Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
|
Tytuł
|
Psałterz Dawidów
|
Podtytuł
|
Psalm LXXV
|
Pochodzenie
|
Jana Kochanowskiego Dzieła polskie: wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza
|
Wydawca
|
Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
|
Data wyd.
|
[1919]
|
Miejsce wyd.
|
Warszawa
|
Tłumacz
|
Jan Kochanowski
|
Indeks stron
|
Psałterz Dawidów. Psalm LXXV - Psałterz Dawidów/Psalm LXXV
[143]PSALM LXXV.
Confitebimur Tibi Deus, confitebimur.
Ciebie my wiecznie wyznawać będziemy
I Twoje cuda światu opowiemy,
A Ty nam szczęścić będziesz nasze sprawy,
Boże łaskawy!
Kiedy się skończą zamierzone lata
(Pan opowiada), przyjdę sądzić świata;
Tam płacić będę dobrze cnotliwemu,
Źle nieprawemu.
Strwożona ziemia wespołek i z temi
Będzie topniała, którzy są na ziemi;
Ale zaś przez mię jej słupy zwątlone
Będą wzmocnione.
[144]
Kajcie się grzechów (upominam), kajcie,
Ani porożem[1] nazbyt potrząsajcie.
Bóg niech ma pokój, ani mówcie hardzie
Jemu ku wzgardzie.
Prózno się sławy albo ode wschodu,
Albo spodziewać od słońca zachodu: —
Ani z południa przyjdzie, ani ona
Od Akwilona.
Bóg panem świata i sam wszytkiem włada,
Hardego z miejsca wysokiego zbada,[2]
A niewolnika posadzi w koronie
Na złotym tronie.
U Pana w ręku pełna czasza stoi
Przykrego moszczu; tym złe ludzi poi,
Lejąc im drożdże i jad niewidomy
W gardziel łakomy.
A ja Twą dobroć, Boże, wyznam wiecznie
I swego czasu hardemu koniecznie
Przyłomię rogów, tam prazna[3] kłopota
Ożywie cnota.
|
- ↑ rogami.
- ↑ spycha.
- ↑ próżna.