Domowa nauka oprawiania książek/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Michał Mosiołek
Tytuł Domowa nauka oprawiania książek
Podtytuł Z rysunkami
Wydawca Spółka nakładowa tanich wydawnictw
Data wyd. 1899
Druk Drukarnia Józefa Jeżyńskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
DOMOWA NAUKA
OPRAWIANIA KSIĄŻEK
Napisał dla samouków
MICHAŁ RADOMCZYK (Mosiołek).
Z rysunkami.
Spółka nakładowa tanich wydawnictw.

WARSZAWA
1899
Дозволено цензурою
Варшава 25 декабря 1898 года.
W drukarni Józefa Jeżyńskiego, ul. Daniłowiczowska Nr. 16.
WSTĘP.

Kochani bracia czytelnicy! Choć wielu z was, posiadając majątek i wygodne utrzymanie, nie potrzebuje zarobku, to jednak tysiące znajdzie się takich, dla których zarobienie kilku rubli wcale nie jest rzeczą łatwą. Latem wprawdzie znajdą oni robotę i jakie takie wynagrodzenie za nią, ale zimą — ani rusz! choćbyś głowę o mur rozbił, nie wyszukasz sposobu na to, skądby coś wziąć.
Słusznie więc ludzie myślą nad tem, aby dać zarobek szukającym pracy. W tym celu pragną szczególniej rozpowszechnić zamiłowanie do rzemiosł domowych, między któremi znajdzie się sporo nawet dobrze popłacających.
Do rzędu rzemiosł domowych należy i oprawnictwo czyli introligatorstwo, jak je z cudzoziemska nazywają. — Co prawda, nie jestto rzemiosło, dające łatwe i duże zarobki, i dla tych, którzyby chcieli żyć wyłącznie z oprawnictwa, powiem, że lepiejby zrobili, wyuczywszy się dobrze szewctwa; ma ono jednak i swoje dobre strony.
W każdej okolicy jest masa książek starych i nowych u ludzi; radziby oni oprawić je, ale niema komu. Żydowi nie każdy chętnie daje, bo albo jest on partaczem, źle oprawia, a drogo sobie płacić każe, albo też niejeden woli, żeby mu się książka pobożna zniszczyła, a nie pozwoli na to, aby ją jakiś niedowiarek walał po kątach, a nawet plamił i wyśmiewał. Niejeden znowu lubi coraz nowe książki kupować i dawać je do czytania drugim, aby się oświecali. Czyn taki jest ze wszech miar chwalebny, bo czasem dobra książka da więcej dobrego człowiekowi, niż wór pieniędzy. Ale to źle, że ludzie niezawsze umieją cudzą własność uszanować i najczęściej tak bywa, że dałeś książkę całą i czystą, a odebrałeś poplamioną, poprutą, podartą, bez okładek, albo i bez paru kartek.
Otóż najlepiejby było, gdybyś umiał sam książki oprawiać — przydałoby się to i tobie, i ludziom.
W krajach zagranicznych, gdzie każdy człowiek jest piśmienny i dużo książek kupuje, prawie każda wieś ma swego oprawiacza. Ale nie myślcie, że to jest jego wyłączne zarobkowanie… Jeżeli nie ma on kawałka ziemi i nie jest gospodarzem, to obok oprawnictwa umie jakie inne rzemiosło i, jak nie jednem to drugiem, zawsze zarobkuje. U nas też każda parafja mogłaby mieć choć jednego oprawiacza.
Niekażdy też człowiek może być dobrym oprawiaczem. Są bowiem ludzie gapiowaci, z lichą pamięcią i tak niezdarni, że kołka do płota porządnie dorobić nie potrafią. Tacy stanowczo nie mogą się brać do tego rzemiosła.
Ale iluż tu mamy po wioskach i miasteczkach naszych ludzi tak zdolnych, że, na co tylko spojrzą, wszystko zrobić potrafią, lepiej czasem nawet, niźli ci, co się długo tego uczyli! Otóż takich gorąco zachęcam do oprawnictwa.
Kto więc zechce nauczyć się tego rzemiosła, a ma zdolność do wszystkiego, niech czyta tę książeczkę tak uważnie, żeby sobie dobrze spamiętał przebieg wszystkich robót około książek, a nawet niech się dobrze zastanowi nad każdem słowem mojem, gdyż pisałem wszystko w krótkości, a wybierałem rzeczy najważniejsze — a to dlatego, żeby długą pisaniną nie gmatwać myśli czytelnika; przyczem wielu rzeczy, o których tu nie mówię, dojdziesz z łatwością prawie zaraz przy pierwszej książce.
Kiedyś już pewny, że z tej mąki chleb być może, kup sobie trochę narzędzi, na początek niewiele, ale choć najpotrzebniejsze. Radzę ci z serca, nie bądź prędkim w tej sprawie, bo się łatwo sparzyć możesz i za duże pieniądze kupisz lichotę, są bowiem ludzie chytrzy, którzy lubią korzystać z łatwowierności ludzi niedoświadczonych.
Mając trochę narzędzi, możesz próbować oprawiania, ale na swoich książkach, gdyż odrazu dobrze nie oprawisz. Gdy się tym sposobem trochę wprawisz, upatrz gdzie w mieście dobrego oprawiacza i popracuj u niego przez kilka tygodni, bo bez takiej praktyki nauka szłaby ci bardzo ciężko i, zanimbyś nauczył się dobrze coś zrobić, niejedno wprzódy dziesięć razy byś popsuł. Staraj się jednak wybrać do tego człowieka uczciwego i sumiennego, bo żyd, albo i nie żyd czasami, może cię naumyślnie w różne błędy wprowadzić, — sam tego doświadczyłem.
Kiedy już praktykę odbyłeś, umiesz dobrze oprawiać i narzędzia potrzebne do tego masz, opraw jak najlepiej jaką książkę własną i, pokazując tę próbkę różnym osobom, proś o robotę; pamiętaj jednak o tem, że, dopóki nie nauczysz się porządnie oprawiać, dopóty nie żądaj od nikogo roboty, bo zamiast zyskać u nich poparcie, zrazisz ich raz na zawsze do siebie swoją partacką oprawą. Robotę swoją około książek również należy oceniać umiarkowanie i podług słuszności: gdy bowiem weźmiesz od kogo zadużo, skrzywdzisz go, to ci innej roboty nie da i jeszcze innym odradzi; gdy znów weźmiesz zamało, to się koszta roboty nie wrócą i skrzywdzisz siebie. Dowiaduj się więc, ile biorą żydzi od małej i dużej książki, obliczaj cenę zużytych materjałów, czas swój i według tego stawiaj cenę. Jeżeli np. książka jest taka, jak kalendarz „Strzecha rodzinna“ to, oprawiwszy ją w papier, dosyć wziąć za nią 10 kop. lub 12; od oprawy w proste płótno bez skórki i liter możesz brać 15 kopiejek; gdyś dał skórkę na grzbiecie, weź o pięć groszy więcej, a gdy liter żądają, to jeszcze nieco wyżej. Od oprawy w skórkę (grzbiet) i płótno (boki) weź 20 kopiejek, z literami 25 kop. Taką zapłatę ja sam biorę, a jakoś nie słyszałem narzekania na drogość, choć miernie zarabiam. Od książek mniejszych należy wziąć mniej, od większych więcej, byle w miarę. Nakoniec dodam jeszcze to, że oprawnictwo jest wielce korzystnem dla tych, którzy się radzi oświecać, a nie mają funduszów na sprowadzanie potrzebnych książek: trafi się bowiem niejedna dobra książka, o której ani ci się śniło, a którą będziesz mógł przeczytać z pożytkiem, jeśli masz chęć.
Uczcie się więc, kochani bracia, tego przyjemnego rzemiosła, a znajdziecie możność zarobkowania w wolnych chwilach, oświecania się i służenia bliźnim.

