Iliada (Popiel)/Pieśń VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Homer
Tytuł Iliada
Wydawca nakładem tłómacza
Data wyd. 1880
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Paweł Popiel
Tytuł orygin. Ἰλιάς
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
PIEŚŃ ÓSMA.


Eos w oponie z szafrannéj na całą się ziemię rozciągła;

Wtedy zaś bogów na radę zwoływa Zews gromolubny,
Na krawędzi najwyższej Olimpu wieloszczytnego.
Sam odzywa się do nich, a wszyscy bogowie słuchają:

„Wszyscy bogowie słuchajcie, zarazem i wszystkie boginie,

[Żebym powiedział co w piersi mi dusza mówić nakaże]
Niechże mi żadna bogini niewieścia i żaden bóg męzki,
Nie próbuje przeszkodzić méj mowie, lecz wszyscy zarazem
Niechaj się godzą, ażebym co prędzéj ukończył te dzieła.

Kogo zaś poza bogami zamierzającego dostrzegę,
10 

Idącego Trojanom na pomoc albo Danajom,
Ten do Olimpu schłostany wstydliwie nazad powróci;
Albo téż jego porwawszy wyrzucę w ciemny Tartaros,
Właśnie tam gdzie najgłębsza pod ziemią się otchłań znajduje;

Tam są bramy żelazne i twarda ścieżka śpiżowa,
15 

Tyle pod Hadem głęboko jak niebo dalekie od ziemi;
Pozna on ile ja jestem od wszystkich bogów możniejszym.
Ale spróbujcie bogowie żebyście wszyscy wiedzieli;
Linę ze złota na szczycie niebieskim uczepcie a potem

Wszyscy się na niéj uwieście, bogowie i wszystkie boginie;
20 

Nie ściągniecie i wtedy ze szczytu niebios na ziemię
Zewsa najwyższą potęgę, chociażby z wysiłkiem największym.
Żebym zaś kiedyś i ja pociągnąć zechciał naprawdę,
Z morzem i samą ziemią bym was do siebie pociągnął.

Linę zaś żebym następnie wokoło skały Olimpu
25 

Związał, wtedyby znowu to wszystko w powietrzu wisiało.
Tyle ja znaczę pomiędzy bogami a tyleż u ludzi“.
Tak powiedział, a wszyscy w milczeniu głębokiém zostali,
Dziwiąc się jego słowom, bo z wielką potęgą przemawiał.

Sowiooka bogini Athene nareszcie przemawia:
30 

— „O Kronidzie rodzicu nas wszystkich i panie najwyższy!
Wszakci nam dobrze wiadomo, że siła twa niezwyciężona;
Ale jednakże bolejem nad kopijnikami Danajów,
Którzy groźnemu losowi przybywszy tutaj ulegną.

Mimo to będziem od wojny stronili, jak ty nakazujesz;
35 

Ale choć radę podamy Achajom na własną ich korzyść
Żeby nie wszyscy ginęli z powodu gniewu twojego“.
Uśmiechając się do niéj odrzecze Zews chmurozbiórca:
„Nie bój się Tritogeneja córeczko droga; w méj duszy

Nie mówiłem otwarcie i chcę być dla ciebie łaskawym“.
40 

Rzekł i do wozu rumaki zaprzęga spiżem okute,
Szybko bieżące, złotemi grzywami przyozdobione;
Złoto sam przyodziewa na ciało i chwyta za batóg
Złoty, wybornie spleciony i siada na swoją kolaskę.

Pędzi batogiem do biegu, rumaki się rączo puściły,
45 

Środkiem pomiędzy ziemią i niebem gwiazdami zasianém.
Dobił do Idy we źródło obfitej, macierzy zwierzyny,
Do Gargaru, bo tamże ma gaik i ołtarz woniący.
Tam bieguny zatrzymał śmiertelnych ojciec i ludzi

Z wozu je wyprzęgając i wiele mgły nagromadził.
50 

Sam zaś pomiędzy szczytami usiędzie w dumie radośnéj,
Spoglądając na Trojan miasto i łodzie Achajskie.
Oni do strawy się biorą Achaje bujnokędzierni,
W pośród namiotów pospiesznie i zaraz potém się zbroją.

W stronie przeciwnéj Trojanie się w mieście przygotowują,
55 

Liczbą słabsi; lecz pragną i tak się w bitwie potykać,
Koniecznością zmuszeni w obronie dziatek i niewiast.
Wszystkie rozwarły się bramy i wysypały się wojska
Piesze i zbrojne na wozach; i wielka wrzawa powstała.

One gdy idąc na siebie na jedném zeszły się miejscu,
60 

Zetkną się tarcze ze skóry, oszczepy i mężów odwaga,
W miedź uzbrojonych, atoli o guzach tarcze wypukłych
Jedne do drugich się zbliżą i wrzawa okrutna powstaje.
Słychać zarazem lamenty i krzyki zwycięztwa od mężów,

Mordujących, ginących, a ziemia krwią popłynęła.
65 

Póki świtała jutrzenka i dnia świętego przybywa,
Póty wzajemnie pociski leciały, padały narody.
Potem gdy słońce do środka w niebieskiém kole dobiegło,
Wtedy ojciec do góry podnosi wagi złociste;

Kładzie w takowe dwa losy wszechwładnéj śmierci, dla wojska
70 

Trojan koni poskromców i miedzią okrytych Achajów;
Waży je biorąc za środek; dzień zguby Achajów zapada.
[Losy albowiem Achajów ku ziemi obficie rodzącéj
Ciążą, atoli Trojan w obszerne się niebo podnoszą].

