Świt już na polu... dla mnie nie ma świtu —
Przesłoniły go myśli me rozpaczne
Nic [nie] wyglądam z jasnego błękitu,
Bo wiem, że z wolna już zamierać zacznę...
Straszna konieczność! być od urodzenia 5
Wiecznie przykutym do kamiennej doli
I nie oglądać nadziei promienia —
Jest to, co chyba najwięcej nas boli...
Na wieczne noce spokoję mą duszę,
Bo wiem, że los mój na zawsze jednaki, 10
I beznadziejny wciąż spoglądać muszę —
Jak z tej krainy odlatują ptaki...
Po nowe siły szybują daleko
Ciche jaskółki i głośne żurawie —
Patrzę za nimi... rzewne łzy mi cieką, 15
Patrzę i konam, i życie me łzawię...
Po nowe siły wszystkie uleciały
I opuściły te pola ozime —