Promienie niosą już w górę
W całego świata obliczu
Wszystko widzące słoneczko. Jak złodziej pierzchną na strony
Gwiazdy z towarzyską nocą
Przed wszystko widzącym Suryą, Coraz widniejsze promienie,
Oświecające wsze twory,
Jarzących ogni potokiem. Wzbijesz się wszystkim widomy
I siejesz, boże słoneczny,
Światło w słoneczne przestwory. Wstajesz przed bogów obliczem,
Przed ludźmi i wszem stworzeniem,
Abyś się przeszedł po niebie, O czysty! oczyma twemi
Patrzący na te padoły,
Gdzie świat człowieczy się rusza — Różniąc pogodny dzień z nocą
I oglądając wsze twory,
Przebiegasz niebios przestwory. Siedm płowych koni u wozu
Ciągnie cię, boże słoneczny,
Promienno-włosy, świetlany! Siedmią czystymi rumaki
Wóz ciągnącymi, a które
Sam zaprzągł, jedzie przez szlaki. Witając światłość po nocy,
Idziem, o Suryo, ku tobie,
Najwyższa nasza światłości!