Potem od Idy z łoskotem wypuścił gromy i rzucił
75 

Znaki ogniste pomiędzy Achajskie narody; lecz oni
Zlękli się widząc, a wszystkich ogarnia trwoga śmiertelna.
Nie śmiał już Agamemnon pozostać, Idomen, tak samo,
Nie wytrzymali téż obaj Ajaxy, Aresa druhowie;

Nestor sam jeden pozostał, Gereńczyk, Achajów obrona,
80 

Mimo swéj woli, bo koń był raniony; ugodził go strzałą
Alexander bohater, Heleny mąż pięknowłoséj,
Po łbie wysoko na miejscu, gdzie pierwsze koniom wyrasta
Włosie na czaszcze, a rana najbardziéj bywa śmiertelną.

Dębem aż stanął z boleści, bo strzała do mózgu się wbiła;
85 

Resztę zaś koni popłoszył w uprzęży miedzianéj się plącząc.
Ledwo staruszek rzemienie od konia oderznął bocznego
Szablę do góry podnosząc, gdy szybkie Hektora rumaki
Nadbiegają do zgiełku, Hektora dzielnego woźnicę

Niosąc. I wtedy staruszek by pewno był życie postradał,
90 

Żeby go bystro nie dojrzał Diomed o głosie donośnym;
Wtedy na cały głos wrzasnąwszy pobudza Odyssa:
„Z boga Laertiadesie zrodzony, przebiegły Odyssie!
Dokądże tyły podając tak lecisz, jak podły w potyczce?

Jeszcze cię kto w ucieczce po plecach oszczepem ugodzi.
95 

Naprzód, ażeby od starca odeprzeć męża dzikiego“.
Rzekł, nie usłyszał go boski Odyssej co wiele przecierpiał,
Ale go minął biegając, ku łodziom obszernym Achajów.
Syn Tydeja choć sam, do przednich szeregów się wmięszał;

Stanął naprzeciw rumaków Nestora starca z Nelei,
100 

I do niego zwrócony w skrzydlate odezwie się słowa:
„Starcze sędziwy zaprawdę cię młodsi wojacy naparli;
Tobie już siły nie starczą i wiek cię podeszły obciąża;
Już niedołężny woźnica i szkapy twoje kaleki.

Wsiadajże więc na moją powózkę, ażebyś obaczył
105 

Jako wprawione są Trosa rumaki, by szybko w równinie
Tędy lub owdzie się zwracać w pogoni, albo w ucieczce,
Które ja kiedyś Eneji zabrałem, groźnemu wodzowi.
Twoje zaś niechaj pachołki pilnują, a memi natenczas

Natrzem na Trojan co końmi harcują, ażeby i Hektor
110 

Poznał, ażali mój oszczep się w dłoni rozhulać potrafi“.
Rzekł, nie sprzeciwił się jemu bohater Nestor Gereński.
Nestorowych rumaków zatenczas woźnice pilnują
Dzielni, Sthenelos, a z nim Ewrymed hartu męzkiego.

Oni zaś obaj usiedli na Diomedowej powózce;
115 

Nestor chwycił rękoma za lejce od złota kapiące,
Zaciął rumaki, i szybko w pobliżu Hektora stanęli.
Nań gdy obces nacierał oszczepem wymierzył Tydejda,
Ale go chybił, lecz za to usługującego woźnicę,

Eniopea potomka Thebaja o duszy wyniosłéj,
120 

Trzymającego za lejce, ugodził w pierś po brodawce.
Spadł z powózki na ziemię, a w tył się cofnęły rumaki
Szybkonogie; na miejscu postradał i duszę i siły.
Serce Hektora się żalem okrutnym o giermka burzyło,

Ale go tam pozostawił jak leżał, choć gorżko strapiony
125 

O towarzysza, i zaraz woźnicy szuka dzielnego.
Długo téż koniom nie brakło dozorcy, bo szybko wynalazł
Archeptolema dziarskiego Ifity syna; w powózkę
Kazał mu szybko zaprzężną wyskoczyć, i lejce powierzył.

Byłby wtedy nastąpił i smutek i dzieła nieszczęsne,
130 

Może do Ilion by byli ich wparli, podobnie jak owce,
Żeby nie dojrzał bystro śmiertelnych ojciec i bogów.
Groźnie atoli zagrzmiawszy wypuścił jasne pioruny
Uderzając na ziemię na prost Diomeda rumaków;

Jasność okropna od iskry się wymogła gromu bożego,
135 

Aż się konie przelękłe pod wóz nachylają w popłochu:
Z rąk wyleciały Nestora ozdobne lejce na ziemię;
Trwoga przejęła go w sercu i do Diomeda przemówi:
„Kieruj Tydejdo na odwrót rumaki o silném kopycie.

