Jasełka (Korotyńska, 1930)/Scena 4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Elwira Korotyńska
Tytuł Jasełka
Podtytuł Obrazek Sceniczny Z Dziejów Narodzenia Chrystusa
Wydawca Wydawnictwo Muzyczne i Księgarnia B. J. Zalewski
Data wyd. 1930
Miejsce wyd. Chicago
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Scena 4
Herod Król, Królowa, Synek Heroda, Żołnierze, Widmo.

Herod (siedzi na tronie w purpurze, z berłem w ręku, obok niego żołnierze, koło królowej paź): Królowa (w rozpaczy, na przedzie sceny):

O ja nieszczęsna! Dziecię mi zabiera
I już płaszcz śmierci na niem rozpościera...
Biedna ja matka! gdzież szukać pomocy?
O, nocy straszna, o! okropna nocy!
(zwraca się do króla)
Okrutny królu, twe serce by z głazu,
Łzy twego dziecka padną ci kamieniem...
Błaga cię żona i matka odrazu,
Czemuż twe serce nie zadrży cierpieniem?

Herod (z powagą):

Głupia niewiasto, nie rozumiesz zgoła,
Że idzie tutaj nie o dziecko twoje,
Lecz o Królestwo, które kiedyś zdoła
Być może wydrzeć przez, z ojcem swym boje.
W księdze proroków jest już wypisane,
Że w tym to roku, w tym dniu i miesiącu,
Zrodzi się dziecię, któremu oddane
Będzie Królestwo, a zabrane słońcu.
(Królowa rzuca się do nóg)

Królowa:

Pójdę z nim razem gdzieś w dalekie strony,
I ślad już po nas będzie zagubiony...
Dopiero kiedyś obejmie twe trony
Mój ulubiony...

Herod (w złości wskakuje i stuka berłem):

Precz stąd niewiasto! bo na wszystkie bogi,
Nie ujrzą ciebie te królewskie progi,
W ciemnię bezdenną i wieczystą głuszę
Wysłać cię muszę!...
(Żołnierze niosą małego syna Heroda — królowa rzuca się ku nim).

Herod:

Szybko żołdaku! Gdzież męstwo jest twoje?
Trwożnym tak jesteś, jak słaba niewiasta,
Zabijaj szybko, bacz na słowo moje,
Bo tchórzów ścinać ja każę i basta!
(Żołnierz przebija mieczem dziecko, Królowa mdleje, służebne i paź wynoszą ją z sali).

Herod (sam):

Jestem spokojny! Nikt mi już nie zdoła
Wydrzeć Królestwa — dzieci pomęczone...
Już się proroctwa nie obawiam zgoła,
Do śmierci dzierżyć tę będę koronę!...

Głos z Oddali:

O, nie, Herodzie! chociażbyś ty trony,
Wszystkoś na świecie posiadł w jednej chwili,
Spokój nie twoim! Będziesz potępiony,
Bo miljon dzieci umęczonych kwili...

Herod (z przerażeniem):

Kto to! gdzie śmiałek, co króla obraża?
Gdzie on? Hej straży! ktoś króla znieważa!...
Co to? Milczenie... Gdzież służba, żołnierze?
Czyż groza wszystkich w swoje szpony bierze?
(Ukazuje się widmo w bieli).

Herod (chce przebić sztyletem, ale bez skutku):

Kim jesteś? powiedz — nie boję się ciebie...
Ani na ziemi, ani nawet w niebie...
Niema nikogo, kimbym się zatrwożył,
Lub miecz bez skutku do pochwy swej włożył...

Wizja:

Jam jest sumienie! Wielka moja władza,
Słowo me jedno szał w życiu sprowadza...
Ja nie zabijam ni mieczem, ni bronią,
Lecz wspomnień siły za tobą pogonią...
Przed uszy twoje kłaść będę kwilenie,
Przed pamięć twoją dziatek umęczenie...
Szał cię ogarnie, robak ciało stoczy,
A zbrodnie twoje przywiodę przed oczy...
(Znika, Herod leży zemdlony, zdala śpiew):
W dzień Bożego Narodzenia weseli ludzie,
Błogo im będzie.
Chwałę Bogu wyśpiewują, wesoło wszędzie.
Anioł pasterzom zwiastował, że się narodził
Nas udarował;
Król Herod się zafrasował,
Dziatki pobić dał.
Bili, siekli, mordowali, srodzy katowie,
Wielcy zbójcowie.
Krzyczą dziatki, płaczą matki
Bardzo rzewliwie.
Od piersi im wydzierali i rozcinali,
Rycerze mali, z matkami się pożegnali,
Żal to nie mały.
Tam krwawe łzy wylewały płaczliwe matki,
Kiedy ich dziatki,
Leżą niby barankowie, lub w polu snopki;
Ręce matki załamują, włosy targają
I omdlewają.
Aż niebiosa przebijają, serdecznie łkają.
O, Herodzie, okrutniku! Twoja to wina,
Że twego syna
Między dziatkami zabito; co za przyczyna?
Chciałeś trafić na Chrystusa, Syna Bożego,
Ale Go z tego
Nie wykorzenisz Królestwa, boć niebo Jego.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Elwira Korotyńska.