Jak pąki drzew

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward Słoński
Tytuł Jak pąki drzew
Pochodzenie Wiśniowy sad
cykl Niezżęty kłos
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze „Nowina”
Data wyd. 1918
Druk Piotr Laskauer
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
JAK PĄKI DRZEW...
1

Jeszcze tym pąkom na drzewach
i wiosny, i słońca brak,
a serce już rwie się z piersi,
jak z klatki stęskniony ptak.

Jeszcze te pąki na drzewach
dziś-jutro okryje szron,
a w sercu, jak w harfie złotej,
już dźwięczy radosny ton...


Pieśń jakaś płynie weselna —
raduje się cały świat,
z pod śniegów wstają, jak dymy,
miłości dalekich lat.

Ktoś słodkie imię twe kładzie
na serce, jak dobrą dłoń, —
i słyszę twój głos daleki,
i czuję twych włosów woń.

I nie wiem — twoje to tchnienie,
czy wiatru wiosenny wiew?
...O słońce, pocoś mnie wiosną
nalało, jak pąki drzew?


2

Budzą mnie ze snu tęsknoty
szumami wezbranych rzek,

ktoś mówi: — Przed kurów pianiem
dziś w nocy spadł znowu śnieg... —

Otwieram okno szeroko
i patrzę na cały świat...
Niech leżą pod białym śniegiem
miłości dalekich lat.

A serce nabrzmiałe wiosną
na trwogę bije, jak dzwon:
— Jeszcze tych pąków na drzewach
nie zwarzył tej nocy szron. —


3

Naprawdę byłaś tu przy mnie,
widziałem ciebie przez sen,
na ustach miałem twe usta,
na oczach twych włosów len.


Naprawdę byłaś tu przy mnie
i znikłaś z oczu i z rąk,
a dotąd pachną mi jeszcze
twe włosy, jak kwiaty z łąk,

a dotąd czuję na ustach
gorące miody twych ust
i patrzą na mnie twe oczy,
jak wody wiosenne z brózd.

I dotąd pod moją ręką
w godzinie tęsknot i złud,
jak kwiat, co z pąku rozkwita,
drży ciała twojego cud.

I szumi w przedrannych ciszach
paląca się w sercu krew...
...O słońce, pocoś mnie wiosną
nalało, jak pąki drzew!...


4

Na pąki nierozwinięte
dziś w nocy spadł biały śnieg,
głos jakiś obcy z pod świtu
na tamten woła mnie brzeg.

Otwieram okno szeroko
i słucham, i patrzę w dal —
miłości moich dalekich,
miłości moich mnie żal.

Na pąki nierozwinięte,
na szumy wezbranych rzek,
o wiosno, wiosno, dziś w nocy
śmiertelnie biały spadł śnieg...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edward Słoński (syn).