Czyli nie widzisz, jak tobie Diosa potęga nie służy?
140 

Zews Kronides nateraz daruje sławę onemu
Dzisiaj; potém i nam z kolei gdy zechce udzieli.
Żaden człowiek atoli Diosa nie wstrzyma zamiaru,
Nawet i najdzielniejszy boć on o wiele możniejszym“.

Rzeknie mu na to w odpowiedź o głosie donośnym Diomed:
145 

„Wszystko to starcze zaprawdę mówiłeś wedle słuszności;
Ale mi srogie strapienie dosięga umysłu i serca;
Kiedyś albowiem Hektor na radzie Trojan opowie:
,Uciekając przedemną Tydejda w okręty się schronił.‘

Może tak będzie się chwalił; niech mnie wtedy ziemia pochłonie.“
150 

Rzeknie mu na to w odpowiedź bohater, Nestor Gereński:
„Cóż to wyrzekłeś o synu Tydeja z odwagi znanego.
Choćby i Hektor powiedział, że jesteś bezsilnym i tchórzem,
Toby mu nie uwierzyli Trojanie i Dardaniony,

Ani małżonki Trojan, tarczami zbrojnych wojaków,
155 

Którym ubiłeś w potyczce wspólników łoża kwitnących“.
Tak powiedziawszy na odwrót skierował rączo rumaki
Wpośród zgiełku potyczki; za niemi Trojanie i Hektor
Z wrzawą nadprzyrodzoną sypali straszliwe pociski.

Głośno zawoła natenczas Hektor o hełmie powiewnym:
160 

„Czcili cię wielce Tydejdo Danaje co końmi harcują,
Krzesłem zaszczytu, mięsiwem i kielichami gęstemi;
Teraz cię wzgardą ukarzą, boś jak niewiasta się sprawił.
Ruszajże podła laleczko, albowiem za mojém ustępstwem,

Nigdy na baszty nasze nie wnijdziesz, ani téż niewiast
165 

Nie uprowadzisz w okrętach; i pierwéj zgubę ci zeszlę“.
Tak powiedział; Tydejda w umyśle rozważał wątpliwie,
Czyli nawrócić rumaki by obces walkę rozpocząć.
Trzykroć się zastanawiał w umyśle przytomnym i sercu,

Trzykroć od wyżyn Idajskich piorunem Kronid uderzył,
170 

Wróżbę Trojanom podając walnego w bitwie zwycięztwa.
Hektor na Trojan zawołał dobywszy głosu całego:
„Likijczycy, Trojanie i z blizka walczący Dardanie!
Bądźcie mężami drodzy i walki na ostro pamiętni;

Widzę ja bowiem, że dla mnię życzliwie dozwala Kronion
175 

Sławy i całéj przewagi, a zgubę Danajom gotuje;
Głupi, którzy ten oto warowny mur wymyślili,
Lichy, nietrudny do wzięcia; co męztwa naszego nie wstrzyma.
Łacno albowiem rumaki wybrane rowy przesadzą.

Lecz jeżeli się później do łodzi gładkich dobiorę,
180 

Niechajże mi w pogotowiu trzymają ogień palący,
Żebym zapalił okręty płomieniem, a samych Argeiów
[Pozabijał w okrętach, gdy w dymie przytomność utracą]“.
Tak powiedziawszy na konie zawoła i głosem je pędzi:

„[Xantko i ty Podargos, Ajthonie i boski Lamposie],
185 

Teraz opiekę nagrodźcie staranną, co miała nad wami
Andromache córeczka zacnego Ejetiona.
Ona wam zawsze najpierwej pszenicę pożywną sypała,
[Również i wino mięszała do picia gdy była ochota],

Nawet przedemną, co szczycę się być jéj młodym małżonkiem.
190 

Teraz pędźcie mi naprzód co żywo, ażebyśmy wzięli
Tarczę Nestora, o któréj aż w niebie wieści roznoszą,
Jako że cała ze złota i takież od wnętrza ma drążki;
Zaś Diomedzie z ramienia porwiemy, koni poskromcy,

Pancerz misternej roboty, wykuty Hefaista mozołem.
195 

Żebyśmy tyle zdobyli, to myślę, że wtedy Achaje
Jeszcze téj nocy by wsiedli na szybkobieżące okręty“.
Tak on dumnie przemawiał; zgniewała się Here dostojna
Aż na tronie się trzęsła i wielkim ruszyła Olimpem;

Zatem do Pozeidona możnego się z mową obróci:
200 

„Przebóg o lądotrzęsco potęgi szérokiéj, na widok
Zgonu Achajów, czyż tobie się serce w duszy nie kraje?
Wszakże ci oni do Ajgów i Heliki dary zwozili
Mnogie i pocieszające, więc pomóż im do zwycięztwa.

Gdybyśmy bowiem zechcieli, którzy wspieramy Danajów,
205 

Trojan zgnębić i Zewsa szérokogłośnego zatrzymać,
Toby dopiero się martwił siedzący samotnie na Idzie“.
Wielce zagniewan odrzecze jéj na to ziemią trzęsący:
„Hero w twéj mowie zuchwała, o jakież to słowo wyrzekłaś.