M. Radomczyk.
I.
Narzędzia potrzebne przy oprawianiu książek.

1) Prasa. (Rysunek 1). Najpierwszem i najpotrzebniejszem narzędziem przy oprawianiu książek jest prasa. Składa się ona z dwóch beleczek drewnianych i z dwóch śrub z mutrami; śruby osadzone są w dolnej beleczce tak mocno, aby się nie mogły wykręcać, wyciągać lub ruszać przy kręceniu muter. Beleczka górna jest ruchoma, ma bowiem dwie okrągłe dziury naprzeciw śrub i niemi wchodzi na śruby. Mutry zakręcają się ponad górną beleczką. Obie beleczki powinny być jednakowej długości i grubości; grubość ta powinna być półtrzecia lub trzy cale w kant, to jest nie powinny być w jednym boku grubsze, a w drugim cieńsze. Długość beleczek może być różna — większa lub mniejsza, lepiej jednakże mieć prasę dłuższą; czasem trafi się książka dość długa, której w krótką prasę włożyć nie można. Otóż beleczki prasy muszą mieć długości z jakie 24 cale, to jest łokieć, a nawet i więcej nie zaszkodzi. Miarę tę rachuje się tylko od jednej śruby do drugiej, a poza śruby końce beleczek powinny wystawać około sześciu cali; jeśli zaś beleczki zrobione są z drzewa twardego i łupać się nie będą, to końce ich mogą być trochę krótsze. Śruby mogą mieć długości 15 lub 20 cali; dłuższe są lepsze, bo można więcej książek nakłaść przy ściskaniu w prasie. Grubość śrub w średnicy około 2-ch cali. Gwint na śrubie powinien być dość długi i głęboki, aby się mutry nie zsuwały i nie wyrywały go. Mutry powinny mieć sześć cali długości, dwa cale grubości i około półtrzecia cala głębokości. Dziury z gwintem w mutrach powinny być w samym ich środku, a końce tak obrobione, aby je było dogodnie brać rękami. Śruby i mutry powinny być koniecznie z drzewa grabowego, dobrze wysuszonego, beleczki jednak mogą być z bylejakiego, aby mocnego, (tylko nie sosnowego).

1. Prasa ręczna.

Po większych miastach są czasem takie prasy gotowe do sprzedania, ale dość drogo je cenią; lepiej zatem kazać tokarzowi zrobić śruby, a beleczki każdy stolarz, lub nawet gospodarz, co się zna z siekierą i heblem, zrobić potrafi. Osadzenie śrub w beleczkach również nie przedstawia żadnej trudności. Takim sposobem można mieć niezłą prasę za jakie 10 złotych lub dwa ruble, a tymczasem w mieście trzeba zapłacić za nią kilka lub kilkanaście rubli.
Mutry powinny lekko chodzić na śrubach, aby ręki nie męczyły.
2) Zszywaczka. (Rysunek 2). Jestto przyrząd potrzebny do zszywania książek. Zrobisz zszywaczkę tak: W brzegu równej deski, szerokiej na 16 a długiej na 24 cale, robią się dziury na półtora cala od brzegów; w dziury te wstawia się cienkie śruby drewniane (1 cal średnicy) na moc, aby sztywno stały, wysokości 1 łokieć; dwie muterki okrągłe nakłada się na śruby podobnie jak u prasy, tylko że tam umieszcza się je po nad górną beleczką, a tu przeciwnie. Muterki służą do podnoszenia płaskiej deseczki, z okrągłemi dziurami naprzeciw śrub, z wązkim rowkiem pośrodku, jak pokazuje fig. 2.

2. Zszywaczka: deska leżąca: w jednym brzegu stoją dwie śruby.

Gdy podniesiemy na muterkach deseczkę w górę, przywiązujemy do niej przez wspomniany rowek sznurki dwa albo trzy, stosownie do długości książek, jakie szyć mamy. Sznurki u dołu przywiązują się do kołeczków wystruganych, kołeczki te razem ze sznurkami podsadzają się pod deskę. Ażeby nam nie wyskakiwały, przysuwamy zasuwkę, jak to widać na rysunku; zasuwka jest to kawałek deseczki na gwint umocowanej.
Po zawiązaniu sznurków, trzeba muterki podkręcić w górę, aby sznurki silnie wyprężyć. Na tej zszywaczce sposzywa się książki, a w jaki sposób — o tem powiem we właściwem miejscu.
3) Piłka (Rys. 3) Narzędzie to potrzebne jest do wyrzynania w grzbietach książek rowków, czyli felców, w które później zaciąga się szpagaty. Można sobie w domu sporządzić taką piłkę z kawałka piły stolarskiej, osadziwszy ją w drewnie. Kto jednak ma za co, niech sobie kupi w sklepie taką, jakiej używają bednarze do wyrzynania okrągłych dziur w uchach cebrzyków. Kosztuje 15 lub 20 kopiejek. Zęby tej piłki nie powinny być zbyt szeroko rozwiedzione, aby nie robiły rowka za szerokiego, w taki bowiem musisz potem kłaść grube szpagaty, które będą sterczały pod oprawą i szpeciły książkę.

3. Piłka zębata.

4) Nóż oprawniczy czyli kółko okrągłe, potrzebne do obrzynania brzegów książki. Jest on tak urządzony: Ostrze — główna część noża, zrobione jest z dobrej stali, aby było jak najostrzejsze. Jest ono okrągłe, niby dno od dużego garnka, grube na jedną ósmą część cala, a szerokości w średnicy ma około sześciu cali; brzeg wokoło spiłowany jest poszluznie czyli „na fazę“ i dobrze wyostrzony; brzeg ten właśnie obrzyna książkę. W samym środku denka czyli ostrza wybita jest dziura czterokantowa, mająca jeden cal w kwadrat; brzegi tej dziury zerżnięte są również na fazę i dlatego jest ona z jednej strony denka szersza, z drugiej węższa. W dziurę tą wstawiona jest muterka żelazna, dobrze dopasowana; w środku zaś tej muterki jest również dziurka z gwintem i tu jest wkręcony żelazny trzonek. Na tej stronie denka, która chodzi po beleczce prasy, tak muterka, jak i koniec trzonka, obcięte są równiuteńko, aby drzewa nie czepiały; na koniec trzonka, wystający poza drugą stroną denka, włożona jest drewniana rurka, z wierzchu mocno przykręcona muterką. Rurka ta czyni cały nóż sztywniejszym i człowiekowi wygodniej trzymać ją w ręce, niż cienkie żelazo.

4. Nóż oprawniczy i jego części.
5. Nóż do rznięcia tektury i płótna.

Nóż taki zdolny kowal potrafi sporządzić. Ale ponieważ potrzeba, żeby to narzędzie było bardzo ostre i umiejętnie uszykowane (a takie jedynie robią w fabrykach zagranicznych) więc najlepiej jest kupić je gotowe. Ta tylko niedogodność, że ich w miastach mniejszych nie dostanie wcale; są do nabycia w sklepach Bruna (róg Senatorskiej i Bielańskiej) i Fajansa na Rymarskiej w Warszawie. Kosztuje nóż dwa ruble. Trafia się niekiedy podobny nóż używany donabycia od oprawiacza i taniej można kupić, ale może nie być wcale zdatny do roboty.
5) Nóż ostry i mocny do rżnięcia tektury, papieru i płótna, właściwy dla oprawiaczy. (Rys 5.)
6) Linijka prosta i dosyć długa, drewniana lub żelazna.
7) Szczoteczka potrzebna do skrapiania farbą brzegów książki. Są one do sprzedania, ale można zrobić samemu. Wziąć szczeciny świńskiej tyle, jak grubość palca, związać mocno szpagatem, obciąć i szczoteczka gotowa.
8) Czcionki, czyli litery, potrzebne do złocenia tytułów książek na grzbietach. Są to kawałeczki cynku lub mosiądzu, około półtora cala długie. Odlewają je osobne gisernie. Na jednym końcu każdej takiej laseczki wyrobiona jest foremka litery. Są one oddzielne i można je dobierać i składać tak, jak potrzeba. Kupuje się je w giserni Orgelbrandów przy ulicy Krakowskie-Przedmieście 66 w Warszawie, płacąc po dwa lub trzy ruble za alfabet mniejszy i większy liter cynkowych. Alfabet liter mosiężnych kosztuje do 20 rubli, ale są one nieporównanie lepsze od cynkowych, dają się bowiem mocno nagrzewać bez szkody i służyć mogą na dłuższy czas, gdy tymczasem cynkowe łatwo się stapiają, krzywią, kręcą i psują. Alfabet jeden obejmuje po 6 sztuk każdej litery od A do Z. Dobrze jest, kogo stać na to, mieć kilka różnych alfabetów większych i mniejszych, bo na grubej książce tytuł krótki złocony drobnemi literami nieładnie wygląda — na cienkiej zaś książce długiego tytułu grubemi czcionkami odbić niepodobna, gdyż się nie zmieści.

9) Maszynka do liter. Ma ona korytko, w którem się czcionki ustawia, śrubkę żelazną, która ściska wspomniane czcionki czyli litery, i rękojeść do trzymania. Korytko i rękojeść są mosiężne. Maszynka taka kosztuje 3 ruble 50 kop.

