Hymn do Boga o dobrodziejstwach, narodowi polskiemu wyświadczonych

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Paweł Woronicz
Tytuł Hymn do Boga o dobrodziejstwach, narodowi polskiemu wyświadczonych
Pochodzenie Klejnoty poezji staropolskiej
Redaktor Gustaw Bolesław Baumfeld
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1919
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
JAN PAWEŁ WORONICZ.
HYMN DO BOGA
O DOBRODZIEJSTWACH, NARODOWI POLSKIEMU
WYŚWIADCZONYCH.

Nieogarniony światem, ojców naszych Boże!
Ty, który jeden nie znasz płochej wieków zmiany!
Otośmy Twych ołtarzów oblegli podnoże,
Niegdy lud Tobie miły, a teraz znękany!
Więc, gdy za sobą przemówić nie śmiemy,
Pozwól, niech dawne łaski Twe wspomniemy.

Już lat tysiąc niewrotnej swej dobiega drogi,
Jako się pobraciłeś z ojcami naszemi,
A wyrwawszy im z ręku ciosane ich bogi,
Świętym prawdy obliczem błysnąłeś tej ziemi;
I dałeś poznać wśród błędów zamieci,
Żeś ty ich ojcem, a oni Twe dzieci...


Jeszcze tych świętych umów nie oschły znamiona,
Kiedy naddziady nasze, cechą tej ugody
Wynurzeni z błędnego rozsypańców łona,
Poczesne wzięli miejsca pomiędzy narody;
A ci, co nimi dawniej pogardzali,
Ich pokrewieństwa i łaski szukali.

Ty sam, Boże zastępów! miecz nieukrócony
Przypasałeś twą ręką do ich twardych boków;
A ledwie nim błysnęli na okaz obrony
Objawionych stworzeniu Twych świętych wyroków,
Ucichły szepty i zmowy sąsiadów,
Ujrzawszy Ciebie wpośród naszych dziadów.

Tyś ich ziemię, jak niegdy Jordanu krainę,
Napoił błogosławieństw i mlekiem i miodem:
I zwierząt życiosłużnych nagnał w nią drużynę
I uczynił wszech tworów nieprzerodnym płodem;
Że się sąsiadom o nic nie kłaniała,
Lecz ich sytością swoją nakarmiała.

Tyś sam ją niemylnemi oznaczył kopcami;
Od upałów granitnym krępakiem odgrodził;
Ramiona przeciw wichrom umaił lasami
I gościńcem rzek spławnych dwa morza pogodził:
A przy podwojach wschodu i zachodu,
Do szlachetnego wytknął plac zawodu.

Tędy nasi ojcowie po wieńce biegali,
Tędy wlekli zwycięskie z łupami rydwany;
A Tyś na ich błyskotnej strach rozsiewał stali:
Że, gdzie tylko zmierzyli oręż niewstrzymany,
Placu nie widząc, zbrojne ćmy pierzchały,
Schnęły strumienie i góry tajały...


Po wieleż razy, Panie! ta ziemia spluskana
Milionowe hordy chlebem swym żywiła!
A kośćmi i rynsztunkiem zbójeckim zasiana,
Wrogów naszych zawodną nadzieją cieszyła,
Że w oceanie nieszczęść swych zatonie,
Głowy nie wzniesie ani świtem wionie....

Nie mniejsze Twoje dziwy, nasz obrońco możny!
Kiedy z pustyń arabskich Izmaela plemię
Posuwając orężem swój księżyc dwurożny,
Tysiąca państw kwitnące przywalało ziemie;
A depcąc carstwa wschodniego ruiny,
Przytknęło sztandar do naszej krainy....

Tyś garstkę ojców naszych przeciw niemu stawił;
Ledwie mu w twarz zajrzeli niezmróżonem okiem,
On się samym postrachem ich lica zadławił,
I jako drugi Dagon przed bóstwa widokiem,
Padł zgruchotany, krwią popoił rzeki!
Jęknął w pustyniach i przestraszył wieki!