Wcale nie pragnę, by ja lub któren z nas inny przeciwko
210 

Zewsa Kronidy powstawał, boć wielce góruje potęgą“.
Oni tak o tém wszystkiém pomiędzy sobą mówili.
Miejsce w pobliżu okrętów, pomiędzy murami a rowem,
Pełném było zarówno i koni i mężów z tarczami

Zbitych do kupy; bo równie jak Ares szybki nacierał
215 

Hektor Priama syn, gdyż Zews go chwałą obdarza.
Byłby on wtedy zapalił płomiennym ogniem okręty,
Gdyby nie Here dostojna Atrydę w sercu natchnęła,
Któren i tak już czynny, Achajów raźnie pobudził.

Zabrał się więc, by iść ku namiotom i łodziom Achajskim,
220 

Wielki swój płaszcz z purpury podnosząc w ręce żylastéj;
Stanął przy ciemnym okręcie Odyssa, o brzegu wysokim
Umocowanym na środku; by zewsząd go można usłyszeć.
[Bądź ze strony Ajaxa Telameńczyka namiotów,

Bądź Achilla drużyny, co gładkie okręty na krańcu
225 

Ustanowiła, ufając odwadze i sile ramienia;]
Wtedy zawołał, by wskroś Danajskich szeregów był słyszan:
„Wstyd niedołęgi wierutne, Argeie napozór waleczni!
Gdzież się przechwałki podziały, gdy mieliśmy się za najlepszych,

Któreście w Lemnos głosili, zebrawszy się pychą nadęci,
230 

Z wołów o rogach wysokich zjadając mięsiwa dostatkiem,
Połykając kielichy pieniące się winem do brzegu;
Wtedyby każden był stu, lub dwustu Trojanom w potyczce
Placu dotrzymał, a teraz jednego nie warci Hektora

Bedziem, któren okręty niebawem zapali płomieniem.
235 

Zewsie rodzicu czyż kiedyś którego z królów przemożnych
Tak napawałeś goryczą i chwałyś go wielkiéj pozbawił?
Twierdzę albowiem żem nigdy ołtarza twojego nie minął,
Wspaniałego, w okręcie wiosłowym tutaj się wlokąc;

Ale przy każdym ci tłustość wołową i udźce spaliłem,
240 

Dążąc do tego by Troję warowną wywrócić do szczętu.
Zatem to jedno życzenie mi spełnij o Zewsie przemożny,
Żebyś nam chociaż uciekać dozwolił i zguby uniknąć,
Nie dopuszczając by tak Achaje Trojanom ulegli.“

Tak powiedział, a rodzic nad jego się łzami litując,
245 

Przystał by naród się całym pozostał i zguby uniknął.
Orła mu zatem posyła, najlepszéj on wróżby jest znakiem,
Trzymającego w szponach koźlątko, płód łani lękliwéj;
Przed ołtarzem Diosa prześlicznym koźlątko wyrzucił,

Gdzie dla wszechwiedzącego Diosa ofiary składano.
250 

Oni poznawszy, iż ptak rzeczywiście od Zewsa przyleciał,
Raźniéj skoczyli w Trojańskie szeregi by walczyć ochoczo.
Wtedy się nikt nie poszczycił z Danajów, choć wielu ich było,
Jako że końmi rączemi wyprzedził syna Tydeja,

Albo téż pierwszy okopy przesadził i w bójkę się rzucił;
255 

Przed innemi Trojanom porywa męża zbrojnego,
Fradmonidę Agela, co końmi uciekać zamierzał;
W plecy mu wepchnął dzidę, gdy właśnie w tył się odwracał,
W środek pomiędzy ramiona i piersi mu przeszył na wylot.

Z wozu na ziemię wyleciał, a zbroja na nim zabrzękła.
260 

Za nim tuż Agamemnon i brat Menelaj Atrydzi,
Zaś Ajaxowie za niemi spieszyli z odwagą zaciętą,
Po nich Idomen, a z nim towarzysz Idomeneja,
Merion, odwagi téj saméj, co Enyal mężów morderca;

Później za niemi Erypil, syn Ewajmona szlachetny.
265 

Tewker dziewiąty wystąpił i łuk naciągał sprężysty,
Stanął atoli za tarczą Ajaxa Telamończyka.
Ajax niekiedy swéj tarczy uchylał, a wtedy bohater
Śledził oczyma; gdy kogoś ugodził strzałę puściwszy

W tłumy, to tenże padając na miejscu ducha wyzionął,
270 

On zaś nazad wracając jak dziecko do matki się tulił
Ku Ajaxowi, a ten go tarczą przykrywał świecącą.
Kogóż tam z Trojan pierwszego uprzątnął Tewker waleczny?
Najpierw Orsilochosa, Ormena i Ofelestę,

Chromia, Daitora i bogom Lykofonta równego,
275 

Amopaona, Polyaimonidesa i Melanippa;
[Wszystkich jednego po drugim na ziemię powalił rodzącą].
Jego ujrzawszy się cieszył narodów książe Atrydes,
Niszczącego z pod łuku tęgiego szeregi Trojańskie;

