Jana Kochanowskiego Dzieła polskie. wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza - Fragmenta albo pozostałe pisma/Do Jego M. X. Arcybiskupa Gnieźnieńskiego
W jakiej tesknicy doma pozostały,
Wygląda ojca miłego syn mały,
Który mu kupić jarmark[3] obiecował,
Gdy się do miasta rano wyprawował,
Więc się kłopoce, co tam ojca trzyma,
Mniemając, że on inszej sprawy nie ma,
Jeno pas kupić albo czapkę nową,
Albo nakoniec kuklę[4] szelągową;
A ten, czego dom zasię potrzebuje,
Tymczasem chodząc, po targu kupuje:
Tu sól, tu garnce[5], tu kocieł miedziany,
Tu krój[6], tu lęmiesz, tu wóz okowany,
Aż nic nakoniec niemasz w pacharzynie;
Syna wżdy śklana banieczka nie minie —
Takżeć ja tesknię, o biskupie sławny,
Czekając twego Psałterza czas dawny,
Który z twej łaski miał przyść w rękę moję,
A ty czem inszem dziś bawisz myśl swoję,
Szukając w wierze staradawnej zgody,
I strzegąc pilnie ojczystej swobody;
Jakoby doma sprawiedliwość była,
A na granicach gotowość i siła.
Jakoby rząd[7] był i dziś i napotem —
Wszytka na ten czas twoja piecza o tem,
Którą zdarz Boże, jeśli też po temu
Czas kiedy będzie, ziść się słudze twemu[8].