Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Ortografia polska Jana Kochanowskiego

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kochanowski,
Jan Januszowski,
Jan Lorentowicz
Tytuł Ortografia polska Jana Kochanowskiego
Pochodzenie Jana Kochanowskiego Dzieła polskie : wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. [1919]
Miejsce wyd. Warszawa
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii




ORTOGRAFIA POLSKA
JANA KOCHANOWSKIEGO.

(W r. 1594 Jan Januszowski, drukarz krakowski, wydał książeczkę pod tytułem „Nowy karakter polski z drukarnie Łazarzowej i orthographia polska Jana Kochanowskiego, Jego M. P. Łukasza Górnickiego etc. etc., Jana Januszowskiego”. Obszerny wstęp, po wyjaśnieniu celu wydawnictwa, kończy się w taki sposób:
„Abyśmy tedy ten zapał odwalili, potomnym, obcym, i sami sobie winni nie zostali, a co więtsza, abyśmy i sami peregrini w języku własnym nie byli, tu tymi karaktermi nowymi, (którem gwoli ojczyźnie swej dla języka polskiego, nie bez kosztu wielkiego, dawno wydać był umyślił, by mię były obietnice i nadzieje płone próżno nie karmiły) przypatrować się będziemy, co to jest ortographia polska, czego język polski w pisaniu potrzebuje: skąd co, jako, gdzie, i na którem miejscu litery której i jakiej używać, byśmy zasię, jako ono mówią, in scirpo nodos[1] nie szukali. Ja każdemu zdanie jego własne wcale zostawuję; jedno iż litera nowa następuje. Otóż aby i ortographia nowa polska była, a tem jeśliż nie co dobrego zbudować, gdyż to wolno każdemu przyjąć i zganić, wżdy przynajmniej owym, co lepiej umieją i lepsze rozumieją pobudkę dać, aby skarbu swego do ziemie nie kopali, albo i molom psować nie dopuszczali, albo też i drugim co tego dawno ode mnie pragnęli, abyśmy żądaniu dosyć uczynić mogli.
Nim jednak do rzeczy przystąpię, te kilka słów pierwej przełożę, że dla wywodu lepszego, i gruntowniejszej rzeczy, kładę tu ortographią onego po wszystkiej Europie zawołanego Jana Kochanowskiego, Polaka, nie jedno rzeczą samą, ale i pismem i mową, który mało co przed śmiercią swoją, jako o rzeczach inszych, tak i o tej Polskiej Ortographiej, którą w drukarni baczył mojej i w liściech moich, począł był ze mną konferować; na piśmie przedsię nic nie okazał, a w tem go też śmierć niespodziana bez wieści zapadła. Aż po śmierci jego, Jaśnie Wielmożny, a mój przed laty M. Pan, Jeo M. Pan Jan Zamoyski, Kanclerz i Hetman wielki Koronny, mówiąc tym sposobem o tejże ortographiej ze mną, między inszemi rzeczami dał mi tęż Ortographią Polską tegoż Kochanowskiego, ręką własną pisaną.

Ortographia tedy Polska Jana Kochanowskiego rzędem obiecadła prowadzi się tym sposobem, karakterem ukośnym i prostym.

A.

A, trojakie Polacy mają: Pierwsze zową łacińskie, które ma swój znak nad sobą, kreskę z góry na dól wiedzioną od prawej ręki ku lewej, jako żádny, to jest niecudny. Drugie zową swojem, to jest, polskiem, którego znak jest kreska także nad nim, ale od lewej ku prawej ręce, jako żàdny, to jest, nikt. Trzecie zowiemy ciężkiem, które ma kreskę przez się jako porządny. To ostatnie zawżdy swym znakiem znaczyć trzeba; dwoje pierwsze jeno w ten czas, kiedy słowo jednako się pisze, a za różnej tej istej litery wymawianiem, różny ma i wykład, jako się tam wyższej ukazało w tem słowie żádny a żàdny. Czasem też dla dobrych rymów te znaki są dobre.

B.

B, dwoje: pierwsze nie jest nic różne od łacińskiego, jako ślub, to jest przyrzeczenie. Drugie — nasze własne, a to kreskę ma nad sobą, a iż się rzadko trafia, nie wadzi nic, że zawżdy znaczone będzie, chociaby też słowo żadnej różnice około wykładu nie miało.