Stanął ku niemu podchodząc i mowę obrócił do niego:
280 

„Tewkrze Telamończyku najdroższy, władyko narodów!
Zawsze tak strzelaj, ażebyś na chwałę Danajom posłużył,
Oraz i Telamonowi, co z mała cię chował jak ojciec
W domu cię swoim pilnując, aczkolwiek jesteś nieprawym;

Jego podniesiesz do chwały choć ztąd się daleko znajduje.
285 

Ale ci to zapowiadam i tak z pewnością się stanie.
Jeśli mi egidodzierżca dozwoli Zews i Athene,
Miasto wybornie stawiane Iliony zburzyć do szczętu,
Wtedy pierwszemu po sobie zaszczytną doręczę nagrodę,

Będzie to trójnóg, albo rumaków para do wozu,
290 

Albo niewiasta, co łoże przy tobie będzie zajmować“.
Tewker nieskazitelny mu rzeknie na to w odpowiedź:
„Najsławniejszy Atrydo, dlaczego mnię naglisz, acz pilno
Mnie jest samemu? zaprawdę o ile sił tylko starczy,

Wcale nie zwlekam, lecz odkąd przyparliśmy ich do Iliony,
295 

Odtąd lukiem pracując kolejno mężów zabijam.
Ośm wypuściłem strzał zakończonych ostrzem podłużném,
Wszystkie utkwiły w ciele mołojców, jak Ares odważnych;
Tego jednego nie zdołam ugodzić sobakę wściekłego“.

Rzekłszy to inną strzałę wypuszcza z ostréj cięciwy
300 

Wprost na Hektora, łaknęło mu serce by jego ugodził.
Ale go chybił, natomiast Gorgythia nieskazitelnego,
Syna dzielnego Priama ugodził w piersi pociskiem;
Jego to matka poboczna z Ajzymy wzięta rodziła,

Piękna Kastianeira, z postaci do bogów podobna.
305 

Równie jak główki makowe na stronę w sadzie się chylą,
Obciążone owocem, zwilżone dészczem wiosennym,
Takoż i jemu się głowa schyliła pod hełmu ciężarem.
Jeszcze w tém inną strzałę wypuszcza Tewker z cięciwy

Wprost na Hektora, łaknęło mu serce by jego ugodził.
310 

Ale i wtedy go chybił; odwrócił takową Apollon;
Archeptolema natomiast woźnicę dzielnego Hektora,
Dążącego do walki ugodził w piersi w brodawkę.
Z wozu wyleciał, a konie w popłochu w tył się cofnęły,

Szybkobieżące; na miejscu mu żywot uleciał i dusza.
315 

Serce Hektora żal srogi obejmie o swego woźnicę,
Ale go tam pozostawił jak leżał, acz gorżko strapiony,
Bratu zaś Kebrionowi co blizko stał nakazuje,
Lejce pochwycić rumaków, a tenże chętnie usłuchał.

Sam z dwoistego siedzenia pysznego na ziemię zeskoczył,
320 

Głosem ryknąwszy straszliwie i dłonią chwyciwszy za kamień,
Wprost na Tewkra naciera pragnący z duszy go trafić.
Tamten atoli z kołczana wyjąwszy strzałę kończystą,
Do cięciwy przykłada, lecz wtedy go Hektor ugodził

Właśnie gdy łukiem się składał, na miejsce gdzie szyję od piersi
325 

Dzieli obojczyk, a rana zazwyczaj bywa śmiertelną;
Tam godzącego na niego kamieniem uderzył spiczastym,
I cięciwę mu zerwał; na zgięciu mu ręka zdrętwiała;
Stanął i padł na kolana, i łuk mu z ręki wyleciał.

Ajax nie zapomina o bracie, gdy tenże upadał,
330 

Ale nadbiega co żywo i tarczą go swoją przykrywa;
Dwaj ulubieni druhowie schyliwszy się potém ku niemu,
Syn Echiosa Mekistes i bogom podobny Alastor,
Ciężko stękającego ponieśli do gładkich okrętów.

Znów Olimpijczyk atoli odwagę u Trojan pobudza;
335 

Oni więc parli Achajów naprosto fossy głębokiéj;
Hektor pomiędzy pierwszemi nacierał ufając swéj sile.
Równie jak pies zajadłego lwa, lub odyńca dzikiego
Chwyta od tyłu zębami, szybkiemi ścigając nogami,

Czepia się uda i skoków i kołującego dopędza;
340 

Takoż i Hektor Achajów dogania bujnokędziernych,
Wciąż zabijając ostatnich w szeregu; lecz oni pierzchali.
Kiedy zaś po za fossę i ostrokoły przebiegli
Uciekając, a wielu Trojańskim dłoniom uległo,

Wreszcie się w oczekiwaniu wstrzymują koło okrętów,
345 

Jedni na drugich wołając i wszystkich niebian wzywają,
Ręce podnosząc do góry i każden usilnie się modli;
Hektor zaś obróciwszy dokoła grzywiaste rumaki
Miał wejrzenie Gorgony lub męże mordercy Aresa.

