Grzech (Słoński, 1918)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward Słoński
Tytuł Grzech
Pochodzenie Wiśniowy sad
cykl Przyszłaś, jak wiosna...
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze „Nowina”
Data wyd. 1918
Druk Piotr Laskauer
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
GRZECH
1

Dziś przyszłaś do mnie w nocy,
zbudziłaś trwożny sen,
rzuciłaś mi na oczy
swych włosów płowy len.

Na piersi mej rozkwitłaś,
jak róży wonny pąk,
purpurą ust gorących,
oplotem białych rąk.


W szeptanych cicho słowach
drżał płacz i dzwonił śmiech...
Przyniosłaś mi dziś w nocy
swój pierwszy słodki grzech.


2

W dziewiczem twojem łonie
krwią młodą tętnił szał,
i ból rozkoszy pierwszej
niemocą słodką mdlał.

Słyszałem szept twój cichy,
bezsilny płacz i śmiech:
— Mój miły, jaki słodki
mój pierwszy z tobą grzech!

— Mój miły, jak mnie palą
płomienie twoich rąk!

Słowiki w sadach jęczą,
jaśminy pachną wkrąg... —


3

W dziewiczej twej samotni
śród czterech białych ścian
pacierza święte słowa
szły z grzeszną myślą w tan.

W panieńskim alkierzyku
z matczynych dobrych rad
rozkwitał purpurowy
pierwszego grzechu kwiat.

Strach jakiś słodkim dreszczem
po ciele twojem biegł,
rozkoszą i tęsknotą
nalewał cię po brzeg.


Więc, jak nalana czara,
lśniąc złotym płynem wkrąg,
czekałaś ust spragnionych
i chciwych ciebie rąk.


4

Myślałaś o mnie długo
z zapartym w piersi tchem
wołałaś każdą myślą
i każdym swoim snem.

I do mnie, czując w sobie
wezbraną życia moc,
prężyłaś swe ramiona,
jak lwica w parną noc.

Aż wreszcie po księżycu
w brylantach z mgły i ros

przybiegłaś do mnie drżąca
i zawołałaś w głos:

— Mój miły, bierz mnie prędzej!
Przybiegłam do twych rąk...
Słowiki w sadach jęczą,
jaśminy pachną wkrąg! —


5

Z białego alkierzyka
jak z klatki uciekł ptak —
łóżeczko niezasłane,
w łóżeczku kogoś brak!

Na małej otomance,
wciśniętej w mroczny kąt,
matczyne dobre rady
usiadły wszystkie w rząd.


Usiadły w rząd i płaczą:
— O Boże, co za srom!
Naoścież drzwi otwarte,
skroś nocy pusty dom! —

Naoścież drzwi otwarte,
noc pełna śpiewnych ech.
Przez drzwi otwarte wchodzi
do alkierzyka Grzech,

i mówi dobrym radom:
— Nie załamujcie rąk!
Słowiki w sadach jęczą,
jaśminy pachną wkrąg! —






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edward Słoński (syn).