C.

C, troje: pierwsze z łacińskiem jedno, jako nic: drugie z kreską jako, nić: trzecie z przydaniem tej litery, z, jako, czeladź. Ale o tych pierwszych dwu chcę powiedzieć na końcu, gdzie o wszytkich literach, które się kolwiek na dwoje albo na troje dzielą, będę mówił.

D.

D, jedno, jako drab, dąb.
Dz, troje: pierwsze, gdy piszem: wiedz, to jest bądź pewien: drugie z kreską, jako wiedź, to jest za rękę, abo za cokolwiek; trzecie z kreską na dole.

E.

E, troje: pierwsze równe łacińskiemu, a to ma kreskę nad sobą, jako i łacińskie a, jako w tem słowie: Panie, Domine. Drugie nasze, jako tu, panie, dominae. Ostatnie z kreską albo z ogonem, jako to, uczynię. A w pisaniu tych wszytkich tak sie zachować, jako sie i o pierwszej literze mówiło: to jest, aby znaki na żadnym nie były, chyba gdzie trzeba dla przyczyny powiedzianej; wyjąwszy to ostatnie, które zawżdy swe piątno ma nieść.

F.

F, jedno, jako farba.

G.

G, także; chyba to powiedzieć trzeba, że go Polacy nie używają na dwoje jako łacinnicy, ale tylko w jedno, jako tu: garniec. Jedwab przez i, nie przez, g.

H.

H wedle gramatyków nie jest litera. Polacy kiedy chcą wymówić greckie, X, tedy piszą, ch, jako: chwalą, chwilą.

I.

I, Polacy używają, jako i łacinnicy, i miasto vocalisza, jako: nigdy; i miasto consonantem, jako: Jan; do diftongu mem zdaniem snadniejsze ypsylon, jako: móy, day, albo daj, mój.

K.

K, jedno: kokosz, kur.

L.

L, dwoje: jedno łacińskie, które tak pisać: ladaco, lód, wilk, ktokolwiek. Drugie barbarum, które tak pisać: kłótka, łaskawy, łakomy.

M.

M, dwoje: pierwsze jako tu: dom; drugie z kreską, jako to: uskroni.

N.

N, dwoje także i z tymiż znaki: dzwon, skroń, schroń się, etc.

O.

O, dwoje: jedno łacińskie bez znaku, jako tu: oko; drugie grubsze z znakiem jeśli trzeba, jako wósk, na wosku wycisnąć, albo na wózku jechać.

P.

P, dwoje: jedno proste jako: łup, to jest korzyść; drugie z kreską: łup’, to jest drzyj.

Q.

Q, rzadko, albo nigdy nie używamy, jako: kwaśny, abo quaśny.

R.

R, jedno.

RZ, albo, rz, jedno jako tu: wierzę, wierz.

S.

S, troje: pirwsze jako i łacińskie, jako to: Samson; drugie z kreską, jako w tem słowie: oś, po łacinie axis. Trzecie piszem — sz, jako tu: szacunek. Ale to chcę przydać, iż się często w polskim języku trafia, że po s, idzie, c, a ty obiedwie literze mają z sobą jakąś spólność, bo się trojako obie wymawia, i pospolicie którym sposobem c, się wymawia, tymże też i s, jako tu: sczęśliwy, sczodry, ścisły, miłość, na desce etc. Tedybych chciał dla skromnego pisania, aby tylko c, się znaczyło, tam gdzie się znaczyć ma, abo które tego potrzebuje, a s, aby się już z niego znaczyło, ponieważ to przyrodzenie mało nie wszędy mają, że jako brzmi poślednie tak i przednie; nie pisać tedy: szczodry, ale: sczodry etc. Kilka słów się najduje, które się pod tę regułę nie podają, jako to mieśce (nie podoba mi się miejsce, jako piszą), bo już inaczej, s, brzmi, niszli, c; mówiem też abo: dwie grusce, abo dwie gruszce, pięście, albo pięszcie, ale i tu jest już insza różnica.

T.

T, jedno: a po, th, w polskim języku nic, chyba gdzie greckie słowa: Thetis.

V.

V, abo vokalisz, abo consonans: kiedy consonans dwojako się pisze: naprzód prosto: w radzie, władnie; drugi raz z kreską, jako ułow’ ryb.