Onych zoczywszy się Here o białych ramionach lituje,
350 

Zaraz więc do Atheny lotnemi odzywa się słowy:
„Przebóg, egidodzierżcy Diosa córo, czyż nigdy,
Nawet w ostatku nad zgonem Danajów się nie zlitujemy?
Oni losu ciężkiego spełniwszy miarę, pod rzutem

Męża jednego padają, co wścieka się w sposób nieznośny,
355 

Hektor Priama potomek, już wiele on złego dopełnił“.
Rzeknie jéj na to bogini o sowich oczach Athene:
„Bodajby tenże zaprawdę postradał życie i siły,
Pod Argeiów rękoma skruszony w ziemi ojcowskiéj;

Ale mój ojciec z niedobrym zamiarem w sercu się rzuca,
360 

Srogi i zawsze złośliwy, zawada méj nienawiści.
Tego mi zaś nie pamięta, że bardzo często mu syna
Zmordowanego w zapasach Erystesowych zbawiłam.
Wtedy on błagał ze łzami do nieba, lecz mnię to wyprawił

Zews od niebios wysokich, bym jemu na pomoc spieszyła.
365 

Żebym to wtedy już była w umyśle rozumnym poznała,
Kiedy go wysłał do Hada o bramach szczelnie zamkniętych,
Żeby sprowadził z Erebu Hadesa kundla groźnego,
Byłby się pewno nie schronił przed Styxa nurtami bystremi.

Teraz mnię zaś nienawidzi i spełnia Thetydy widoki,
370 

Która mu pieści kolana i ręką za brodę ujęła,
Domagając się pomsty dla grodobórcy Achilla.
Nazwie on późniéj mnię znowu swą drogą o sowich oczętach.
Teraz dla nas rumaki zaprzęgaj o silnych kopytach,

Ja zaś poszedłszy do domu Diosa co trzęsie egidą,
375 

Pójdę się bronią na wojnę opatrzéć, ażebym widziała,
Czy téż Priama synalek o hełmie Hektor powiewnym,
Będzie się cieszył, gdy my się ukażem w bitwy granicach.
Wtedy niejeden z Trojan sobaki i ptaki drapieżne,

Ciałem i tłuszczem nasyci padając przy łodziach Achajskich.
380 

Rzekła; nie była przeciwną Hera o białych ramionach.
Więc zaprzęga pospiesznie o złotych naczółkach rumaki,
Here najstarsza bogini, wielkiego córa Kronosa;
Egidodzierżcy zaś córa Diosa, Pallas Athene,

Miękką ze siebie szatę spuściła w ojca komnacie,
385 

Różnobarwną, co sama własnemi uprządła rękoma;
Potém zaś chiton przywdziawszy Diosa co chmury gromadzi,
Całym się zbroi rynsztunkiem na opłakaną potyczkę.
Potém na wóz płomienisty wstąpiła, chwyciła za dzidę,

Dużą, ciężką i dzielną, poskramia nią mężów odważnych
390 

Hufce, na których się córa strasznego ojca pogniewa.
Here zaś szybko batogiem rumaki do ruchu pobudza.
Bramy niebieskie się z hukiem rozwarły, trzymają je Hory
Którym powierzon jest Olimp i całe niebo szerokie,

Aby otwierać gęste obłoki lub też zamykać;
395 

Przez takowe kierują swe konie pędzone kolcami.
Kronid ojciec zoczywszy to z Idy zagniewał się srodze;
Zaraz wysyła z poselstwem Irydę o złotych skrzydełkach:
„Ruszaj mi szybka Irydo, napowrót ich zwróć i nie dawaj

Dalej im iść; bo się szpetnie spotkamy w bójce ze sobą.
400 

Zapowiadam albowiem i na tém z pewnością się skończy;
Sparaliżuję im obum rumaki rącze u wozu,
Same atoli z siedzenia wyrzucę i wozy potrzaskam;
Nawet zaś w latach dziesięciu w okręgu powracających,

Nie zabliźnią się rany mojemi pioruny zadane;
405 

Niech Sowiooka zmiarkuje, co znaczy na ojca powstawać.
Tyle zaś żalu do Hery nie czuję ani się gniewam,
Zawsze albowiem przywykła przeszkadzać temu co rzeknę“.
Rzekł; do poselstwa się Iris o wietrznych nóżkach zabiera;

Z wyżyn Idajskich się wznosi na szczyt wysokiego Olimpu.
410 

Ona przy wrotach najpierwszych Olimpu wielokątnego
Przytrzymuje spotkawszy i słowo im Zewsa powtarza:
„Dokąd spieszycie? Dlaczego wam serce w piersi się burzy?
Nie dozwala wam Kronid Argeiom pomocy udzielać.

