co wykonali wiernie. Wtenczas dopiero wysłano adres opatrzony w 1.076 podpisów do prowincyała, prosząc o powrót Jezuitów, ale oprócz nadziei, nie dając żadnej rękojmi zapewnienia im bytu. Prowincyał podziękował uprzejmie za życzliwość i na tem się skończyło.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.