Do sióstr Ślązaczek

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki


Pismo Elizy Orzeszkowej do sióstr Ślązaczek • Eliza Orzeszkowa
Pismo Elizy Orzeszkowej do sióstr Ślązaczek
Eliza Orzeszkowa

OD WYDAWCÓW[edytuj]

Towarzystwo przyjaciół imienia Elizy Orzeszkowej ma w swym programie między innemi gromadzenie pamiątek z osobą Orzeszkowej związanych. Ostatnio p. Zofja Gorzkowska z Grodna przekazała T-wu dla celów jego spory ich zasób jak np. korespondencję i liczne rękopisy prac Orzeszkowej zarówno drukowanych jak niedrukowanych. Wśród rękopisów tych, między innemi znajduje się list do "sióstr ślązaczek". Pamiątka ta obecnie, ze względu na tendencję duchowego zjednoczenia we wspólnych dążeniach, wspólnych wspomnieniach, wspólnej miłości wszystkich dzieci jednej ojczyzny — Polski, ze względu na gorące wezwanie do wspólnoty jednego z najgorącej bijących w Polsce serc, wezwanie zwrócone do dzieci tej prastarej dzielnicy Piastowej, której losy obecnie się ważą... nabiera cech niezwykłej aktualności. Oto dla czego tą właśnie pamiątką T-wo chciałoby przypomnieć świetlaną postać autorki

Pamiętać należy, że Orzeszkowa słowa poniższe zwracała do "sióstr ślązaczek" gdy olbrzymi na ziemi polskiej panoszyli się zaborcy, gdy Prusy były potężne, groźne, bogate i butem swym uciskały piastowe dzielnice, Wielkopolskę, Pomorze i Śląsk. Dziś padł w gruzy "złoty cielec", skruszyła się jego potęga "wojskowa i pieniężna". Ale powstała i trwa dawna nieposkromiona pycha, żądza władzy, żądza ucisku i niezmierna pogarda dla ludu śląskiego.

"Bóg — to sprawiedliwość, miłość, dobroć", pisze wielka autorka polska, Eliza Orzeszkowa, woła tak to serce wielkie i gorejące miłością i dobrocią. Zważ ludu śląski; czy jest wśród tego pysznego narodu sprawiedliwość, miłość, dobroć... Czy nie pragnie on znowu odbudować swej potęgi wojskowej i pieniężnej na swych potężnych barkach?

Zważ, czyż nie wolałaby dzisiaj, do Ciebie z głębi szlachetnego serca swojego Eliza Orzeszkowa, dziś tuż przed plebiscytem, Wracaj na łono miłującej Ciebie i miłości Twojej godnej Matki Ojczyzny Twojej, na łono Polski?!

PISMO ELIZY ORZESZKOWEJ DO SIÓSTR ŚLĄZACZEK[edytuj]

(z rękopisu pośmiertnego)

Siostry Ślązaczki!

Przychodzę do was z daleka, z daleka, z nad Niemna, który wśród malowniczych brzegów przepływa pola kłosiste i wzgórza lesiste, z pobliża Wilji, w której nurtach odbijają się mury starego Wilna, z sąsiedztwa Białowieży, w której odwiecznych gęstwinach wielcy królowie niegdyś wspaniałe łowy wyprawiali. Z krainy starej i sławnej nad którą wzbija się i jaśnieje cudotwórcza korona Najświętszej Marji Ostrobramskiej... Oto skąd do Was przychodzę. Kraina moja nazywa się, Litwa, ta którą Wy zamieszkujecie nosi nazwę Śląska i bardzo daleko od siebie mieszkamy. A przecież gdy tylko dowiedziałam się, że ludzie zamierzają otworzyć przed Wami skarbnicę słów polskich, wnet zapragnęłam aby znalazło się w niej i moje słowo; Kiedy przemawiam do Was rozumiecie mię i gdybyście wy do mnie przemówiły, rozumiałabym mowę waszą, bo jakiekolwiek nazwy historja wyryła na rodzinnych stronach naszych i jakkolwiek, szerokie rozdzielają nas przestrzenie, wy i ja, jesteśmy zarówno dziećmi jednej matki. Dzieci jednej matki mają zazwyczaj imiona różne, lecz nazwisko wspólne. Litwa i Śląsk, to imiona rodzinnych stron naszych, a wspólnem ich nazwiskiem to jest Polska. Jestem litwinką wyście ślązaczki, lecz wy i ja — jesteśmy Polki. Wspólność Ojczyzny, to braterstwo. Jestem siostrą waszą we wspólnej ojczyźnie i oto — dlaczego do Was przychodzę.

A teraz — po co przychodzę?

Po to aby zapytać Was siostry Ślązaczki: czy znacie Polskę? Czy wiecie jaką jest rozległość i ludność tego kraju, gdzie są granice jego od strony wschodu i od strony zachodu, od północy i od południa?