6. Maszynka do liter.

10) Foremki mosiężne do odciskania różnych ozdób na grzbietach i bokach książek. Są to narzędzia dosyć drogie i ten tylko potrzebuje takowe nabyć, kto musi oprawiać ozdobnie i dobrze zarabia, a wielu oprawiaczy może się bez nich zupełnie obejść.
11) Deski do ściskania książek równo wyheblowane, duże i małe, grube i cienkie. Oprawiacz powinien mieć ich ze sześć tak dużych, aby mogły objąć książki długie i szerokie, oraz z 15 mniejszych do małych książek. Można ich narobić w domu.

7. Deski do ściskania książek.

Jest jeszcze wiele innych narzędzi, ale ich nie opisuję, bo samouk bez praktyki nie nauczy się obchodzić z niemi, a przytem nie zawsze są one potrzebne. Dosyć będzie dla oprawiacza wiejskiego na początek i tych, jakie wyliczyłem, a nawet nie każdy odrazu je nabędzie, bo są dosyć drogie. Bez nich jednak nic zrobić nie można — jak kowal bez młota, szewc bez szydła, a krawiec bez igły.


ІI
Materjały i różne przybory używane w oprawnictwie.

1) Tektura, z której robi się wewnętrzna część okładki. Robią ją w fabrykach w arkuszach tak, jak papier, a sprzedają po sklepach na funty.
Arkusz ma około 45 cali długości i około 30 cali szerokości, — grubości rozmaitej. Do książek cienkich bierze się tekturę cienką, do grubych zaś grubszą. Arkusz waży od 1 do 3 funtów. Za funt płaci się od 5 do 7 kopiejek. Tektura jest biała, żółta i siwa. Biała i żółta jest najlepsza i najładniejsza, siwa zaś jest nierówna, bo robią ją z rzeczy szorstkich, jak plewy, trociny, kora drzewna i t. р., a nadto nóż na niej bardzo się tępi — więc jej nie kupujcie.
Można i samemu sobie robić tekturę, naklejając bylejaki papier jeden na drugi, ale potrzeba do tego dużo klajstru, papieru, czasu i w dodatku taka tektura nigdy nie będzie tak ładna, gładka i do krajania dobra, jak fabryczna, więc lepiej kupować gotową.
2) Perkalik, z którego robi się podkładki na końcach grzbietu książki. W największem użyciu na ten cel jest perkalik niebieski i graniasty w czerwone i białe paski. Łokieć kosztuje od 8 — 10 kopiejek.
3) Bibuła, którą się podkleja płótnem lub skórką na grzbiecie. Powinna ona być dość gruba (cieńsza o połowę od tektury) i niezbyt sztywna, żeby się nie łamała, lecz równo wyginała. Można brać tą, w którą owijają cukier w głowach.
4) Skórka, którą się pokrywa grzbiet lub nawet i boki książki. Po miastach są skórki umyślnie do książek wyprawiane, baranie, źrebięce, kozłowe i inne; jedne z nich są ładnie na czarno malowane, a inne wcale nie malowane, lecz wyprawione na biało lub żółto. Skórka malowana kosztuje od jednego do trzech rubli, a niemalowaną dostanie za 40 kopiejek.
Otóż, chcąc oprawić książkę elegancko i za dobrą zapłatę, potrzeba użyć do niej skórki droższej i ładniejszej; do oprawy jednak tańszej można użyć skórki również tańszej. W tym celu kupuje się skórkę tak zwaną „baranią“ i w domu się ją maluje. Farbę ku temu przyrządza się z brezylji i koperwasu, gotując je razem w garnku lub tyglu. Po wygotowaniu, dodaje się nieco czarnego atramentu. Chcąc zaś nadać skórze połysk, trzeba ją pociągnąć jeszcze lakierem spirytusowym (lakier zaś „kopalowy“ niezdatny jest do tego, gdyż nie chce wysychać i liter po nim odbić nie można). Lakierować trzeba dopiero wtedy, gdy już skórka jest na książce, ponieważ umalowana wcześniej może się po robocie powalać. Lakier jest do sprzedania w każdem mieście i kosztuje 20 do 60 kopiejek buteleczka.
5) Płótno angielskie, którem się okłada wierzch książki, czasem boki, a niekiedy i całą książkę. Jest ono w rozmaitych kolorach: czarne, niebieskie, czerwone, brązowe, żółte i popielate — jest w desenie grube i drobne, albo zupełnie gładkie; szerokie około 45 cali. Cena łokcia od 20 do 50 kopiejek.  [1]
6) Papier kolorowy, marmurkowy, szagrynowy, używany do tego, co i płótno angielskie. I on jest w rozmaitych kolorach, a jak wiem z doświadczenia, najładniejszy jest koloru ciemnego, ciemno-czerwonego i ciemno-niebieskiego w kółeczka. Warto się poznać samemu dobrze na papierze, a także przy braniu książek do oprawy zapytywać, jaki kto papier lubi, bo na nim łatwo się sparzyć; kupiec bowiem najczęściej podaje każdemu na wstępie towary lichszego gatunku, więc i papier można kupić taki, który zawsze będzie farbę puszczał. Cena arkusza papieru od 1 — 3 kopiejek.
7) Złoto, którego się używa do wyciskania liter i ozdób. Jest ono w cienkich listkach, złożonych w książeczkę i przekładanych papierem. Książeczka najlepszego złota kosztuje 40 kopiejek i taką radzę każdemu kupować.
Książeczki zaś „dwójniaku“ i „trójniaku“ można dostać za 10 kopiejek, ale to takie paskudztwo, że szkoda na nie pieniędzy — nie daje się brać do ręki, przy najlżejszem dmuchnięciu w proch się rozlatuje i nigdy nie da tak pięknych odbić, jak numer 1-szy.
8) Białko z jaja, którem się smaruje te miejsca, gdzie mają być odciski. Przyrządzaj je w taki sposób: stłukłszy świeże jajko kurze, wypuść z niego do szklanki białko bez żółtka, dolej wody drugie tyle, ile jest białka, i wziąwszy w dłonie rózgę z miotły z odnóżkami, obracaj ją w szklance dotąd, aż się białko zapieni; potem pianę zbierz starannie i masz białko gotowe do użycia. (Wypada tu nadmienić, że białko pod działaniem powietrza prędko się psuje; — zimą przechowuje się dłużej w stanie dobrym jakiś czas, lecz w lecie już po trzech dniach wydaje woń odrażającą. Dlatego też dobrze jest posolić trochę przyrządzone białko, — zabezpieczy je to od zaśmierdzenia, ale także nie nadługo).
9) Klajster, potrzebny do wyklejania książki. Przyrządza się go takim sposobem: garść mąki pszennej pytlowej sypie się w jakiekolwiek naczynie, zalewa się ją wrzącą wodą i zagrzewa na gorącej blasze, mieszając wciąż patykiem starannie, aby się mąka dobrze rozbiła na ciasto, wszędzie dobrze zagrzała i nie przypaliła. Zagrzewać ciasto dotąd, aż dobrze zażółknie i stanie się kleistem. Klajster nie powinien być zagęsty ani też zarzadki, gęsty bowiem nie da się równo rozprowadzić po papierze i źle trzyma, — zarzadki zaś rozmiękcza papier, wolno wysycha i również licho trzyma. Wystrzegaj się brać na klajster mąki starej, zleżałej, w której się już mole zalęgły, a to dlatego, żeby ich nie zagnieździć w książce, którąby wnet zjadły. Nadmieniam, że żadna inna mąka nie jest przydatna na klajster, tylko pszenna albo tani krochmal.
10) Klej stolarski, którego się używa do klejenia w tych miejscach, gdzieby klajster nie utrzymał lub nie dał się użyć. Jest on po sklepach do sprzedania i płaci się za funt od 10 do 12 kopiejek. Przyrządza się go w ten sposób: Połamawszy w drobne kawałeczki, zalewa się zimną wodą w jakim garnku, i stawia w spokoju przez kilka godzin, aby dobrze namiękł. Tak namoczony, niebawem wciąga w siebie wszystką wodę i nabrzmiewa; wówczas odlewa się pozostałą wodę, która nie wsiąkła w klej, stawia się go na gorącej blasze i trzyma dopóty, aż się na nim zaczną pokazywać piany. Jeśli już bryłek niema, to go zdjąć z blachy, wymieszać, pianę zebrać — i gotowy do użycia. Kto chce mieć klej mocniejszy, może przymieszać do niego trochę octu, lecz zrobić to przed moczeniem go. Klej nie powinien być również ani zarzadki, ani zagęsty. Używać go do klejenia, póki ciepły, — bo w miarę oziębienia się, zsiada się, nierówno przystaje do przedmiotów, a wreszcie wcale nie przylega. Oziębiony klej trzeba ponownie rozgrzać. Kleju już rozpuszczonego nie trzeba trzymać w wilgoci, bo się od niej psuje; w ciepłem znów miejscu zsycha się, traci wilgoć, więc przy powtórnem nagrzewaniu trzeba dolać trochę wody. Gorącą wodą kleju nie trzeba nigdy zalewać. Użycie kleju ma wielkie pierwszeństwo przed klajstrem, bo klej lepiej trzyma i równiej daje się rozprowadzać, ale znów drożej kosztuje.
Do rozprowadzania klajstru i kleju potrzeba pędzelka ze szczeciny, który sam sobie możesz zrobić.
Po skończeniu klejenia pędzel wymywa się wodą, ażeby się nie skleił, i kładzie się w osobnem miejscu, a nie w kleju lub klajstrze.


