Encyklopedja Kościelna/Cywilizacja

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom III)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1874
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
Cywilizacja. 1. Definicja jej. 2. Zakres. 3. Cechy. 1. Cywilizacją (od łac. civis — obywatel, civitas, — państwo) nazywa się ukształcenie jakiego narodu, umożliwiające szczęśliwe jego życie społeczeńskie i ułatwiające osiągnięcie ostatecznego celu naszego. Cywilizacji przeciwi się stan dzikości, w jakim człowiek, równie jak cały naród, do którego on należy, idąc tylko za swemi instynktami, szczęście upatruje w zaspokojeniu swoich popędów, tak dobrych jak i złych: stan ten nazywa się barbarzyństwem. Cywilizacja tedy jest rozwinięciem i postawieniem społeczeństwa cywilnego na takim stopniu, na jakim duchowa część człowieka utrzymuje nad jego naturą zwierzęcą panowanie, wyrażające się odpowiedniemi formami, tak w prywatném jak w publiczném życiu. 2. Cywilizacja obejmować przeto wiana całkowitego człowieka i udoskonalać go, tak pod względem cielesnym jak i duchowym, t. j. urabiać go do tego stanu, na jakim on według myśli Bożej znajdować się powinien. Co do strony cielesnej cywilizacja, odpowiedniém mieszkaniem, ubraniem i pokarmem pomaga do zdrowia, siły i piękności ciała. Nie ma tedy prawdziwej cywilizacji społeczeństwa tam, gdzie wielkie massy ludzi, a tém bardziej całe klassy, w skutek nędzy żyją w brudzie, licho się przyodziewają, źle się żywią, lub też w ciasne skupieni pomieszczenie, marnieją na ciele i na duszy, gdy tymczasem inni w sybaryckiej żyją miękkości. Nędza mass przyczynia się potężnie do moralnego zdziczenia i umysłowego upadku całego społeczeństwa, bo przy niej zwalniają się węzły rodzinne, mnoży się rozpusta i wykroczenia przeciwko własności, przeciwko władzy i pokojowi społecznemu, i tym sposobem ułatwiają się rewolucje, pod których gruzami ginie dawniejszy dorobek pracy społecznej. Dla tego teologowie uważają za obowiązek władzy czuwanie nad tém, aby poddani przynajmniej nieodzowne do życia mogli mieć środki, objaśniając, że inaczej społeczeństwo niedługo utrzymać się zdoła na stopniu cywilizacji (św. Tomasz, De regim. princ. 1, 13 mówi: „Demum providendum est ut singulis necessaria suppetant secundum uniuscujusque constitutionem et statum; aliter enim nequaquam posset regnum vel civitas permanere;“ i cap. 15: „Aliud secundarium et quasi instrumentale, sc. corporalium bonorum sufficientia, quorum usus est necessarius ad actum virtutis;“ cap. 1: „Oportet, quod tanto sit perfectior multitudinis societas, quanto magis per se sufficiens erit ad necessaria vitae).“ Wprawdzie, podług słów Chrystusa (Mt, 26, 11), ubogich zawsze mieć będziemy, ale co innego jest ubóstwo, a co innego nędza, a nadto, co innego jest wyjątek, a co innego massa; a zaprzeczyć niepodobna, że jakkolwiek, w skutek nowych pojęć ekonomicznych, wzmogło się bogactwo narodowe niektórych krajów, wszakże w tym samym, a nawet w większym stosunku wzmogło się zubożenie mass, [1]) i tym sposobem rozerwaną została podstawa do wszelkiego ludzkiego ich uszlachetnienia. — Ale główną w cywilizacji rzeczą jest uszlachetnianie duchowego człowieka, tak w umysłowej jak moralnej jego stronie, a szczególniej w tej ostatniej. Żeby zaś umysłowe kształcenie odbywało się normalnie, aby nie krzywiło się kierunkiem fałszywych, upodobanych w jakim czasie teorji, slużyć mu ma za gwiazdę przewodnią objawienie Boże. Kształcenie