Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Dzikie gęsi
[294]DZIKIE GĘSI
[296]
Gromadzi się tucza
Nad moim jesionem,
Dzikie gęsi pogęgują
W powietrzu omglonem.
Oczy moje płyną
Śladami ich klucza,
A nad drogim mym jesionem
Gromadzi się tucza.
Jeszcze-ci on nie zwiądł,
Zieleni się jeszcze,
Jakby mówił, że przedwczesne
Gęganie złowieszcze.
Że tu nie tak prędko
Pojawią się grudnie,
Choć uchodzą stada gęsi
W słoneczne południe.
Azali tak prawda
W oczy się nam śmieje,
Czy też witać trzeba starą,
Kłamliwą nadzieję?
Nadzieja, czy prawda,
Któżby myślał o tem,
Gdy na polach jeszcze leżą
Jęczmiona pokotem.
[297]
Ale patrzaj, patrzaj,
Jak się naród krząta,
By je zebrać jak najprędzej
Do suchego kąta.
Uczą go rozumu,
Przezorności uczą
Dzikie gęsi, co uchodzą
Przed zimową tuczą.
Słyszę ich gęganie
W powietrzu omglonem,
Nad mą łączką, nad tymotką,
Nad moim jesionem.
Zali się raduje
Klucz dzikiego ptactwa,
Że nie ujrzy, jak mrzeć będą
Te moje bogactwa?
A może i one
Czują smętek w duszy,
Chociaż dziś już odlatują,
Nim je śnieg oprószy.
Od rzek i od bagnisk,
Od jezior, moczarów
Płyną stada dzikich gęsi
Do słonecznych żarów.
|