IIІ.
Oprawianie książek.
Rozebranie książki.

Wszelkie książki tak są drukowane, że pewna liczba kartek trzyma się kupy. Taką kupkę kartek książki powszechnie nazywamy arkuszem książki, a to dlatego, iż odbita jest na jednym arkuszu papieru. Arkusz książki formatu małego zawiera kartek 16 czyli stronic 32; arkusz formatu dużego ma kartek 8, lub 4. Każdy taki arkusz ma na pierwszej kartce u dołu wydrukowany tytuł książki i właściwą liczbę arkusza[2]; jeśli jakie dzieło składa się z paru tomów czyli książek, to i liczba tomu na każdym arkuszu jest oznaczona. Liczby te wielce są pomocne przy układaniu i zszywaniu książki: bez nich trudnoby było dojść, co do czego należy. Książka cienka składa się z kilku lub kilkunastu arkuszy, w grubej jest ich kilkadziesiąt, lub więcej.
W księgarniach nakładowych i drukarniach są ludzie, którzy owe arkusze książki składają równo, zeszywają i oklejają okładką papierową — i to nazywa się broszurowaniem.
Najczęściej też trafiają się do oprawy książki broszurowane, choć czasem wcale nie zeszywane (jak naprzykład gazety oraz odcinki od nich); albo takie, co już były oprawiane kiedyś i oprawa się zniszczyła.
Otóż, chcąc oprawić książkę broszurowaną, trzeba naprzód oderwać od niej okładki papierowe, przerżnąć nici, któremi jest zeszyta i rozdzielić arkusze. Rozdzielenie to wykonywać umiejętnie, ostrożnie, ażeby kartek nie rozdzierać, nie rozsuwać i nie mieszać. Gdy już arkusze są rozdzielone i nie trzymają się jeden drugiego, stuknąć w stół górnym brzegiem i grzbietem, oczyścić z resztek papieru, kleju i nici. Rozbierając książkę już oprawioną, trzeba przerżnąć poprzeczne szpagaty wraz z nićmi na grzbiecie, klej wyskrobać nożem, lecz ostrożnie, bez papieru, — a książka sama się rozdzieli. Oprawiając gazety lub odcinki od nich, znajduje się wiele numerów, czyli arkuszy, krzywo ułożonych; gdybyś na to nie zważał i wszywał tak, jak są, oszpeciłbyś książkę, bo jedna kartka obcięłaby się potem zaszeroko, a druga zawązko; jednej mógłby nóż wcale nie dosięgnąć, a drugą obciąłby z literami — albo jeden róg książki byłby zawązki, a drugi zaszeroki. Otóż trzeba o tem pamiętać i, co jest źle — poprawić.
Składając nierówne arkusze, pilnuj, aby ci się liczby stronic równo schodziły, (co się pozna, patrząc ku oknu), a wtedy wszędzie dobrze się złoży.

Po oczyszczeniu i wyrównaniu książki przez uderzanie w równy stół grzbietem i górnym brzegiem, połóż ją na desce tak, żeby grzbiet wystawał poza deskę dobre pół cala; potem przykryj ją w taki sam sposób drugą deską i zakręć w prasie tak, aby beleczki wypadały bliżej grzbietu, niż przedniego brzegu. Teraz połóż prasę na stole, dolną beleczką ku sobie, a grzbietem książki do góry, i, — wziąwszy piłkę w prawą rękę, a lewą przytrzymując prasę, wyrzynaj na grzbiecie rowki, które będą potrzebne do nici i szpagatów. Najprzód wyrzyna się rowki dla nici, miarkując, żeby one wypadły po oberznięciu książki na pół cala od końców grzbietu. Potem wyrzyna się rowki na szpagaty, na jakie półtora cala od obydwóch pierwszych; tych rowków robi się w książce krótkiej dwa, a w bardzo długiej sześć lub siedem. Rowki środkowe powinny być cokolwiek głębsze od końcowych, jednak niezbyt głębokie; głębokość będzie dostateczną, gdy się schowa w nie grube szydło szewckie. Jednem słowem, kartki każdego arkusza powinny mieć grzbieciki poprzerzynane wpoprzek, bo, gdy się później w te miejsca kleju napuści, będą się mocniej trzymały. Zresztą zobacz popsutą książkę oprawną, a wnet się dowiesz, jakich rowków potrzeba.

7.[3] Wyrzynanie rowków.

Sposzywanie.

Wyjętą z prasy książkę trzeba położyć na stole pierwszym arkuszem na spód, ostatni zaś arkusz kładzie się na zszywaczce grzbietem ku sobie, a górnym brzegiem ku lewej ręce, — i w tych miejscach, gdzie są środkowe rowki, wbija się stosowną ilość drutów. Dla rowków końcowych druty nie są potrzebne.
Jak wiadomo każdemu, przy oprawie daje się na obydwóch bokach książki po dwie kartki czystego papieru; jedną z nich przykleja się do okładki, druga pozostaje nie przyklejoną — służy ona tylko do ozdoby i dla zabezpieczenia od kurzu innych kart. Otóż weź do tego kawałek dobrego i czystego papieru tak długi, jak książka, a szerszy od niej dwa razy, złóż go we dwoje i utworzony przez złożenie grzbiecik załam znowu na małe pół cala. Załóż te kartki na pierwszy arkusz książki tak, żeby ostatnią kartkę okryły całkiem, a wązki brzeżek załamany niech zachodzi na spód arkusza; — brzeżek ten będzie później przyklejony do sąsiedniego arkusza.
W podobny sposób załóż jeszcze jeden kawałek grubszego papieru. Będzie on potrzebny dla szpagatów, których końce do niego przykleisz; ale tu już nie potrzeba dawać papieru podwójnego, tylko pojedynczy i węższy, około dwóch cali szeroki.
Gdyś to już zrobił, nawlecz nić mocną, a równą, w długą igłę i trzymaj ją w palcach prawej ręki, lewą zaś włóż w sam środek arkusza i przyłóż go grzbietem do sznurków, a nowym papierem do deski; pilnuj się jednak, żebyś arkusz przejął koniecznie w połowie, bo, gdy się omylisz i jednej kartki nie obejmiesz, zaraz z książki wypadnie. Teraz przysunąwszy rowki do sznurków, utkwij igłę w pierwszym rowku, uchwyć ją palcami lewej ręki i przeciągnij nitkę w środek książki, zostawiwszy na wierzchu koniec długi na dwa cale. Ze środka przeciągnij znowu na wierzch około pierwszego sznurka; objąwszy go nitką, wróć igłę nazad do środka. Stamtąd znowu przepuść ją obok drugiego sznurka nawierzch, a po objęciu go (jak pierwszy), wróć igłę do środka i przepuść na wierzch ostatnim rowkiem. Gdy masz więcej niż dwa sznurki, to wszystkie tak obejmuj nitką, trochę obciągnij i arkusz dobrze do sznurków przyciśnij, aby się w świeżym rowku wyżłobiły, gdyż inaczej drugi arkusz podszedłby głębiej od pierwszego, a stąd później książka źleby się otwierała.
Następny arkusz kładzie się na pierwszym, uważając dobrze, jak go położyć, aby uniknąć pomyłki — dlatego to trzeba spoglądać na cyfry u dołu. Nawłóczenie drugiego arkusza zaczynać z tego końca, skąd wyszedł długi koniec nitki z igłą, a kończyć tam, gdzie pozostał krótki koniec. Gdy się obydwa końce zejdą ze sobą, należy je związać na powrósło, obciągnąwszy dobrze. Potem szyje się w podobny sposób wszystkie następne arkusze, kładąc stopniowo jeden na drugim. Następnie związywać nici na każdym arkuszu nie można, lecz trzeba zaczepiać nitkę przy końcu każdego arkusza za nitkę niższą — bez tego zczepiania nici książka źle by się trzymała.