umysłowe, oddalające od Boga, jest nie cywilizacyjne, lecz destrukcyjne i w rezultatach swoich zawsze anarchiczne i barbarzyńskie. Ale większej wagi jeszcze jest moralne uszlachetnienie człowieka. Prawdziwa cywilizacja objawia się bowiem właśnie zwalczeniem w nas zwierzęcej, niskiej i samolubnej natury. Wykształcenie umysłowe bez moralnego jest tylko polorem cywilizacyjnym, werniksem, pod którym rzeczywisty kryje się barbaryzm. Ponieważ zaś umoralnienie bez religijnych pobudek nie możliwe, przeto tu wykazuje się potężne, cywilizacyjne znaczenie Kościoła chrześcjańskiego. Cywilizacja, rozciągająca się do cielesnego, umysłowego i moralnego życia narodu, objawiać dopiero może rzeczywiście uszlachetniający wpływ na jednostki, rodzinę, na małżeństwo, na szkołę i na państwo, na prawodawstwo i na dobry obyczaj w życiu codzienném. 3. Prawdziwa cyw. powinna być: 1) historyczną. Jak pojedyńczy człowiek, którego nauka i wychowanie przerwane zostały zewnętrzną jaką przeszkodą, szwank ponosi na wiedzy swojej i wykształceniu woli, tak również cierpi i społeczeństwo, gdy mu sztucznie wszczepiają tak zwane nowe idee. Społeczeństwo jest tém, czém się stało przez powolny swój historyczny rozwój i dla tego słusznie oburza się ono i wstręt czuje do napastniczej propagandy radykalizmu. Zawsze też najszlachetniejsze w społeczeństwie osobistości bronią historycznego dorobku cywilizacji, i dla tego przez doktrynerów rewolucyjnych nazywani są nieprzyjaciółmi postępu i cywilizacji. I Kościół w swojej wielkiej pracy cywilizacyjnej, zwalczając kłamstwa i nieprawości starożytnego poganizmu, zachował, oczyścił i uszlachetnił co tylko w nim było dobrego i czysto ludzkiego. Liberalizm zaś występuje wszędzie jako wróg historyzmu, deklamuje przeciwko średnim wiekom i całej przeszłości, i na miejsce historycznie i organicznie rozwiniętego życia społecznego chciałby narzucić sztuczne formy swoich teorji. Społeczeństwa w ten sposób przerabiać niepodobna, ale same próby takich przeróbek sprawiają zawsze pomieszanie pojęć, skażenie charakterów, głębokie rozdarcie społeczeństwa na nienawistne sobie partje, i gwałtowne wstrząśnienia. 2) Drugą cechą prawdziwej cywilizacji jest moralność i religijność. Niekłamana cnota, sprawiedliwość względem wszystkich, czy to do większości, czy do mniejszości należących, poszanowanie rzeczy świętych, religja, szczera wiara i serdeczna służba Boża, są nietylko ostatnim celem społeczeńskiego życia w ogóle (s. Thom. De regim. princ. I, 14), ale właściwą miarą cywilizacji. Płytkie tylko umysły mierzą cnotę jakiego narodu liczbą nieprawych dzieci, a oświatę liczbą umiejących czytać i pisać (ob. Statystyka). Oczywistą tedy jest rzeczą, że najsilniejszym i właściwym działaczem cywilizacyjnym jest Kościół; jemu też w rzeczy samej zawdzięcza ostatecznie ludzkość europejska wszystko, co tylko ma w sobie dobrego: świadczą o tém dzieje całe, pomniki wszystkie, przyznają to uczeni, artyści, politycy, kamienie to nam mówią nawet. Są ludzie zaślepieni, wątpiący o Bożém pochodzeniu chrystjanizmu, ale nikt nie wątpi, że chrystjanizm świat przeobraził: wątpliwość tu niemożliwa. Wszystkie zaś boleści, jakie cierpi społeczeństwo nowożytne, pochodzą z odnawiającego się poganizmu. 