Czy znacie miasta wznoszące się nad Wisłą, nad Wilją, nad Niemnem, nad Bugiem, nad Pełtwią i nad wielu innemi wodami, które naszyjniki z turkusów i kryształu zawieszają na łonie pól niezmiernych, łąk bujnych, lasów ogromnych?

Czy wiecie jakie zboża rozliczne złotemi falami płyną co roku po tych polach, jakie kwiaty barwami tysiącznemi zapalają te łąki, jakiemi głosami szumią po lasach drzewa, jaką świeżością oddychają doliny, jakie góry wznoszą się nad równinami, jaki ruch życia i pracy wre po miastach, górach, równinach, dolinach, jakie cisze, z zapachami kwietnemi, roztaczają się po cmentarzach, i jak wiele, wiele, na głębiach tych cmentarzy usypia snem wiecznym, spracowanych, pomarłych pokoleń narodu?

Ziemię znać, nie dość to jedna tylko połowa ojczyzny: drugą jest naród. Czy wiecie skąd rodem naród nasz? W jakim momencie ogólnej historyi świata urodził się na świat? jakiemi czynami narodziny swe światu obwieścił? Jakiemi były szlaki, któremi przez szereg stuleci chadzał i te górne, i te poziome, i te proste, i te błędne, te chwałą rozebrzmiałe, purpurą zasiane i te piołunami zarosło, chmurami pokryte, łzami i krwią serdeczną zapłynione?

Czy przez krótkie choćby momenty, w przestankach prac powszednich w jasne i wolne święta, myślą i wyobraźnią żyjecie z wielkimi mężami swej ojczyzny?

Czyście myślą zachwyconą były obecne na ślubie Jadwigi i Jagiełły? Czy nie drgnęła wam ręka ku pomocy, gdy dźwignął się nad ziemią pierwszy kamień węgielny pod gmach akademii Krakowskiej? Czy serca wasze nie wtórowały dumnemi uderzeniami tryumfalnym pobudkom, rozlegającem się po grunwaldskiem polu? — Czyście nie zapłakały nigdy nad przedwczesną śmiercią Batorego? Czy wiecie co to Chocim, Kirchholm, husarze skrzydlaci, kosinierzy Kościuszki, legjony i te ogromne tragedye, które noszą nazwy lat 1831-go i 1863-go roku.

A z Kopernikiem, czy patrzyłyście w niebiosa gwiaździste i z Kochanowskim, czyście siadywały pod czarnolaską lipą? Wiecież jakie prawa rządzące wszechświatem pierwszy wyczytał z niebios gwiaździstych i jakie cudne pieśni drugi na lutni swej wygrał pod lipą? Czy znacie wysokie, głębokie myśli Modrzewskiego, płomienne proroctwa Skargi? Czy wiecie jaki ocean czynów, myśli, pieśni w pracy i męce wyleli z wielkich dusz swych Kościuszko, Staszyc, Kołątaj, Czacki, Mickiewicz, Krasiński, Słowacki, Szopen i mnóstwo współtowarzyszy ich w czynie, czy w myśli, czy w pieśni, a także i zawsze w pracy i w męce?

Widzicie ile tu zjawisk, zdarzeń, imion!

A jednakże wymieniłam ich tu bardzo drobną tylko cząstkę, bo ziemia polska rozległa i w rozmaitość wszelką bogata, a naród polski, posiada życie już długie, na którego stronie jednej jaśnieje słońce chwały i potęgi, a nad drugą panuje noc nieszczęsna.

Nieszczęście pociąga serca szlachetne, nieprawdaż? Wszakże podzielacie zdanie pisma Ś-go, że stokroć lepiej jest cierpieć z po. krzywdzonymi, aniżeli cieszyć się z tymi którzy wyrządzają krzywdy?

Ale czy znacie dobrze, aż do dna, nieszczęście waszej ojczyzny i wyrządzoną jej krzywdę? Czy przypatrzyliście się jak, kiedy, dla czego, przez kogo runął ten gmach, który był domem rodzinnym nas wszystkich, co działo się potem, jacy byli, jak nazywali, się, jak żyli ludzie, którzy w tę długą już, bo przeszło stuletnią noc nieszczęścia, z serc, z głów, z rąk, ze wszystkich sił ciał i duchów swoich czynili pochodnie gorejące, aby naród nie umarł w ciemnościach nocnych i doczekał jasnego dnia?

Przychodzę, aby oto wszystko Was zapytać i jeżeli odpowiecie: tak! cieszyć się i ręce Wasze z radością uścisnąć, a jeżeli odpowiecie: nie! aby z żalu nad wami zapłakać.

Bo jeżeli nie znacie ojczyzny waszej w jej ziemi i w jej narodzie, w jej chwale i w jej poniżeniu, w jej chlubach i w jej nieszczęściach, to i kochać jej nie możecie, a jeżeli jej nie kochacie, to brakuje Wam jednego z najpiękniejszych klejnotów, które bogactwo duszy człowieka stanowią.