8. Zszywanie.

Zamiast po jednym arkuszu, można szyć i po dwa razem, a to w taki sposób: Położywszy jeden arkusz, nabiera się na nitkę jeden koniec jego od pierwszego rowka, rękę lewą wyjmuje się zpomiędzy kartek, a kładzie się w to miejsce jakie drewienko, — a to dlatego, żeby się kartki nie złożyły, gdyż jeszcze musimy do nich wrócić. Potem kładzie się arkusz drugi i przeszywa sam tylko środek jego od pierwszego sznurka, — i znów przeszywa się drugi koniec pierwszego arkusza.

W ten sposób jeden arkusz ma przyszyte oba końce, środek zaś nie czepiany nitką; a drugi arkusz — sam środek, końce zaś nie wszyte. Zatem ten sposób szycia dobry jest tylko dla oprawiacza, bo mu robota prędzej idzie i mniej nici wychodzi, ale dla książki nie jest on dobry.
Arkusze należy składać jeden na drugim, jak najrówniej, bo nierówno składane szpecą książkę; mianowicie: każda książka, źle uszyta, oberznie się tak dobrze i równo, jak i dobrze złożona, ale później, podczas klepania grzbietu, arkusze się zejdą w swoje miejsce, a w brzegu narobi się rowków i niepotrzebnych wklęsłości oraz wypukłości. Jeżeli książka nie jest sprasowana i arkusze podczas szycia wystają do góry, to trzeba je młotkiem przyklepywać; jeśli zaś mocno jest sprasowana, to owszem trzeba w grzbiecie lekko je przyciskać, gdyż książka w grzbiecie powinna być cokolwiek nastroszona, aby się potem założona okładka tekturowa dobrze w papier wpiła — od tego oprawa i mocniej się trzyma, i ładniej wygląda.
Gdy już książkę zszyłeś dotąd, że ci tylko ostatni arkusz pozostał, obłóż go papierem w taki sposób, jak pierwszy, i przyszywaj nitką. Koniec nitki zwiąż mocno z dolną nicią, utnij — i koniec szyciu.
Gdy się trafi parę książek równego formatu, t. j. jednakowej długości i szerokości, lub gdy dzieło składa się z kilku lub kilkunastu tomów, albo gdy dostaniesz do oprawy kilka roczników gazety, i wszystkie te książki potrzeba oprawić nie w jednym egzemplarzu, lecz osobno: to trzeba wszystkie wymienione wyżej roboty wykonać około nich razem. Gdybyś się brał do drugiej i trzeciej dopiero wtedy, gdy już pierwsza zupełnie została oprawiona, toby ci robota dużo czasu zajęła i niezawsze jednakowo wypadła. Mógłbyś naprzykład przy obrzynaniu nierówno wymierzyć — i już źle! Otóż w takim razie należy je razem szyć, razem obrzynać, razem okładki zakładać i t. d. — Jednem słowem, co robisz przy jednej, to rób jednocześnie przy drugiej, trzeciej i t. d.
Owóż, mając naprzykład trzy książki oprawiać, rozbierz je i połóż na jednej kupce w porządku tak, jak wypada tom po tomie, a liczba po liczbie. Wyrównaj razem i rowki wyrzynaj także jednocześnie; wówczas i robota prędzej pójdzie, i szycie będziesz mógł wykonać bez zakładania nowych sznurków na zszywaczkę. Potrzeba jeno baczyć, żeby pierwszy i ostatni arkusz każdej książki był obłożony czystym papierem, oraz paskiem, jak poprzednio wspomniałem.
Nitka również powinna się kończyć razem z ostatnim arkuszem. Gdy książki są cienkie, można takowych około dwudziestu zeszyć na długich sznurkach bez oddzielnego zdejmowania.

9. Książka zeszyta.

Gdy już książki zeszyte, odkręć cokolwiek na dół muterki u zszywaczki, rozwiąż sznurki u góry, odsuń zasuwkę u dołu, książki połóż na stole grzbietami do góry i rozsuwaj każdą książkę ostrożnie po sznurkach. Sznurki trzeba obciąć nożycami na jeden cal od ostatnich arkuszy. Jeżeli książka gruba, to szpagaty trzeba zostawić dłuższe półtora lub dwa cale od arkuszy. Pozostałe końce roztrzepać, aby były cienkie a szerokie, posmarować klajstrem i przylepić do wierzchniego paska papieru. Ażeby je uczynić jak najcieńszemi i jak najmniej wystającemi, trzeba je młotkiem mocno przyklepać.
Teraz trzeba poszukać tego miejsca, gdzie się kończy pierwszy arkusz, a zaczyna drugi, t. j. gdzie są brzeżki paska oraz papieru, któremi obłożyłeś pierwszy arkusz, a które weszły wewnątrz książki. Brzeżki te posmaruj klajstrem od strony pierwszej kartki drugiego arkusza i książkę zamknij, a owe przepaski przylepią się do drugiego arkusza, właśnie tam, gdzie potrzeba. Jeżeliś brzeżek paska załamał węższy, niż kartek wierzchnich, to ci się on schowa zupełnie; jeżeli zaś jest on tak szeroki, jak brzeżek kartek lub nawet szerszy, to go musisz osobno przylepić do tamtego. Wogóle brzeżki trzeba robić wąziutkie, żeby nie kryły liter w książce i nie były bardzo widocznemi. Do pierwszego arkusza przyklejać ich nie można. Podobnie sklej brzeżki i na drugiej stronie książki. Przy tej czynności bądź ostrożny, aby się kartki książki nie walały klajstrem i nie zlepiały.
Gdy masz kilka książek zeszytych, to rób tak około wszystkich, ażeby do oklejania grzbietów wziąć się za jednem rozgrzaniem kleju.

Jak już mówiłem, równość książki w grzbiecie powinna być jak najdokładniejsza. Więc przed pociągnięciem klejem należy arkusze starannie urównać, stukając grzbietem i górnym brzegiem w stół; jeżeli zaś oku swojemu nie dowierzasz, to sprawdź równość małą węgielniczką. Tak urównany grzbiet pociąga się od końca do końca ciepłym i dość gęstym klejem stolarskim, bacząc, że lepiej go dać zawiele, niż zamało. Po posmarowaniu klejem, przyłóż okrawek byle jakiego papieru, stuknij lekko w stół, aby pasek przycisnąć i książkę urównać.
Książkę oklejoną kładzie się na desce i suszy na cieple, (ale niewielkiem, bo od gorąca klej pęka i odpada). Suszyć można kilka książek na jednej desce, lecz, dla uniknienia zlepiania się, trzeba je odwracać grzbietami.

Obrzynanie.

Obrzynanie książek ze wszystkich trzech brzegów nadaje im wiele piękności i ozdoby, zdejmie się bowiem wszelki brud oraz urówna kartki nierówne, poszarpane i t. p. To samo jednak oberznięcie, wykonane niezręcznie, niezgrabnie, nieumiejętnie, może książkę bardzo oszpecić. Kto bowiem nie umie tego zrobić dobrze, urznie jeden brzeg zawązko a drugi zaszeroko, jeden róg zostawi zadługi, a drugi zakrótki, urznie czasem z literami, poszarpie, narobi górek, dołków i t. p. — Otóż, zanim się weźmiesz do obrzynania książki, wymierz ją wprzódy starannie i porób znaki w tych miejscach, którędy ma pójść nóż. Więc, odwróciwszy parę kart książki, wymiarkuj dobrze, ile wypadnie oberznąć w górnym końcu, i w długim brzegu przebij szydłem te podniesione kartki nawskroś — będzie to właśnie znak pierwszy. Teraz te kartki puść, a weź w rękę drucik lub jaką inną miarę i zmierz szerokość książki od owego znaku do grzbietu; uchwyciwszy paznogciami drucik przy samym grzbiecie, przyłóż do grzbietu w dolnym końcu, naznacz szydłem lub ołówkiem i obrzynaj.
Do obrzynania potrzeba równej i niezbyt cienkiej deski, na której się kładzie książkę i zaciska w prasie tak, aby zrobione znaki cokolwiek wyglądały zpod górnej beleczki. Śrubować trzeba równo w obydwóch końcach, mocno, ale znów nie tak, żeby aż gwinty trzaskały. Uważaj przytem, aby cała książka leżała równo, nie mając wierzchnich ani spodnich arkuszy oraz kartek zawiele wysuniętych lub wciągniętych albo też pozałamywanych; jak ją bowiem położysz, dobrze czy źle, tak ci się oberznie. Rogi kartek w starych książkach również trzeba przedtem poprostować.
Gdy to zrobiłeś, postaw prasę na ziemi w taki sposób, żeby obie beleczki stanęły końcami na ziemi; śruby mają być zwrócone ku prawej ręce, spodnia beleczka ku lewej, deska również ku lewej; książka grzbietem na dół, a brzegiem mającym się obrzynać, do góry. Wówczas drugi koniec prasy oprzyj o piersi lub brzuch, weź nóż (kółko) prawą ręką przy samem denku, a lewą za koniec trzonka, — i prowadź go równo po beleczce, przesuwając od końca do końca książki, — aż nóż dojdzie do deski i wszystkie urznięte brzegi kartek spadną na ziemię. Książki nierówno oberznięte, lub zabrudzone nożem, warto szlifować ostrym papierem (glaspapierem), który sprzedają w sklepach po 3 grosze arkusz.

