Fajerwerk (Krakowowa)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Paulina Krakowowa
Tytuł Fajerwerk
Pochodzenie zbiór powiastek Niespodzianka
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1890
Druk St. Niemiera
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
37.
FAJERWERK.

Kilka familij z dziećmi zjechało się na wieś: było to już na jesieni; kiedy zatem rodzice obsiadłszy ciepły kominek, rozmawiali o różnych rzeczach, kiedy dziewczynki bawiły się lalkami: wtedy kilku chłopczyków pobiegło w pole patrzeć na ostatnią siejbę i na wykopanie kartofli. Na polu robotnicy chcąc się ogrzać i posilić po pracy, rozpalili ogień, a gdy się sporo węgli upaliło, nasypali kartofli, obłożyli je żarzewiem i czekali spokojnie aż się upieką.
Chłopczykom było zimno, zbliżyli się trochę do ognia, co widząc jeden z robotników, rzekł:
— Może panicze siądą przy nas i skosztują pieczonych ziemniaków?
Panicze nie dali się długo prosić, lecz nie chcąc próżnować, poczęli dokładać gałęzi do ognia, lepiej ogarniać kartofle, a psotny Julek wydobył nieznacznie z kieszeni kilkanaście kasztanów, które był po drodze pozbierał, i wsunął je w ogień ciesząc się myślą, jak się towarzysze jego zadziwią, jeśli zamiast smacznego kartofla, który z nich gorzki kasztan pod zębami uczuje. Ale niedługo zadziwił się i Julek: kasztany zagrzawszy się w ogniu, poczęły pęcznieć, rozsadzać twardą skórkę, i z hukiem wyskakiwać w powietrze. Przestraszeni robotnicy powstawali żwawo, ale nie jedno przykre słowo usłyszał od nich Julek, bo kasztany rozskakując w różne strony, poparzyły twarze i ręce dokoła siedzących; każdy prawie chłopczyk miał na twarzy znak Julkowej psoty, a on sam z pięcioma czerwonemi plamami powrócił do domu, gdzie od rodziców połajanie otrzymał! Ale co najgorsza! to nietylko że nie kosztował kartofli na polu pieczonych, ale nie śmiał się długo pokazać robotnikom, którzy spostrzegłszy go, pytali zawsze ze śmiechem:
— A co, panie Juljanie? jak się tam udają kasztanowe placki?

Grzeczność, spokojność nigdy nie zawadzi,
A psota często i psotnika zdradzi.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Paulina Krakowowa.