[108]Dopóki mówić nie zacznie o sobie.
Mam przyjaciela, zacności jegomość,
Człek wykształcony i to co się zowie,
Ma obowiązków i pojęć świadomość,
Szlachetność w sercu i naukę w głowie.
Można go lubić we wszelkim sposobie,
Dopóki mówić nie zacznie o sobie.
Na tym koniku bowiem gdy pojedzie,
To już uważać nie chce wcale na nic,
Prawdy i sensu chętnie się pozbędzie,
Byle się tylko chwalić mógł bez granic...
A gdy słuchacza powolnego znajdzie,
To do absurdu w samochwalstwie zajdzie.
O polowaniu będzie opowiadał:
Że nosorożce strzela! jak wiewiórki,
[109]
Że do tygrysów po krzakach się skradał,
Że cztery słonie zastrzelił z dwururki,
Że orły w locie strzelał i jaskółki,
A lwy z Gerardem mordował do współki.
Gdy o piwnicy swojej zacznie prawić,
Co ją po wielkim odziedziczył przodku,
Ile to beczek zdążył do niej wstawić,
Jakiej małmazyi i jakiego miodku!
A w gruncie rzeczy, prawda niewątpliwa
Ma w tej piwnicy sześć butelek piwa.
Toż o cygarach prosto z wyspy Kuby,
Potrafi wysnuć całą epopeję,
Że mu zazdroszczą tych zapasów kluby,
Że bankier pewien z złości zielenieje.
A w gruncie rzeczy całe te zapasy:
Pół setki cygar bardzo średniej klasy.
Już o podróżach nie zaczynać wolę,
Bo opowiadać potrafi bez końca:
Jak w Grecyi sypał dryndziarzom obole,
A pod Biegunem oglądał wschód słońca.
A w gruncie rzeczy był w Wiedniu dwa razy
I ztąd wysnuwa fantazyi obrazy.
Co zaś do kobiet... nie jestem już w stanie
Wymienić wszystkie co szalały za nim,
[110]
Dziewczęta z ludu i wykwintne panie:
Był Donżuanem, Faustem, Ernanim.
A w gruncie rzeczy... oto prawda wszystka:
Bukiet od niego przyjęła chórzystka.
Ach, luby druh mój, zacności jegomość,
Człek wykształcony i to co się zowie,
Ma obowiązków poczciwych świadomość,
Szlachetność w sercu i naukę w głowie;
Kochać go można we wszelkim sposobie,
Dopóki mówić nie zacznie o sobie.