Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Wydawca W. L. Anczyc i Sp.
Data wyd. 1908
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


§. 112. Dom misyjny w Królewcu w Prusach Książęcych, dyecezyi warmińskiej (sambieńskiej). 1650—1780.

Na mocy paktów 1603 i 1611 r., stanął w stolicy Prus książęcych skromny kościół parafialny 1616 r. dla katolików miasta i całego księstwa. »Pleban« Joachim Milovius, nie mogąc z dwoma wikaryuszami podołać pracy, zawezwał 1634 r. dwóch Jezuitów Tomasza Klage i Krzysztofa Szenka do pomocy, ale już 1635 r., wskutek jak się zdaje reklamacyi pruskiego rządu u króla Władysława IV, odwołał ich prowincyał Łęczycki. I znów 1647 r. dwaj Jezuici, Agejson i Hempel, pomagają plebanowi Wolfbegkowi w duszpasterstwie; zastąpili ich w pracy 1650 r. Jezuici Radau i Zieniewicz. Aby dorywcze misye zamienić w stałą uorganizowaną pracę, ofiaruje 1650 r. królowa Ludwika Marya 500 złp. rocznie na dom misyjny (płaciła tę sumę tylko do 1654 r.), wstawia się do biskupa warmińskiego Wacława Leszczyńskiego, król zaś do księcia i do plebana, i w sierpniu 1650 r. dom »misyonarzy JM. Króla Polski i Szwecyi« dla Prus książęcych w Królewcu otwarty.
Książę odmówił im drugiego kościoła, więc pracowali przy farze, mówiąc kazania niemieckie, na które przychodzili profesorowie i studenci akademii królewieckiej, polskie, potem i litewskie dla roboczej głównie ludności; odwiedzali pilnie chorych katolików i więźniów, otworzyli szkółkę katolicką dla polskich i niemieckich dzieci. Podczas zarazy 1653 r., gdy pastorzy protestanccy z rodzinami powymykali się z miasta, pozostali jedni Jezuici. O. Kuhn umarł na posłudze chorych, O. Radau postawił dla nich namioty, urządzał pogrzeby, zajął się sierotami. Zjednało to Jezuitom wielki mir, w szpitalach przyzywali ich protestanci do łoża śmiertelnego. W następnym roku otwarli konwikt dla zamożniejszych uczniów, O. Arent, filolog, był jego prefektem i profesorem.
Aż tu wojna szwedzka 1655 r., nagnała do Królewca moc senatorów, szlachty ale i ubogich ludzi, chroniących się przed grabieżą Szwedów. Zajęli się nimi, przy pomocy plebana i katolików, Jezuici szczerze, 80 ubogich żywili przez czas dłuższy. Predykanci zato szczuli przeciw nim gmin miejski, iż 5 czerwca 1656 r. rzucił się do rabunku kościoła i domów polskich przybyszów. Książę ukarał śmiercią hersztów grabieży, zabrane srebra i rzeczy kazał zwrócić, ale umyślił Jezuitów wygnać z Królewca. Zachęcały go do tego stany pruskie, ministry i część profesorów królewieckiej akademii, przeciwna synkretyzmowi, czyli unii trzech wyznań, katolickiego, kalwińskiego i luterskiego swych kolegów, którzy znów z Jezuitami trzymając, przechodzili oni i ich studenci na katolicyzm. Także wśród wykształceńszych protestantów objawił się zwrot podobny.
