Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Psałterz Dawidów/Psalm LXXV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Psałterz Dawidów
Podtytuł Psalm LXXV
Pochodzenie Jana Kochanowskiego Dzieła polskie: wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. [1919]
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Kochanowski
Indeks stron
PSALM LXXV.

Confitebimur Tibi Deus, confitebimur.

Ciebie my wiecznie wyznawać będziemy
I Twoje cuda światu opowiemy,
A Ty nam szczęścić będziesz nasze sprawy,
Boże łaskawy!

Kiedy się skończą zamierzone lata
(Pan opowiada), przyjdę sądzić świata;
Tam płacić będę dobrze cnotliwemu,
Źle nieprawemu.

Strwożona ziemia wespołek i z temi
Będzie topniała, którzy są na ziemi;
Ale zaś przez mię jej słupy zwątlone
Będą wzmocnione.


Kajcie się grzechów (upominam), kajcie,
Ani porożem[1] nazbyt potrząsajcie.
Bóg niech ma pokój, ani mówcie hardzie
Jemu ku wzgardzie.

Prózno się sławy albo ode wschodu,
Albo spodziewać od słońca zachodu: —
Ani z południa przyjdzie, ani ona
Od Akwilona.

Bóg panem świata i sam wszytkiem włada,
Hardego z miejsca wysokiego zbada,[2]
A niewolnika posadzi w koronie
Na złotym tronie.

U Pana w ręku pełna czasza stoi
Przykrego moszczu; tym złe ludzi poi,
Lejąc im drożdże i jad niewidomy
W gardziel łakomy.

A ja Twą dobroć, Boże, wyznam wiecznie
I swego czasu hardemu koniecznie
Przyłomię rogów, tam prazna[3] kłopota
Ożywie cnota.




  1. rogami.
  2. spycha.
  3. próżna.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kochanowski.