3) Prawdziwa c. powinna być antymaterjalistyczna, słowem idealna. Co Zbawiciel powiedział do swoich uczniów: „Szukajcie najprzód królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a reszta przydaną wam będzie (Mat. 6, 33),“ to z pewną małą modyfikacją stosuje się do uszlachetnienia ludzkości w ogóle. Naukę, sztukę, cnotę cenić winniśmy z wewnętrznej ich wartości, wyższej nierównie nad wszelkie doczesne mienie. Używać tu winniśmy tej samej miary, jakiej używamy co do jednostek. Jeżeli człowiek we wszystkiém szuka tylko pieniędzy, osobistego znaczenia, lub zmysłowego użycia, nazywamy go chciwcem, samolubem, lub rozpustnikiem. Podobnie surowy sąd wydać należy i o nauce, gdy ta służy tylko pożytkowi materjalnemu; o sztuce, gdy ta poszła w najem przemysłu; o cnocie, gdy ta za doczesną idzie nagrodą. Upada więc tém samém, jako przewrotne doktrynerów nowożytnych zdanie, że rzeczywisty postęp polega na mnożeniu bogactwa, i że przemysłowi należy się pierwszeństwo przed religją i kościołem. Idealny kierunek cywilizacji wyraża się szczególniej poszanowaniem osobistości człowieczej. Ani właściciel fabryki, ani plantator żaden, nikt w ogóle nie ma prawa do całego człowieka, ale tylko do pewnych dzieł jego. Ostatecznie i całkowicie człowiek należy tylko do Boga i Stwórcy swojego; ale nawet Bóg uznaje osobistą wolność, nie zmusza nas, ale pozostawia to naszemu wyborowi, czy ostateczny swój cel osiągnąć chcemy, czy nie. Dla tego w ucywilizowaném społeczeństwie człowiek nie jest uważany jako rzecz, np. jako tylko siła pracy. Owszem, wszystkie instytucje społeczne: rodzina, szkoła, prawo, kościół, państwo, powinny być tylko środkami do ostatecznego celu człowieka, do upodobniania go jak największego z Bogiem na tej ziemi i do pozyskania szczęścia w wieczności. „Dobrze idzie wszystko, mówi ś. Tomasz (De reg. princ. I, 1), kiedy do właściwego idzie celu; idzie źle, gdy idzie do celu niewłaściwego.“ Jeżeli tedy instytucje jakie społeczeństwa odwodzą jednostkę od jej celu ostatecznego, społeczeństwo to idzie źle i nie ma w niém cywilizacji. Od czasów zaś wprowadzenia chrystjanizmu na świat nie było doktryny, któraby bardziej jak liberalizm lekkceważyła osobistość ludzką i nią pomiatała, jakkolwiek początkowo na chorągwi swojej wypisała jej prawa. Liberalizm tedy i z tej strony pokazuje się istotnym wrogiem prawdziwej cywilizacji. Słowem, wraz z chrystjanizmem i nadnaturalném życiem społeczeństwa podnosi się lub upada cywilizacja. Cała cywilizacja nowożytna wyszła z religji chrystusowej: gdzie się tedy zatrzymuje wpływ tej religji, tam się zatrzymuje i cywilizacja. Cf. Charles Perrin, De la richesse dans les societés chrétiennes, Paris 1868 2t., i art. Chrystjanizm. N.




  1. Gladstone w izbie gmin. 14 Lut 1843 r. mówił: „Jest to jednym z najsmutniejszych rysów społecznego stanu kraju, że wraz z umniejszaniem się konsumpcyjnej siły ludu i z przyrostem nędzy klas ubogich, jednocześnie wzmaga się ciągle nagromadzenie bogactwa w klasach wyższych.“ D. 16 Kw. 1863 r., a zatém w 20 lat później, przy przedstawianiu swego budżetu objawił: „Od 1842 do 1852 przychód opodatkowany Angljii wzrósł o 6%. W ośmiu latach, od 1853 do 1861, wzrósł, biorąc za podstawę r. 1853, o 20%. Fakt jest tak zdumiewający, że wydaje się prawdzie nieprawdopodobnym... To nadzwyczajne pomnożenie bogactwa i siły ogranicza się całkowicie i wyłącznie do klas właścicieli.“ Sławny mąż stanu mógłby był dodać, że znowu z drugiej strony w tym samym prawie stosunku klasa średnia spada do proletarjatu, że przeto tyle na rzeczywistém uszlachetnieniu narodu ginie, ile wyższe klasy zyskały na bogactwie. Cf. Schäffle, Kapitalismus und Socialismus, Tübingen 1870.