Imieniny Basi

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Paulina Krakowowa
Tytuł Imieniny Basi
Pochodzenie zbiór powiastek Niespodzianka
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1890
Druk St. Niemiera
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
45.
IMIENINY BASI.

Czwartego Grudnia w dzień świętej Barbary, większy był ruch w domu, bo to były imieniny najstarszej córeczki: dobrej, pilnej, posłusznej Basi. Zaledwie otworzyła oczy i wzniosła je do nieba, by Bogu podziękować, że ją przez noc od przypadku uchronił, ujrzała na ścianie złoty krzyżyk z takimże łańcuszkiem: był to dar ojca. Od matki dostała salopkę z futerkiem i pudełko rozmaitych zabawek. Siostrzyczka za swoje pieniądze kupiła dla Basi laleczkę, braciszek podarował jej kanarka w klatce. Nawet służące winszując Basi imienin, złożyły jej bukiet z białych, żółtych i liliowych nieśmiertelników, wśród których umieściły śliczną miesięczną różę, starannie w doniczce wypielęgnowaną. Po śniadaniu Basia poszła z matką do kościoła, pomodliła się i wróciwszy do domu, zastała kilka powinszowań od maleńkich swoich przyjaciółek.
Rodzice Basi pozwolili jej zaprosić kilkoro dzieci na wieczór: kupiono ciast, gruszek, jabłek; wujaszek przywiózł ogromną pakę cukierków, a stryjaszek, który zapomniał był o imieninach Basi, dał jej pięć złotych, mówiąc:
— Każże za to kupić hiszpańskich winogron: będziesz miała na wety dla twoich gości.
Przyjęła je Basia, lecz nie posłała po winogrona, tylko po obiedzie spytała matki:
— Wszak te pięć złotych już są moją własnością?
— Tak, moje dziecię.
— Mogę z niemi zrobić, co mi się podoba?
— Możesz.
— Pozwól mi więc mamuniu, wyprawić za nie podwieczorek dla biednych dziatek z ochrony.
Matka chętnie zezwoliła na żądanie Basi, a dziewczynka zajęła się szczerze wykonaniem pięknego zamiaru: kazała kupić mleka i kosz białych bułeczek. Ubrała się ciepło i poszła do ochrony małych dziatek ze starą służącą. Dziateczki siedziały jeszcze na ławkach, lecz że się już wieczór zbliżał, dziewczynki składały swoje robótki, chłopczyki zawieszali na ścianie tablice, a nauczyciel stojąc na środku sali, patrzył na nich z zajęciem, i obmyślał nowe zatrudnienie; bo w ochronie dzieci ani na chwilkę nie są bez zajęcia.
Gdy Basia weszła, powitały ją wszystkie uprzejmie; kilkoro z nich powiedziało ładne bajeczki, a kiedy Basia własną ręką rozdzieliła mleko i bułeczki, dzieci smacznie je zajadały, bez łakomstwa i pośpiechu, a nawet niejedno połowę swojej bułki dla matki lub ojca w kieszonkę schowało.
Po podwieczorku podziękowały Basi i odmówiły wieczorną modlitwę, a dziewczynka szczęśliwa i wesoła wróciła do domu, bawiła się ochoczo przez cały wieczór z zaproszonemi gośćmi; ale idąc spać i dziękując matce za przyjemności, których z jej łaski w ciągu całego dnia doznała, rzekła:
— Najmilszą jednak była mi godzina w ochronie spędzona, i tę najdłużej pamiętać będę.













Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Paulina Krakowowa.