A przecież, rozumiecie to dobrze, że ubóstwo duszy, niemiejszem jest nieszczęściem od ubóstwa ciała, owszem stokroć większem, bo nie kończy się razem z życiom pojedyńczego człowieka, lecz zawstydzającem dziedzictwem spływa na jego potomków, nie kończy się, tak jak ubóstwo ciała, razem z życiem ziemskiem, lecz sięga w nieśmiertelność. Ubóstwa duszy należy wstydzić się i lejkać się więcej niż ubóstwa ciała, bo nędzarz głodny to człowiek, na którego spływa promień litości boskiej i ludzkiej lecz ten, którego dusza pusta, to zwierzą, niegodne łaski nieba na ziemi. A i to jeszcze zauważyć trzeba, że bogactwo dusz bywa częstokroć warunkiem koniecznym do otrzymania bogactwa ciał. Niepewna i ręką hożą chwiana jest pomyślność złych. Nie wzniesie domu trwałego ręka leniwa, nie wzejdą bujne zboża na polu lekkomyślnika, nie napoi się śpiewem ptaków ucho tego, kto sercem dobrem gniazd ich przed burzami nie osłaniał.

Duszą najbogatszą jest ta, która najwięcej kocha, wie, myśli, czyni. Kochania są różne i liczne, wśród tych które są ziemskie, najprzedniejsze miejsce zajmuje kochanie ojczyzny.

Dla czego tak jest? Za długo by mi mówić, powiedzą wam o tem inni. A ja tu tylko dodam jeszcze kilka słów prośby.

Nie pozwalajcie duszom swoim upadać pod stopy złotemu cielcowi!Żyjecie pomiędzy narodem, nawet pod władzą narodu, który posiada wielką potęgę wojskową i pieniężną. Gdyby ten naród nie odmawiał narodowi naszemu praw do życia i szczęścia, gdyby nie usiłował przerabiać nas na co innego niż to czem z woli Boga i z praw natury jesteśmy, moglibyśmy i nawet powijalibyśmy cieszyć się z pomyślności jego, jako z dobra naszych bliźnich. Że przecież, jak same o tem wiecie, dzieje się przeciwnie blask potęgi i bogactwa narodu tego nie powinien zaślepiać nas ani na prawa nasze, ani na jego względem nas nieprawość.

Bądźcie sprawiedliwe i bezstronne. Przyznawajcie, że naród ten jest mądry, pracowity, przemyślny, że miał w dziejach swych wielkie czyny i wielkich mężów, że nieraz dobrze zasłużył się ludzkości, Ale w sposób taki oddawszy narodowi ,temu co jego jest, oddajcie też Bogu, co jest boskiego, nie upuszczajcie z pamięci że wyrządzając nam rozliczne i ciężkie krzywdy, naród ten pogwałca prawa boże, znajduje się na drodze błędu i grzechu. Należy pragnąć z całego serca, aby z drogi tej on zszedł nie tylko dla naszego, ale dla swego własnego dobra, należy zawsze pragnąć dobra nawet dla tych, którzy nam wyrządzają zło. Lecz należy też pilnie, gorliwie strzedz duszy swojej, aby od blasku złotego cielca nie oślepła.

Potęga wojskowa i pieniężna to złoty cielec, to bożek z kruchego metalu — nie Bóg.

Bóg — to sprawiedliwość, miłość, dobroć.

Niech dusze Wasze upadają do stóp sprawiedliwości, miłości, dobroci. Niech dusze. Wasze napełniają się tą dobrocią, która spieszy na pomoc nieszczęściu. Nie bądźcie jako te córki, które opuszczają zubożałą matkę i rzucają się w objęcia jej nieprzyjaciółki dla tego, że ma ona na sobie suknie w złotogłowie, ale jako te, które ze sił wszystkich tkają złotogłów aby coprędzej przyoblec weń swą matkę.

Złota przyszłość Polski, dostojna i szczęśliwa przyszłość, która się jej, według praw sprawiedliwości, na równi ze wszystkiemi innemi narodami należy, znajduje się na krosnach uczuć i czynów jej dzieci.

Żwawo, wytrwale, serdecznie przerzucajcie czołenka, tkajcie wzory piękne, skrzepiajcie osnową tkaniny, a jeżeli na robotę waszą spłynie cień z drzewa smutku albo z krzaku krzywdy, zgońcie go z krosien pieśnią wiary, nadziei, miłości.

Taką jest siostry ślązaczki prośba, ktorą przesyłam wam od strony Niemna, Wilji, starych murów Wilna, odwiecznych gęstwin Białowieży, zdaleka... zdaleka... lecz zarazem zblizka, bo z tej samej co i Wasza ziemi ojczystej.

Eliza Orzeszkowa.