Rząd pruski, nie rad z tego, użył intrygi ex-franciszkanina, Jana z Schauenburga, który odwdzięczając się Jezuitom w Królewcu, za kilkomiesięczne pielęgnowanie podczas ciężkiej choroby, wręczył mu 1676 r. memoryał: Modus expellendi Jesuitas nus Koenigsberg, a między motywami wypędzenia były i te: agitacya przeciw udzielności Prus i mania nawracania na katolicyzm (Proselitenmacherei). Nie dosyć tego. Ex-mnich, podrobiwszy dokumenta, otrzymał nominacyę z Rzymu na plebana królewieckiego, i aby tem snadniej wysadzić Jezuitów, szkalował oddanych im katolików i plebana Lettaua przed rządem. Dowiedziawszy się o tem król Jan III, zażądał od regencyi królewieckiej wydania intryganta, ten jednak ostrzeżony wcześnie, czmychnął na Pomorze. Wtenczas rząd pruski zwrócił się do biskupa warmińskiego Michała Stefana Radziejowskiego, aby Jezuitów z Królewca odwołał. Po stronie rządu stanęła kapituła warmińska, krom kanonika Burzeńskiego. Biskup zjechał 1683 na wizytę pasterską do Królewca, a przekonawszy się o zbożnej pracy Jezuitów, napisał do elektora, księcia pruskiego: »winnicę tę kwitnącą z wielkiem uczuciem wewnętrznej radości zwiedziłem«. Mimo to regencya postanowiła wygnać Jezuitów. Aż tu nadchodzi do niej petycya z d. 17 marca 1685 r. z Wilna, od superintendenta Santena, seniorów i gminy dyssydenckiej, aby na miły Bóg zostawiono Jezuitów królewieckich w spokoju, inaczej dyssydenci wileńscy, a nawet i litewscy padną ofiarą odwetu studentów jezuickich. Argument skutkował, przez lat z górą 30, Jezuici używali względnego spokoju w Prusach.
Królewiec podczas wojny północnej stał się schronieniem dla biskupów, senatorów, szlachty, pań możnych i Jezuitów brunsberskich, uchodzących przed srogością szwedzką i polszczał widocznie. Praca Jezuitów w kościele i po domach polskich potroiła się. Powtórzyło się to na większą jeszcze skalę 1735—1736 r., gdy król Leszczyński, uszedłszy z Gdańska, przemieszkiwał na zamku królewieckim z licznem gronem swych zwolenników. Poświęcenia swego dla protestantów nawet, złożyli dowód Jezuici podczas zarazy 1709 i 1710 r. śmiercią dwóch swoich, Wawrzyńca Gostowskiego i Jędrzeja Brandta. Przez szereg lat urządzali ruchomą misyę po wsiach na 8 mil w promieniu i po miasteczkach, Fischhausen, Piława, Fryląd. Do ich konwiktu posyłali synów protestanci, a gdy regencya im zabroniła, powstał krzyk o to, stany pruskie domagały się 1684 r. zniesienia zakazu, bo ogranicza prawa rodzicielskie. Król pruski Fryderyk I zaczął znów (1709) przemyśliwać nad wypędzeniem Jezuitów z Prus, straszyć ich dekretami banicyjnymi i dokuczać w wieloraki sposób.
Zdaje się, że dla umniejszenia tych dokuczliwości, misyonarze figurować poczęli około 1720 r. wobec rządu jako wikaryusze plebana. Nawrócenia protestantów powtarzały się często, rząd prześladował konwertytów, więc biskup warmiński Teodor Potocki założył dla nich 1722 r. osobny dom przy kolegium brunsberskiem. Srogi wyrok toruński 1724 r. poruszył studentów i gmin, iż wpadli do kościoła, krzycząc i złorzecząc; idących ulicą Jezuitów znieważali; regencya kazała zamknąć 3 szkółki katolickie i konwikt. Także Fryderyk II ograniczył misye jezuickie do nabożeństwa »w izbie przy drzwiach zamkniętych«, ale w św. Lipce i Królewcu nie kładł zapory ich gorliwości.
Pożar dzielnicy Sackheim 11—13 listopada 1764 r. zniszczył kościół, plebanię i 7 domów należących do misyi. Król nie dał pieniędzy na odbudowanie świątyni, pozwolił jednak plebanowi i prowizorom na zbieranie składek, z których 1769—1777 r. wymurowano kościół nowy. Jezuici z jałmużn zebranych w Polsce, odbudowali 1772 r. rezydencyę i 4 domki i pracowali jako wikaryuszowie plebana Szmida do 1780 r., w którym ogłoszono im kasacyjne brewe.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.