10. Obrzynanie.
Gdybyś spostrzegł po wyjęciu książki, że ci się nierówno obcięła, włóż ją napowrót do prasy i popraw nożem.

Widziałeś pewno, że książki świeżo oprawne mają w przednim brzegu wyżłobiony dołek, a grzbiet okrągły. Możesz i ty to zrobić. Wyjąwszy książkę z prasy, zwilż nieco oklejony grzbiet wodą lub śliną, i połóż na stole; następnie weź w rękę młotek (najlepiej drewniany, dosyć ciężki, z szerokiem czołem) i klep nim jedną połowę grzbietu od końca do końca, równo, umiarkowanie. Od tego połowa grzbietu zaokrągli się, a w długim brzegu pierwsze kartki wysuną się naprzód; wtedy przewróć książkę i klep drugą stronę grzbietu. Od tego właśnie utworzy się zagłębienie. Starać się tylko trzeba, żeby ono było równe i dosyć głębokie, gdyż później, podczas innych robót, wierzchnie arkusze trochę się cofną wtył, — a stąd małe zagłębienie prawie całkiem się zrówna, książka zaś bez tego nie tak ładnie wygląda.
Jeżeli, jak już mówiłem, wszywając arkusze, równo je ułożyłeś, to i teraz będzie książka równa i ładna; lecz jeżeli który arkusz był w szyciu wciągnięty w książkę, lub wypuszczony zadaleko, to się przez klepanie w grzbiecie porównają, a w brzegu pokrzywią. Pamiętaj więc o tem podczas szycia.
Teraz wypadnie ci oberznąć dwa pozostałe brzegi — (dlatego się obrzyna dopiero po sklepaniu, ponieważ inaczej nie byłyby równe). Zaczynaj więc od górnego. Połóż książkę na desce, podnieś dwie lub trzy kartki drukowane i załam je tak, żeby dostały brzegiem do grzbietu; w górnym brzegu zrównaj je z innemi kartkami i utkwij szydło przy grzbiecie tu, gdzie chcesz rznąć.
Odwinąwszy kartki, będziesz miał dwa znaki dla noża. Brzeg dolny oznacza się drucikiem, przykładając go w dwu miejscach, czyli mierząc od górnego brzegu. Do obrzynania brzegów krótkich wstawia się książkę tak, aby była zwrócona przodem na dół, a grzbietem do piersi twoich.
Po oberznięciu całkowitem, książka powinna w obydwóch końcach trzymać węgielnicę, jeśli więc który róg jest zadługi, to go obrównaj.
Oprawiając kilka tomów jednego dzieła, każdy osobno, trzeba ich miarę ściśle zachować i nie zrobić jednego krótszym, a innego dłuższym, bo toby je szpeciło. Wymierzaj je więc i obrzynaj tak umiejętnie, aby postawione na stole tworzyły niby jedną książkę, a nie różniły się długością i szerokością. Aby to dobrze wykonać, można je obrzynać na miarę najpierwszej oberzniętej, albo kłaść po kilka na kupę i razem obrzynać. Przy ostatnim sposobie zyskuje się na czasie, bo się znaczy i obrzyna niby jedną. Ale do tego trzeba dobrej wprawy.

Zakładanie okładek.

Wiesz już o tem, iż okładki robi się z tektury grubszej lub cieńszej, stosownie do książki, a tekturę pokrywa się skórą, płótnem lub papierem; ale o tem potem, a teraz wróćmy do tektury.
Otóż, wziąwszy stosowny arkusz tektury, połóż go na równej desce, a na nim połóż książkę grzbietem do jednego brzegu, a brzegami do arkusza i rób znaki ołówkiem w tych miejscach, gdzie tektura ma być cięta. Znaki te w długim brzegu robi się o pół cala od książki, a w brzegach górnym i dolnym — o ćwierć cala; do grzbietu zaś tektura powinna nie dostawać na ósmą część cala. Po naznaczeniu, książkę odłóż na bok, a tekturę rznij ostrym nożem przy pomocy linji, podług znaków. Mając parę książek jednej miary, lepiej jest wziąć pasek tektury przez cały arkusz i dopiero z niego ciąć potrzebne kawałki, gdyż cięcie każdego kawałka z osobna z całego arkusza nie jest zbyt łatwe. Ponieważ zaś do każdej książki potrzeba dwóch okładek, więc na miarę pierwszej utnij drugą. Dodać tu jeszcze należy, że lepiej jest krajać tekturę w kawałki zaduże, niż zamałe, bo zaduże łatwiej obrównać, a krótkich nie nadstawisz.
Gdy masz książek więcej niż jedną, to do każdej przygotuj okładki za jednem zabraniem się do tego, jak to robiłeś i przy poprzednich robotach.
Przygotowawszy okładki, posmaruj dobrze klajstrem wierzchnie paski papierowe u książki wraz ze szpagatami i zakładaj okładki tak, jak mówiłem, to jest: do grzbietów ostatnich arkuszy na ósmą część cala, a ponad brzegi niech okładki wystają w krótkich brzegach mniej, a w długich więcej. Tak obłożoną książkę połóż na sztywnej desce, nakryj drugą taką samą deską i mocno zaciśnij w prasie. Można i kilka książek naraz kłaść do prasy i ściskać założone okładki, ale trzeba je przekładać deskami.
Sprasowane książki powinny leżeć w prasie około 12-tu godzin, a to dlatego, żeby się okładki dobrze wcisnęły w książkę około grzbietu. Od tego będą lepiej się trzymały i ładniej wyglądały.
Wyjąwszy książki z prasy, trzeba obejrzyć tekturki, czy są gładkie, proste, nieposzarpane i tyle długie, ile potrzeba. Jeżeli nie możesz narazie wymiarkować, jak długie powinny być okładki, to zobacz jaką książkę świeżą i dobrze oprawioną, — a to cię nauczy. Okładki nierówne i miejscami zadługie wyrównywa się nożem podług linji.

Ozdabianie brzegów.

Brzegi każdej książki już przez samo oberznięcie, porządnie wykonane, ozdabiają się bardzo; jednakże niedość na tem, — trzeba je jeszcze lepiej ozdobić, co się wykonywa w różny sposób. Książki do nabożeństwa i te wogóle, za oprawę których ma być dobrze zapłacone, ozdabia się złotem, inne zaś farbą.
Pozłotą ozdabia się wtedy, kiedy książka jest oberznięta, ale jeszcze nie ma tekturek założonych. Ścisnąwszy ją w prasie, brzegi jej wyszlifuj glaspapierem, aby były gładkie, i potrzyj białkiem, rozrobionem w wiadomy sposób; pocierać białkiem trzeba nie zadużo i nie zamało. Gdy już białko widać w każdem miejscu, to jest na wszystkich kartkach, nie czekając, aż uschnie, tnij listki złota tak szerokie, jak gruba książka, i przylepiaj w każdym brzegu od końca do końca. Jeżeli nie wystarczy jeden kawałek złota na całą długość brzegu, to dosztukuj drugi; gdy zaś pęknie gdzie, — o co wcale nie trudno, bo złoto jest bardzo słabe, — to również nalepiaj inne, posmarowawszy to miejsce białkiem, jeśli trzeba. Gdyś to zrobił, połóż książkę w suchem i nieco ciepłem miejscu, żeby złoto dobrze przyschło, — co nastąpi po dwóch lub trzech godzinach. Po tym czasie nakryj złoto bibułką angielską i pocieraj lekko po niej gładką kostką lub osobnem narzędziem do tego, które się nazywa agat.
Gdy już złoto wszędzie dobrze przystało i nie jest nigdzie pomarszczone, odejmuje się bibułkę i gładzi kostką po gołem złocie, pocierając przytem od czasu do czasu aksamitem, umoczonym w rozpuszczonym wosku i wysuszonym. Gdy złoto nabierze właściwego połysku, przestań polerować. Pamiętaj jednak, że tylko dobre złoto dobrze książkę ozdobi.
Prócz tego niektórzy oprawiacze kupują złoto w proszku i tem brzegi ozdabiają, smarując białkiem i wcierając złoto. Jest to sposób łatwiejszy i tańszy, ale też niewiele wart, bo takie złoto wnet odleci.
Ozdabianie brzegów farbą powinno nastąpić wtedy, gdy już okładki są złożone i wyrównane, ale jeszcze niczem nie okryte. Położywszy książkę na desce, nakryj ją drugą, żeby się nieco ścisnęła, a nie była nastroszona. Wlej w jakie płytkie naczyńko trochę farby w dowolny sposób dobranej i rzadko rozpuszczonej; w lewą rękę weź szczoteczkę, zrobioną z promyczka szczeciny świńskiej grubości małego palca, maczaj ją leciutko w farbie, w prawą zaś weź bylejaki patyk i pocieraj po szczoteczce wolno i tak, żeby zaginana szczecina skakała w swoje miejsce. Od tego to właśnie farba pryska na brzegi książki. Trzeba jednak wiedzieć, jak szczoteczkę trzymać. Starać się trzeba jak najmniej farby na szczoteczkę nabierać, żeby ją wyrzucała drobnemi kropeczkami, bo duże krople rozpływają się i książkę szpecą, zamiast ozdobić.
Ile książek odrazu oprawiasz, tyle ich kładź na kupce i razem wszystkie skrapiaj.

