[469]
5. Dobry obyczaj.
Przymioty we mnie dwa, choć bez przymiotów jam;
Już je od dziecka połączyłem w sobie:
Cieszy się u mnie ktoś, i ja uciechę mam,
Nie rad się śmieję, jeśli kto w żałobie.
Razem z ludźmi dzielę śmiech,
Razem z ludźmi płakać pragnę:
Do łez nieraz — czyż to grzech? —
I do śmiechu ja się nagnę.
Jako oni, i ja tak,
Aby nie pójść ludziom wspak.
Kto, widząc boleść ludzi,
Uczuwa rozkosz w sercu, ten ku sobie
Wstręt u wszystkich budzi.
Dawniej to człowiek był miłej miłości rad,
Radość też sobie moja pieśń wybrała;
Lecz dziś, gdy powiądł już miłości miły kwiat,
Z mej pieśni radość ubiegła też cała.
Zawsze tylko chwili służ,
Śpiewaj zawsze, jak kto może;
Gdy swawola minie już,
I ja dworską pieśń ułożę.
Przyjdzie jeszcze śpiewu czas:
Szczęśliw, kto go dożył z nas!
Niech każdy mi uwierzy,
Że sposób wynalazłem, jak i kiedy
Śpiewać mi należy.
Śpiewałem kobiet cześć dla ich pozdrowień słów,
W nich nagroda była mi gotowa;
[470]
Lecz gdy daremnie dziś czekam nagrody znów,
Chwalą inni za pozdrowień słowa.
Nie uzyskam za mój śpiew
Pozdrowienia nawet w darze,
Nie postąpię dumie wbrew,
Twarz odwrócę, grzbiet pokażę.
Znaczy to: jak o mnie dbasz,
Takiego też we mnie masz.
Wysławiam te jedynie,
Co dziękę nieść umieją: dla zbyt pysznych
Pieśń ma nie popłynie.
Patrzcie, skąd tyle zła ponosim wszyscy my:
Rozróżniają nas mało kobiety.
Równym jest dla nich mąż, czy dobry on czy zły;
Ta równość czci nam uwłacza, niestety!
Rozróżni nas kobiet ród,
I my je rozróżnim wtedy,
Nie wyniknie tyle szkód
Płci obojej, tyle biedy.
Gdy różnicy niema być,
Co jest dobrze, co źle żyć?
Zważcie, zacne panie:
Gdy, mszcząc się, my was wszystkie tak zrównamy,
Cóż się z wami stanie?