Dzień ma swój uśmiech ponętny,
Błyszczącą weselem postać
I ogień życia namiętny:
Więc chciałem przy nim pozostać...
Ale z kolei na straży
Stoi noc pełna zazdrości,
Zdejmuje wesołość z twarzy —
I uśmiech ginie w ciemności...
Noc ma swój smutek niebieski,
Tęsknotę pragnień serdeczną,
Rozsiewa po kwiatach łezki:
Więc chciałem zrobić ją wieczną;
Lecz znowu jasność paląca
Burzy gmach nocnych bławatów,
Urocze widma roztrąca
I rosę wypija z kwiatów.
Ty masz dnia jasne oblicze,
Wdzięk nocy, co duszę pieści;
Twoje spojrzenie dziewicze,
Łzy razem i uśmiech mieści:
Chcąc zgodzić pragnienia sprzeczne,
Na żadną nie trafić zmianę,
Przy tobie na czasy wieczne, —
Przy tobie, luba, zostanę!