Jerozolima/Część I/Stara pastorowa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Selma Lagerlöf
Tytuł Jerozolima
Wydawca Księgarnia H. Altenberga
Data wyd. 1908
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Felicja Nossig
Tytuł orygin. Jerusalem
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część pierwsza
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Stara pastorowa.

Trzeba jeszcze wspomnieć o tem, że wszyscy ludzie starali się odwieść Hellgumczyków od zamiaru wyjazdu na Wschód. Czasami zdawało się, jak gdyby z gór i wąwozów brzmiało wołanie! „Nie odchodźcie! Nie odchodźcie!“
I nie tylko współziomkowie wieśniacy, lecz i panowie usiłowali powstrzymać chłopów od ich zamiaru. Sędzia i burmistrz nie dawali im spokoju. Pytali ich, skąd wiedzieć mogą, że ci amerykanie nie są oszustami. Nie wiedzieli wszakże, co to za ludzie z którymi chcieli się połączyć!
Tam, w tym kraju dalekim nie ma prawa ani porządku. Zbóje co dzień napadają tam ludzi. Nie ma tam także ulic murowanych i zmuszeni będą cały swój dobytek końmi przewozić, jak w lasach fińskich.
Doktor przepowiadał im, że nie będą mogli znieść klimatu. Jerozolima pełna jest febry i ospy; jadą tam tylko na to, aby tam umrzeć.
Ale Hellgumczycy odpowiadali, że wiedzą o tem wszystkiem, ale właśnie dlatego tam jadą. Chcą właśnie zwalczać ospę i febrę, chcą murować drogi i uprawiać pola. Niechaj Kraina Boża nie będzie tak zaniedbaną, oni właśnie chcą ją w raj zmienić.
I nikt nie był w stanie odwieść ich od tego zamiaru.
W pobliża kościoła mieszkała stara wdowa po pastorze. Była to zgrzybiała staruszka i mieszkała w wielkiej komorze na poddaszu budynku pocztowego naprzeciw kościoła. Mieszkała tu, odkąd musiała się wyprowadzić z plebanii.
Oddawna było zwyczajem, że ta lub owa gospodyni, idąc do kościoła, przynosiła pastorowej świeżo upieczony chleb, albo masło lub śmietanę. Wtedy stara kazała nastawić maszynkę do kawy i ta z kobiet, która najgłośniej krzyczała, mówiła do niej, gdyż stara pastorowa była zupełnie głucha. Starały się opowiedzieć jej, co się w ciągu tygodnia zdarzyło we wsi, ale nigdy nie wiedziały dokładnie, ile z tego zrozumiała, co jej opowiadały.
Stara pastorowa siedziała zawsze w swojej izbie, a czasem zapominali ludzie prawie, że żyła jeszcze na świecie. Zdarzało się jednak od czasu do czasu, że ktoś przechodzący przed jej oknem, ujrzał przypadkowo jej starą twarz za białemi, fałdzistemi firankami. Myślał wtedy: Nie trzeba o niej zapominać, gdyż jest całkiem opuszczoną. Jutro, gdy zarzniemy cielę, pójdę do niej i przyniosę jej trochę dobrego rosołu“.
Nikt nie mógł poznać, „ile wiedziała z tego, co się działo we wsi. Stawała się coraz starszą i słabszą, a w końcu zdawało się, że nie troszczy się wcale o to, co należy do świata. Czytała wciąż tylko kilka starych książeczek pocztowych, które umiała już na pamięć.
Pastorowa miała starą służącę, która pomagała jej ubierać się i gotowała dla niej. Obie bały się ogromnie złodziei i szczurów, a z obawy przed niebezpieczeństwem ognia, nie zapalały wieczorem wcale światła.
Kilku z tych ludzi, którzy potem zostali Hellgumczykami, mieli w zwyczaju przynosić pastorowej małe dary. Ale odkąd się nawrócili i oddzielili od reszty ludzi, nie przychodzili już do niej; nikt jednak nie wiedział, czy stara rozumiała, dlaczego nie przychodzili więcej.
Tak samo też nie wiedziano, czy stara pastorowa dowiedziała się o zamierzonym wyjeździe do Jerozolimy.
Wtem pewnego dnia stara pastorowa kazała swej służącej zamówić powóz i konie, gdyż ma zamiar wyjechać.
Jakże zdziwioną była stara służąca!
Ale gdy chciała robić jej przedstawienia, stara dama udała, że nie słyszy. Podnosiła tylko prawą rękę w górę z wyciągniętym palcem wskazującym i mówiła: „Chcę wyjechać Saro, musisz zamówić mi powóz i konie“.
Sarze nie pozostawało więc nic innego, jak tylko spełnić rozkaz. Musiała iść do księdza i prosić go, aby pożyczył dla pastorowej przyzwoity pojazd. Potem z niebywałym trudem wywietrzyła i wytrzepała stary kołnierz futrzany i aksamitny kapelusz, które od dwudziestu lat leżały przechowane w kamforze.
Nie mała to także rzecz była]starą damę sprowadzić ze schodów i pomódz jej przy wsiadaniu. Była tak osłabiona, że można się było każdej chwili obawiać, iż zgaśnie, jak wypalona świeca.
Gdy pastorowa nakoniec usiadła do powozu, rozkazała woźnicy, aby ją zawiózł na dwór ingmarowski.
Ludzie we dworze nie mało byli zdziwieni, gdy poznali, kto siedzi w powozie.
Wyszli przed dom, wynieśli ją z powozu i za prowadzili do sali. Kilku Hellgumczyków było tu zgromadzonych. Siedziano przy obiedzie. W ostatnich czasach Hellgumczycy schodzili się razem i spożywali skromne jedzenie, złożone z ryżu, herbaty i innych lekkich potraw, aby się tym sposobem przygotować do blizkiej wędrówki przez pustynię.
Gdy pastorowa przyszła na próg sali, stanęła i obejrzała się po całej przestrzeni. Kiku ludzi starało się do niej przemówić, ale tego dnia pastorowa nic nie słyszała.
Podniosła rękę i rzekła twardym i oschłym głosem, który jest właściwością głuchych;
„Ponieważ nie przychodzicie już do mnie, ja przychodzę do was, powiedzieć wam, abyście nie wyjeżdżali do Jerozolimy. Jest to złe miasto, tam ukrzyżowano naszego Zbawiciela“.
Karina chciała odpowiedzieć, ale pastorowa nie słyszała i mówiła dalej: „To jest złe miasto, tam mieszkają źli ludzie, tam ukrzyżowano naszego Zbawiciela“.
„Przyszłam tu, ciągnęła dalej, ponieważ był to niegdyś dobry dom. Imię Ingmarsonów było dobrem imieniem. Było zawsze dobrem imieniem. Powinniście zostać w naszej wsi“.
Potem odwróciła się, aby odejść. Zrobiła to, co było jej obowiązkiem, teraz mogła umierać. To był ostatni czyn, jakiego życie od niej wymagało.
Córka Ingmarów Karina płakała po odejściu pastorowej, „Może to i źle, że wyjeżdżamy“, rzekła. Ale równocześnie cieszyło ją to, że stara pani powiedziała: „Dobre to imię, było zawsze dobrem imieniem“.
Pierwszy to był i jedyny raz, że Karina wątpiła o słuszności wielkiego przedsięwzięcia.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Selma Lagerlöf i tłumacza: Felicja Nossig.