Końcowe opaski na grzbiecie.

Wszystkie książki, które chcemy porządnie i mocno oprawić, powinny mieć oba końce grzbietów opasane kawałkami perkaliku. Widziałeś zapewne, jak to wygląda, lecz nie wiesz może, jak to wykonać. Otóż tak: Dobrawszy stosowną sztuczkę perkaliku, utnij z niej nożem z pomocą linji kawałek szeroki z półtora cala, a długi, jak ci się podoba. Jeśli płócienko jest w prążki, tnij wpoprzek prążek. Próżną stronę, czyli „nicę“ tej materji, posmaruj klajstrem na pół cala szeroko; poczem, wziąwszy kawałek szpagatu niezbyt grubego, połóż go na miejscu poklajstrowanem przez całą długość płócienka i złóż je tak, aby szpagat objęło do środka i utworzyło z niego wałeczek. Obciągnij, wyrównaj, obciśnij, — lecz nie zawiele, aby klajstru na wierzch nie wygniatać.
Po lekkiem obciśnięciu, tnij owo płócienko na kawałki tak długie, jak gruba jest książka; posmaruj równo od spodu klajstrem lub klejem i nalepiaj je na grzbiecie, wypuszczając poza niego same tylko wałeczki, utworzone ze szpagatu. Dla wzmocnienia, trzeba owe opaski oblepić od środka książki.

Okładki grzbietowe.

Gdybyśmy grzbiet książki owinęli samą tylko skórką lub płótnem, byłby on słaby, nierówny i zupełnie szpetny. Otóż okładka z grubej bibuły, jaką w fabrykach cukier owijają, usuwa wszystkie te niedogodności. Trzeba więc wziąć owej bibuły kawałek tak długi, jak książka — a szeroki tyle, żeby po drobnem obciśnięciu lekko dostał do obu okładek tekturowych, nie zakładając się jednak na nie. Lecz ponieważ nie powinien on być przyklejony ani do okładek ani do arkuszy książki, więc należy wziąć kawałek cienkiego papieru, szerszy o jeden cal od okładki grzbietowej, posmarować go klajstrem, położyć na środku jego tę okładkę i wystającemi brzegami przylepić do okładek bocznych. Tym sposobem owa okładka nie przylegnie tam, gdzie nie potrzeba, a jednak mocno trzymać się będzie. Po uschnięciu należy ją obciąć równo nożyczkami i oczyścić z papieru.
Aby grzbiet książki ozdobić, oprawiacze robią na niej kilka wałków poprzecznych. Więc, gdy i ty chcesz to zrobić, potnij grubą bibułę na kawałeczki wązkie a długie, jak szerokość okładki grzbietowej, smaruj je klajstrem z jednej strony, — najlepiej wpoprzek na okładce. Potrzeba ich 4 lub 5, — a w których miejscach dawać je należy, o tem dowiesz się po obejrzeniu jakiej książki do nabożeństwa. Dawać je można tylko wtedy, kiedy się grzbiet ma obłożyć skórką; pod płótno wałków dawać nie warto, gdyż w tych miejscach, gdzie one są, nierówno się płótno obciąga, a później prędko się przeciera i niszczy.

Ostatnie pokrycie książki.

Pokrywać tekturę, czyli robić wierzch oprawy, można w rozmaity sposób, stosownie do lepszej lub prostszej oprawy. I tak: albo się pokrywa całą książkę skórą; albo całą w płótno angielskie; albo grzbiet w skórę, a boki w płótno; albo grzbiet w płótno, a boki w papier; albo wreszcie — grzbiet w byle jaki karton, a boki w lichy papier. Oprawiając w płótno, warto wszystkie cztery narożniki książki owinąć w skórę, bo one zwykle prędko się drą i łamią; oprawiając zaś w papier, narożniki trzeba owinąć płótnem angielskiem lub kartonem zwyczajnym (podszewką).
Natnij więc cienkiej, skórki lub płótna tyle kawałków, ile ci potrzeba, — szerokich na jeden cal w kwadrat, posmaruj klajstrem i przykładaj na samych rogach tekturek. Uważaj przytem, aby na sam rożek wypadały nie rogiem również, lecz środkiem jednego brzegu, zwłaszcza tego, który jest szerszy, i niech będą o tyle wypuszczone ponad tekturę, aby ją po zawinięciu mogły zakryć w samym kancie, oraz spód cokolwiek. Staraj się wykonać tę robotę ładnie, umiejętnie, elegancko.
Gdy chcesz książkę obłożyć skórą, to skórę dobrze oczyść, wyrównaj i wyciągnij, ażeby nie miała karbów, grudek, dołków, nierówności. Potem rozciągnij ją na desce, przyłóż książkę i porób na skórze znaki do cięcia nad wszystkiemi narożnikami książki; pamiętaj przytem, że skórka powinna być szersza od całej książki o tyle, aby ją mogła dobrze okryć i jeszcze się dobrze podwinąć pod tekturę naokoło. Zatem rób znaki mniej więcej o trzy ćwierci cala wokoło. Podług tych znaków kraj skórkę nożem z pomocą linji. Następnie jedną okładkę książki posmaruj starannie klejem stolarskim i połóż na skórce, rozumie się do brudnej jej strony i tak, żeby ci jej brzegów starczyło na podwinięcie pod tekturę. Przewróć skórą do góry, wyrównaj dłońmi i napowrót przewróć. Teraz pociągnij klejem tekturę na grzbiecie i na drugim boku i znowu wyrównaj dłońmi.
Kleju nie trzeba dawać zawiele, lecz tyle, żeby go było znać w każdem miejscu; gdzie bowiem kleju nie będzie, tam i skórka nie przystanie, lecz się wydmie oraz pomarszczy. Aby temu zapobiedz, należy skórkę również dobrze wyciągnąć, lecz tylko w miarę, bo od nadmiernego ściągnięcia możesz tekturę nazawsze przekrzywić, a nawet złamać.
Podwijanie zaczyna się od grzbietów; ale wprzódy trzeba przeciąć nożem paski papierowe, trzymające tekturę, aż do szpagatów. Gdy się skórka kurczy i grubi podczas podwijania, należy ją wyrównywać tępym nożykiem lub cienką, a wązką, łopateczką dębową. Przed podwinięciem w brzegu głównym należy skórkę obciąć nożycami we wszystkich narożnikach, a to dlatego, żeby równiej przystała (zobacz to lepiej na jakiej książce, a więcej skorzystasz, niż z opisu). Podobnie postępować należy przy oprawianiu w płótno lub w karton; tylko kleju pod płótno dawaj jak najmniej, bo, gdy go jest zadużo, wychodzi na wierzch przez płótno i psuje mu kolor.
Chcąc oprawić grzbiet w skórkę, a boki w płótno, należy wziąć taki kawałek skórki, żeby był dłuższy od książki o półtora cala, a od grzbietu szerszy o 2 cale. Wyrównawszy go, przykleja się go środkiem do grzbietu, oraz brzeżkami do okładek, a wkońcu podwija się wiadomym sposobem. Brzegi skórki na okładkach zetnij równiutko ostrym nożem, żeby później założone na nie płótno lepiej pasowało, a nie tworzyło nagłego i widocznego przejścia.
Płótno zakładaj na skórkę o pół cala od grzbietu, za poprzedniem pociągnięciem klejem stolarskim. Jeśliś narożniki owinął w skórkę, to płótno tak zetnij, aby samych rożków nie zakrywało. Jeśli jednak nie dajesz na narożnikach skórki, to, podwinąwszy płótno wprzódy w obydwóch krótkich brzegach, zetnij je w narożnikach tak, żeby, okrywając dokładnie tekturę, nie sterczało ponad książkę, lecz wchodziło pod nią. Abyś to lepiej zrozumiał, przypatrz się książce tak i owak oprawionej.
W podobny sposób postępuje się i przy oprawie w papier, z tą tylko różnicą, że narożniki trzeba bezwarunkowo oblepić kawałkami płótna, a na grzbiet, zamiast skórki, można dać płótno angielskie albo karton.
Nakoniec książkę w jakikolwiek sposób oprawioną trzeba wzmocnić przez przylepienie do oprawy ostatniej kartki papieru, jaki założyłeś podczas zeszywania. Więc, pociągnąwszy starannie i dokładnie ową kartkę od strony tektury, zamknij książkę; tak samo zrób na drugim boku. Od tego kartki zlepią się z okładkami i, zakrywając końce skórki, płótna oraz papieru, upiększą książkę.
Następnie trzeba książkę obłożyć dwiema równemi deskami i zacisnąć w prasie. Niech tam pobędzie aż do zupełnego wyschnięcia. Gdy jest jednak oprawiona w płótno angielskie w desenie czyli kratki, trzeba ją na stole przycisnąć kamieniem, bo w prasie mógłbyś pognieść owe kratki i zeszpecić książkę.