Tak albowiem zagroził syn Krona i groźbę wykona;
415 

Że wam sparaliżuje u wozu szybkie rumaki,
Same was potém z siedzenia wyrzuci i wozy potrzaska;
Nawet zaś w latach dziesięciu w okręgu powracających,
Nie zabliźnią się rany przez jego pioruny zadane;

[Byś Sowiooko wiedziała, co znaczy na ojca powstawać.
420 

Tyle zaś żalu do Hery nie czuje i za złe jej nie ma,
Zawsze albowiem przywykła przeszkadzać temu co rzecze.
Wrogą zaś jesteś, i suką bezwstydną, jeżeli naprawdę
Śmiesz naprzeciwko Diosa ogromną dzidę podnosić.“]

Tak powiedziawszy odeszła o szybkich nóżkach Iryda,
425 

Here zaś do Atheny się z taką mową odezwie:
„Przebóg egidodzierżcy Diosa córo, ja więcéj
Nie chcę wbrew Diosowi, dla ludzi walczyć śmiertelnych.
Niechże pomiędzy niemi ów ginie, a tamten pożyje,

Jako wypadnie; lecz on w umyśle swoim stanowiąc
430 

Danajom i Trojanom niech prawa jak zechce nakłada.“
Rzekłszy kieruje na powrót o silnych kopytach rumaki,
Onym zaś Hory wyprzęgły rumaki strojne grzywami;
Przywiązując je potém do żłobu ambrozyjskiego,

Wozy poustawiały pod ścianą gładko wykutą.
435 

Tamte zaś na złocistych krzesełkach miejsce zajęły,
Między innemi bogami, w umyśle lubym strapione.
Zews od Idy swe konie i wóz opatrzony kołami
Ku Olimpowi kierując do bogów siedziby się dostał.

Jemu wyprzęga rumaki Pozeidon ziemią trzęsący,
440 

Wóz pod wystawę zatoczył i nad nim oponę rozciągnął;
Potém zaś Zews o szérokiém spojrzeniu na tronie złocistym
Usiadł; pod jego stopami się zachwiał Olimp ogromny.
One samotnie z daleka od Zewsa Athene i Here

Siadły, wcale do niego nie mówiąc ani pytając.
445 

On tymczasem rozpoznał co w sercach ważyły i rzecze:
„Czegóż tak zakłopotane jesteście Atheno i Hero?
Nie utrudzone jesteście tak bardzo przez walkę zaszczytną,
Gnębiąc Trojany, dla których nienawiść srogą żywicie.

Taką jest bądź co bądź moja siła i dłoń nietykalna,
450 

Ze mną nie pokierują i wszyscy bogowie Olimpu.
Przestrach atoli już was za gładkie pochwycił kolana,
Zanim ujrzałyście wojnę i dzieła okropne wojenne.
Ale wam zapowiedziałem i tak by się było skończyło;

Gdyby was piorun był raził, już więcéj na waszéj powózce
455 

Wrócić byście nie mogły do bogów siedziby Olimpu.“
Rzekł; obruszyły się na to i Here i Pallas Athene;
Blisko przy sobie siedziały, Trojanom biedę gotując.
Wprawdzie Athene cicho siedziała i słowa nie rzekła,

Sierdząc się na Diosa, i passya ją dzika trawiła.
460 

Here zaś gniewu niemogąc pomieścić w piersi wyrzecze:
„Najstraszliwszy Kronidzie, jakie to słowo wyrzekłeś!
Wszakci nam dobrze wiadomo, że siła twa niezwyciężona;
Ale jednakże bolejem nad kopijnikami Danajów,

Którzy losu ciężkiego spełniwszy miarę tu giną.
465 

[Zatem się wprawdzie od wojny wstrzymamy jak nakazujesz,
Tylko choć radę podamy Achajom na własną ich korzyść,
Żeby nie wszyscy ginęli z powodu gniewu twojego.“]
Odpowiadając jéj na to przemawia Zews chmurozbiórca.

„Jutro dopiero dokładniéj przemożnéj siły Kronidę
470 

Poznasz jeżeli zechcesz, o Hero bystrego wejrzenia,
Mszczącego Argejskich dzidowców liczne szeregi.
Nie ustanie albowiem od walki Hektor potężny,
Zanim się szybkobieżący Pelejon z okrętów nie ruszy,

[W onym dniu, kiedy oni przy sterach okrętów się będą
475 

W ścisku okropnym potykać, przy Patroklosie poległym].
Takie już jest przeznaczenie. O ciebie nie troszczę się wcale
Że się gniewasz, a nawet chociażbyś do granic ostatnich
Ziemi dotarła i morza, gdzie siedzą Japetos i Kronos,

Gdzie ich, ani słoneczne promienie Hyperiona,
480 

Ani téż wiatry ucieszą, wokoło zaś Tartar bezdenny.
Niechbyś aż tam się dostała wędrując, i wtedy o twoje
Dąsy ja nie dbam, albowiem już nie ma zuchwalszéj nad ciebie.“
Rzekł; nie ozwała się wcale o białych Here ramionach.