X.

X, mało używamy; rychlej miasto niego, ks. a jako, s, trojako, tak, iks, trojako mówiemy. Wszakże mało nie lepiej pisać: xiądz, xini, axamit, niżli przez ks; kszykać, to lepiej tak jako się tu napisało, abo znak jaki dać, jako i inszym.

Y.

Y, nie jest dwoje i, jako w szkołach źle zwać uczą, ale ypsylon greckie; o jego naturze na końcu powiem.

Z.

Z, troje: pierwsze jako to: zamek; drugie z kreską na wierzchu, jak tu: mroźno; trzecie z kreską przez pół[2], jako tu: żyweś. Z, kiedy jest praepositio, nie łączyć go z słowem, ale je rózno kłaść, jako: z izby.

Jana Kochanowskiego przestroga około tych liter:

i, y, b, c, dz, l, m, n, p, s, z.

Ty dwie pierwsze literze, małą samy między sobą różność mają z przyrodzenia, ale między inszemi literami, jako my Polacy dziś piszem, wielką odmianę czynią, a zwłaszcza między temi, które są wyższej napisane, a mianowicie które się kolwiek na dwoje abo na troje dzielą, mówię ex consonantibus. Bo kiedy przed nimi idą, odmieniają się każda w swą naturę, że inaczej brzmieć muszą kiedy po którym, y, idzie, a inaczej kiedy proste i, jako to na tem miejscu, kiedy rzekę: baby, to jest, stare żony, a babi, co po łacinie obstetricatur — już tu inaczej b. brzmi a inaczej tam, bo naprzód jest b, własne łacińskie, a tu jest owo, co kreskę miewa nad sobą, którego też i łacinnicy nie inaczej używają, jeno jako i my, kiedy po nim idzie ten vokalisz i, jako w tem słowie: bilis, tibi. A to, co mówię o tej literze, b, toż służy tym wszytkim wyższej napisanym, które się na dwoje, abo na troje dzielą. Kiedybyśmy tedy własną różnicę między b a b’, obaczyli, także i między c, a c[3], s, a ś, etc., tedyby w tej mierze nie potrzeba było tej litery y. Ale raczej niżby tak wiele tych znaków było, niechaj po jednym b, jedno i, chodzi a po drugim y, bo jednak tej różnicy niemasz w żadnych inszych vokaliszach, chyba w tych, a gdy się na końcu też trafi, jako skub’, łup’ etc. albo w pojśrzodku, jako poświątne, ktokolwiek. Gdzie tedy po c, abo po s, abo po z, idzie ta litera i, tam już nie trzeba kreski żadnej na nie kłaść, bo ta ista kreska, kto się dobrzy przypatrzy, nic inszego nie znaczy jeno to iste i, które gdy się napisze podle niego, już go na wirzch kłaść nie będzie trzeba, jako w tej mierze, ani na b, ani na l, kładą, gdy po nich idzie i, jako tu: biedny, lieniwy, piesczony, etc.
Dla skromniejszego pisma wedle tych liter cz, d, dż, r, t, ż, kiedy się trafi pisać i, albo y, raczej to małe i, chybaby się komu inaczej zdało: rim albo rym, wszytko za jedno: dim albo dym także; wszakże jakom powiedział, dla skromniejszego pisania wolę to iste i.
Piszą też niektórzy te panie, hae dominae, albo ty panie; ja to poślednie wolę, ale żeby się przez ypsylon pisało jako tu stoi, a ti, po łacinie tu, przez i, i dla różnice tylko wykładu, boć oboje jednako brzmi.
Każde cudzoziemskie swoją orthographią, jako greckie grecką, łacińskie łacińską, etc.

Obiecadło wedle Ortographiej Pana Kochanowskiego tak idzie:

A a à á ą b b’ c ć cz d dz dź dż é è ę f g h ch i j k l ł m m’ n ń o ò ó p p’ q r rz s ś sz t u w w’ x y z ź ż.








  1. scirpus = sitowie; nodus = kolanko u drzew; ponieważ sitowie nie posiada kolanek, więc powstało przysłowie: nodum in scirpo quaerere = czynić niepotrzebne trudności.
  2. lub z kropką na wierzchu.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: ć.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Jan Lorentowicz, Jan Januszowski, Jan Kochanowski.