Wielkie Twe dzieła, Panie! dla naszego rodu;
Przegadać ich nie mogli nasi pradziadowie.
Przestrzeń ta szerokiego nader jest obwodu —
Każdy dzień, każdy zakąt łaski Twe opowie,
Któreś po całym rozsiewał ich domu,
Że w niczem przodku nie dali nikomu....

Cóż się wżdy podziałało z późnem ich plemieniem?!
Tyś twarz odwrócił... a my!... w proch się rozsypali!
Szczątki jego wiatr rozniósł z pyłem i z imieniem.
Morza z niemi igrają po zaświatnej fali,
Ciskając z gniewem na murzyńskie piaski
Ciała, zaskrzepłe piętnem Twej niełaski.


Drudzy, przeżyć nie mogąc zgonu wspólnej matki.
Spostrzegłszy jakąś gwiazdę nowych świata cudów
I z nią tajnem przeczuciem łącząc tchu ostatki,
W bezdrożach skwarnych spiekot, włóczęgów i trudów,
Lądy i morza obieżawszy sławą,
Łzy krokodylom wmawiają swą sprawą.

Gościńce sławy naszej chwastami zarosły,
Rozwalinom Syonu pokrzywy panują,
Po wieżach głos pogrobny puszczyki rozniosły,
A smętne cienie ojców po kątach się snują,
Wskazując zwłoków swych ułomki świetne,
Powyrzucane na śmiecia wymietne....

Pamięć naszą uczciwą, głośną wpoprzek świata,
Jak skorupę garncarską o kamień stłuczoną,
Pogwizdując, wędrowiec depce i pomiata,
A patrząc na bram naszych postać okopconą,
Potrząsa głową i pyta zdumiany:
„I gdzież ich teraz ów Bóg zawołany?...“

Ty żyjesz i żyć będziesz, chocia świat upadnie!
Tyś policzył do włoska na tych głowach włosy;
Nie traf ślepy, nie kolej narodami władnie:
W Twoich się ręku rodzą i czasy i losy;
Więc, gdy nie możesz karać bez przyczyny,
Los nasz być musi płodem własnej winy....

Łzy nasze są świadkami błędu i poprawy:
A Ty patrzeć nie możesz na łez ludzkich zdroje,
Ni się wyprzeć Twych dzieci, rodzicu łaskawy!
Cóż Ci zostaje? Wyrzec dawne słowa Twoje:
„Kości spróchniałe, powstańcie z mogiły,
Przywdziejcie ducha i ciało i siły!“

(1810.)[1]





  1. Hymn do Boga o dobrodziejstwach, narodowi polskiemu wyświadczonych. Tym poematem nadziei i nowego tonu w poezji patryjot. pol. zamykamy tę grupę w naszej antologji, jakkolwiek datą powstania swego sięga poza okres niepodległości, jest niejako ostatecznem ujęciem i rozrachunkiem całej przeszłości niepodległej i wszystkich jej zasadniczych idei.
    Już lat tysiąc i t. d. — od przyjęcia chrześcijaństwa przez Mieszka I (963 r.); krępakiem — Karpatami; do szlachetnego wytknął plac zawodu do bojów szlachetnych: schnęły strumienie i t. d. — nie było przeszkód dla zwycięstw polskich, jak „gdyby schnęły strumienie i góry tajały“, gdzie oni przejść chcieli: Izmaela plemię — Tatarzy: Dagon — bożek filistyński: świątynię jego obalił Samson: przegadać ich nie mogli i t. d.— nie mogli opowiedzieć (historycy i poeci dawni): na murzyńskie piaski — mowa o wysłaniu części legjonistów przez Napoleona na wyspę San Domingo; drudzy, przeżyć nie mogąc i t. d. — wychodźcy i legjoniści, którzy łączyli „tchu ostatki“ z Napoleonem („gwiazdą nowych świata cudów“); łzy krokodylom wmawiają — „łzy krokodyla“ oznaczają (według przysłowia starogreckiego) udane łzy kata nad ofiarą (tutaj odnosi się do rzekomego współczucia mocarstw europejskich dla Polski).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Paweł Woronicz.