W Okeanie pochodnia świecąca słońca zapadła,
485 

Ciemną noc zaciągając na ziemię pokarmy rodzącą.
Przeciw Trojan życzeniu zagasło światło; Achajom
Trzykroć zaś pożądane zapadły nocne ciemności.
Trojan atoli naradę prześwietny Hektor zgromadził,

Poprowadziwszy ich zdala od statków nad rzekę bieżącą,
490 

W miejsce gdzie wolne od trupów się pole ukazywało.
Z wozów zeszedłszy na ziemię słuchali słowa co mówił
Hektor od boga lubiany, trzymając kopią w ręku,
Długą na stóp jedenaście; od któréj proporca świeciło

Ostrze śpiżowe nakoło obręczą złotą chwycone.
495 

Na niéj tedy oparty, w te słowa do Trojan przemawia:
„Posłuchajcie Trojanie, Dardany i sojusznicy;
Teraz myślałem, że statki zniszczywszy i wszystkich Achajów,
Będziem się nazad wracali do Ilion wiatrami owianéj;

Zmrok nas atoli uprzedził, co głównie zbawiło na teraz
500 

Naród Argeiów i statki u brzegu morza głośnego.
Teraz atoli nam trzeba się godzić z nocnemi cieniami,
I przygotować wieczerzę; lecz wy grzywiaste rumaki
Wyprzęgajcie od wozów rzuciwszy im obrok dostatni;

Z miasta należy sprowadzić opasłe bydlęta i woły
505 

Spiesznie, a razem i wina co serce pociesza przynieście,
Strawy do tego z domostwa i drzewo na kupę zbierajcie,
Byśmy przez całą noc, aż nowa zaświta jutrzenka,
Mnogie palili ogniska i łuna do nieba sięgała;

Żeby téż czasem śród nocy Achaje bujnokędzierni,
510 

Nie zechcieli uciekać po łonie morza obszerném.
Żeby przynajmniej bez troski na statki nie siedli bezpiecznie;
Niechże dopiero się w domu wyleczy od srogich pocisków
Ugodzony, to strzałą, lub dzidą ostrokończystą,

Kiedy się rzucał do łodzi; ażeby się każden Trojanom
515 

Lękał koni poskromcom gotować Aresa łzawego.
W mieście od bogów lubiani keryxy niechaj ogłoszą,
Żeby się młodzież, i starce o skroni szronem okrytéj,
Rozłożyli po mieście przy wieżach stawiania boskiego;

Słabsze siłami niewiasty niech każda w swojém domostwie
520 

Ognie wielkie założą; i straż bezustanną zachować,
Żeby zasadzką do miasta nie weszli gdy wojska nie będzie.
Niechaj tak będzie Trojanie szlachetni jako zalecam
[Słowa, które mówiłem za zdrową niech radę obstoją,

Jutro nad ranem do Trojan przemówię koni poskromców].
525 

Mam zaś niepłonną nadzieję w Diosie i innych niebianach
Że mi się uda wypędzić tych psów złym losem zesłanych.
[Których nam przeznaczenie przyniosło na ciemnych okrętach].
Miejmy się więc na baczności przez całą noc bez ustanku,

Jutro atoli przed świtem przywdziawszy zbroje na siebie,
530 

Będziem przy gładkich okrętach pobudzać srogiego Aresa.
Będę ja widział, czy mnię Tydejda odważny Diomed,
Od okrętów ku murom odeprze, lub czyli ja śpiżem
Jego zabiję, i krwią zbroczone łupy odniosę.

[Jutro swe męztwo pokaże dokładnie, czy moją też dzidę
535 

Nadstawioną wytrzyma; lecz sądzę, że między pierwszemi
Będzie leżał zabity i liczni przy nim druhowie,
Kiedy nam w dniu jutrzejszym zaświta słonko. Bodajem,
Tak był nieśmiertelnym i młodym po wszystkie czasy,

Czczony tak samo, jak czczą Apollina lub téż Athenę.
540 

Jako że dzień obecny Argeiom zagładę przyniesie“].
Tak się Hektor odezwał; krzyknęli na zgodę Trojanie.
Oni konie wyprzęgli z pod jarżma spocone, i potém
Przywiązują linkami każden do wozu swojego;

Z miasta przyprowadzili bydlęta paśne i woły
545 

Spiesznie, a razem i wina co serce pociesza przynieśli.
Strawy do tego z domostwa i drzewo na kupę zebrali.
[Hekatomby zupełne dla nieśmiertelnych gotują],
Z których woń od równiny do nieba wiatry podnoszą

[Słodką. Atoli bogowie szczęśliwi takowéj przyjmować
550 

Nie chcą, bo wielce im była Iliona znienawidzona
Jakoż i Priam i naród Priama do kopji dzielnego].
Tamże z otuchą na miejscu dzielącém wojska od siebie,
Całą noc przesiedzieli, przy licznie palących się ogniach.

Równie jak wkoło księżyca jasnego gwiazdy na niebie
555 

Odznaczające się świecą, gdy cisza powietrze zalega;
[Szczyty i strome wyżyny się wszystkie uwydatniają,
Oraz doliny, zaś ether niezmierny się w niebie rozchodzi];
Wszystkie się gwiazdy ukażą, a pasterz w sercu się cieszy;

Tyle w środku pomiędzy łodziami a Xantha nurtami,
560 

Trojan się ogniów paliło, świecących naprzeciw Iliony.
Ognie tysiączne w równinie się palą, a koło każdego
Pięćdziesięciu siedziało przy blasku ognia żywego.
Konie zaś biały jęczmień skubiące spokojnie i szporek

Postawione przy wozach królewny jutrzenki czekały.
565 





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Homer i tłumacza: Paweł Popiel.