Złocenie.

Jakich narzędzi potrzeba do złocenia czyli oznaczania tytułów na grzbietach, o tem już pisałem.
Cały brzeg książki, mającej się złocić, trzeba posmarować białkiem; — następnie wziąć maszynkę w lewą rękę i trzymać ją rękojeścią nadół, żłobkiem do góry, a śrubką do prawej ręki. Prawą ręką wybierać litery z pudełka i ustawiać w żłobku maszynki w takim porządku, jak są drukowane w nagłówku książki. Pierwszą literę należy wstawić od strony lewej i w miarę potrzeby posuwać się stopniowo ku prawej stronie, przysuwając równemi bokami ku tej ścianie maszynki, która jest od twoich piersi; te zaś boki liter, które mają rowki ku końcowi, powinny być widoczne, spojrzawszy z drugiej strony. Rowki te właśnie służą do łatwego poznawania, jak literę wstawić trzeba. Gdyby nie ten rowek, nie poznałbyś naprzykład na laseczce cynkowej, która szóstka, a która dziewiątka, (choć wprawne oko i tu da sobie radę). Gdyś już ustawił potrzebną ilość liter w maszynce, przykręć je śrubką, ale nie ściskaj zaraz, tylko urównaj starannie, bo jak będą tutaj, tak się odbiją i na książce; dopiero po urównaniu zakręć śrubkę dobrze, lecz umiarkowanie, nie zamocno.
Przy tej czynności zawsze pamiętaj o tem, że wiersz tytułu powinien zająć bezwarunkowo całą szerokość grzbietu, dla tego też trzeba umieć stosownie dobierać litery. Otóż, gdy książka jest cienka, a tytuł długi, dobieraj litery jak najdrobniejsze; do książki cienkiej z tytułem krótkim potrzeba liter nieco większych; gdy zaś książka gruba, a tytuł krótki, szukaj liter jak największych.

11. Szufelka do ustawiania czcionek przed włożeniem ich do maszynki.

Pamiętaj również, że nie zawsze trzeba złocić tyle wierszy, ile ich jest wydrukowanych w tytule książki, — niektóre wiersze trzeba opuścić. Jeśli naprzykład oprawisz książkę pod nagłówkiem: „Pszczelnictwo, zbiór wiadomości o życiu i przyrodzie pszczół“ i t. d., to dosyć jest na grzbiecie jej odbić tylko: „Pszczelnictwo.“ A można jeszcze ponad tem odzłocić drobnemi czcionkami: „K. Lewicki“, ale to jest nie konieczne. Jeśli zaś książka ma tytuł: „Nauki jące zrozumienie pacierza“, to dosyć będzie, gdy odzłocisz: „Nauki pacierza“; te jednak dwa wyrazy nie powinny tworzyć jednego wiersza, lecz dwa oddzielne.
Oprawiając kilka tomów jednego dzieła, trzeba je wszystkie jednakowo odzłocić, a nawet wiersze tytułu odbić koniecznie w jednakowych odstępach na każdym.
Tylko liczbę każdego tomu oznacz taką, jaka jest na kartce tytułowej. Niekoniecznie też trzeba drukować wyraz: Tom, lecz dosyć będzie postawić właściwą cyfrę, oraz kropkę obok niej z prawej strony.
Zwykle też u dołu odbija się pierwsze litery imienia i nazwiska tej osoby, do której książka należy.

12. Przyrząd do wyciskania ozdobnych gładkich prążków na okładce.

Gdy naprzykład nazywa się on Józef Zaremba, to odbij u dołu J. Z. Gdy książka należy do kapłana, to przed pierwszą literą jego nazwiska należy umieścić Ks., a nie X. jak to robią ci, co mało zważają na ścisłość pisowni polskiej.
Jeżeli ci trudno wbić sobie w pamięć słowa moje i nie możesz z opisu zmiarkować, jak, gdzie i co robić trzeba, pomóż sobie przez obejrzenie napisów na grzbiecie książki już oprawnej i złoconej.
Zanim litery ułożysz, białko ci uschnie na książce, tak, że złoto do niego nie przylgnie; potrzyj więc białkiem jeszcze raz, ale lekko, żeby znów zadużo nie było, bo to niepotrzebne. W tej chwili utnij nożyczkami lub nożem z listka złota kawałek nieco szerszy i dłuższy od złożonego wiersza liter i przyłóż do grzbietu w tem miejscu, gdzie masz złocić. Czuję się w obowiązku dodać tu jeszcze, że złoto trzeba kupować koniecznie, o ile można, sztywne i wyborowe, choć jest ono droższe. „Za psie pieniądze psy mięso jedzą“ — mówi stare przysłowie i sprawdza się to na złocie. Kładź złoto prosto, równo i ostrożnie, aby go nie rozrywać i nie zwijać. Aby lepiej przylgnęło do skórki, można je nieco suchą watą przycisnąć. Mając kilka książek z jednakowym tytułem do złocenia, trzeba na wszystkie jednocześnie ponakładać złoto, aby potem nie odrywać się od tego i nie studzić niepotrzebnie rozgrzanych liter. — Teraz wybierz z ogniska węgli dużych z ogniem, dobrze przepalonych, nie palących się, i włóż je w jakie naczynie, — w garnczek lub wązką skorupę ponad brzegi. Do tych węgli przystaw maszynkę z literami, trzymając za rękojeść maszynki prawą ręką, i zagrzewaj je podmuchując, a książkę miej w pogotowiu w ręce lewej. Strzeż się nagrzewać liter cynkowych zamocno, bo od zbytniego gorąca stopnieją. Tyle je zatem nagrzewaj, aby po lekkiem splunięciu na nie ślina zasyczała. Wtedy, nie czekając, odejmij je od ognia i przyciśnij dosyć mocno do złota przylepionego grzbietu. Ponieważ zaś grzbiet zwykle jest okrągławy, więc litery należy przyłożyć od lewej strony i, przyciskając, przechylać stopniowo ku prawej. Od ciepłych liter złoto się czepia białka, białko znowu się zsiada i przylega do skóry. Z tego więc łatwo zrozumieć, że, gdy litery nie będą ciepłe, to złoto się nie utrzyma, lecz odpadnie. Zatem, kogo stać, niech nabędzie litery mosiężne, które niełatwo stopią się i na dobrym ogniu.
Po odjęciu zaczekaj, aż złoto dobrze wystygnie, a potem umaczaj trochę waty w oliwie i pocieraj po literach na książce. Od tego niepotrzebne kawałki złota znikną, a w literach zostanie go tyle, ile potrzeba, zwłaszcza gdy się dobrze czepiło. Gdyby się jednak nie czepiło, to powtórz złocenie. A oliwy nie napuszczaj w te miejsca, gdzie masz jeszcze złocić, ponieważ wszelki tłuszcz przeszkadza przylepianiu się złota.
Gdy chcesz ozdobić boki książki, naprzykład odbić na nich wizerunek Pana Jezusa, Matki Boskiej, krzyżyk lub co innego, a masz ku temu stosowne foremki, to postępuj taksamo, jak mówiłem o literach.

KONIEC.



  1. Niektórzy ludzie (klijenci) każą książki oprawiać w to płótno, z którego krawcy robią podszewki do ubrania. Najlepsze czarne.
  2. Czasami zamiast liczby stoją kolejno litery А, В, С albo gwiazdki *.
  3. Przypis własny Wikiźródeł W tekście omyłkowo występują dwa rysunki z numerem 7.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Michał Mosiołek.